Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Moralny szantaż losem tzw. wypędzonych zyskuje oficjalny status w Republice Federalnej Niemiec. Jednocześnie wzmaga się niemiecka aktywność w Polsce. Podczas gdy Ruch Autonomii Śląska już przynosi zaszczyt swoim mocodawcom rządząc najbardziej zurbanizowanym polskim województwem, istnieje wcale mocna poszlaka, że także i Polska wschodnia mogła być areną swoistych posunięć.
Oto samorządowcy z najbiedniejszych polskich województw też chcą być zauważeni, też chcą błyszczeć . Rozpaczliwy głód medialnego popisu który ma przełożyć się na sukces finansowy jest tym silniejszy, im poważniejsze problemy na horyzoncie. Uzależnienie jakości życia w Polsce od mitycznych środków unijnych generuje patologiczne odruchy, na których żerują wpływy obce. Instynkt państwowy zamiera.
 
Nędza budżetowa
 
Wspólny budżet unijny to nieco ponad 1 procent PKB państw członkowskich razem wziętych. To małe pieniądze, wziąwszy pod uwagę ambicje i cele jakie UE sobie stawia. Stąd pomysł podatku unijnego. Nie bez kozery Janusz Lewandowski nazywa Unię „budżetowym karłem”. Fiasko Strategii Lizbońskiej, nieefektywność Polityki Spójności oraz Wspólnej Polityki Rolnej pochłaniających gros budżetu, kryzys ekonomiczny i perturbacje społeczne na zachodzie Europy sprawiają, że płatnicy netto nie pozwolą na utrzymanie dotychczasowej formuły budżetowej.
Duch czasu premiuje tzw. zieloną (ekologiczną) gospodarkę. Dla Polski samorządowej, z jej zacofaną infrastrukturą energetyczną i transportową, oznacza to bardzo poważne problemy. Im samorząd bardziej zadłużony i niezdolny do wygenerowania kwot na wkład własny do projektów, tym bardziej bezbronny wobec wyzwań jakie niesie kolejna perspektywa. Są one związane z kreowaniem w skali całej UE, społecznej gospodarki rynkowej o wysokiej konkurencyjności. To ostatnie oznacza m.in. prymat technologii ekologicznych.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Gdyby Unii Europejskiej przyznano jakąś nagrodę za promocję praw człowieka, nie miałbym z tym żadnych problemów. Bo rzeczywiście, UE angażuje się w te sprawy, choć nie zawsze skutecznie. Czasami nawet przesadza, bo za obrończynie owych praw chce uznać, na przykład, trzy skandalistki z moskiewskiej cerkwi, które krzyczały „spierdalaj” pod adresem Putina i „skurwysyn” pod adresem Cyryla. Ale wiem z własnego doświadczenia, że na wielu polityków unijnych można liczyć w promocji praw człowieka (moim wielkim i pozytywnym zaskoczeniem był Martin Schulz, na którego mogłem wielokrotnie liczyć w sprawach białoruskich – kilka razy, na moją prośbę, osobiście upominał się o Bandarenkę i Kawalenkę).

Gdyby Unii Europejskiej przyznano jakąś nagrodę za trafne rozwiązania ekonomiczne, to też nie miałbym z tym żadnych problemów. Po prostu – uznałbym to za całkowitą głupotę i zaślepienie. Dlaczego? Ponieważ UE jest pogrążona w kryzysie, jej recepty jedynie pogarszają stan europejskiej gospodarki, pełno w jej działaniach socjalizmu i naiwności. Bruksela jako wzór do naśladowania w kwestiach ekonomicznych to byłby po prostu ponury żart i kpina ze zdrowego rozsądku.

