Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Jak słyszę, po 9 latach Romuald Szeremietiew został jednoznacznie uniewinniony z zarzutów, co więcej, uniewinniony w sposób równie jednoznacznie wskazujący, że właściwym winowajcą jest … sam Bronisław Komorowski, jego ówczesny przełożony. Pamiętam tą operację defamacyjną, wszystko zostało zorkiestrowane tak, by Szeremietiewa nie tylko wywalić z funkcji, ale i przy tym pozbawić honoru i możliwości odgrywania jakiejkolwiek roli w polityce.

Pamiętam ta niesłychaną akcję zatrzymania Farmusa na promie. Już wtedy dało mi to do myślenia. Bo, czy Farmus uciekał, ścigany przez policyjne radiowozy, ostrzeliwany przez wychylonych przez okna prześladowców? Zdążył w ostatniej sekundzie wpaść na prom, niemal taranując rampę rufową, niczym Bond, James Bond? Nie, akurat znam procedurę dość dobrze, bo na promie pracowałem długie lata. Musiał przejść wszystkie drobiazgowe procedury, odprawić się, czy to samochodem, czy na piechotę, było milion okazji do zatrzymania bez rozgłosu. Pan pozwoli z nami- i już. Ale wtedy nie byłoby rozgłosu, pies z kulawą noga by się nie zainteresował.

A tak- proszę, akcja na pierwsze strony gazet! Komandosi, helikoptery, ewakuacja z promu..dzielni cyngle z prasy z podsuniętymi materiałami piszą oskarżycielskie artykuły – jeśli mnie pamięć nie myli, Kittel i Marszałek? Ale może mnie jednak pamięć myli, nie chcę zniesławiać.
Na szczęście po 9 latach ( 9 latach!!!!!) sprawa się zakończyła oczyszczeniem Szeremietiewa. No, a skoro tak, to należy przypomnieć, że Bronisław Komorowski obiecał, ze jeśli oskarżenie okaże się nieprawdą, to on, jako główny animator, jako ten który nasłał na Szeremietiewa ludzi z WSI… ODEJDZIE Z POLITYKI, bo to sprawa jego HONORU!

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Zawsze uważałem, że postępowanie kurii warszawskiej wobec ks. Małkowskiego jest po prostu niewłaściwe. Straszono go suspensą, zachowywano się tak, jakby miał być za coś ukarany, ale nigdy nie powiedziano, za co konkretnie - mówi portalowi Fronda.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Ks. Małkowskiego znam od 35 lat i mogę zapewnić, że to jest bardzo gorliwy ksiądz, który spełnia wszystkie swoje obowiązki duszpasterskie. Być może jest człowiekiem o nieco niekonwencjonalnym sposobie bycia, ale jako kapłan jest bardzo gorliwy. Całą tą sprawą zrobiono mu wielką krzywdę.

Brakuje w tym wszystkim jasnego stanowiska kurii. Jeżeli biskup ma do niego pretensje, to powinno być to powiedziane. A to, że ks. Małkowski głosi poglądy, które się nie podobają urzędnikom kościelnym to nie jest powód, żeby go karać, bo do tego musi być uzasadnienie zgodne z przepisami prawa kanonicznego.
Jestem przekonany, że w tej sprawie przeważyły naciski polityków na władze kościelne. Powtarza się sytuacja z lat komunistycznych, że Kościół podejmuje decyzje wobec duchownych nie samodzielnie, ale dlatego, że naciskają na niego politycy. A Kościół nie powinien w żaden sposób ulegać jakiejkolwiek presji politycznej, bo może to doprowadzić do absurdu, że np. jakiemuś politykowi z partii rządzącej dany ksiądz się nie podoba i co wtedy? Władze kościelne też będą wtedy ustępowały, przenosiły, karały? O takich sprawach chyba nie politycy powinni decydować.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Kto powiedział, że Polska jest nieważna? Kto twierdzi, że Polski nie ma? Albo, że nikt się z nami nie liczy?

Otóż liczą się! I to jak sią liczą. Tragiczna śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego gwałtownie nam to unaoczniła. Gdyby tak nie było, to nie przyjeżdżałby do Warszawy szef rosyjskiego MSZtu, żeby ustawiać polską służbę zagraniczną.To nam, Polakom niesłychanie pochlebia. I wcale nas nie dziwi.  W końcu co innego polskojęzyczny rząd, a co innego Polacy. To przecież potrafimy jeszcze nadal odróżniać. Gdyby tak nie było, to Niemcy nie przysłaliby nam wiceszefa swojego wywiadu (BND)  na nowego ambasadora. Wiadomo, że służby rządzą na całym świecie, a już szczególnie w wielkich krajach, żeby wspomnieć tylko seniora Busha lub prezydenta, a obecnie premiera Rosji, Władimira Putina.

