Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Mężczyzni nie zostali stworzeni po to by walczyć z kobietami. Oni muszą wiedzieć że mają w kobiecie kogoś kto w nich wierzy i akceptuje. Kiedy natomiast kobieta ciągle szuka konfrontacji, mężczyzna w końcu rzeczywiście sobie nie poradzi ani z małżeństwem ani z rodziną."

Tłumaczenie: Radtrap

Feminizm jest jednym z przykładów na to jak potężny kartel rodziny Rockefellerów wykorzystał siłę mass mediów oraz propagandy do manipulacji społeczeństwem.

W ciągu 40 lat wiele kobiet straciło kontakt ze swoimi naturalnymi instynktami. W konsekwencji rodziny zaczęły się rozpadać a przyrost naturalny gwałtownie pikuje w dół.

Zanim omówię jaką w tym wszystkim rolę odegrali Rockefellerowie, musimy przypomnieć sobie czym dla kobiety jest miłość.

Jest to instynktowny akt samo-poświęcenia. Poświęca ona siebie dla męża i dzieci, rodziny od której otrzymuje miłość, szacunek i wdzięcznośc. Kobieta dokonuje tej swoistej ofiary dla tylko jednego mężczyzny, mężczyzny który zapewnia im byt i jest pewną głową rodziny. Tak samo mężczyzna powinien instynktownie czuć potrzebę wypełnienia tego obowiązku. To jest esencja heteroseksualnego związku (małżeństwa): siła kobiety w zamian za siłę mężczyzny, swoista transakcja wyrażona jako miłość. Symbolem tej ekskluzywnej więzi jest seks. Małżeństwo i rodzina może nie być dla każdego, ale niewątpliwie jest naturalną drogą dla większości.

Feminizm trenuje kobiety tak, by odrzucały ten model jako staromodny i opresywny stereotyp, nawet jeśli odzwierciedla on ich naturalny instynkt.

Pewien brytyjski pisarz opisał podsłuchaną rozmowę dwóch młodych kobiet:

„W dzisiejszych czasach wszyscy faceci są beznadziejni” powiedziała jedna z nich. „Problem w tym, że oni nie dorośli jeszcze do wyzwań feminizmu. Nie rozumieją że potrzebujemy by byli bardziej męscy, a oni kompletnie sobie z tym nie radzą.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jan Styka–wręczenie sztandarów Wojsku Polskiemu we Francji. Za prezydentem Francji Roman Dmowski.

Przed rokiem 1989 prace poświęcone działalności Romana Dmowskiego i kierowanego przezeń Komitetu Narodowego Polskiego na rzecz odzyskania niepodległości należały do rzadkości.

Jeszcze przed II wojną św. opublikowanych zostało kilka prac źródłowych, które powstały głównie w kręgu polityków obozu narodowego.

Na czele z klasycznymi już pozycjami R. Dmowskiego („Polityka polska i odbudowanie państwa”, Warszawa 1925), Mariana Seydy („Polska na przełomie dziejów. Fakty i dokumenty. Od wybuchu wojny do zbrojnego wystąpienia Stanów Zjednoczonych”, t. 1, Poznań – Warszawa – Wilno – Lublin 1927; „Polska na przełomie dziejów. Fakty i dokumenty. Od zbrojnego wystąpienia Stanów Zjednoczonych do końca wojny”, t. 2, Poznań – Warszawa – Wilno – Lublin 1931) i Stanisława Kozickiego („Sprawa granic Polski na konferencji pokojowej w Paryżu 1919 r.”, Warszawa 1921).

Po roku 1945 przez długi okres jedyną pozycją poświęconą tej problematyce była praca Mariana Leczyka („Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919”, Warszawa 1966).

W późniejszym okresie ukazały się fundamentalne prace Janusza Pajewskiego („Odbudowa państwa polskiego 1914-1918”, Warszawa 1978), Jana Molendy („Piłsudczycy a Narodowi Demokraci 1908-1918”, Warszawa 1980) oraz kolejno dwie biografie Dmowskiego autorstwa Andrzeja Micewskiego („Roman Dmowski”, Warszawa 1971) i Romana Wapińskiego („Roman Dmowski”, Lublin 1988).

