Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Czy rozmawiamy o istotnych detalach polityki międzynarodowej, czy o jej ogólnym obrazie w oczach polskich – trudno oprzeć się wrażeniu, że uczestnicy „debat” grają tylko w popularną dziecięcą grę w warzywo wymienione w tytule.

Ot, pierwszy z brzegu przykład niemal z codziennych wiadomości: spore grono całkiem niegłupich ludzi (ale i niemały krąg takich stukniętych również) uważa, że "Polsce potrzebna jest nowa strategia bezpieczeństwa, nowa polityka obronna!". Hmm, no pewnie tak. Spójrzmy bowiem jak nam się udaje rozpoznawanie najprostszych mechanizmów militarnych i dyplomatycznych. Wystarczy zadać

proste pytanie:

- Kogo satysfakcjonuje status quo osiągnięte w konflikcie ukraińskim, a komu zależy na jego zmianie?

Z kompromisu zawartego w Mińsku, chociaż w większej mierze pozostał on na papierze - szczególnie zadowolona była Rosja, nieco mniej republiki ludowe (które przed zawarciem porozumienia miały inicjatywę na froncie), zaś Kijów tylko w tym zakresie, jaki pozwolił na uniknięcie natychmiastowej klęski. Od miesięcy też to Rosja upiera się, by nadal trwać na gruncie mińskiego dogowora, republiki ludowe chcąc nie chcąc czekają, aż zostanie ono w pełni wprowadzone w życie - a tylko obecnym władzom ukraińskim zależy na przewróceniu kompromisu zawartego pod przymusem, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia i bodaj wyłącznie dla kupienia sobie dodatkowego czasu.

Powtórzmy zatem (bo nauka polega wszak na repetycji): Rosja jest zadowolona ze status quo w Donbasie, republiki ludowe przyjmują je do akceptującej wiadomości, Ukraina chce za wszelką cenę obalić. Kto więc jest oczywistą stroną atakującą? Niestety, rozwodzący się nad potrzebą strategicznego myślenia wojskowo-dyplomatycznego w Polsce mogą nie odpowiadać. Wiadomo wszak, że właściwa odpowiedź brzmi: POMIDOR...

Zresztą, kiedy już Ukraina pełnowymiarowo po raz kolejny najedzie Donbas - w żadnym wypadku nie będzie to przecież akt agresji. Podobnie napaść Gruzji na Osetię Południową w 2008 r. absolutnie nie może być uznana za wywołanie wojny. Nie mówiąc już o tym, że w 1939 r. Niemcy po prostu weszli sobie do Kattowitz, no bo chyba nikt nie traktuje poważnie tych polskich zielonych ludzików, których ulokował tam francuski imperializm!

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Inizia una reazione MUSULMANA contro il Wahabismo

"Wahabizm jest terroryzmem spekulatywnym, natomiast terroryzm jest wahabizmem praktycznym"

Nouri al−Maliki, były premier Iraku, w wywiadzie dla irańskiej telewizji Al Manar powiedział:

"Arabia Saudyjska jest przyczyną terroryzmu światowego, dlatego też powinna zostać umieszczona pod kuratelą międzynarodową".

Nouri al-Maliki https://en.wikipedia.org/wiki/Nouri_al-Maliki

Deklaracja jest znacznie lepiej rozumiana, kiedy analizuje się tło polityczne ostatnich wydarzeń na Bliskim Wschodzie.

Po raz pierwszy Teheran pozwolił startować rosyjskim myśliwcom − bombardującym Państwo Islamskie i inne grupy wspierane przez USA i Arabię Saudyjską − ze swej bazy wojskowej w Hamadan. Tym samym samoloty − nie musząc już więcej używać lotniska w Mozdok, w południowej Rosji, odległego o 1 200 km – mogą przenosić większy ładunek bomb. (…)

Sunnicka Turcja, członek NATO, obiecała współpracę z szyickim Iranem nad wypracowaniem zakończenia konfliktu w Syrii, a stało się to po niespodziewanym i zadziwiającym spotkaniu w Ankarze − irańskiego ministra spraw zagranicznych Mohammada Javad Zarifa, najpierw z jego tureckim odpowiednikiem Cavusoglu, a następnie z Erdoganem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wiele krajów w prawie karnym ma zapisane tak zwane „kłamstwo oświęcimskie”. W Polsce reguluje to nie kodeks karny, ale art. 55 Ustawy o IPN, który brzmi następująco: „Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3”. Przepis kuriozum pod każdym względem, przede wszystkim prawnym, ale także politycznym, społecznym i historycznym. Ktokolwiek powie lub napisze, że w Auschwitz nie było komór gazowych i nie mordowano ludzi, ten może zostać przestępcą. Zwracam uwagę, że w takim stwierdzeniu nie ma nic poza ignorancją, czy propagandą polityczną lub ideologiczną, a to w żadnym prawie jako takie karane nie jest.

