Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy” - napisali 10 grudnia 1866 roku w zakończeniu wiernopoddańczego adresu do Najjaśniejszego Pana, czyli cesarza Austrii Franciszka Józefa posłowie Sejmu Galicyjskiego. Bez najmniejszej zmiany można bo to zdanie umieścić w charakterze polskiej stypulacji, wieńczącej wspólną deklarację polskiego prezydenta Andrzeja Dudy i ukraińskiego prezydenta Piotra Poroszenki z okazji 25 rocznicy proklamowania niepodległości Ukrainy. Prezydent Duda był, mówiąc nawiasem, jedynym zagranicznym politykiem tej rangi, co ilustruje nie tylko polityczną pozycję Ukrainy na europejskiej scenie, ale i polskie nadskakiwanie. Nadskakiwanie – bo wprawdzie deklaracja została nazwana „wspólną”, ale nie ma tam nawet śladu jakichkolwiek ukraińskich zobowiązań wobec Polski, która zadeklarowała już nawet nie przyjaźń, ale miłość i to w dodatku – całkowicie bezinteresowną. Jakże inaczej odczytywać słowa o „strategicznym partnerstwie” Polski i Ukrainy w sytuacji, gdy prezydent Poroszenko nawet się nie wyekskuzował wobec Warszawy, że przedstawiciel Polski nie został przez niego zaproszony na rozmowy w Mińsku, gdzie Niemcy, Francja i Rosja namawiały się, co do dalszych losów Ukrainy? Ale jakże ma być inaczej, kiedy kolejne ekipy w Warszawie żyrują w ciemno wszystkie poczynania kolejnych ekip w Kijowie, nie wiedząc nawet, co tamte zrobią.

W przeciwnym razie nie mogłoby dojść do takiego skandalu, jak podczas pobytu w ukraińskiej stolicy prezydenta Komorowskiego, który podlizywał się Ukraińcom, jak tylko mógł, a tamtejsza Rada Najwyższa tego samego dnia przyjęła ustawę uznającą UPA za „bojowników o wolność i niezależność Ukrainy”. Niektórzy partyjnicy w Warszawie przeżywali z tego powodu Schadenfreude, że oto Komorowski został upokorzony – ale to nie Komorowskiego tam upokorzyli, tylko Polskę. Ukraińscy politycy znakomicie opanowali sztukę obcinania kuponów od prezentowania Ukrainy na zewnątrz, jako państwa specjalnej troski, któremu – podobnie jak ociężałemu umysłowo dziecku – lepiej się nie sprzeciwiać.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

24 sierpnia prezydent Andrzej Duda złożył wizytę na Ukrainie w związku z 25-leciem proklamowania przez to państwo niepodległości. Był jedynym gościem zagranicznym na tych uroczystościach w randze głowy państwa. Zdaniem sekretarza stanu Krzysztofa Szczerskiego świadczy to o tym jak ważną rolę polityczną odgrywa Polska na Ukrainie. Moim zdaniem natomiast brak na srebrnym jubileuszu ukraińskiej państwowości innych głów państw poza prezydentem Polski świadczy o międzynarodowej izolacji Ukrainy. Ta izolacja jest dobrze widoczna po nieudanej prowokacji ukraińskich służb specjalnych na Krymie w nocy z 7 na 8 sierpnia[1]. Popierający do niedawna Ukrainę Zachód dał reżimowi w Kijowie jasno do zrozumienia, że nie podobają mu się próby umiędzynarodowienia konfliktu wokół Donbasu i Krymu oraz wciągnięcia innych państw do konfrontacji z Rosją. W odpowiedzi na słowa Poroszenki o groźbie „zakrojonej na wielką skalę rosyjskiej inwazji ze wszystkich stron” Pentagon oświadczył, że nie widzi „tego jednorożca, którego wielu tropi. Nie podzielamy tego przeświadczenia, że dojdzie w krótkim czasie do jakiejś masowej koncentracji sił lub ich ruchów”[2]. Z kolei Niemcy pozostawiły bez odpowiedzi prośbę Ukrainy o przekazanie jej „broni defensywnej”[3].

Postępująca izolacja Ukrainy na Zachodzie nie powinna być też zaskoczeniem w sytuacji coraz bardziej kuriozalnych posunięć reżimu w Kijowie. Takich, jak wydanie listu gończego za ministrem obrony Rosji i kilkunastoma innymi dygnitarzami rosyjskimi, czy wypowiedź Zoriana Szkirjaka – doradcy ukraińskiego MSW – o możliwości przekazania Ukrainie przez USA broni masowej zagłady, jeśli prezydentem USA zostanie Hilary Clinton[4]. Dodać do tego należy zupełny rozpad ukraińskiej gospodarki i groźbę wybuchu niezadowolenia społecznego na niekontrolowaną skalę. Pomajdanowa Ukraina staje się dla Zachodu coraz większym problemem, który sam stworzył i którego teraz najchętniej bezboleśnie by się pozbył. Nikt – poza neokonserwatywnymi jastrzębiami w USA – nie myśli już poważnie na Zachodzie o przyjęciu tego kraju do UE i NATO.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Z e-mailów jakie wyciekły niedawno przez Wikileaks wynika, że w 2011 roku, żydowski oligarcha George Soros Schwartz wydał krok po kroku instrukcje dla sekretarza stanu USA ,Hillary Clinton, w jaki sposób ma ona poradzić sobie z rozruchami w w Albanii. Soros nawet nominował trzech kandydatów, o których uważał, ze „mają silne połączenia z Bałkanami”.

a

Nic dziwnego, że kilka dni po tym jak wiadomość została wysłana do Clinton, Unia Europejska wysłała jednego z nominowanych przez Sorosa aby spotkał się z albańskimi przywódcami w Tiranie, w celu mediacji aby zakończyć okres tych niepokojów.

