Komentarz polityczny
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 3399
Kiedy jednak w 1997 roku okazało się, że rządząca w latach 1993-1997 koalicja SLD-PSL „zawłaszczyła państwo”, to znaczy – ulokowała ludzi ze swego politycznego zaplecza w takich miejscach, z których nie mogła wycisnąć ich nawet zmiana rządu, koalicja ZWS-UW, która w roku 1997 przejęła zewnętrzne znamiona władzy, postanowiła wprowadzić wiekopomne reformy, by w organizm Rzeczypospolitej wprawić mnóstwo nowych klamek, na których mogliby uwiesić się członkowie politycznego zaplecza nowej koalicji. Ta myśl skrzydlata przybrała wkrótce postać reformy samorządowej, która polegała na dodaniu do istniejącego samorządu gminnego dwóch dodatkowych szczebli – samorządu powiatowego i samorządu wojewódzkiego. W rezultacie mamy obecnie w Polsce 16 województw, 375 powiatów – w tym 65 grodzkich, to znaczy – miast na prawach powiatu oraz 314 ziemskich oraz 2479 gmin, w tym 306 miejskich, 597 miejsko-wiejskich i 1576 wiejskich. Ponieważ czteroletnia kadencja samorządów właśnie dobiega końca, na 21 listopada wyznaczony został termin wyborów do rad samorządowych wszystkich szczebli oraz na stanowiska prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 9651
Przejęcie władzy przez Bronisława Komorowskiego po „Katastrofie smoleńskiej” czy się to komuś podoba lub nie, miało wszystkie cechy zamachu stanu. Być może znajdą się odważni karniści, którzy ustalą czy o takowym można już mówić w momencie ogłoszenia w TV, że przejmuje władzę ok. godziny 10.00{!}, czy w kilka godzin później, wydając polecenia przekraczające jego uprawnienia, lub czyniąc przygotowania i wygłaszając orędzie o godz. 20.30.
Dopiero po godzinie 16.00{!} strona rosyjska poinformowała, że odnalazła ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jednakże identyfikacji właściwej doskonal jego brat, Jarosław Kaczyński w późnych godzinach wieczornych w Smoleńsku, już po wygłoszonym orędziu.
Przypomnieć w tym miejscu należy, że zgodnie z prawem o zaistnieniu faktu śmierci człowieka decyduje akt identyfikacji jego ciała. Jakim ciężarem, jest ten przepis, dla rodzin osób zaginionych, poszukiwanych przez lata, wiedzą tylko one, czekając na orzeczenie sądu sankcjonujące śmierć bliskiej im osoby. Czy prawo nie obowiązuję, czy elity nie są zobligowane do jego przestrzegania?
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin już w godzinę po katastrofie otrzymał informację od ministra z kancelarii Lecha Kaczyńskiego Andrzeja Dudy o działaniach podjętych przez Kancelarię Sejmu w celu przejęcia władzy. Mówił on o oczekiwaniach(naciskach) z jej strony by „stwierdzić, że nastąpiły konstytucyjne przesłanki do tego, by pan marszałek Komorowski rozpoczął wykonywanie funkcji prezydenta”, „, Duda miał w tym kontekście użyć słów: "Tu już trwa zamach stanu".[1] Sasina przede wszystkim zadziwił "nadzwyczajny pośpiech" Kancelarii Sejmu w celu przejęcia uprawnień oraz Kancelarii Prezydenta. „To zarzut podnoszony nie tylko przez podwładnych Lecha Kaczyńskiego czy PiS−owców. Poseł SLD Marek Wikiński, który był obecny na zebraniu sejmowym zwołanym w dniu katastrofy, mówił potem w wywiadzie prasowym: „Na własne oczy widziałem jego drugą twarz, którą pokazał na posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów 10 kwietnia – w dniu tragedii smoleńskiej. Była to twarz człowieka cynicznego i bezwzględnego. Po tym, co wówczas zobaczyłem i usłyszałem, nie chcę, żeby został prezydentem”[2] W tym dniu naciskani „bezpieczeństwem państwa” „Duda i jego koledzy przyjęli telefoniczne zaproszenie na spotkanie Komorowskiego z „tymi ministrami z kancelarii, którzy przeżyli”. Na miejscu dowiedzieli się, że nowym szefem kancelarii będzie Jacek Michałowski, znajomy Komorowskiego. Prezydencka minister Małgorzata Bochenek zaprotestowała i domagała się, by obowiązki szefa pełnił Jacek Sasin, zastępca Władysława Stasiaka, szefa kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Sasin w tym czasie leciał już do Warszawy. Andrzej Duda: „Dodałem, że w przypadku nieobecności szefa kancelarii obowiązki jego szefa podejmuje jego zastępca. Marszałek Komorowski jakby tego nie usłyszał. A przecież nawet jeszcze nie było potwierdzenia zgonu Władysława Stasiaka”.
