Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Felieton    Radio Maryja    25 listopada 2010

Szanowni Państwo!

Dzień dzisiejszy warto zapamiętać i to nie dlatego, że Państwowa Komisja Wyborcza miała podać oficjalne rezultaty wyborów samorządowych, ale dlatego, że właśnie dzisiaj Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok stwierdzający, że ratyfikowany 10 października ubiegłego roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego traktat lizboński jest zgodny z konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Przypomnijmy zatem, że najistotniejszym postanowieniem tego traktatu jest proklamowanie nowego podmiotu prawa międzynarodowego, nowego – mówiąc krótko – państwa, w postaci Unii Europejskiej. Od 1 grudnia ub. roku to znaczy - od dnia wejścia w życie tego traktatu, Polska stała się częścią składową tego państwa, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jedną z takich konsekwencji jest to, że żadna ustawa uchwalona przez polski parlament nie może być sprzeczna z prawem Unii Europejskiej. Inną konsekwencją jest na przykład konieczność zatwierdzenia przez unijnego komisarza do spraw energii Guntrama Oettingera umowy gazowej, jaką polski rząd zawarł z rosyjskim „Gazpromem”. Warto też dodać, że od roku 2014, kiedy to w Unii wejdzie w życie większościowy sposób głosowania w Radzie Europejskiej, Polska może zostać przegłosowana, to znaczy – zmuszona do postępowania wbrew swojej woli i wbrew rozumieniu własnych interesów.

Mimo to jednak Trybunał Konstytucyjny uznał, że traktat lizboński jest z konstytucją zgodny. Ogłoszenie tego wyroku odbyło się w grobowej ciszy, jeśli nie liczyć okrzyku jakiegoś człowieka: „Hańba! Pieczętujecie rozbiór Polski!” Człowiek ten został zresztą szybko wyprowadzony przez strażników i nic już nie zakłócało ani ogłaszania wyroku, ani odczytywania uzasadnienia przez sędziego Trybunału Konstytucyjnego, pana Bogdana Zdziennickiego. Temu uzasadnieniu warto poświęcić chwilę uwagi ze względu na zawarte tam sofizmaty i inne logiczne osobliwości. Generalna teza brzmiała, że przynależność Polski do struktur europejskich – to znaczy konkretnie – do Unii Europejskiej, jako państwa – nie tylko nie stanowi ograniczenia suwerenności naszego państwa, ale przeciwnie - jest jej wyrazem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Czas tuż po wyborach musi owocować w analizy i komentarze wyników. Wybory samorządowe, które mają specyficzny charakter, też takie rozmyślania powodują. Dziś nie można szukać nowych trendów na scenie politycznej. Te wybory utrzymały status quo pomiędzy głównymi partiami politycznymi w Polsce.

Najlepiej świadczącym elementem tych wyborów jest frekwencja, która zbliżyła się do magicznej granicy 50%. We wszystkich województwach zwiększył się ten wskaźnik. Po raz kolejny jest ona wyższa na wschodzie kraju. Postawy obywatelskie w społeczeństwie wzrastają. Powoduje to wzrost świadomości społecznej po czasie komunizmu. Dziś nasz głos znaczy więcej. Nie powinno być dziwne, gdy już niedługo wybory lokalne będą konkurować pod względem frekwencji z tymi prezydenckimi. Ludzie co raz bardziej interesują się lokalną tematyką. A rozwój prasy lokalnej i innych mediów powoduje wzrost postaw obywatelskich.

Komentatorzy uważają, że te wybory są wyborami komitetów lokalnych. Przywołuje się tu sytuacje Komitetu Wyborczego Rafała Dutkiewicza w wyborach do sejmiku dolnośląskiego. Zbyt mało jednak jest przykładów, aby potwierdzić tezę o zmęczeniu partyjną polityką. Ludzie mają świadomość stabilności jaką niesie za sobą wybór przedstawicieli partii. Lokalne komitety bardzo często rozwiązują się, bo nie łączy ich wiele. Głównym czynnikiem spajającym jest tu znajomość członków, bądź jeden wyznaczony cel, który się kończy wraz z uzyskaniem satysfakcjonującego wyniku w wyborach samorządowych. Niestety należy mieć też świadomość słabości partii na poziomie lokalnym, gdzie miejscowi baronowie rozdzielają miejsca na listach i decydują o polityce partii w regionie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Niech mnie drzwi ścisną, jeśli czegoś takiego nie krakałem – i wykrakałem. Sam bal u wujka Bronka nie wystarczył na Zamku Królewskim, musiała w końcu zostać powołana nowa Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/277206,Jaruzelski-zaproszony-na-obrady-RBN), w której obok siebie, zgodnie i godnie, zasiądą – obok wujka Bronka, wujek Wojtek, wujek Tadek, wujek Olek, wujek Ziutek, wujek Leszek, wujek Wałek, wujek Janek, wujek Włodek, nawet wujek Kazik się załapie, aż tchu mi brakuje, by wszystkich wymienić i nie wiem nawet, czy myślą jestem w stanie ich ogarnąć. Choć dziwi mnie, że wujka Adasia nie ma, z jego gestami wojskowego, gdy dyskutuje z kimkolwiek. Taka komitywa wujków to nie byle co, choć podejrzewam, że porządnych sowieckich mundurów jeszcze żadna szwalnia nie zaczęła nawet kroić, bo historia tak ostatnio (tj. od 10 Kwietnia) pędzi, iż nawet szwalnie nie nadążają, ale wnet jakieś zamówienia publiczne z „kancelarii gajowego” powinny być. No bo ileż można czekać.

