Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W poprzednim numerze "Myśli Polskiej" (nr 7-8 z 12-19.02.17) skomentowałem wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy dotyczące banderyzacji Ukrainy, wystąpienia po raz pierwszy tak daleko idące w krytycyzmie tego zjawiska. Jakkolwiek były one skierowane do polskiej opinii publicznej, zauważono je naturalnie i na Ukrainie, gdzie reakcja, z oficjeli, na razie szefa ukraińskiego IPN, neobanderowca Wołodymyra Wiatrowycza, znanego kłamcy i manipulanta, a jednocześnie miłego partnera polskiego IPN-u w demaskowaniu jedynie słusznych zbrodni sowieckich, który - bez zaskoczenia - stwierdził, że Ukraina, szczególnie na żądanie z zewnątrz, nie odrzuci, ani nie będzie uzgadniać swojej historii, wypominając przy tym Polakom udział w pogromach antyżydowskich. Obok tego, w Kijowie rozpoczęto obchody roku 75 rocznicy powołania UPA. Aha, i zapomniałbym, Ukraińcy, przepraszam, oczywiście agenci Putina, powiesili baner z Banderą na płocie polskiej ambasady.

Od tego czasu również Jarosław Kaczyński powtórzył swoje słowa, tym razem w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" (nr 6/17), mówiąc: Ale musimy też powiedzieć otwarcie, iż poziom ignorowania przez władze w Kijowie spraw związanych z ludobójstwem dokonanym na naszych obywatelach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a często też zakłamywania ich prawdziwego przebiegu, gloryfikowania sprawców, przekroczył granice akceptowalności.(...) Jakiś czas temu rozmawiałem długo z prezydentem Poroszenką i powiedziałem mu wprost: z Banderą do Europy nie wejdziecie, trzeba wybrać - albo integracja z Zachodem i odrzucenie tradycji UPA, albo Wschód i wszystko, co się z nim wiąże.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Komentarz    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    13 marca 2017

Czyż trzeba nam lepszego dowodu, że środowisko dziennikarskie w Polsce, to kupa śmierdzącego gówna, z którego można każdą formę ulepić, niż publikacja, jaka ukazała się na portalu „Wirtualna Polska”? Oto niejaki Jacek Gądek napisał w tonie przygany, że „Polonijna Rada Konsultacyjna przy Marszałku Senatu zebrała się tylko raz” i zorganizowanie tego zebrania kosztowało... aż 27 tysięcy złotych! Jest oczywiste, że pan red, Jacek Gądek – o ile oczywiście nie myśli tego wszystkiego naprawdę – bo jeśli myśli tak naprawdę, to jest ciężkim idiotą, którym powinien zająć się niezwłocznie pan Bogdan Klich – to musiał dostać zlecenie od swojego oficera prowadzącego: wiecie, rozumiecie, Gądek, macie tu gotowca o tych 27 tysiącach, ale wiecie, opiszcie to własnymi słowami, bo inni też go dostaną, więc żeby mi się tekst na poszczególnych portalach nie powtarzał, bo będę musiał wam, Gądek, przypomnieć, skąd wyrastają wam nogi. Zrozumiano? No! To do roboty! Więc pan redaktor uwinął się gracko, żeby nieśmiertelnego kołtuna, który na obecnym etapie przybrał postać mikrocefala, tworzącego trzon środowiska „Gazety Wyborczej”, zepatować kwotą 27 tysięcy złotych. Jużci; 27 tysięcy to duża suma – oczywiście ani nie dla pana redaktora Michnika, któremu Soros chyba nie skąpi na kieliszek chleba i koszerną zakąskę z „minogi z portu praskiego”, ani dla pani Małgorzaty Gersdorf, która podobno akurat tyle pobiera z państwowej kasy miesiąc z miesiąc za ekscytowanie przeciwko rządowi konfidentów poprzebieranych w „śmieszne średniowieczne łachy”, na które dla większego efekty zawieszają sobie kiczowate łańcuchy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Przypominamy
DLACZEGO WY POLACY JESTEŚCIE TACY NAIWNI?