Komorowski obstawał przy swoim, ale zapowiedział, że swoje funkcjonowanie w ramach kancelarii ograniczy do minimum – zgodnie zresztą z sugestiami konstytucjonalistów. Zdaniem byłych pracowników kancelarii tak się nie stało. W samym dniu katastrofy doszło do kilku potwierdzonych aktów ponurej bezduszności wobec przeciwników politycznych. W przyszłości posłużyły one do jeszcze większego podgrzania sporu i wzajemnych uprzedzeń. W PiS do dziś żywa jest pamięć tego, że sojusznik i przyjaciel Komorowskiego poseł Janusz Palikot rozsyłał SMS−a w swoim stylu: „Dlaczego do Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu?”. Komorowski nie odciął się od przyjaźni z Palikotem, a nawet zbyt ostro go nie skrytykował”[3]
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 2695
Zdarza mi się rozmawiać z ludźmi na tematy polityczne; ostatnio coraz rzadziej, ale jednak. Zauważyłem przy tej okazji, że mają bardzo dychotomiczne postrzeganie naszej rodzimej sceny politycznej. Z tego powodu przez jednych jestem przepędzany jako wstrętny, katofaszystowski zwolennik PiS-u, a przez drugich jako liberalny orędownik PO. Tak ciężko im bowiem zrozumieć, że można się nie mieścić w tym schemacie, a przy okazji nie popierać żadnej z wymienionych partii. Dla tych ludzi to oznaka jakiejś choroby psychicznej... Mamy w istocie do czynienia tak naprawdę z dwoma przeciwstawnymi frakcjami - z jednej strony mamy Zakon Przenajświętszego Tusia, a z drugiej Zakon Przenajświętszego Kaczora. Dlaczego używam takich mocnych słów. To są bowiem jakieś quasi-religijne uczucia polityczne, nie poglądy. Mamy tutaj do czynienia ze swoistymi kultami cargo.
Gilbert Keith Chesterton stwierdził kiedyś, że jeżeli się nie wierzy w Boga, to można teoretycznie we wszystko. Część Czcicieli Tusia bym przy tej okazji zrozumiał, dla nich on jest bytem transcendentnym, dotykiem leczy skrofuły, a jego rząd najlepszy od czasów Mieszka I. O tych lemingach opisanych jako pierwsze napisano już jednak setki tysięcy, jeśli nie miliony słów. Wypada wspomnieć o drugim przypadku, który właśnie uważa siebie za element krytycznie myślący, a swoich oponentów za skończonych idiotów, a przynajmniej ludzi zmanipulowanych (skądinąd część z tego to prawda). Czy oby jednak jest tak na pewno? Czy nie mamy do czynienia tutaj z fenomenem podobnym, jak w przypadku nazizmu i komunizmu, że zwolennicy najbardziej zbliżonych rozwiązań się najmocniej zwalczają? Z tym fenomenem zetknąłem się na prawicowych portalach, na których zdarzało mi się pisać. Wypada go opisać jako sPiSowacenie mózgowia.
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 2820
Od dłuższego już czasu mówi się w polskim życiu politycznym o tzw. partii Janusza Palikota. Sam Palikot opowiadał o swojej rozmowie z Donaldem Tuskiem, w której to premier miał go odwodzić od pomysłu tworzenia nowego ugrupowania. Jednakże dalsze wypadki mówią o czymś wręcz przeciwnym. Szef rządu publicznie odcinał się od posła z Lublina, do skrajnego napięcia doszło na linii Palikot – Schetyna. To właśnie marszałek Sejmu miał dążyć do wyeliminowania Palikota z Platformy Obywatelskiej, i to rzekomo jego ludzie nasłali Centralne Biuro Antykorupcyjne, by sprawdziło finanse skandalisty z Lublina. Burzę wywołało ostatnie stwierdzenie Janusza Palikota: „Obecna prokuratura ma strukturę stalinowską!”. Trzeba to zmienić, aby politycy nie mogli bezkarnie używać służb do walki politycznej. W podtekście było to oskarżenie skierowane do Grzegorza Schetyny, który jakoby miał używać prokuratury i służb do walki z Palikotem. Eskalacja napięcia między tymi dwoma sztandarowymi postaciami z PO powinna raczej doprowadzić do wyjścia Palikota z partii i stworzenia nowego ugrupowania. Wiele wskazuje na to, że taki scenariusz jest na rękę Donaldowi Tuskowi. Od czasu kampanii prezydenckiej, gdy kompletnym fiaskiem zakończyła się próba przejęcia przez Bronisława Komorowskiego elektoratu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w kręgach kierowniczych Platformy pojawiają się coraz to nowe pomysły spacyfikowania Sojuszu. Partia Palikota, która osiągnęłaby elektorat przekraczający próg pięcioprocentowy, w sposób oczywisty przejęłaby starych eseldowskich wyborców. Byłby to o wiele łatwiejszy koalicjant dla Tuska niż partia Grzegorza Napieralskiego. O tym, że Palikot nie chce iść na totalną wojnę z PO, świadczy chociażby fakt, iż do tej pory w ogóle nie zaatakował Donalda Tuska, lecz Grzegorza Schetynę. Otwiera sobie w ten sposób drogę do porozumienia po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.
Czytaj więcej: prof. Mieczysław Ryba - Przeciąganie antyklerykałów
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 3305
Strona 259 z 329
RadioMaryja.pl
24 listopad 2024
Katolicki Głos w Twoim domu- J. Szczurek-Żelazko: Działania, które ostatnio obserwujemy, świadczą o tym, że obecny rząd skutecznie realizuje politykę lewacką, która ma na celu pozbawienie rodziców wpływu na wychowanie dzieci
- Dr Karol Nawrocki kandydatem popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
- Informacje Dnia 24.11.2024 [16.00]
- 15. Lubuska Brygady Obrony Terytorialnej ma Chorągiew Wojska Polskiego i dwa bataliony
- Wieś – to też Polska (24.11.2024)
- Pakistan: w starciach sunnicko-szyickich zginęły 82 osoby, 156 jest rannych
- Ojciec Święty ogłosił daty kanonizacji Carlo Acutisa i Pier Giorgio Frassatiego
- Madagaskar: sztucznie wywołany deszcz doprowadził do powodzi w Antananarywie
- Konferencja programowa Stowarzyszenia Prawnicy dla Polski
- [Jestem w Kościele] Coraz mniej sacrum
- Zamek w Międzyrzeczu 130. pomnikiem historii
- Audycja dla chorych: Problemy uzależnienia od alkoholu