Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wśród osób zainteresowanych wyjaśnieniem prawdziwych okoliczności tragedii smoleńskiej, dość powszechne wydaje się przeświadczenie, że ukrywający prawdę rosyjscy decydenci oraz ich służby mogli popełnić szereg błędów, niedostatecznie ukryć istotne dla sprawy okoliczności, pozwolić na niekontrolowany przepływ informacji lub działania niezależne od woli mocodawców. Istnieje przy tym mocna wiara, iż odkrycie prawdy o katastrofie smoleńskiej jest rzeczą dostępną dla śledczych-amatorów i wystarczy spożytkować zdolności analityczne, by z ogólnie dostępnej bazy informacji, domniemań i przecieków zbudować spójną i logiczną hipotezę. Zakłada się również, że dostęp do niektórych wiadomości, filmów czy artykułów jest efektem aktywności niezależnych środowisk i mediów, w tym szczególnie - nie poddanej cenzurze strefy Internetu.

Tego rodzaju wiara sama w sobie jest rzeczą pożądaną, skoro inspiruje, skłania do poszukiwań i stawiania ważnych pytań związanych z tragedią z 10 kwietnia. Bez niej, jak i bez tytanicznej pracy setek anonimowych blogerów oraz niektórych dziennikarzy śledczych nasza wiedza o tym wydarzeniu byłaby na poziomie przekazu rosyjskich i polskojęzycznych mediów.

Jednocześnie, te same osoby i środowiska mają świadomość, że od chwili ogłoszenia wiadomości o katastrofie działa precyzyjny, sterowany przez ośrodki zewnętrzne mechanizm dezinformacji, której celem jest wytworzenie fałszywego obrazu zdarzenia oraz generowanie błędnych ocen i wniosków. Nie ma bowiem lepszego sposobu ochrony prawdziwych tajemnic, niż dostarczenie fałszywych informacji ludziom poszukującym prawdy.

Dlatego od 10 kwietnia byliśmy świadkami stosowania wszelkich metod profesjonalnej dezinformacji: pełnej, częściowej i apagogicznej (sprowadzonej do cech niedorzeczności, absurdu). Począwszy od tezy o odpowiedzialności Lecha Kaczyńskiego, poprzez dozowanie przecieków z rosyjskiego śledztwa i zapisów czarnych skrzynek oraz rzekome rewelacje z akt prokuratorskich, po różnego rodzaju „tropy” w postaci filmów, opinii „niezależnych ekspertów”, tajemniczych publikacji prasowych itp. Elementem dezinformacji jest cały tzw. szum medialny; sprzeczne i wykluczające się przekazy czy też uporczywie powtarzane twierdzenia narzucane odbiorcom mocą medialnych "autorytetów" oraz pracą rezonatorów, czyli osób bezmyślnie powielających fałszywą tezę lub czyniących z niej przedmiot dyskusji.

