Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jerzy Robert Nowak

Historyk, profesor wyższej uczelni i publicysta,

 autor ponad 40 książek i około 1500 publikacji prasowych

Taki sensacyjny tytuł nosi publikacja Leszka Szymowskiego we "Wprost" z 6 lipca br. [2008 r.], opisująca "dziwne" kulisy zgonów siedmiu osób związanych ze sprawą zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Jednym z najdrastyczniejszych przypadków tej czarnej serii zgonów jest śmierć w grudniu 2004 r., jakoby na skutek "zatrucia alkoholem metylowym", Jana O., kluczowego świadka, mogącego obalić dotychczasowe ustalenia dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Dwa i pół roku przed śmiercią Jan O. podczas przesłuchania przez prokuratora IPN stwierdził, że 25 października 1984 r. ok. godz. 22 widział, jak tajemniczy mężczyźni wrzucają zwłoki do Wisły we Włocławku. Jan O. i jego dwaj towarzysze (kolega i szwagier) mieli być tak blisko całej sprawy, że zwłoki o mało nie wpadły do ich łódki. Według autora tekstu, zeznanie Jana O. podważało oficjalną wersję zabójstwa, według której uprowadzenia i mordu na kapelanie "Solidarności" dokonało trzech oficerów SB: G. Piotrowski, W. Chmielewski i L. Pękala, podczas gdy całą akcję zaplanował i kierował nią ich przełożony płk A. Pietruszka. Według dziennikarza "Wprost", w dniu 25 października 1984 r. ci trzej domniemani zabójcy byli już od dawna w areszcie, w którym przyznali się do uprowadzenia i zabicia księdza. Jana O., głoszącego tak przeciwstawną oficjalnej wersję, znaleziono martwego w szpitalu wrocławskim. Miał się zatruć alkoholem metylowym... podczas hospitalizacji. Nader dziwny był fakt, że nie przeprowadzono sekcji zwłok Jana O., choć wnioskowała o to jego rodzina.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Czyli jak sami sobie nakładamy stryczek na szyję.
Wybory tytularnego nadzorcy polskiego baraku Unii mamy za sobą. Ale już na horyzoncie pojawiają się przed nami wybory "samorządowe". Etymologia tego słowa wskazuje, że wobec ograniczenia zakresu władzy i zasobów finansowych samorządów SAM RZĄD samorządami rządzi, czyli łaskawie pozwala im decydować o duperelach. O ważniejszych sprawach decyduje góra czyli rząd. Który (kierowany naturalnie instrukcjami i wytycznymi z Brukseli) naszym barakiem sam(o)rządzi!
Ale nie o tym chciałem pisać.
Z zainteresowaniem przyglądałem się ostatnim kampaniom przedwyborczym i ze zdziwieniem zauważyłem powtarzane jak mantry lub czarodziejskie zaklęcia te same "argumenty" dyskutantów.

Na szczególną uwagę zasługują dwa hasła, celowo wymyślone i ciągle wykorzystywane przez wrogą Polsce agenturę wpływu do ogłupiania nas i do manipulowania nami. Niestety, na tę agenturalną akcję ogłupiania i manipulowania dają się nabierać wciąż i nadal miliony uczciwych, aczkolwiek naiwnych rodaków.
Nie wiedząc tego, sami obcej agenturze pomagają.
Pierwsze hasło to – jeśli nie zagłosujesz, nie weźmiesz udziału wwyborach – to nie masz wpływu na politykę i na to, co w Polsce się dzieje. Drugie hasło to propagowany wybór na zasadzie "mniejszego zła". Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w ostatnich wyborach miliony głosowały na Komora bądź Jarkacza jako na mniejsze zło.
Czy prawdą jest, że jeśli nie pójdziesz do urny, to nie masz wpływu na losy Polski.
W tym miejscu postawię inne pytanie – a jak pójdę i zagłosuję na jedną z agenturalnych partii, to czy mam wpływ na losy Polski i/lub wpływ na jej liderów? Czy wtedy jestem w stanie cokolwiek zmienić?

Polską scenę polityczną okupują dwie główne i jedna pomocnicza, a wszystkie trzy agenturalne wobec Unii, USA i Izraela partie – PO, PiS i SLD. Wszystkie trzy są starymi dobrymi kumplami ze stajni "filantropa" Sorosa. Już pięć lat temu luminarze PO (Komorowski), PiS (obaj Kaczyńscy) i SLD (Kwaśniewski) spotykali się u tego żydowskiego filantropa i dyskutowali "o naprawie Rzeczypospolitej".

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Pamiętacie scenę z "Misia", w której syn odprowadza matkę na krajowe Okęcie? Bileter nie chce wpuścić go na salę odlotów i sugeruje, że może "pożegnać matkę machaniem z tarasu widokowego". Okazuje się jednak, że przy wejściu na taras wisi wywieszka: "Przepraszamy. Taras widokowy nieczynny. Najbliższy czynny taras widokowy dla odprowadzających we Wrocławiu"...

