Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Chrzest bojowy kolejnego zbrodniarza z Białego Domu nie powinien nikogo zdziwić, stało się to już banalną tradycją zachodniego Imperium Zła.

Poprzedniej nocy siły morskie Stanów Zjednoczonych dokonały ataku rakietowego na lotnisko wojsk rządowych Syrii. 
 
Ten akt militarnej agresji odbył się w trakcie wizyty prezydenta Chin w USA,.   Przy czym oficjalne koła ChRL, już przed samą wizytą, publicznie oświadczyły, że  życzą sobie żadnych niespodzianek ze strony amerykańskiej w czasie pobytu głowy państwa na terytorium USA. 
 
Pretekstem do ataku rakietowego było rzekome użycie przez wojska syryjskie broni chemicznej.  Nie ulega wątpliwości, że jak zawsze, takie i inne akty terroru są inicjowane i sponsorowane przez CIA, w ramach tzw. incydentów „false flag”[i] [ii].
 
Minimalny interwał pomiędzy chemiczną prowokacją, a rakietową agresją, wskazuje dobitnie na fakt[iii], że całe przedsięwzięcie zostało dawno z góry zaplanowane i logistycznie przygotowane.  Zorganizowanie ataku rakietowego dopiero po incydencie z bronią chemiczną nie byłoby bowiem możliwe w tak krótkim przedziale czasowym.
 
Jak zwykle w takich przypadkach, oskarżono Rosję i Syrię o sprowokowanie całej sprawy[iv] i zagrożono adekwatnymi konsekwencjami i jak zwykle bezpodstawne insynuacje są tak absurdalne, że niewarte nawet polemiki.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

OBSERVATORIUM BOGUSLAVIANUM (07): Co chce osiągnąć Trump waląc Syrię Tomahawkami? Próba analizy.

Obecny rakietowy atak amerykański na bazę Szajrat pod ewidentnie naciąganym pretekstem  „odwetu za chemiczny atak” na Chan-Szejchun (brak dowodów na sprawstwo syryjskie oraz niechęć do ich pozyskania), jest starannie i od dawna przygotowanym ciosem dla Rosji i jej prestiżu.  Kluczowa dotąd polityczna i wojskowa obecność Rosji w Syrii, sukcesy w zwalczaniu formacji terrorystycznych i przejęcie przez Moskwę inicjatywy nad procesem uregulowania konfliktu syryjskiego mogą teraz ulec zachwianiu. Uderzając bezpośrednio w Syrię – na co nie odważył się przecież Obama -  Trump jakby odwraca sytuację i rolę Rosji. Pokazuje jej, że jest bezsilna i niezdolna do obrony Assada, a zatem podważa jej rolę jako dominującego gracza, który dyktuje warunki  w tym konflikcie.

Chęć upokorzenia Rosji widać również i w tym, że strona amerykańska podkreśla z naciskiem, iż Trump nie rozmawiał w ogóle z Putinem nt. Syrii.  Kreml bezskutecznie zabiega od początku o bezpośrednie spotkanie prezydenta Putina z prezydentem Trumpem, które miałoby zademonstrować rolę Rosji jako mocarstwa i kluczowego dla USA rozmówcy o losach świata. Tego dotąd nie było, a na krótko przed atakiem Ameryka tylko protekcjonalnie ostrzegła Rosjan umownym hasłem, aby swoich ludzi ukryli. Widać z tego, że rosyjskie oczekiwania, iż współdziałanie z Amerykanami w Syrii i w ogóle w walce z międzynarodowym terroryzmem stanie się pierwszą i główną podstawą normalizacji i ocieplenia stosunków rosyjsko-amerykańskich, były wyolbrzymione,jeśli nie błędne. Jeżeli dojdzie do takiego współdziałania, to bez watpienia będzie ono ograniczone. Żle to wróży Syrii, a dobrze dla międzynarodowego terroryzmu, który z pewnością pozostanie jeszcze długo instrumentem uprawiania polityki za pośrednictwem służb specjalnych, czyli tak jak dotąd. 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Felieton    Radio Maryja    30 marca 2017

Szanowni Państwo!

Ależ ta historia się powtarza! Jesienią 2014 roku marszałkowi Sejmu Radkowi Sikorskiemu przypomniało się, jak to w roku 2008 zimny rosyjski czekista Putin proponował premieru Tusku wzięcie udziału z rozbiorze Ukrainy w następstwie czego Polska miałaby odzyskać prastary Lwów i nawet podzielił się tymi wspominkami z panem Ben Judahem, redaktorem amerykańskiego pisma „Politico”, które te rewelacje opublikowało. Wybuchł straszliwy klangor, w następstwie którego marszałek Sikorski przypomniał sobie, że nie było żadnej takiej rozmowy, tylko że „zawiodła go pamięć”. Być może, że rzeczywiście go zawiodła, ale możliwe też, że ktoś starszy i mądrzejszy przypomniał mu, skąd wyrastają mu nogi, co podobno znakomicie poprawia pamięć. Bo dobra pamięć polega między innymi na tym, by w roku 2014 już nie pamiętać tego, co powinno się pamiętać w roku 2008.