Wspólną cechą wszystkich tego rodzaju transmisji jest fakt, że u ich źródeł znajdziemy stronę rosyjską lub środowisko inspirowane przez Rosjan. Konsekwentnie też - jeśli polską prokuraturę i funkcyjne media traktować jako zależne od rosyjskich przekazów –one również będą jedynie rezonatorami dezinformacji.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeśli Boga nie ma, to jakiż ze mnie kapitan?” – w takich słowach Teodor Dostojewski przedstawiał teologiczne rozterki pewnego rosyjskiego kapitana. A cóż dopiero, gdyby ów kapitan nie był kapitanem, tylko pułkownikiem, jak, dajmy na to, ks. płk Sławomir Żarski? Ale oprócz Pana Boga są jeszcze inni dygnitarze, drobniejszego, że tak powiem, płazu – ot, na przykład pan prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Bronisław Komorowski, czy, dajmy na to, minister obrony Bogdan Klich – którzy do kapitanów, nie mówiąc już o pułkownikach, też roszczą sobie pewne kompetencje. I na tle tego podwójnego podporządkowania: Panu Bogu oraz wspomnianym dygnitarzom, 11 listopada br. doszło między ołtarzem, a tronem do poważnego zgrzytu, którego konsekwencje mogą rzutować na bliską, a nawet odległą przyszłość. Poszło o to, że ks. płk Sławomir Żarski z okolicznościowym kazaniu, w obecności nie tylko Pana Boga, który – jak wiadomo – jest „wszędzie”, a więc również w kościele św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie – ale również – Bronisława Komorowskiego, prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju dał do zrozumienia, iż III Rzeczpospolita budowana jest na antywartościach. Chociaż jest to powszechnie znany banał, to jednak pan prezydent naszego nieszczęśliwego kraju poczuł się tym spostrzeżeniem dotknięty i ponoć zbeształ księdza pułkownika zaraz po kazaniu: „Głos Cadyka” cytuje nawet, jakich słów użył przy besztaniu: „Jest ksiądz pułkownikiem, wojskowym, jak tak można, że Polska jest budowana na antywartościach?” Podobnie zbeształ księdza pułkownika minister obrony Bogdan Klich, po czym przeniósł go do „rezerwy kadrowej”, czyli wojskowego odpowiednika czyśćca.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
W celu opanowania niewygodnych dla władzy ruchów i nurtów społeczno- politycznych w historii często stosowano kanalizowanie tychże środowisk poprzez zakładanie przez ludzi wyznaczonych przez władzę mediów wokół których te nurty niezadowolone z władzy skupią się. Wówczas łatwo sterować, manipulować i kanalizować energię tych ludzi w sposób, który chce władza. Jeden z takich epizodów opisał docent Józef Kossecki w swojej książce „Tajemnice mafii politycznych” (Józef Kossecki- „Tajemnice mafii politycznych”, ss. 262, Kielce 1991) na przykładzie działalności Świętej Drużyny w carskiej Rosji. 

Zabójstwo Aleksandra II oraz wiele innych dokonanych w tym okresie zamachów terrorystycznych poderwało zaufanie cara i jego urzędników do metod stosowanych przez Wydział III Sekcji Carskiej, a potem po jego skasowaniu w 1880 r. do metod Departamentu Policji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, który zajmował się polityczną defensywą. Grono carskich dygnitarzy z hrabią Pawłem Szuwałowem, hrabią Ilarionem Woroncowem- Daszkowem, księciem Pawłem Demidowem na czele przekonało cara Aleksandra III o konieczności utworzenia dla ochrony jego osoby organizacji „społecznej”, która by uzupełniała i wspomagała działalność policji państwowej. W ten sposób powstała w 1881 r. tajna organizacja o nazwie Święta Drużyna.

Święta Drużyna zorganizowana była na zasadzie systemu zakonspirowanych piątek wzorowanego na systemie karbonariuszy. Tylko organizator piątki miał kontakt z wyższym ogniwem organizacyjnym. Członkowie Świętej Drużyny na wzór wolnomularski nazywali się braćmi. Na czele Drużyny stała Rada, a organizacją Drużyny kierował Centralny Komitet powołany przez Radę, któremu przewodził hrabia Paweł Szuwałow. Drużyna oprócz zwyczajnej działalności wywiadowczo- policyjnej, prowadziła również akcję propagandową- wydawała własne pisma, oraz terrorystyczną- organizowała zabójstwa wybitnych rewolucjonistów. Niczego jednak nie firmowała, a nawet samo swe istnienie utrzymywała w tajemnicy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Panie doktorze, książka Grzegorza Krzywca o Romanie Dmowskim, którą  krytycznie ocenił Pan swego czasu na łamach “Myśli Polskiej” otrzymała  prestiżową Nagrodę Klio w kategorii autorskiej. Jak Pan ocenia ten fakt?