Taki wiceszef niemieckiego wywiadu z pewnością nie został do Warszawy zesłany, bo jest takie zero, a jednoznacznie wysłany, bo jest taki dobry. Niewątpliwie Polska jest ważna i w Warszawie dzieją się ważne sprawy, dlatego trzeba trzymać fachową rękę na pulsie. To nam, Polakom niesłychanie pochlebia. I wcale nas nie dziwi.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Po rozlicznych perturbacjach i przeszkodach ze strony szarogęszącej się Unii Europejskiej, udało się wreszcie podpisać tzw. umowę gazową pomiędzy Polską a Rosją. Porozumienie zakłada dostawy gazu do Polski do 2022 r., a tranzyt - do 2019 r. W umowie znalazł się też zapis o tym, że Polska i Rosja będą dążyć do nowego kontraktu na tranzyt - od 2020 do 2045 r. Jakie są jej zasadnicze plusy?
Po pierwsze - zapewniamy sobie dostawę gazu i jego i tranzyt rurociągiem jamalskim. Nie staje się on przez to, przynajmniej na czas obowiązywania umowy, bezużyteczny, niepotrzebny, wobec budowanego gazociągu północnego.
Po drugie - w interesie Polski, z tych samych powodów, leży przedłużenie umowy tranzytowej do 2045 r., a umowa daje taką możliwość. Jeżeli premier Putin wyraził, z całą pewnością nie na skutek przejęzyczenia, opinię, że w istocie kontrakt na tranzyt został przedłużony do 2045 r., to znaczy, że taka jest również wola Rosji.

Należy podkreślić wyraźnie - bardzo dobrze się stało. Jest to sukces nie tylko wicepremiera Waldemara Pawlaka, osobiście zaangażowanego w negocjacje, ale i, w ogóle, polityki zagranicznej rządu Donalda Tuska, która na kierunku rosyjskim wykazuje zdecydowanie więcej pozytywów niż negatywów i jako taka zasługuje na pochwałę. Umowa jest elementem szeroko zakrojonej, w pewnym sensie, nowej polityki wobec Rosji. Przyniosła ona, również szeroki i pozytywny, odzew ze strony Moskwy. W interesie Polski leży jak najszerzej zarysowana współpraca z Rosją na polu gospodarczym. Dotychczasowy bilans handlowy, pomimo stałego wzrostu, jest nadal zdecydowanie niewystarczający i nie odpowiadający możliwościom obu stron. Aby zintensyfikować współpracę obu krajów konieczne są poważne, spektakularne kontrakty. Takim jest umowa gazowa, ale to nie wszystko.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Powszechnie Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller uchodzą za jednych z czołowych polityków, którzy wpychali nas do Unii Europejskiej. Owszem, tak było, ale równolegle ci sami politycy realizowali politykę, która de facto prowadziła do jeśli nie dezintegracji UE, to na pewno do blokowania procesu integracyjnego i budowania modelu federacyjnego. Aby zrozumieć to, co robili Kwaśniewski i Miller, gdy rządzili naszym państwem należy pokrótce przeanalizować pewne wydarzenia na geopolitycznej szachownicy świata, a konkretnie na geoekonomiczny aspekt wejścia US Army do Iraku i obalenia Saddama Husajna.

Mówi się, że w wojnie w Iraku chodziło o ropę. Owszem, ale jest to tylko jeden z aspektów tej interwencji. Obok ropy chodziło także o starcie geoekonomiczne pomiędzy USA a Unią Europejską, która w założeniach strategicznych planistów z Białego Domu ma się tak integrować, aby nigdy się nie zintegrować, bowiem zjednoczona, silna politycznie, militarnie i ekonomicznie UE, kierowana przez jeden europejski rząd byłaby kolejnym rywalem USA na geopolitycznej szachownicy świata. Do tego USA nie mogą i nie chcą dopuścić. Wojna w Iraku była tak naprawdę geoekonomicznym starciem pomiędzy dolarem symbolizującym światową hegemonię USA a euro- będącym emanacją globalnych aspiracji brukselskich federastów.

Już 24 i 25 marca 1998 r. laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Robert Mundell napisał na łamach „Wall Street Journal”, że wprowadzenie euro oznacza najbardziej dramatyczną zmianę międzynarodowego systemu walutowego od czasu wycofania się prezydenta Nixona z pokrycia dolara złotem w 1971 roku. Euro- pisał Mundell- rzuci wyzwanie pozycji dolara i to może być najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii międzynarodowego systemu walutowego od czasu, kiedy dolar odebrał funtowi rolę dominującej waluty. Taką samą opinię wyraził dyrektor Instytutu Gospodarki Międzynarodowej prof. Fred Bergsten, który pisał na łamach „Foreign Affairs” (marzec/kwiecień 1999 r.) w artykule „Ameryka- Europa: zderzenie tytanów?”, że wprowadzenie euro, to największa zmiana w globalnych finansach od czasu, kiedy w okresie międzywojennym dolar zastąpił funta sterlinga w roli głównej waluty świata.