Okazuje się, że podobne poczucie humoru kwitnie 30 lat później, w tzw. III RP. Oto, co figuruje przy wejściu do Urzędu Pocztowego nr 12 w Słupsku:

Dla informcji - odległość pomiędzy UP 12 w Słupsku a UP 50 w Gdańsku to mniej więcej 140 km... :)
Dla niedowiarków - tutaj tabliczka informacyjna w pełnej okazałości :)

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
To Polska dokładnie taka, jak w przejmująco mądrym wierszu "Cóż to za kraj", którego autorką jest Teresa Paryna:
Tu o sprawiedliwość
Kamienie wołają.
Tu spryt się nagradza,
A wyszydza prawość.
Tu depcze się prawdę
I krzyżuje świętość.
Tu kpi się z proroków,
Patriotów i mędrców.
Tu dużo się krzyczy, a robi niewiele.
Tu wyznaje się Boga jedynie w kościele.
Tu podcina się skrzydła
Wielkim ideałom.
Tu życie poświęcić
- to jeszcze za mało!
Tu honor, wstyd,
Dumę odesłano w baśnie.
- A cóż to za kraj jest?
A to Polska właśnie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Felieton autonomiczny
O ile można zrozumieć dobre samopoczucie władzy, która ze swej natury nie lubi przyznawać się do błędów - tym bardziej gdy zbliżają się wybory samorządowe i parlamentarne - o tyle znacznie trudniej pojąć bezwolną akceptację, a raczej kompletny brak reakcji znacznej części naszego społeczeństwa na katastrofalną politykę rządu. Tego rządu, jak i zresztą poprzednich - poza krótkimi okresami sprawowania władzy przez ekipy nielewicowe i nieliberalne. Nie widać żadnej głębszej refleksji na temat kondycji naszego państwa z miesiąca na miesiąc redukującego swoje konstytucyjne zobowiązania wobec społeczeństwa. Nie niepokoi fakt, że w poszukiwaniu ratunku dla rosnącej jak na drożdżach dziury budżetowej rząd gotów jest zrobić wszystko, by oddalić własną katastrofę. Przykładem jest choćby pomysł sprzedaży miliona hektarów polskiej ziemi, która trafi w obce ręce, a nie do polskiego rolnika pozbawionego gotówki i kredytów na jej zakup. Jak zwykle u nas zarobią zagraniczni spekulanci, którzy po wprowadzeniu przez UE w 2016 r. zasady wolnego obrotu ziemi zakupione polskie hektary będą mogli z zyskiem odsprzedać. Odsprzedać komu tylko zechcą, i to bez jakichkolwiek ograniczeń. Rząd nie podejmuje żadnej merytorycznej dyskusji na temat gospodarczych czy finansowych zagrożeń, a wszelką krytykę odbija jako "polityczny", nieuzasadniony atak.

Opozycja, głównie PiS, za sprawą nieprzychylnej, a nawet wrogiej postawy większości mediów, które wraz z władzą tworzą wspólną linię frontu, nie jest w stanie wypełniać swojej demokratycznej funkcji w państwie, czyli obserwatora i krytyka poczynań rządu. Można odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że prawdziwej opozycji, a już szczególnie PiS, ma nie być w ogóle. W ten sam sposób traktowany jest prezes Jarosław Kaczyński. Takie jest pragnienie władzy, mediów, oligarchów, rodzimych i obcych służb oraz wielu zaczadzonych propagandą obywateli. Tworzy się przedziwny, niedemokratyczny model państwa, na wzór Rosji i Białorusi, w którym opozycja pozbawiona jakiegokolwiek wpływu na politykę rządu traktowana jest jako największe zagrożenie.
Bezrefleksyjność znacznej części społeczeństwa bierze się z braku wiary w możliwość wpływu na własne państwo. Przypomina to tę bezradność z lat komuny. Ale nie brakuje igrzysk. Huczne obchody 30-lecia "Solidarności", która walczyła o wolność, dziś sprowadzają się do akademii, koncertów i do remontu historycznej sali BHP, gdzie w końcu sierpnia 1980 r. stoczniowcy podpisali porozumienie z komunistycznym rządem. Stoczniowcy, zwykli robotnicy pamiętający tamte dni, mają rzeczywiście prawo do dumy ze swojej patriotycznej postawy, ale nie mają już swoich stoczni, zakładów pracy, silnych związków zawodowych. "Solidarnościowe" elity pogodziły się z decyzjami Unii Europejskiej. W podziale pracy dla nowych członków UE Polska ma być krajem ludzi żyjących z handlu, usług i lokalnej administracji. Produkcja jest zastrzeżona dla krajów bogatszych i wpływowych.