Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jak słyszę, Pan Płemieł Donald Tusk przeczytał zapewne sondaże, z których wynikało, że większość Polaków za cholerę nie ufa Rosjanom i ich „śledztwu”, wyszedł do publiczności i tupnął nóżką! „W bardzo ostrych słowach”, jak piszą prorządowe gazety skrytykował raport gienierał Anodiny. W Moskwie panika! Kreml zabarykadowany, produkcja strategiczna rozsrodkowana, ludzie wykupują cukier i kaszę! Premier Putin hospitalizowany- mianowicie dostał kolki ze śmiechu! Obawiam się, że Pan Płemieł otrzyma odpowiedź postaci „blachy” w czoło od Ambasadora, z pozdrowieniami od rozbawionego Władymira i poleceniem, że on, oczywiście rozumie, że to cyrk dla głupiej miejscowej gawiedzi i że czasem tak trzeba, ale żeby nie przeginał, bo….

Ach, jak szkoda, ze nie widziałem tej wypowiedzi! Czy Płemieł ściągnął brwi i krawat? Czy założył swoja słynną kryzysowa kurteczkę? Zawsze ją zakłada, gdy chce wyglądać męsko i groźnie, by emerytki ze szkła kontaktowego już do końca straciły zmysły na jego olśniewający widok. Na przykład w czasie powodzi, w czasie inwazji sprzedawców dopalaczy, w czasie ostrzału artyleryjskiego pedofili, wstępowania w trybie nagłym do strefy Euro, nocnej zmiany ( takie przyzwyczajenie) konstytucji….

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Donald Tusk:Raport MAK z punktu widzenia polskiej strony, w tym kształcie, w jakim został przesłany, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia. Tym bardziej, że te zaniechania czy błędy, czy brak takiej pozytywnej reakcji na postulaty polskiej strony - to wszystko pozwala nam powiedzieć, że niektóre wnioski w tym raporcie są w związku z tym nieuzasadnione. Nie mówię, że fałszywe, ale nie znajdują potwierdzenia w badaniach, tak jak my to oceniamy. Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź strony MAK o katastrofie Tu-154M. 

Emund Klich:Nie chciałbym oceniać, ale uważam, że trzeba działać zdecydowanie.

Raport MAK został ukończony i przekazany parę tygodni temu stronie polskiej. Od początku śledztwa pojawiło się wiele głosów krytycznych na temat postępowania władz rosyjskich z wyjaśnianiem prawdy o tym, co zdarzyło się w Smoleńsku, co zaowocowało apelem o komisję międzynarodową, a także wyjazdem posłów PiS do USA, by poszukać wsparcia u tamtejszych polityków. Wszystko to Donald Tusk zlekceważył, pozwalał też na bezczelne kpiny ministra Grasia - z podciętego skrzydła, na wyzywanie od zdrajców opozycji, aż w końcu na ostatnim spotkaniu z rodzinami określił pytanie pani Kochanowskiej jako "bezczelne". 

Dziś Donald Tusk, jak przystało na szeryfa, dryfującego pomiędzy polityką przyjaźni i szacunku dla interesów Kremla, a wizerunkiem w kraju, nagle wybrał ten drugi kierunek. Skoro już sam premier, który tyleż razy zapewniał nas o wzorowej współpracy z Rosją, tupie nogą głośno, bo nawet w Bruskeli, to znaczy, że Polska zmarnowała kilka miesięcy w dochodzeniu. Komisja Millera i śledczy czekali na wiarygodny i rzetelny dokument, gdzie zostaną opisane bezpośrednie przyczyny katastrofy Tu-154 M. Premier musiał wiedzieć, że oddając de facto śledztwo Kremlowi, tak to się właśnie skończy. Heroizmem na konferencji prasowej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

23 listopada bieżącego roku minęły trzy lata od pamiętnego, trzygodzinnego expose premiera Donalda Tuska. Nie jest moim celem znęcać się nad „dorobkiem” tej ekipy rządowej i zamieszczać obszerne cytaty z owego wystąpienia, w którym było dosłownie wszystko. Od zdecydowanej walki z korupcją poprzez zwróceniu się po dwudziestu latach ku morzu premiera gdańszczanina
aż po empatyczne obietnice dawane niepełnosprawnym i zawarte w słowach „język migowy językiem urzędowym”.

