Warto przeczytać
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 6604
Pedagogiczne porwanie
W tradycyjnych społeczeństwach rodzice sami zajmowali się edukacją swoich dzieci. W Rzymie w pierwszym okresie życia (do 7 lat), wychowaniem synów i córek zajmowała się matka (nawet w arystokratycznych domach!); pieczę zaś nad starszymi synami sprawował ojciec. Nieco inaczej było w starożytnej Grecji, gdzie dziecko znajdowało się pod opieką tzw. paidagogosa (niewolnika-opiekuna). Moda ta z czasem zapanowała także wśród Rzymian. W starożytności narodziła się także tradycja nauczania dzieci w szkołach przez nauczycieli. Niestety, zarabiali oni niewiele (Rzym) i nie mieli najlepszej opinii w społeczeństwie.
Pedagogika jest trudną sztuką. Rozwój techniczny sprawił, że kontynuowanie tradycji przekazywania wiedzy, np. rolniczej czy rzemieślniczej z pokolenia na pokolenie, jest dziś praktycznie niemożliwe. Kształceniem musi zajmować się szkoła i osoby trzecie. I tu pojawia się pewne niebezpieczeństwo. Sposób nauczania oraz same przekazywane treści przez „pośredników” powinny być generalnie zgodne z poglądami rodziców. Niemniej w praktyce istnieje tu duża możliwość manipulacji, z której korzysta wielu ideologów, mających wpływ na funkcjonowanie systemów szkolnych. Można wręcz mówić o swoistym pedagogicznym porwaniu naszych dzieci dokonywanym często pod osłoną państwa.
Dziecięce koszary
W czasach tzw. rewolucji francuskiej Robespierre, przedstawił w Konwencie pewien projekt oświatowy. Pomysł polegał na skoszarowaniu wszystkich dzieci w specjalnych internatach, gdzie wychowywano by je na prawdziwych demokratów, w myśl hasła: wolność, równość, braterstwo. Zgodnie z projektem wychowankowie mieli być podobnie ubierani i tak samo odżywiani. Oprócz czytania, pisania i rachowania mieli uczyć się także „naturalnej moralności”, zgodnie z wytycznymi „praojca nowoczesnej pedagogiki” Roussea’u oraz przysposabiać się do przyszłych prac fizycznych. Nieważne jakie byłyby to prace. Mogło to być nawet zbieranie i rozsypywanie kamieni po drodze. Dzieciaki miały być zabierane rodzicom w piątym roku życia i indoktrynowane w internatach do 11 r.ż. (dziewczęta) i 12 r.ż. (chłopcy), oczywiście na koszt państwa.
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 12348

Wnosząc z wypadków roku 1920, Żydzi przyjęli zasadę, że korzystne jest dla nich wszystko, co szkodliwe dla Polski. Przeprowadziwszy traktat o „mniejszościach", uznali wnet, że to za mało, że to dopiero punkt zaczepienia do dalszych żądań. Nie kryli się zresztą z tym że będą wrogami Polski, dopóki nakreślony przez nich (a rozszerzany bez końca) program Judeopolonii nie zostanie wykonany do ostatniej kropki. Jasno postawili sprawę, jako Polska nie może być państwem polskim, lecz musi być polsko-żydowskim.
Pisałem o tym w roku 1921 w te słowa: Przez całą wojnę stali po stronie niemieckiej. Doznaliśmy w Polsce tego żydowskiego germanizmu do sytości. Cała prasa żydowska głosiła, że żydzi stanowią nierozdzielną cząstkę niemieckiej kultury, najlepszą rękojmię germanizacji, przedłużenie ramienia niemiecczyzny daleko na wschód, ubezpieczenie najdokładniejsze niemieckiego panowania nad Polską i wierności tejże Polski względem Niemiec; zwracali uwagę, jako żargon żydowski jest właściwie niemieckim dialektem i wpraszali się na niemieckiego żandarma nad Polakami. Żądali za to, żeby im dopomóc do utworzenia Judeopolonii, który to termin techniczny spotykało się u nich dzień w dzień. Wiadomo było z góry, że żydzi staną po stronie Prus. Militaryzmowi zawdzięczali swą dojrzewającą hegemonię nad państwami Europy ... Militaryzm stanowił drogę do panowania judaizmu, był zaś ruiną cywilizacji łacińskiej.
