Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

No i zaczyna się wyjaśniać, co może być detonatorem kolejnej kombinacji operacyjnej, mającej na celu doprowadzenie do politycznego przesilenia w naszym nieszczęśliwym kraju i ponownego osadzenia na pozycji lidera ekspozytury Stronnictwa Pruskiego. Okoliczności zewnętrzne wydają się sprzyjające, bo w Ameryce nasila się wojna żydowska przeciwko prezydentowi Trumpowi. Skoro jest zmuszony do opędzania się przez ujadającymi ze wszystkich stron wrogami, to nie ma głowy do pilnowania Niemców, którzy najwyraźniej dążą do przywrócenia w Unii pruskiej dyscypliny i wybicia z głowy każdemu mrzonek o „exitach”.

Znakomicie ilustruje tę tendencję pozbawienie przez Parlament Europejski immunitetu Marynie Le Pen w związku z opublikowaniem przez nią w sieci sceny z egzekucji dziennikarza przez bojówkarzy Państwa Islamskiego. Francuscy logofagowie pod pretekstem wstrząsu, jakiego ich delikatne duszyczki doznały na widok takiej przemocy, realizują niemiecki plan ugotowania Maryny jeszcze przed wyborami prezydenckimi we Francji. Obecnie w sondażach Maryna dostaje 40 procent, co jest za mało na wygranie z marszu, a w drugiej turze, jak zwykle wystąpi przeciwko niej pospolite ruszenie „w obronie republiki”, no i w rezultacie prezydentem słodkiej Francji zostanie w najlepszym razie jakiś eunuch, a prawdopodobnie – kolejny owczarek niemiecki.

W ten oto sposób Berlin stworzy polityczne warunki do proklamowania „Europy dwóch prędkości”, co oznacza, ze decyzje będą podejmowane w szczupłym gronie załogi Festung Europa, a następnie przekazywane do wykonania peryferiom, do których zaliczony jest oczywiście również nasz nieszczęśliwy kraj, prawdopodobnie wyznaczony również na obiekt „pokazuchy”, ku przestrodze wszystkich, którzy chcieliby w przyszłości Niemcom podskakiwać. Jako państwo poważne Niemcy od samego początku, jeszcze za głębokiej komuny, budowały w Polsce agenturę wpływu, zaczynając od świętych rodzin krakowskich i innych. Zainteresowanych odsyłam do „Dzienników” Stefana Kisielewskiego, gdzie zamieścił smakowite opisy przekomarzań w redakcji „TP” na „świętej ulicy Wiślnej” w Krakowie na tle podziału niemieckiego jurgieltu między święte rodziny. Ale to były zaledwie parva principia, bo prawdziwe możliwości otworzyły się dopiero po „upadku komuny”, kiedy część starych kiejkutów przewerbowała się do niemieckiej BND i zaczęła realizować zadania w zakresie rozbudowy agentury wpływu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Richard Spencer - szef Instytutu Polityki Narodowej, piętnowany jako faszysta i rasisata, CC BY-3.0

Pogoń za oddalającym się celem panowania nad światem czy zadbanie o własny kraj? Nie ma już rezerw na jedno i drugie. USA na rozdrożu!

Amerykańscy narodowcy (ciężko ich jednak porównywać do polskich narodowców, więc to określenie jest trochę nadużyciem w tym przypadku- przyp. red.) uznali, że prezydentura Trumpa da im wreszcie okazję, by powalczyć o przetrwanie własnego narodu. Biali Amerykanie stoją w obliczu zagrożenia, że staną się mniejszością we własnym kraju. To jest perspektywa na najbliższe 20-30 lat! Zaś jedną z głównych przyczyn takiej sytuacji jest niekontrolowana, niebezpieczna imigracja, z którą stara się walczyć Donald Trump. Ten, kto tak myśli (a jeszcze odrzuca bezpodstawne samobiczowanie się białego człowieka) jest rasistą i powinien zostać zniszczony – głoszą lewacy. Względnie pokolenie 1968, kryjące się również pod maską prawicy. Nawet konserwatystów?
Trump uznany nagle za swojego przez Akcję Konserwatywną

Wpływowa, zwłaszcza w Partii Republikańskiej organizacja Akcja Konserwatywna (Conservative Political Action Conference, CPAC) stanęła w ubiegłym roku niemal murem przeciwko Trumpowi. Na jej zjeździe w 2016 głoszono, że Trump jest bez (tych jedynie słusznych) zasad, jest „niekonserwatywny”. Teraz ci sami ludzie powitali go swoim tegorocznym zjeździe jak bohatera. „Teraz my rządzimy i tylko to się liczy” – oznajmił jeden z delegatów w przypływie szczerości.
Jak chcą rządzić przy pomocy Trumpa?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Komentarz    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    13 marca 2017