- Przyznaję, że decyzja Jury była dla mnie przykrym zaskoczeniem. Książka dr. Krzywca została bardzo surowo oceniona przez profesorów Bogumiła Grotta i Krzysztofa Kawalca. W tej sytuacji, w trosce o zachowanie standardów, należało się wstrzymać z nagradzaniem kontrowersyjnej pracy, do czasu  wyjaśnienia wątpliwości, które zostały sformułowane otwarcie w publikowanych  tekstach. Nie uczyniono tego, co świadczy o lekceważącym stosunku profesorów  zasiadających w Jury do kolegów-historyków, nie mówiąc już o lekceważeniu  wymogu zachowania rzetelności badawczej. To bardzo smutne, że tak się stało, zważywszy, że prestiż nauki polskiej już i tak wystarczająco cierpi na  skutek licznych oskarżeń o plagiaty. Chciałbym podkreślić, że w mojej ocenie dotychczasowe decyzje Jury nie budziły jakichś zasadniczych wątpliwości, choć na przykład praca habilitacyjna prof. Krzysztofa Komorowskiego pt. „Polityka i walka: konspiracja zbrojna ruchu narodowego 1939-1945” spotkała się z krytycznymi recenzjami.

Czy zgodzi się Pan z tezą, że nagrody dla autorów książek historycznych  w Polsce stały się skrajnie zideologizowane i spolityzowane?

- To zbyt daleko idąca teza, ale na pewno mamy do czynienia z przypadkami promowania książek nie tyle ze względu na ich wartość naukową, co z powodu lansowania przez autorów tez, zgodnych z poglądami osób przyznających niektóre nagrody. Dla przykładu: książka Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie również została nagrodzona, choć została poddana surowej ocenie z punktu  widzenia solidności badawczej. Początkowo sądziłem, iż Zyzak zostanie zaszczuty, choć napisał bardzo dobrą pracę magisterską, ale tak się nie  stało. Znalazł wpływowych obrońców. Niestety, nie przybliżyło nas to do prawdy o Lechu Wałęsie, wręcz przeciwnie, utrudniło prowadzenie badań „sine ira et studio” nad historią najnowszą Polski. Podobnie książka dr. Krzywca wprowadzi zamęt i niepotrzebne emocje. Zbyt wielu ludzi w Polsce wciąż we  wszystkim widzi politykę i ideologię, to smutne dziedzictwo czasów komunizmu. Tymczasem historyk profesjonalista powinien starać się być ponad emocjonalnymi sporami dnia dzisiejszego.

Co zatem możemy zrobić? Protestować, a może po prostu pisać swoje
książki i organizować swoje nagrody?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Felieton  •  Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)  •  1 grudnia 2010

Hałaśliwe koncentrowanie uwagi opinii publicznej przez media wokół ogólnopolskiego konkursu na obsadę ponad 40 tysięcy synekur, zwanego wyborami samorządowymi sprawiło, że mało kto zwrócił uwagę na zakończony 18 listopada w Niepokalanowie pod Warszawą kolejny trzydniowy Ogólnopolski Zjazd Księży Egzorcystów. Wzięło w nim udział ponad 100 uczestników, przede wszystkim z Polski, ale również z Litwy, Białorusi i Stanów Zjednoczonych. Tymczasem był to już drugi zjazd w tym roku – a już w lutym przyszłego roku planowany jest następny, a poza tym - również samych egzorcystów jest w Polsce coraz więcej. Przez ostatnie 10 lat ich liczba wzrosła z 30 do ponad 100. Oczywiście w porównaniu do liczby osób ochrzczonych w Kościele katolickim, których w Polsce jest około 33 milionów, setka egzorcystów nie wydaje się liczbą wielką, ale warto zwrócić uwagę nie tylko na to, że ten trzykrotny wzrost liczby egzorcystów dokonał się na tle notowanego od 1982 roku spadku liczby osób regularnie uczestniczących w niedzielnych Mszach świętych – w 2008 roku tylko niewiele ponad 40 procent - oraz spadku tzw. comunicantes, czyli przystępujących w każdą niedzielę do Komunii – w 2008 roku zaledwie ok. 16 procent – a przede wszystkim na to, że według zgodnej opinii uczestników niepokalanowskiego Zjazdu – mają oni coraz więcej pracy.