Urządzanie stosunków ludzkich zmierzało coraz wyraźniej do dwóch końców: żeby zapanowała powszechna nieprzyjaźń wszystkich przeciw wszystkim – i żeby judaizm ciągnął z tego jak największe zyski wśród upadającego chrześcijaństwa".
Czytaj więcej: prof. Feliks Koneczny - Syjonizm a sprawa Polska
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 10426

Tłumy rozhisteryzowanych wyznawców religii smoleńskiej ochoczo maszerujących w kolejnych demonstracjach uwielbienia Jarosława, Antoniego i O. Tadeusza, nawet nie zdają sobie sprawy, jak wielce wspomagają tych, których deklaratywnie uznają za wrogów Polski, Kościoła oraz rozumnego, roztropnego i odpowiedzialnego patriotyzmu. Czy wiedzą, jakie oblicze ideowe przedstawiał, tak hołubiony przez toruńskie media Marszałek, i w jaki sposób się to przejawiło w ten grudniowy dzień, zaledwie 9 lat po odzyskanej niepodległości?
Tego właśnie dnia, 13 grudnia 1927 r., a więc 85 lat temu, miało miejsce bardzo ważne wydarzenie, w oczywisty sposób klasyfikujące ideowych ojców Prawa i Sprawiedliwości, ukazujące ich autentyczne oblicze, oraz stosunek do Polski, tradycji i kultury, kładące charakterystyczny dla nich fundament pod budowę przyszłości Ojczyzny. Tamtego dnia, na mocy Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego, podpisanego m.in. przez Józefa Piłsudskiego - Premiera i Ministra Spraw Wojskowych, zmieniono godło Polski. W miejsce tego z orłem w zamkniętej koronie, jako symbolu państwa suwerennego, zwieńczonej krzyżem, jakie uchwalił Sejm Ustawodawczy 1 sierpnia 1919 r., wprowadzono godło z orłem w koronie otwartej pozbawionej krzyża, za to z gwiazdami pięcioramiennymi w skrzydłach. Ta symboliczna zmiana, w dobitny sposób, pokazuje oblicze tych, którzy w ramach zamachu majowego przejęli w Polsce władzę. Gwiazdy pięcioramienne zajęły miejsce krzyża w polskim godle! Zaledwie 7 lat po odparciu bolszewickiej nawały, po "Cudzie nad Wisłą" ratującym Polskę i Europę przed komunizmem!
Ideowe dziedzictwo sanacji bardzo dobrze przyswoili sobie politycy PiS-u, bowiem w analogiczny sposób postąpiono z Matką Bożą, kiedy w dniu 15 sierpnia 2007 r., a więc w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zdetronizowano "Bogarodzicę", jako hymn wojska polskiego, wprowadzając w to miejsce ich pieśń legionową "My, Pierwsza Brygada". Trzeba być bardzo dziwnym człowiekiem, aby uznać to skandaliczne posunięcie, w tym właśnie konkretnym, świątecznym dniu, za przypadkowe.
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 7554
Zwykli Rosjanie po raz pierwszy mogą zobaczyć dokumenty potwierdzające od dawna powtarzane plotki o żydowskim pochodzeniu Władimira Lenina.
W kraju długo nękanym przez antysemityzm, takie dziedzictwo może być bardzo ważne, zwłaszcza w stosunku do założyciela Związku Radzieckiego, który jest nadal czczony przez wielu starszych Rosjan.
Wśród kilkudziesięciu nowo opublikowanych dokumentów, na wystawie w Muzeum Historii Państwa jest list napisany przez najstarszą siostrę Lenina, Annę Uljanową, mówiący, że ich dziadek był ukraińskim Żydem, który nawrócił się na chrześcijaństwo, żeby uciec ze Strefy Osiedlenia i uzyskać dostęp do dalszej edukacji.
„Pochodził z biednej żydowskiej rodziny i był, o czym świadczy świadectwo chrztu, synem Mojżesza Blanka z Żytomierza” (miasta w zachodniej Ukrainie), napisała Uljanowa w 1932 roku do Józefa Stalina, który przejął władzę po śmierci Lenina w 1924 roku.