Wywiad Daniela Pawłowca z Carlem Bedermanem - byłym doradcą Unii Europejskiej w Polsce.

Jak zostaje się ekspertem Unii Europejskiej w Polsce?
W moim przypadku to było tak. Rozpisano konkurs na objęcie kierownictwa realizacji projektu twinningowego związanego z przystąpieniem nowych członków do UE (monitorowanie powietrza), który wygrałem. Odbyłem szkolenia w Berlinie i Brukseli, po czym zostałem doradcą przedakcesyjnym i wyjechałem do Polski.

Zanim został pan ekspertem uczestniczył pan w kursach na temat Polski i Polaków?

Nie, to było tylko jednodniowe szkolenie, które niewiele wniosło. Polskę znam już od przeszło 20 lat z moich częstych podróży po niej. Jestem też żonaty z Polką. Przed przyjazdem tutaj w roli unijnego doradcy nauczyłem się też trochę waszego języka.

Czym są projekty twinningowe?
Projekty twinningowe polegają na tym, że przedstawiciele Unii i administracji krajów-kandydatów wspólnie przygotowują zmiany w danych krajach związane z planowaną akcesją. Ja przykładowo koordynowałem pracę 15 unijnych ekspertów, którzy regularnie przylatywali do Polski, aby prowadzić wykłady dla polskich urzędników.
Eksperci tacy dostają za to horrendalne wynagrodzenia (pokrywa je sama Unia ze środków, które się potem nazywa pomocą przedakcesyjną dla Polski), ale i kraj, z którego przyjeżdżają, jest także dodatkowo za to przez Unię opłacany. Dlatego tak chętnie wysyła się ekspertów na wschód. Nawet czołowi politycy Piętnastki zabiegają o przydzielenie ich krajom tychże projektów.

Potwierdza to tezę, że przedakcesyjna pomoc UE jest wydawana głównie na opłacenie unijnych ekspertów?
Tak to można ująć. Pewien bułgarski sekretarz stanu powiedział kiedyś, że dotąd myślał, iż projekty twinningowe Unii są pomocą dla krajów-kandydatów, teraz wie, że to samopomoc dla krajów Piętnastki. I ma rację.

Po co więc byliście państwo przesłani do Polski, jeżeli Polacy potrzebowali konkretnych inwestycji a nie unijnych doradców?

Ponieważ Unia nie ma pieniędzy, a projekty z zachodnimi ekspertami są tanie i wyglądają, jak prawdziwa pomoc.

Dlaczego Unia pana zwolniła?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Maski opadły, czemu się trudno dziwić. I ci, którzy dzisiaj tak triumfują, oraz ci zasmuceni, przeżywający gorycz porażki nic nie rozumieją.

Stała się rzecz bardzo ważna. Samotna Polska, w obronie podstawowych wartości cywilizacyjnych – prawdy, uczciwości i sprawiedliwości, stanęła do walki z Molochem, rogatym bóstwem, któremu składano ofiary z dzieci i zdarła zasłony, poza którymi się maskował. Wszyscy wyraźnie zobaczyli, że współczesna Unia Europejska jest pokracznym tworem opartym na kłamstwie, manipulacji i nieliczeniu się ze swoimi członkami.

Niby wszyscy o tym wiedzieli, czy tylko podskórnie czuli, lecz dopiero akcja polskiego rządu, która niewątpliwie przejdzie do historii, bo jej reperkusje będą potężne, ujawniła prawdziwe oblicze Unii: niby zjednoczonej Europy, a faktycznie kolejnej Rzeszy Niemieckiej, która po kolei zagarnia słabych i ogłupiałych sąsiadów.

Wrogo do Polski nastawiony austriacki dziennikarz atakuje premier Szydło: „Czy nie widzi pani, że przewodniczącego Tuska wybrało 27 przywódców w demokratycznych wyborach?!”