Czyż trzeba nam lepszego dowodu, że środowisko dziennikarskie w Polsce, to kupa śmierdzącego gówna, z którego można każdą formę ulepić, niż publikacja, jaka ukazała się na portalu „Wirtualna Polska”? Oto niejaki Jacek Gądek napisał w tonie przygany, że „Polonijna Rada Konsultacyjna przy Marszałku Senatu zebrała się tylko raz” i zorganizowanie tego zebrania kosztowało... aż 27 tysięcy złotych! Jest oczywiste, że pan red, Jacek Gądek – o ile oczywiście nie myśli tego wszystkiego naprawdę – bo jeśli myśli tak naprawdę, to jest ciężkim idiotą, którym powinien zająć się niezwłocznie pan Bogdan Klich – to musiał dostać zlecenie od swojego oficera prowadzącego: wiecie, rozumiecie, Gądek, macie tu gotowca o tych 27 tysiącach, ale wiecie, opiszcie to własnymi słowami, bo inni też go dostaną, więc żeby mi się tekst na poszczególnych portalach nie powtarzał, bo będę musiał wam, Gądek, przypomnieć, skąd wyrastają wam nogi. Zrozumiano? No! To do roboty! Więc pan redaktor uwinął się gracko, żeby nieśmiertelnego kołtuna, który na obecnym etapie przybrał postać mikrocefala, tworzącego trzon środowiska „Gazety Wyborczej”, zepatować kwotą 27 tysięcy złotych. Jużci; 27 tysięcy to duża suma – oczywiście ani nie dla pana redaktora Michnika, któremu Soros chyba nie skąpi na kieliszek chleba i koszerną zakąskę z „minogi z portu praskiego”, ani dla pani Małgorzaty Gersdorf, która podobno akurat tyle pobiera z państwowej kasy miesiąc z miesiąc za ekscytowanie przeciwko rządowi konfidentów poprzebieranych w „śmieszne średniowieczne łachy”, na które dla większego efekty zawieszają sobie kiczowate łańcuchy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W poprzednim numerze "Myśli Polskiej" (nr 7-8 z 12-19.02.17) skomentowałem wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy dotyczące banderyzacji Ukrainy, wystąpienia po raz pierwszy tak daleko idące w krytycyzmie tego zjawiska. Jakkolwiek były one skierowane do polskiej opinii publicznej, zauważono je naturalnie i na Ukrainie, gdzie reakcja, z oficjeli, na razie szefa ukraińskiego IPN, neobanderowca Wołodymyra Wiatrowycza, znanego kłamcy i manipulanta, a jednocześnie miłego partnera polskiego IPN-u w demaskowaniu jedynie słusznych zbrodni sowieckich, który - bez zaskoczenia - stwierdził, że Ukraina, szczególnie na żądanie z zewnątrz, nie odrzuci, ani nie będzie uzgadniać swojej historii, wypominając przy tym Polakom udział w pogromach antyżydowskich. Obok tego, w Kijowie rozpoczęto obchody roku 75 rocznicy powołania UPA. Aha, i zapomniałbym, Ukraińcy, przepraszam, oczywiście agenci Putina, powiesili baner z Banderą na płocie polskiej ambasady.

Od tego czasu również Jarosław Kaczyński powtórzył swoje słowa, tym razem w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" (nr 6/17), mówiąc: Ale musimy też powiedzieć otwarcie, iż poziom ignorowania przez władze w Kijowie spraw związanych z ludobójstwem dokonanym na naszych obywatelach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a często też zakłamywania ich prawdziwego przebiegu, gloryfikowania sprawców, przekroczył granice akceptowalności.(...) Jakiś czas temu rozmawiałem długo z prezydentem Poroszenką i powiedziałem mu wprost: z Banderą do Europy nie wejdziecie, trzeba wybrać - albo integracja z Zachodem i odrzucenie tradycji UPA, albo Wschód i wszystko, co się z nim wiąże.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Maski opadły, czemu się trudno dziwić. I ci, którzy dzisiaj tak triumfują, oraz ci zasmuceni, przeżywający gorycz porażki nic nie rozumieją.

Stała się rzecz bardzo ważna. Samotna Polska, w obronie podstawowych wartości cywilizacyjnych – prawdy, uczciwości i sprawiedliwości, stanęła do walki z Molochem, rogatym bóstwem, któremu składano ofiary z dzieci i zdarła zasłony, poza którymi się maskował. Wszyscy wyraźnie zobaczyli, że współczesna Unia Europejska jest pokracznym tworem opartym na kłamstwie, manipulacji i nieliczeniu się ze swoimi członkami.

Niby wszyscy o tym wiedzieli, czy tylko podskórnie czuli, lecz dopiero akcja polskiego rządu, która niewątpliwie przejdzie do historii, bo jej reperkusje będą potężne, ujawniła prawdziwe oblicze Unii: niby zjednoczonej Europy, a faktycznie kolejnej Rzeszy Niemieckiej, która po kolei zagarnia słabych i ogłupiałych sąsiadów.

Wrogo do Polski nastawiony austriacki dziennikarz atakuje premier Szydło: „Czy nie widzi pani, że przewodniczącego Tuska wybrało 27 przywódców w demokratycznych wyborach?!”

Widzimy, widzimy… I się martwimy, bo to więcej niż siedemdziesiąt lat temu osiągnął inny Niemiec – Adolf Hitler. I ten Austriak powinien wiedzieć (bo może nie wie), że jego państwo, Austria, prawie dokładnie 80 lat temu, jeszcze przed II Wojną Światową, 12 marca 1938 roku, została wchłonięta przez Niemcy. To był tak zwany Anschluss Austrii. Parę miesięcy później Hitler zabrał się za Czechosłowację i też ją sobie podporządkował. I tak to już szło. Realizował swoje plany bezwzględnie i bez oglądania się na kogokolwiek. Czy chwila obecna i dzisiejsze działania Niemiec nie nasuwają porównań z polityką III Rzeszy?

A 27 państw głosujących przeciwko samotnej Polsce? Czy austriacki dziennikarz również nie wie, że w kolejnych państwach, czasami bez jednego wystrzału, opanowanych przez Hitlera, natychmiast naziści organizowali lokalne rządy, które ściśle, tak, jak dzisiaj, wspierały bezrefleksyjnie, często obłędną i bestialską niemiecką politykę?