„Wladimir Iljicz zawsze cenił Żydów” – napisała. „Przykro mi z powodu faktu, że nasze pochodzenie – podejrzewałam to wcześniej – nie było znane za jego życia.”
Za czasów carskich, większość Żydów mogła mieszkać na stałe tylko na wydzielonym obszarze, który stał się znany jako Strefa Osiedlenia, w skład której wchodziła część terenów współczesnej Litwy, Polski, Białorusi, Mołdawii, Ukrainy i zachodniej Rosji.
Czytaj więcej: Moskiewskie muzeum ujawnia żydowskie pochodzenie Lenina
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 6285

Co to jest „mowa nienawiści”? Trzeba spróbować otworzyć to zastanawiające sformułowanie, by zobaczyć, co ono może zawierać, i by dokonać rozróżnień niezbędnych dla zorientowania się, do kogo lub do czego, i w jakim sensie mogłoby lub powinno być ono odnoszone.
W sformułowaniu „mowa nienawiści” zasadniczy jest rzeczownik „nienawiść”. Słowo „nienawiść” można rozpatrywać z wielu punktów widzenia. Chciałbym je rozważyć przede wszystkim w świetle Objawienia.
1. Rozpocznę od stwierdzenia, może prowokującego: Nienawidzi Bóg! Czy to nie bluźnierstwo? Bóg jest miłością. Co wspólnego ma miłość z nienawiścią? Nie ma nic wspólnego. Miłość jest zaprzeczeniem i przeciwieństwem nienawiści. Nie mogę jednak cofnąć stwierdzenia: Bóg nienawidzi. Bóg nienawidzi zła. Bóg kocha człowieka, każdego człowieka. Paradoksalnie najbardziej kocha grzesznika, a więc tego, który dopuszcza się zła. Nienawidzi jednak zła, którego on się dopuszcza. I tu, w świetle Objawienia, pojawia się pierwsze fundamentalne rozróżnienie: Należy miłować człowieka, natomiast zło trzeba nienawidzić.
Bóg nie jest przyczyną zła. Bóg stworzył świat i wszystko, co stworzył, jest dobre. Zło weszło na świat wraz z grzechem, jaki popełnił pierwszy człowiek, ulegając pokusie szatana.
Dlaczego Bóg nienawidzi zła? Bo zło wyniszcza człowieczeństwo człowieka; spycha człowieka w ciemności duchowe i moralne; zaciera sens i cel jego życia; odbiera mu radość i pokój; obraca piękno w brzydotę i w brutalność; wprowadza człowieka w egzystencjalne zagubienie; wyzwala w nim wrogość. Przede wszystkim jednak zło oddala człowieka od Boga, powoduje w nim bunt przeciw Bogu, gniew, a nawet nienawiść.
Strona 136 z 438
RadioMaryja.pl
05 sierpień 2025
Katolicki Głos w Twoim domu- Informacje Dnia, godz. 02.00
- Polski punkt widzenia: pos. Przemysław Czarnek (04.08.2025)
- Minister Waldemar Żurek nowym wykonawcą pomysłów politycznej sekty spod znaku Silnych Razem?
- 15 sierpnia MON zorganizuje centralne obchody Święta Wojska Polskiego. Punktem głównym – defilada wojskowa
- Prawo i Sprawiedliwość wreszcie dojdzie do porozumienia z Konfederacją? Na szali jest przyszłość suwerennej Rzeczypospolitej
- Koalicja rządząca próbuje zastraszać prezydenta elekta Karola Nawrockiego
- Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, stchórzył przed spotkaniem z prezydentem Andrzejem Dudą?
- Informacje Dnia 04.08.2025 [20.00]
- Cezary Kulesza odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
- Donald Trump zapowiedział nałożenie wyższych ceł na Indie, bo kupują rosyjską ropę
- Rozmowy Niedokończone: Janos Esterhazy – wspólny męczennik komunizmu Polski i Węgier cz.I
- Warszawa: sąd przedłużył areszt dla Mieszka R. – podejrzanego o morderstwo na Uniwersytecie Warszawskim