Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Przypominamy
Małgorzata Goss

Po podpisaniu paktu fiskalnego na naszej scenie politycznej - tak rozgadanej na co dzień - zapadła dziwna cisza. Ani w tym dniu, ani w następnym ze strony premiera i prezydenta nie pojawił się oficjalny komentarz w sprawie skutków traktatu. Partyjni liderzy nabrali wody w usta. Wyjątkiem był szef PiS, który w miejscu stosownym do rangi wydarzenia - na Zamku Królewskim w Warszawie - ogłosił, że podpisanie paktu to demontaż Unii Europejskiej. Pakt fiskalny zwiastuje jakoby koniec Unii Europejskiej jako przestrzeni wspólnotowej (nawet pod rządami traktatu lizbońskiego), na której docierał się interes ogólnoeuropejski, a w to miejsce powstaje twór, którym de facto rządzą najsilniejsi we własnym interesie.
Niestety, trudno się z powyższą opinią zgodzić. Pakt fiskalny należy postrzegać nie jako zamach na Unię Europejską, lecz jako zerwanie kurtyny i ukazanie w jaskrawym snopie światła, czym był i jest ów projekt europejski. Docelowy kształt integracji europejskiej wyłaniał się z kolejnych traktatów europejskich, od Maastricht aż po Lizbonę, ale dopiero narzucenie krajom europejskim paktu fiskalnego przez Niemcy stało się kropką nad "i", po której już nic wyjaśniać nie trzeba. Nic dziwnego, że prounijni politycy są nieco zmieszani i nie wyrywają się do głosu. 

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przypominamy
26 Czerwiec 2010    


Mimo toczonej od 5 lat pozornej wojny PO z PiS, kolejny czołowy polityk PiS Paweł Kowal przyznał, że partia Kaczyńskiego wcale nie odeszła na dobre od pomysłu koalicji z Platformą! Potwierdza to tezę mówiącą o tym, że spór między tymi partiami jest pozorny i obliczony jedynie na zawłaszczenie sceny politycznej przez obóz liberałów, do którego i PO i PiS należą! Ci, którzy łudzą się, że PO i PiS to co innego niech przypomną sobie historię.
W 1990 Kaczyński i Tusk razem współtworzyli Porozumienie Centrum, które miało być zapleczem politycznym Lecha Wałęsy. Przypominam też, że po tym, jak ten dziś ściśle związany z PO polityk został prezydentem, kluczowe funkcje w jego kancelarii, w tym tą najważniejszą – jej szefa objęli Lech i Jarosław Kaczyńscy. W PC wiele lat, już po opuszczeniu partii przez gdańskich liberałów działa również czołowa postać Platformy minister Julia Pitera!

Pamiętajmy również, że w latach 1997-2001 Polską rządziła koalicja AWS/UW czyli de facto PO, PiS i demokratów.pl. A w samym AWS spotkali się dzisiejsi kandydaci na prezydenta! Tak było! Obok siebie w sejmowych ławach Akcji siedzieli Komorowski i Kaczyński. Razem wspierali też rząd Jerzego Buzka (dziś PO), w którym ministrami byli Komorowski, Lech Kaczyński i Leszek Balcerowicz! Oni razem odpowiadają za gigantyczne przekręty, jakie w tamtym czasie obecne były przy prywatyzacji PZU, razem ponoszą winę za pacyfikację protestów chłopskich, razem doprowadzili do zapaści służbę zdrowia, oświatę i system emerytalny.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W momentach, kiedy przeważała toporność nad dyplomacją, kiedy zaprowadzano ład na ulicach za pomocą gąsienic, grożono odrąbywaniem rąk i podsycano gniew ludu ten stawał na przekór i włodarze PRL-u musieli ukazywać bardziej „ludzką" stronę socjalizmu.

