Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W Turcji próba puczu. Zginęło 190 osób. Od razu w sieci odezwały się głosy poparcia dla wojskowego zamachu stanu „w obronie demokracji i świeckości", bo armia w Turcji kojarzy się ze stróżem świeckości i tradycją Ataturka. Jak wywodził Bartłomiej Sienkiewicz na spotkaniu z Belką i Cytryckim u Sowy i Przyjaciół, armii ataturkowskiej już w Turcji nie ma, to już przeszłość. Kto zatem dokonał próby zamachu?

Erdogan oskarżył swego wieloletniego współpracownika Fethullaha Gülena, czyli charyzmatycznego przywódcę sufickiego, który stoi na czele Ruchu Gülena (Hizmet). Ruch ten reprezentuje umiarkowany islam a jego sekretny charakter (liczbę członków szacuje się od 1 do 7 mln) oraz związanie z rządzącą partią Erdogana ułatwiał mu budowanie struktur państwa cieni, równoległego państwa, przenikanie struktur władzy. Były członek ruchu twierdzi, że jest on skrzyżowaniem islamu ze scjentologią.

Trzeba to podkreślić, że Gülen przez całe lata związany był z Erdoganem i jego Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Rozwód nastapił przy końcu 2013. W grudniu tego roku wybuchła wielka afera korupcyjna, która mocno uderzyła w partię Erdogana. Ten stwierdził wówczas, że guleniści wewnątrz jego partii czyszczą konkurencję, czyli dążą do całkowitego opanowania struktur władzy. Szczególnie chodziło o struktury policyjne — posady straciło wówczas kilkuset policjantów. Na dodatek miało to miejsce, kiedy Erdogan przebywał w podróżach zagranicznych. Stwierdził później, że cała afera była próbą sądowego zamachu stanu dokonaną przez ludzi Gülena. Od tego czasu ruch jest w Turcji na cenzurowanym, choć posiada nadal bardzo duże wpływy.

Jest to więc kłótnia w rodzinie (Recep Erdogan jest członkiem Community of İskenderpaşa czyli bractwa sufickiego).

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

[…] Do dzisiaj żaden duchowny katolicki nie zabrał głosu w celu objaśnienia wiernym, co na prawdę dzieje się na Ukrainie. Jednak Episkopat Polski wyraził swoje poparcie dla „europejskich aspiracji” Ulraińców i dla ukraińskiej żydo-rebelii (?).
– pekok12 Grudzień 14, 2014



Przypominamy  - Wrzesień 17, 2014 

Zwolennikom PiS-u dedykuję

Gdy do rangi geniuszu wynoszony jest zwyczajny kretyn i szubrawiec i powszechne żydo-media nazywają ich „prawdziwymi Europejczykami”, a brednie przez te indywidua wygłaszane uzyskują miano „europejskiego myślenia”, „europejskich postaw”, to jedynym argumentem polemicznym ze zdewastowanymi umysłami winien być argument siły, zwyczajna policyjna pała. Tam gdzie nie dociera myśl i gdzie jest ona bezradna, jedynie ból fizyczny może powstrzymać zalew głupoty i cywilizacyjne szkodnictwo.

Dlatego zwolennikom PO itp. syjonistycznym partyjnym tworom, nie warto poświęcać nawet jednej linijki tekstu. Ci tzw. lepiej wykształceni są całkowicie straceni dla polskich spraw. O nich zapomnijmy.

Warto natomiast wyciągnąć rękę do zwolenników PiS i wsłuchujących się w prawdy wyjawiane przez ludzi Kościoła i jego media. Zwolennicy PiS i tej reszty, przy całej swojej politycznej i umysłowej indolencji kierują się przynajmniej szczerymi wobec ojczyzny intencjami. Nieszczęśni nie potrafią jednak zrozumieć, wykracza to poza ich możliwości percepcyjne, że ewentualne rządy PiS będą dla Polski i Polaków czymś jeszcze gorszym od rządów PO, a to za sprawą skrajnego syjonizmu kierownictwa PiS.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Zważywszy na to, co wyprawia PiS, jak o „bratobójczej wojnie” bredzi wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, jak marszałek Sejmu Marek Kuchciński nie chce zwołać posiedzenia parlamentu na 11 lipca, by uczcić zamordowanych Polaków, jak konsultuje on kroki podejmowane przez władze Rzeczypospolitej z Kijowem, zarzut wobec partii rządzącej o prowadzenie „polityki banderowskiej” jest uprawniony – pisze Marcin Skalski.

W sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu nadszedł właśnie moment, w którym siedzenie okrakiem na barykadzie stało się niemożliwe. Dlatego arcyhaniebna postawa posłów PiS i sekundujących mu publicystów wcale nie dziwi. 

Na łamach portalu wPolityce.pl Piotr Zaremba nazwał zarzuty posła Roberta Winnickiego wobec PiS o prowadzenie „polityki banderowskiej” mianem „apogeum niedobrej spirali”. Samo zarzucanie komukolwiek, kto upomina się o godne upamiętnienie ofiar, iż uczestniczy w takim samym stopniu co PiS w nakręcaniu tego sporu, nie wymaga komentarza. Jak już wspomniałem, w sprawie tej można się opowiedzieć albo po jednej, albo po drugiej stronie. Nie ma wątpliwości, po której opowiedziała się partia rządząca i popierający ją publicyści. 