Nie wiem też, czy wujek Tadek dalej tyle, co kiedyś, pali, bo na froncie trzeba czasem się nabiegać – choćby z bunkra do bunkra, pod kontrrewolucyjnym ostrzałem. No ale może jakieś zgrupowanie kondycyjne w międzyczasie będzie, nim 13 grudnia nastanie, a przecie idzie siedmiomilowymi krokami – a rokosz piekielny się tu nad Wisłą kisi, i kisi, i kisi, i wzbiera, i wzburza, i reakcja głowę za wysoko w wyborach samorządowych podniosła.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
No i mamy kolejną prowokację ze strony prezydenta Bronisława Komorowskiego, który zamiast skupić się na merytorycznych kwestiach, to niepotrzebnie prowokuje kolejne potyczki w wojnie polsko- polskiej. Tym razem zaprosił generała Wojciecha Jaruzelskiego do Rady Bezpieczeństwa Narodowego. 

Nie trzeba być wybitnym obserwatorem sceny politycznej, aby móc przewidzieć, że spotka się to z gwałtowną reakcją środowisk PiS-owskich. I spotkało. Zaczęła się jazda, że prezydent robi nowy WRON, że powinien zaprosić jeszcze Kiszczaka i Urbana itp., itd. Mogą sobie poużywać PiSowcy, że „Komoruski”- jak nazywają prezydenta- „kolaboruje z komuchami”.

Prezydent Komorowski tym razem poszedł o jeden most za daleko, bo przecież już uhonorował gen. Jaruzelskiego zapraszając go do samolotu lecącego do Moskwy na Dzień Zwycięstwa. Uważam, że to był ładny gest z klasą, bo co by się nie myślało o generale, to przecież przeszedł cały szlak bojowy z ZSRR aż do Berlina. Brał udział w walkach o Wał Pomorski, a tam było piekło. Kto tam walczył ten jest prawdziwym kozakiem. Mam świadomość, że to co teraz napisałem nie przysporzy mi sympatii u czytelników lokujących swoje poglądy na prawej stronie, ale dokładnie tak myślę i mam szacunek dla gen. Jaruzelskiego za przejście szlaku bojowego w czasie II wojny światowej. Mam szacunek dla odwagi i poświęcenia polskiego żołnierza bez względu na to czy szedł z generałem Andersem czy z generałem Berlingiem. Dlatego uważam, że prezydent Komorowski wówczas zachował się ładnie i godnie wobec generała.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Polityka wschodnia rządu Donalda Tuska prowadzi do rezygnacji z polskiej racji stanu

Koncepcje, które przez lata determinowały sposób patrzenia Polaków na sprawy wschodnie, uległy w ostatnim czasie dramatycznym zmianom. Rząd Donalda Tuska stopniowo odrzuca główne do niedawana obszary polskiej dyplomacji. Czy wizje, którym był wierny śp. Lech Kaczyński i które starał się realizować jego brat w latach 2005 – 2007, odchodzą w zapomnienie i co najwyżej pozostają tematem dyskursu w mediach i specjalistycznych opracowaniach?

Ogłoszony w przeddzień obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej, na łamach „Gazety Wyborczej”, tekst ministra Radosława Sikorskiego „Koniec z mrzonkami”, można z dzisiejszej perspektywy uznać za kluczowy dokument prezentujący główne cele, jakie pod rządami Platformy Obywatelskiej, będzie realizować nasza dyplomacja. Bardziej jednak dowiadujemy się, czym już nie będzie się zajmować, co zostanie zepchnięte na drugi plan lub wypełni margines naszych zainteresowań. Jako że jesteśmy członkami struktur europejskich, zdaniem Sikorskiego, powinniśmy podporządkować się unijnej polityce i to w szczególności na jej kierunku wschodnim. Brutalne zanegowanie dorobku polskiej dyplomacji, zostało uznane za dołączenie do „europejskiego mainstreamu”.

Tłumacząc jego słowa na język faktów, dowiadujemy się, że Warszawa nie będzie więcej stawać w opozycji do dyktatu płynącego z Kremla i wizji reprezentowanych przez dominujące w Unii Europejskiej siły. Sikorski nazywa tę zmianę powrotem do polityki „piastowskiej” i wysyła naszym regionalnym sojusznikom jasny komunikat: nie liczcie na nasze wsparcie w sporach ani z Moskwą ani z Brukselą. Decyzja ta oznacza również naszą rezygnację ze wspierania demokratyzacji i okcydentalizacji tego obszaru. W przestrzeni postkomunistycznej równa się to pozostawieniu go w gestii rosyjskiej i jego uprzedmiotowieniu.