Po wyzwoleniu Polski przez wojska radzieckie i osadzeniu tutaj komunistycznych aparatczyków, często niepolskiego pochodzenia, jako fundament „władzy ludowej", kraj nasz wszedł w proces częstych transformacji systemowych. W momentach, kiedy przeważała toporność nad dyplomacją, kiedy zaprowadzano ład na ulicach za pomocą gąsienic, grożono odrąbywaniem rąk i podsycano gniew ludu ten stawał na przekór i włodarze PRL-u musieli ukazywać bardziej „ludzką" stronę socjalizmu. Po kilku splajtowanych reformach ustrojowych w latach: 1946, 1956, 1971, 1981 przyszedł czas na kolejną(nie ostatnią) reinkarnację tego systemu agenturalnego.

Miało to miejsce za panowania towarzysza gen. Wojciecha Jaruzelskiego na przełomie 1987/88.
Sytuacja była nieciekawa z powodu przegranego referendum w sprawie II etapu reformy, dla ówczesnych decydentów stało się jasne, że nie mogą poprawić sytuacji wewnętrznej wobec bojkotu działań ze strony społeczeństwa. Tracili coraz bardziej grunt pod nogami, gdyż nie posiadali już zdolności kredytowej w bankach zagranicznych z powodu zaciągniętych i niespłaconych pożyczek. Wg majowego sondażu badania opinii publicznej tzw. „optymizm społeczny" był już poniżej 30%."Brakowałonam siły i zdolności kreacyjnej w gospodarce, brakowało społecznego poparcia i akceptacji do podjęcia prawdziwie głębokich reform." – relacjonował sytuacje szef MSW, znany, jako pierwszy policjant reżimu gen. Czesław Kiszczak.
„Dysponowaliśmy – ciągnie dalej - co prawda aparatem przymusu, czyli innego typu siłą, ale na niej coraz trudniej było budować. Taki układ mógł trwać jeszcze długo, ale im dłużej byłby sztucznie utrzymywany, tym silniej odreagowałyby w pewnej chwili masy społeczne...". Tego najbardziej obawiają się rządzący - sytuacja wymknęłaby się spod kontroli, doszłoby do samosądów i rozliczeń beneficjantów. A na co jak, na co ale na taki układ rzeczy pozwolić było nie w sposób, zwłaszcza jak się miało tyle na sumieniu. Robiło się gorąco, nadchodził maj, czyli okres wypłat ostatnich dodatków socjalnych, kryzys był coraz bliżej. Już pod koniec kwietnia strajkowała komunikacja w Bydgoszczy, następnie już w maju Huta Lenina w Krakowie i Stocznia Gdańska. Nowe uprawnienia dla rządu nadane mu przez sejm w związku z zajściami na niewiele się zdały i po chwilowym okresie względnego spokoju strajki wybuchły ponownie w sierpniu. Jednak "na szczęście" po drugiej strony barykady stał tzw. „agent Bolek".

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Rząd Donalda Tuska nie zwalnia tempa w przygotowaniach do przyjęcia w Polsce euro. Mimo głosów rozsądku nawet swego koalicjanta Waldemara Pawlaka, który słusznie zauważył, iż „Polska unika recesji m.in. dzięki temu, że posiada elastyczny kurs walutowy, który poprawia atrakcyjność eksportu” - rząd nie zważając na nic, brnie do celu. Nikt nie ma wątpliwości, iż cała idea wspólnej waluty ma wyłącznie wymiar polityczny, bez uzasadnienia ekonomicznego.

Pogrąża się nieustannie Grecja, której na siłę podaje się kroplówkę pogarszającą tylko ogólny stan. Lecz Niemcy i Francja nie chcą pozwolić na rozłam strefy euro, którą będą ratować „za wszelką cenę”. Jeśli Grecja wróciłaby do drachmy, i co nie daj Boże, dzięki możliwości kierowania własną polityką monetarną wedle swych potrzeb, zaczęłaby powolne odbudowywanie swej gospodarki, cóż to byłby za przykład dla Hiszpanii czy Włoch? Oznaczałoby to, iż opłaca się czym prędzej porzucić utopijną wizję wspólnej waluty europejskiej na rzecz suwerennych polityk monetarnych. A na to duet Niemcy-Francja pozwolić sobie nie może. Grecja będzie więc dalej płacić za to, iż na własne życzenie dała się wpuścić w maliny.