Jak czytamy, redaktora Zarembę oburza, że „kibole” wyegzekwowali w Przemyślu szacunek wobec polskiej pamięci historycznej. Oburza go to, jak zaznacza, „niezależnie od oceny, kto co na siebie włożył”.  

Czasami obywatelska i patriotyczna postawa musi kosztować, a tak będzie zawsze, gdy będzie ona stać w sprzeczności z obowiązującym prawem. Wobec prowokacji ze strony ukraińskiej to, że mogło dojść do złamania prawa, ma znaczenie drugorzędne. Jeśli ktoś jest gotów wziąć na siebie tego konsekwencje, to taką postawę należy wręcz chwalić. To właśnie fakt, że działania kibiców mogły być rzekomo niezgodne z prawem, jest drugorzędny, nie zaś eksponowanie czerwono-czarnych barw w Polsce, co akurat ma tu znaczenie kluczowe. Bo nie jest możliwe, by mieszkać w Przemyślu i nie wiedzieć, co te barwy oznaczają dla Polaków. Policja zachowywała się niestety biernie, Ukraińcy – prowokująco, a „kibole” – właściwie. 

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W Polsce będą więźniowie polityczni i będzie ich przybywać - rzekł niedawno Kazimierz Marcinkiewicz. Wypowiedź, tego skądinąd politycznego kabotyna, traktowaliśmy „na wesoło”, a tymczasem życie, a właściwie „Gazeta Wyborcza” przyznało mu rację. Nowa władza wzięła się ostro do roboty, rozpoczęła polowanie na każdego, kto ośmieli się powiedzieć coś złego o Ukraińcach i Żydach. Kilka tygodni temu media zelektryzowała wiadomość o zatrzymaniu rosyjskiego szpiega z partii Zmiana. Wkrótce potem Wojciech Czuchnowski z „Wyborczej” doniósł, że ABW weszła do mieszkań dwóch osób w Krakowie, które „razem z Korwin-Mikkem popierali politykę Putina i głosili hasła antyukraińskie”.

Mieli też brać udział w akcji niszczenia pomników UPA i Bandery, a jeden z nich został zatrzymany za to, że machał plastikowym krzesłem przed nosem Komorowskiego. Czuchnowski przypomniał jego antysemickie wypowiedzi. „Dziś syjoniści, patrząc na Ukrainę, Polskę i Rosję, zacierają ręce”. Czuchnowskiemu, też zacierając ręce, sekundowała dzielnie „Niezależna”: „ABW na poważnie zajęła się problemem rosyjskiej agentury. Do tej pory zatrzymywano polityków i działaczy związanych z prorosyjską, lewacką partią Zmiana. Tym razem na celowniku ABW znaleźli się ludzie ze środowisk deklarujących się jako prawicowe”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Styl i poziom reakcji ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz tamtejszego Instytutu Pamięci Narodowej wobec uchwały polskiego Senatu, a także ataki na Polaków na ukraińskim przejściu granicznym wskazują na definitywne fiasko dotychczasowej polityki uległości państwa polskiego wobec rosnącego ukraińskiego nacjonalizmu.

Nie wyciągnąwszy wniosków z historii nadal nie będziemy traktowani jak równy partner i skazujemy się na bezczelne połajanki za upominanie się o prawdę i szacunek dla naszych rodaków. Po tym, gdy kilka dni temu polski Senat zaapelował do Sejmu o ustanowienie 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa natychmiast nerwowo zareagowały ukraińskie instytucje. Ukraiński MSZ, ustami swojej rzeczniczki Mariany Beca, zaapelował by „delikatnej sprawy” nie wykorzystywać do celów politycznych. Mocniej zabrzmiały słowa szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowicza, który stwierdził, że „nie widzi podstaw prawnych do uznania rzezi wołyńskiej za ludobójstwo”. Niemal jak groźba wobec decyzji suwerennych władz Polski zabrzmiały słowa Wiatrowycza o tym, że jeżeli w uchwale Sejmu RP, upamiętniającej zbrodnie popełniane przez OUN – UPA na Wołyniu i Kresach, pojawi się słowo „ludobójstwo”, będzie to krok wstecz i zniweczy to dotychczasowe „akty pojednania” polityków.

Brak zdecydowanej reakcji polskiego MSZ wskazuje, że w stosunkach polsko – ukraińskich doktryna o asymetrii relacji (na niekorzyść Polski) jest wciąż obowiązująca., a odzwierciedla ją przekaz w mass mediach, wyciszających i niedostrzegających wszelkie antypolskie wyskoki na Ukrainie. Dobrze, że w politykę zaślepienia nie wpisuje się Polskie Radio i niektóre portale internetowe, dzięki czemu możemy dowiedzieć się trochę prawdy.