Odnosząc „kłamstwo oświęcimskie” do innych niemniej albo jeszcze bardziej tragicznych wydarzeń, bardzo łatwo uchwycić absurd tego zapisu prawnego. Nie jest prawdą, że w Auschwitz doszło do największego ludobójstwa, co często jest podkreślane przy różnych okazjach. Na przełomie wieku XIX i XX belgijski król Leopold II wymordował od 5 do 15 milionów mieszkańców kolonii Kongo Belgijskie. Historia ta jest niemal anonimowa, przez ponad sto lat ludzkość niewiele o tej rzezi wiedziała. Prawdopodobnie jedną z głównych przyczyn utrzymania w tajemnicy tak potężnej zbrodni są ofiary. Byli to rdzenni mieszkańcy Konga, wówczas nazywani dzikusami. Drugą przyczyną są kaci, czyli „cywilizowani” Belgowie, którzy przez lata skutecznie cenzurowali swoje zbrodnie. Właściwie jedyne poważne opracowanie dotyczące ludobójstwa w Kongo Belgijskim zostało opublikowane dopiero w 1999 roku. Książkę pod tytułem „Duch króla Leopolda” napisał Adam Hochschild, amerykański dziennikarz, nie pomogło to jednak wiele w nagłośnieniu belgijskiego bestialstwa.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wmiarę jak kampania prezydencka Hillary Clinton nabiera rozpędu w związku z nią mają miejsce kolejne tajemnicze zgony. W ciągu ostatnich sześciu tygodni życie straciło pięć osób, które mogły się przyczynić do zaprzepaszczenia szans kandydatki Partii Demokratycznej na zwycięstwo w listopadowych wyborach. Poniżej ich nazwiska oraz okoliczności, które mogły mieć związek z ich nagłym opuszczeniem świata żywych:

1) Shawn Lucas (38 l.) – zwolennik Berniego Sandersa, który złożył pozew przeciwko Krajowemu Komitetowi Partii Demokratycznej (DNC) oraz jej przewodniczącej Debbie Wasserman-Schultz do Sądu Federalnego na Florydzie. Powodem były matactwa wyborcze w Partii Demokratycznej, której najważniejsi członkowie (i delegaci jednocześnie) mieli się zmówić przeciwko kandydaturze Sandersa, jak wynikało z korespondencji elektronicznej ujawnionej światu dzięki WikiLeaks. Miesiąc później (2 sierpnia br.) dziewczyna Lucasa znalazła go martwego w łazience, przyczyna zgonu nie została jeszcze ustalona.

2) Victor Thorn (54 l.) – reporter śledczy American Free Press, autor budzącego w Stanach wielkie kontrowersje trzytomowego opracowania “Hillary i Bill Clintonowie” (o znamiennych tytułach kolejnych tomów: „Seks”, „Narkotyki”, „Morderstwa”). Thorn, który naprawdę nazywał się Scott Robert Makufka, był autorem ponad 20 książek. Znaleziony martwy 1 sierpnia br., jako oficjalną przyczynę zgonu podano samobójstwo (miał strzelić sobie w głowę z broni palnej).

3) Seth Conrad Rich (27 l.) – młody stażysta przy Krajowym Komitecie Partii Demokratycznej, który (jak często się sugeruje) miał odegrać kluczową rolę w wycieku. Otrzymał strzał w plecy na ulicy w Waszyntonie, wg niepotwierdzonych sugestii idąc do FBI złożyć zeznania w sprawie, która miała dotyczyć małżeństwa Clintonów. Zmarł na miejscu, 8 lipca br. Według policji morderstwo miało mieć motyw rabunkowy, jednak jak zauważyli rodzice zamordowanego, nadal miał przy sobie komórkę, portfel i drogi zegarek.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Moje pierwsze wspomnienie amerykańskiej polityki sięga dokładnie 60 lat wstecz do chwili, kiedy w lecie 1956 roku oglądałem konwencje polityczne w towarzystwie tego nowego cudownego sprzętu w rodzinie – telewizora. Rodzice popierali prezydenta Eisenhowera ubiegającego się o drugą kadencję i to mi wystarczało. Już jako młodzieniec czułem, że Ike, były naczelny dowódca wojsk sprzymierzonych w Europie w czasie II wojny światowej, był ważną figurą. W niespokojnych czasach emanował autorytetem i pewnością siebie.

Artykuł Andrew J. Bacevicha przetłumaczył Wojciech Worwa.

Dla porównania, kandydat Demokratów Adlai Stevenson wyglądał dość podejrzanie. Przy generale wydawał się miękki, lekko gogusiowaty, a więc nieodpowiedni do tego urzędu. Przynajmniej dla dziewięciolatka z Chicago. O drugiej stronie polityki oczywiście nie mogłem mieć pojęcia.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się jasne. Jak z nadania boskiego dwie partie rywalizowały o władzę. Poglądy przez nich reprezentowane określały dopuszczalny zakres opinii. Wynik wyborów wyrażał wspólną wolę narodu i jako taki musiał zostać przyjęty. To, że dorastałem w najlepszej znanej odmianie demokracji na świecie, której samo istnienie było codziennym policzkiem dla wrogów wolności, nie budziło niczyjej wątpliwości.

Naiwne? Żenująco. Jak jednak żałuję, że wybory z listopada 2016 r. nie mogą stanowić dla Amerykanów alternatywy podobnej do tej z listopada 1956 r. Chciałbym móc jeszcze raz wybierać między Ike i Adlai.