Polska jest na etapie Grecji, która przymierzała się do wstąpienia do strefy euro-landu. Obecnie nic nie wskazuje na to, ażeby polski rząd wyciągnął wnioski z tych przykładów. Skoro przykład Grecji nie jest dość przekonywający, może problemy Włoch otworzą oczy Donaldowi Tuskowi?

Nie odbiła się większym echem w naszych mediach informacja, iż Włochy już nie są ósmą gospodarką świata, dotychczas wchodzącą w skład grupy G8. Jej miejsce zajęła Brazylia, a Włochy spadły na pozycję dziewiątą. Na najbliższym szczycie przedstawicieli państw G8 powinna więc zostać zaproszona Brazylia, zamiast Włoch. Naturalnie dla europejskich przywódców jest to nie do zaakceptowania. Zastosowano prosty manewr: Grupa G8 ma przestać istnieć a na jej miejsce zostanie utworzone G10. Wszystko po to, aby Włochy wciąż mogły brać udział w obradach. Jest to kolejne jaskrawe ostrzeżenie jakie skutki niesie za sobą zrzeczenie się prawa i możliwości kreowania własnej polityki monetarnej.

Oprócz zagrożeń, które dopiero są przed nami, Polska już tonie w długach, które nie topnieją a rosną. Warto z zainteresowaniem przyjrzeć się koncepcji wyjścia z „niemoralnego długu” jaką zastosował Ekwador.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Blogerzy Nowego Ekranu nie zastanawiają się, jaki kierunek polityczny uwiarygodniają, wpisując się na tym portalu. Warto jednak przyjrzeć się orientacji politycznej, która jest tu podsuwana i powoli wyrasta na główny nurt nowoekranowej publicystyki. Oczywiście pod hasłem pluralizmu. 

Manipulacja Nowego Ekranu polega przede wszystkim na kanalizowaniu dążeń i poglądów niebezpiecznych dla systemu i przyprawianiu im gęby kompromitujących słuszne żądania, umożliwiających ich sprowadzenie do absurdu i wyśmianie. Zgodnie z zasadą: dla niezadowolonych trzeba stworzyć miejsca, gdzie się zbiorą, zanim jeszcze zorganizują się sami, ich działania będą kontrolowane i stymulowane, tak by wypaliły się w bezsensownej szarpaninie i sekciarskich dyskusjach, a w końcu skompromitowały same, tymczasem zaś nasi ludzie stworzą słuszną opozycję, która w walce z błędami i wypaczeniami nie naruszy istoty systemu, a nawet umocni pozycję dotychczasowych elit okupacyjnych.

USA jako „imperium zła”

W sytuacji, gdy pojawia się możliwość wejścia Polski do gry dzięki czasowemu zainteresowaniu nią przez USA, zwłaszcza w wypadku wygranej Mitta Romneya i wojny irańskiej, trzeba aktywną cząstkę społeczeństwa (dla reszty jest TVN), która do komunikowania się wykorzystuje internet polityczny, zniechęcić do podejmowania jakichkolwiek działań, przedstawić wszelkie rachuby na czasowy nawet sojusz z USA jako zgubne i bezsensowne oraz zohydzić Stany Zjednoczone, a więc napiętnować moralnie postawy proamerykańskie. Oczywiście wszystko w sosie bogoojczyźnianym, by łyknęli to bezmyślnie patrioci. Dla antysemitów też coś będzie, więc sami przybiegną, by udzielić wsparcia.

Stany Zjednoczone są „krajem niebezpiecznym i agresywnym dla świata”. By to wykazać, bloger Nowego Ekranu reprodukuje grafikę, z której „wynika jasno, któremu krajowi najbardziej zależy na wojnach” (patrz: Fascynat ekonomii). Oczywiście to USA. To one organizują terroryzm i podtrzymują Al-Kaidę, by panować nad światem. „Al-Kaida stała się niemal strategicznym narzędziem polityki USraela”, gdyż „fundamentalizm muzułmański jest w tej koncepcji korzystny, bo pomaga utrzymać wrogów i rywali USraela w stanie chronicznego niedorozwoju społeczno-gospodarczego, w ustroju archaicznych feudalnych monarchii i w roli dostawców najprostszych surowców energetycznych” (Bogusław Jeznach).