W polityce tak jak w sporcie oprócz ciężkiej mozolnej pracy i talentu trzeba mieć, choć odrobinę szczęścia. Tego ekipie rządzącej najwyraźniej zabrakło. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to jeden z najbardziej pechowych rządów w dziejach Polski. Kroczyliśmy wraz z ekipą PO-PSL od potężnych klęsk żywiołowych poprzez katastrofy lotnicze, które były niewyobrażanymi narodowymi tragediami, a ich ofiarami byli nie tylko prezydent państwa wraz z małżonką, ale wielu wysokich urzędników państwowych. Zdziesiątkowane zostało dowództwo armii w stopniu większym niż miało to miejsce w kampanii wrześniowej 1939 roku, pomimo iż mieliśmy czas pokoju.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Lektura dokumentów dyplomatycznych ujawnionych przez Wikileaks, pozwala ocenić stosunek rządu Donalda Tuska wobec Rosji oraz sposób, w jaki grupa rządząca traktowała zagrożenie rosyjskie. Mimo że zdawano sobie sprawę z wagi takich zagrożeń, a po napadzie Rosji na Gruzję uważano je za całkiem realnie – nic nie wskazuje, by polscy dyplomaci i negocjatorzy próbowali zdecydowanie zabiegać o gwarancje bezpieczeństwa lub potrafili wykorzystać zaistniałą sytuację dla zwiększenia takich gwarancji.
Przeciwnie. Informacje zawarte w depeszach wskazują na bardzo powściągliwy, a w wielu dziedzinach wręcz kapitulancki sposób prowadzenia rozmów z Amerykanami. Można odnieść wrażenie, że rząd Tuska nie miał wypracowanej żadnej koncepcji działań, a negocjacje służyły raczej względom wizerunkowym, niż wynikały ze strategicznej potrzeby wzmocnienia naszego bezpieczeństwa. Prowadzono je bez przekonania i bez własnej inicjatywy. Poza kilkoma werbalnymi deklaracjami, widoczny jest brak konsekwencji i świadomości celów. Zachowanie to można łatwiej zrozumieć z dzisiejszej perspektywy, gdy po tragedii smoleńskiej nastąpił gwałtowny lecz przecież nie zaskakujący zwrot ku Moskwie.
Ówczesną postawę grupy rządzącej doskonale obrazuje treść depeszy ambasady USA w Warszawie z 12 grudnia 2008 r., którą warto przytoczyć nie ze względu na zawarte w niej oceny, lecz z powodu późniejszego dementi ministra Sikorskiego. Na tej podstawie, można byłoby nawet przypuszczać, że dyplomaci amerykańscy błędnie rozumieli intencje rządu polskiego i sami wymyślili rzekomą „doktrynę Sikorskiego”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Janusz Piechociński - Europa na minowym polu
 
Pierwsze nieudane podejście do unijnego budżetu za nami .Konsekwencje gospodarczego spowolnienia i niepewność co do przyszłej sytuacji w europejskiej gospodarce zwiększają nie tylko społeczne ciśnienie.
Kryzys gospodarczy nawet przy lekkiej odbudowie tempa wzrostu PKB w przestrzeni Unii Europejskiej przekłada się coraz bardziej na trudną sytuację budżetową i finansów publicznych .W 2010 państwa 4 największych gospodarek UE zgłosiły potrzeby pożyczkowe w wysokości 800-900 mld euro , na 2011 szacuje się potrzeby pożyczkowe Niemiec, Francji, W. Brytanii i Włoch na 1500 mld euro.
Większe kłopoty innych są też możliwością do wywierania niespotykanego dotąd wpływu na wewnętrzne polityki gospodarcze. Irlandia otrzyma pomoc w ramach mechanizmu na który w 20 % złożyli się Niemcy ( 148 mld euro).
W zamian Merkel dopominała  się od Irlandii podniesienia niskiego ( jak na warunki europejskie – 12,5 % ) podatku od przedsiębiorstw. Równocześnie Niemcy dopominają się o stanowisko szefa EBC ( Axel Weber jako człowiek od stóp procentowych i pilnowania inflacji w UE).Przy okazji negocjacji o członkostwo z Chorwacją, Niemcy chcą zlikwidować zapis o wykupie długów członka UE ( w zamian mechanizm kontrolowanego bankructwa i kontrolowanej spłaty długu). W końcu  proponują dyskusję o zawieszaniu kraju łamiącego kryteria z Maastricht w prawach głosu w UE.
Niejako w odpowiedzi na działania rządu Merkel  rząd w Londynie oczekuje zmniejszania budżetu Unii Europejskiej na lata 2013-20.
 Brytyjczycy  zasygnalizowali chęć redukcji budżetu podczas ostatniego szczytu UE. Mówi się o  redukcji przyszłego budżetu do 0,85 proc. unijnego PKB (obecnie to 1,13 proc. ), co oznacza cięcie 250 mld euro w ciągu siedmiu lat. Co szczególnie niepokojące dla Polski, Londyn ponoć  nie domaga się już redukcji w dotacjach rolnych (nie miałoby to szans na poparcie Francji), co oznacza, że cięcia musiałyby  dotyczyć głównie funduszy strukturalnych i spójności, których głównym beneficjentem  jest Polska. Kolejny rząd na Zachodzie Europy   chce zadowolić swoich wyborców, a bicie w Unię Europejską staje się na Zachodzie coraz popularniejsze. Eurosceptycyzm już nie odstrasza, lecz napędza wyborców.