E-maile Sorosa rzucają światło, na to KTO NAPRAWDĘ nadaje ton polityce na Zachodzie. Oczywiście nie są to nasi tzw. „demokratycznie wybrani” politycy.

Zamiast tego, jest to mała kadra oligarchów, ludzie tacy jak Soros, Goldman i Sachs. Osoby, które są napędzane przez Mammonizm czyli Kapitalizm, który opiera się na handlu/wymianie, w przeciwieństwie do produkcji. Mamoniści są zainteresowani pogonią za mamona (bogactwem) wyłącznie dla samej mamony.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Janusz Korwin-Mikke w Moskwie: „ABW szkodzi sobie”

Znany polski europoseł i lider Partii KORWIN Janusz Korwin-Mikke przebywa teraz w Rosji. Popularny polski polityk uprzejmie zgodził się dać ekskluzywny wywiad dla Agencji Sputnik: z Januszem Korwin-Mikke w centrum Moskwy w hotelu „Puszkin” spotkał się nasz komentator Leonid Swiridow.

— Jak pan uważa: kiedy i jak może być rozwiązany konflikt na Ukrainie? Chodzi o Donbas? Co ze stroną ukraińską?

— Ja na Ukrainie jestem persona non grata, nie mam prawa wjazdu na Ukrainę, grożą mi dwa lata więzienia na Ukrainie, zresztą bardzo niesłusznie, bo jestem zwolennikiem niepodległości Ukrainy, a to dlatego, że chcę przyjaźni z Rosją.Gdyby Rosja połknęła Ukrainę, to by stała się naszym wrogiem, natomiast jak jest daleko, to jest naszym przyjacielem. W związku z tym chcę mieć przyjaźń z Rosją i chcę, żeby Ukraina była niepodległa.

Oczywiście kwestia Donbasu, Krymu to nie jest mój problem — to jest problem między Ukrainą a Rosją. Natomiast nie chciałbym, żeby Ukraina się rozpadła.

— Dlaczego tak dużo ludzi w tej chwili w Polsce nie lubi Rosjan?

 — To jest sprawa złożona.Od 1905 roku w Polsce rządzi lewica. Umysłami inteligencji rządzi lewica.

Inteligencja polska chciała się wyrwać spod zaboru rosyjskiego, po prostu dla siebie. Posady zajmowali Rosjanie, a to oni chcieli je mieć — brać łapówki i rządzić. No i Rosja była wrogiem. Nie wśród ludu oczywiście, który się trochę przekonał do Rosji, natomiast inteligencja Rosjan nie znosiła z tego powodu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wprawdzie zapowiedziałem, że obserwowane przez cały świat nagłe podniesienie temperatury polityki oraz szaleńcze wręcz przyspieszenie tempa ujawniania kolejnych przecieków, podsłuchów, skandali i rewelacji za oceanem, niezwłocznie po zakończeniu konwencji wyborczych dwóch głównych partii, ujawni się z konieczności wielkiej polityki oraz politycznej tradycji prezydenckich wyborów, ale szczerze wyznaję, że ich dynamiką jestem zaskoczony. Owszem, dość łatwo można było taką hipotezę postawić, gdyż każde dziecko widzi, że świat zmierza milowymi krokami w stronę wojny, a patriotycznego wzmożenia z tym nieodłącznie związanego od miesięcy doświadczamy także na własnej skórze. Dzięki tej zasadniczej pewności można było zresztą z zaskakującą dokładnością przewidzieć zarówno wyniki naszych wyborów prezydenckich, jak i parlamentarnych w ubiegłym roku nad Wisłą.

Nic w tym specjalnie nadzwyczajnego, skoro do zaplanowanej walki z czekistą, żeby była realna, potrzeba było stworzyć „wschodnią flankę NATO”. Czegoś takiego nie da się skonstruować bez odpowiednich zmian politycznych na poziomie narodowym, zatem i gorączkowa aktywność organizatorska Amerykanów w naszym zakątku Europy, obserwowana od co najmniej dwu lat, a relacjonowana na bieżąco z należną czcią, nabożeństwem i szacunkiem.

Proszę się nie podśmiewać z tej czci, gdyż USA wciąż niezmiennie pozostają jedynym światowym mocarstwem, czyli hegemonem. Skromnie, ale bez fałszywego wstydu, bowiem taki już mają jankeski zwyczaj – nazywania konia koniem – piszą to zresztą w swojej strategii, a my to także z należną uwagą czytamy i powinniśmy z tego wyciągać wnioski. Jednym z nich jest na przykład ten, że nie da się tego nijak obejść, ani ukryć: strategia amerykańska, a zatem i NATO na najbliższe dekady zakłada konieczność utrzymania tej hegemonii. Staje się to szczególnie istotne wobec naturalnego wzrostu potęgi Chin i ich równie naturalnej skłonności do emancypacji z tego paradygmatu wynikającej. Inaczej mówiąc nijak nie da się obejść w najbliższych latach konfrontacji względnie słabnącego hegemona z aspirującą potęgą. A skoro nie da się tego uniknąć, bo takie są prawa historii, to trzeba się na to odpowiednio przygotować.