Widzimy, widzimy… I się martwimy, bo to więcej niż siedemdziesiąt lat temu osiągnął inny Niemiec – Adolf Hitler. I ten Austriak powinien wiedzieć (bo może nie wie), że jego państwo, Austria, prawie dokładnie 80 lat temu, jeszcze przed II Wojną Światową, 12 marca 1938 roku, została wchłonięta przez Niemcy. To był tak zwany Anschluss Austrii. Parę miesięcy później Hitler zabrał się za Czechosłowację i też ją sobie podporządkował. I tak to już szło. Realizował swoje plany bezwzględnie i bez oglądania się na kogokolwiek. Czy chwila obecna i dzisiejsze działania Niemiec nie nasuwają porównań z polityką III Rzeszy?

A 27 państw głosujących przeciwko samotnej Polsce? Czy austriacki dziennikarz również nie wie, że w kolejnych państwach, czasami bez jednego wystrzału, opanowanych przez Hitlera, natychmiast naziści organizowali lokalne rządy, które ściśle, tak, jak dzisiaj, wspierały bezrefleksyjnie, często obłędną i bestialską niemiecką politykę?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Przypominamy (wtorek, 31 lipca 2012)
W czasach Wiosny Ludów Polacy sławni byli w Europie i w świecie ze swego umiłowania wolności i gotowości do walki o nią według hasła - „Za Waszą i naszą wolność”. Ten szacunek Polacy utrzymali również w XX wieku dzięki buntowi 1905 r., Legionom Piłsudskiego, Powstaniom Wielkopolskim i Śląskim, zwycięstwu w wojnie z bolszewikami, sprzeciwieniu się III Rzeszy w 1939 r., bezprzykładnemu bohaterstwu Armii Krajowej oraz powstańcom antykomunistycznym po 1944 r.

Nawet po opanowaniu Polski przez sowietyzm świat podziwiał Polaków za bunty Czerwca`56, Grudnia`70. czy czerwca 1976 r. Największą sławę zdobyliśmy Sierpniem`80 i „Solidarnością”. Wydawało się, że jesteśmy nie tylko godni naszych wielkich przodków, ale może nawet ich przewyższyliśmy.

Wystarczyło jednak kilka podłych lat między 1986 r. a Okrągłym Stołem, żeby z tego wysokiego konia upaść w błoto najtchórzliwszego oportunizmu. W chwili, gdy całkowite zwycięstwo nad antycywilizacją znalazło się w zasięgu ręki, gdy wystarczyło wytrwać w godności jeszcze tylko chwilę, utworzona przez wroga agentura w naszych własnych szeregach dokonała puczu i zawarła osławiony „kontrakt”. W trakcie obrad w Pałacu Namiestnikowskim pisałem, że nawet gdyby rzeczywiście wolą Polaków było porozumienie z komunistami, to przedstawicielom Solidarności nie wolno tego kontraktu zawrzeć z racji odpowiedzialności za los innych narodów zniewolonych przez komunizm, bo takie porozumienie będzie założeniem kajdanek na ich aspirację wolnościowe i niepodległościowe. Ale ja ten apel do sumienia ludzi bez sumienia opublikowałem w malutkim pisemku podziemnym, a cała potęga peerelowskich i koncesjonowanych przez Kiszczaka „michnikowskich” mediów oszukiwała Polaków, że są beneficjentami historycznego, wspólnego z PZPR-SB-KGB, zwycięstwa.

Na całe szczęście okoliczności zewnętrzne były jednak znacznie dla Polski korzystniejsze i właścicielom PRL i ich solidarnościowej agenturze nie udało się utrzymanie Polski, jako najweselszego bloku w całym bloku posowieckim. Decyzją wyborców powstał rząd Jana Olszewskiego, który przełamał front obrony postkomunizmu (PRL-bis, EWG-bis i NATO – bis) i wprowadził Polskę na drogę do   najważniejszych struktur Zachodu – Sojuszu Atlantyckiego i Unii Europejskiej.