Chociaż samokrytyka złożona przez skonfundowanego Radka Sikorskiego „ostatecznie zamykała” spekulacje wokół Ukrainy, to warto przypomnieć, że właśnie w tymże 2008 roku sekretarz stanu w administracji prezydenta Busha Kondoliza Rice oświadczyła, że Stany Zjednoczone już nie będą forsowały przyjęcia Gruzji i Ukrainy do NATO, a tylko dbały, by panowała tam „demokracja” - co w przełożeniu na język ludzki mogło oznaczać, że mają tam rządzić amerykańscy agenci. I rzeczywiście – Michał Saakaszwili, który po przetarciu się w Ameryce włączył się do gruzińskiej polityki, przyczynił się do obalenia prezydenta Edwarda Szewardnadze podczas tak zwanej „rewolucji róż” i nawet został prezydentem, który nie tyko rozpędzał demonstracje opozycji protestującej przeciwko korupcji, ale nawet wprowadził stan wyjątkowy - został ponownie wybrany na prezydenta Gruzji właśnie w roku 2008.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

*Palikuta, Pietucha, Pijus, Szulckuc,Tamerlans:  rycerze  anty-PiS-owskiej  krucjaty

               *Ulica i zagranica jako Targowica *  Najpierw Polexit, potem –Brześć!         

                                  Taka kombinacja: Pol-pot partią eurogitu

  Ustami „filozofa z Biłgoraja” ( w  dalszej części tego felietonu nazywał go będę „P a l i k u t ą”) przekazana została ostatnio  instrukcja dla „Nowoczesnej” (którą dalej nazywać będę                            „Z a p y z i a ł ą”) : powinniście się  p r z y ł ą c z y ć  do Platformy Obywatelskiej, iść  razem do wyborów samorządowych, a potem – do parlamentarnych, później od środka  „wygryźć” ze stołka Schetynę (którego  dalej  nazywał będę „Ł y s a w  y m  S z a t y n e m”) i jego ludzi. Wtedy, przy poparciu  KOD (który w dalszej części tego felietony nazywał będę „SMRODEM”) i PSL pod przywództwem (!) Kosiniaka-Kamysza (którego w dalszej części tego felietonu nazywał będę  „K o s i – k o s i- ł a p c i- p o j e d z i e m- d o -b a b ci”) można będzie nawiązać  w miarę równorzędną  walkę  wyborczą z PiS.

    Jest to więc pomysł, by zaprzęgnąć  stronnictwo pruskie (które w dalszej części tego felietonu nazywał będę P a r t i ą  F o l k s d o j c z ó w)  i stojący za nim kapitał niemiecki do bliskiej współpracy z bezpieczniacką wydmuszką, jaką  jest partia Petru (którego w dalszej części tego felietonu nazywał będę „Pietrem”, a po dłuższym zastanowieniu –„ P i e t u c h ą ”, postacią „głupka” z rosyjskich jarmarcznych teatrzyków). A jako że współpraca taka byłaby początkowo dość  trudna – głębokie rezerwy   kadrowe  SMROD-u rekrutowane z żydowskiego lobby politycznego wnet zgłosiłyby się w charakterze koncyliatorów, doradców, mediatorów i yntelektualystów, zajmując, rzecz jasna, eksponowane miejsca na listach wyborczych tego połączonego tworu politycznego ( który w dalszej części tego felietony nazywał będę Pol-potworem, albo jeszcze lepszym skrótem: P o l- p o t e m).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    29 marca 2017

Wszczęta wobec Polski przez Komisję Europejską procedura badania stanu praworządności i demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju, której naprzeciw wychodzą konfidenci zgrupowani przez starych kiejkutów w Komitecie Obrony Demokracji, a wreszcie sami sędziowie, których do buntu przeciwko rządowi wezwała sama pani Małgorzata Gersdorf – wszystko to stwarza sposobność pochylenia się nad wymiarem sprawiedliwości. Jak wiadomo, zajmują się tym „niezawisłe sądy”, które – zgodnie z art. 173 konstytucji – są „władzą odrębną i niezależną od innych władz”.

Oczywiście art. 173 konstytucji odzwierciedla jedynie sferę powinności, to znaczy – jak być powinno, ale już niekoniecznie – jak jest naprawdę. Chodzi oczywiście o zadeklarowaną tam „niezależność od innych władz”, to znaczy – od konstytucyjnych organów władzy ustawodawczej i wykonawczej. Jak wiadomo, w sferze powinności również i te władze są niezależne, zwłaszcza – władza ustawodawcza, będąca emanacją suwerena, za jakiego – zgodnie z art. 4 konstytucji – uchodzi „naród”. Ale – jak mogliśmy przekonać się choćby na podstawie realizacji uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja 1992 roku – około 60 parlamentarzystów było konfidentami Służby Bezpieczeństwa, a warto dodać, że ujawnieni przez ministra Antoniego Macierewicza zostali tylko ci konfidenci, których nie przejął pod swoje skrzydła Urząd Ochrony Państwa.

Ci nie zostali ujawnieni, podobnie jak nie zostali ujawnieni konfidenci Wojskowych Służb Informacyjnych, które swoją agenturę pracowicie rozbudowywały przez cały czas oficjalnego istnienia w tzw. „wolnej Polsce”. Już choćby ze statystycznej prawidłowości wynika, że część tych konfidentów została ulokowana właśnie w wymiarze sprawiedliwości na stanowiskach sędziowskich, a biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy sądów zwłaszcza na etapie transformacji ustrojowej, kiedy to dokonywało się uwłaszczenie nomenklatury na rozkradanym majątku państwowym oraz umacnianie bezpieczniackiej kontroli nad kluczowymi segmentami gospodarki z sektorem finansowym, paliwowym, energetycznym i tym podobnymi, „strategicznymi” sektorami, to jest prawie pewne, że agenturalne „zabezpieczenie” wymiaru sprawiedliwości musiało być znacznie większe, niż w innych segmentach państwa.