Ale Unii Europejskiej przyznano pokojowego Nobla. Czy to dobrze? Nie, niedobrze. Bo UE w niewielkim stopniu przyczyniała się do pokoju na świecie. A czy, jak podnoszą jej miłośnicy, przyczyniła się do pokoju chociaż w Europie? Czy jej działalność nie gwarantuje nam życia bez wojny? Tego typu myślenie jest myleniem skutków z przyczynami. To dlatego może się ona rozwijać, że nie ma wojny, a nie że nie ma wojny, bo ona się rozwija. Naprawdę uważacie, że jakby zniknął Parlament Europejski i na świecie nie byłoby kogoś o nazwisku von Rompuy, to Europejczycy rzucili by się sobie do gardeł, by się mordować i gwałcić? Przecież nie w wyniku istnienia instytucji unijnych nie mamy wojny od ponad pół wieku. Nie było jej w Europie dlatego, że mieliśmy parasol amerykański i natowski, więc jeślibyśmy naprawdę chcieli nagrodzić kogoś, dzięki komu żyjemy bez konfliktów zbrojnych na naszym kontynencie, to musiałyby to być  USA i NATO. Na marginesie – kiedy wybuchł konflikt u bram UE, bo w Jugosławii, to Unia nie potrafiła sobie z nim poradzić i musiała poprosić o pomoc Waszyngton.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Pośród emocjonalnego pobudzenia ludzi mało wyrobionych, które obraca się wokół tematu „niechybnej klęski Tuska”, rychłego zwycięstwa „naszych” i pogonienia POpaprańców, zadaję tytułowe pytanie. Wiem, że w zalewie powszechnego optymizmu lansowanego w mediach i na blogach, pytanie to brzmi niedorzecznie. Zapraszam jednak do prostej analizy sytuacji.

Jarosław Kaczyński miał swoje „pięć minut”, gdy wraz z bratem dzierżył stery państwa. Nie wykorzystał jednak tego czasu do ostatecznej rozprawy z Układem, co w nieubłaganej konsekwencji polityki oznaczało, że to jego środowisko stanie się niebawem jej ofiarą. Gdy tłumy Polaków wyszły na ulice po tragicznym poranku 10 kwietnia 2010, nie stanął na ich czele domagając się natychmiastowej dymisji rządu odpowiedzialnego za katastrofę nad Smoleńskiem. Potem kilkakrotnie próbował naprawić błędy i nadrobić stracony czas siląc się na radykalizm, ale już było za późno. Po serii klęsk wyborczych JK bez przekonania mówi nam jeszcze o „drugim Budapeszcie nad Wisłą”, ale nie może nie dostrzegać faktu, że metodami demokratycznymi nie ma szans na przejęcie władzy. Może co najwyżej zwierać szeregi wiernej sobie opozycji i trwać, czekając na jakąś odmianę geopolityczną.

Tak było do czasu, gdy przeciwko niemu nie wystąpił episkopat. Abp Michalik, uchodzący za „naszego”, nie pozostawił złudzeń, po której stronie stoi polski kościół w walce o prawdę o największej tragedii narodowej:

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Jak nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Albo o politykę, czyli o bardzo duże pieniądze.

 Ostatnio coraz agresywniej działa Fundacja Paradis Judaeorum p.Michała Tyrpy.

Zawłaszcza pamięć o Rotmistrzu, żąda Jego pochówku (po ewentualnym odnalezieniu szczątków) na Wawelu, rozsyła na wszystkie strony świata listy z prośbą o poparcie ich inicjatywy.

Rodzina Rotmistrza  jest zdecydowanie przeciwna działaniom Fundacji.

Czując się wręcz zaszczutą przez Fundację córka Rotmistrza poprosiła p.Izę Brodacką-Falzman o opublikowanie swego oświadczenia w tej sprawie:

http://izabela.nowyekran.pl/post/73412,jemiola-czy-szakal

Nic to nie dało.

P.Michał Tyrpa dalej sobie uzurpuje prawo do reprezentowania pamięci rtm.Pileckiego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 "W kolejnym rozdaniu kart, bedzie chodzilo znowu o zachowanie ukladow z 1989 roku, ktore sa obecna przyczyna polskiej tragedii."

Obecne rozmowy PiS z PSL, jesli jest to prawda, sluza tylko i wylacznie zachowaniu ukladow okraglostolowo-madgalenkowych. Pozbawienie wladzy PO jest tematem zastepczym.

Duzo sie obecnie pisze o tajnych spotkaniach liderow PiS i PSL. Nie wiem, czy jest to prawda, niemniej jednak gdyby dochodzilo do takich "bliskich spotkan trzeciego stopnia", znaczyloby to, ze za wszelka cene podejmuje sie probe zachowania ukladow magdalenkowo-okraglostolowych. Nie chodziloby w tym wypadku o dobro Polski, tylko o zapewnienie dalszego trwania przy wladzy glownych beneficjentow okraglego stolu. Mysle ze temu wlasnie sluza organizowane naprede spotkania liderow PSL i PiS. Bedacy na fali PiS, ktory w ostatnich sondazach uzyskal 6% przewagi nad PO, chce doprowadzic za wszelka cene od przyspieszonych wyborow, rozwalajac koalicje PO i PSL.