Na emigracji ukazały się zaś m.in. prace Jędrzeja Giertycha („Rola dziejowa Dmowskiego. Rok 1914”, t. 1, Chicago 1968) oraz Tadeusza Piszczkowskiego („Odbudowanie Polski 1914-1921. Historia i polityka”, Londyn 1969).

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Nie wiem, jak potoczyłyby się losy Kościoła katolickiego w Polsce, gdyby nie zagadkowa śmierć bp. Stanisława Kostki Łukomskiego. Nie wiem, czy jego hipotetyczne prymasostwo mogłoby ocalić Kościół w Polsce w taki sposób, w jaki on sam ocalił przed zniszczeniem zaminowaną już przez Niemców łomżyńską katedrę.

Październik to miesiąc, w którym zawsze silnie nurtują mnie pytania dotyczące zmian, jakie zaszły w łonie Kościoła katolickiego w Polsce po roku 1945. Dlaczego właśnie w październiku? Bo w karty tego miesiąca na stałe wpisała się na wskroś tajemnicza śmierć polskiego biskupa, śmierć, która do dziś waży na losach Polski i Kościoła, śmierć, o którą nikt się nie głośno upomina.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

zydzi-5Przypominamy w związku z aferą reprywatyzacyjną w Warszawie publikowane na naszej stronie opracowanie Jakuba Zawadzkiego o powojennych odszkodowaniach wypłaconych przez Polskę  za mienie pożydowskie pozostawione w Polsce po II Wojnie Światowej. Łącznie odszkodowania dla obywateli 12 państw wypłacono za  około 22 tysiące pozycji mienia, które było  w 90 procentach pożydowskie. Za te mienie mimo  wypłaconych przez państwo odszkodowań, zwraca się obecnie lub wypłaca odszkodowania  po raz drugi, a nawet trzeci. Zgłaszają się „spadkobiercy”, czy najzupełniej bezczelni oszuści na fałszywych papierach i odzyskują je po raz kolejny. Obecna afera w Warszawie jest najzupełniej „kłótnią w rodzinie”, której Polacy się jedynie przyglądają. 

Więc narodowcy zamiast dawać się wyprowadzać na manowce przez różnej maści „farbowanych lisów” w rodzaju: Brauna, Winnickiego, Mossakowskiego, Michalkiewicza itp. powinni się lepiej zająć dochodzeniem pochodzenia tych, którzy te nieruchomości oddawali i komu je oddawali, nie tylko w Warszawie oraz ściganiem oszustów i złodziei.  Takie działania dadzą znacznie lepsze efekty, niż poświęcanie czasu na przygotowania  do pójścia na przysłowiowe „barykady”, albo zajmowania się sprawami mało istotnymi za sugestią podstawianych kolejnych „michników” „kuroniów” itp..

W ubiegłym roku przewodnik wycieczki izraelskiej młodzieży oprowadzając ją w centrum Warszawy przy Pałacu Kultury powiedział po angielsku: „za 20 lat to wszystko, będzie wasze”.
Jak się Polacy nie obudzą i nie zaczną działać używając metodycznie rozumu, a nie emocji, to do tego dojdzie, ponieważ w Warszawie już zostało wykupione przez obcy kapitał pod przykrywką różnych narodowości ok. 30-40 % nieruchomości razem z gruntem.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

elie.jpg2 lipca 2016 roku świat obiegła wiadomość o śmierci Elie Wiesela, żydowskiego szowinisty, twórcy terminu Holocaust, jednocześnie laureata Pokojowej Nagrody Nobla, którą otrzymał w 1986 roku, znanego również z wprowadzanych w swoich książkach kłamliwych wersji wydarzeń II Wojny Światowej.

„Urodził się 1928 roku w Rumunii w ortodoksyjnej rodzinie chasydów. W czasie II wojny światowej – pisze dale „Onet” – był więźniem obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Buchenwald. W Auschwitz zginęły jego matka i najmłodsza z trzech jego sióstr. Po wojnie wyjechał do Francji, gdzie studiował na Sorbonie i rozpoczął pracę dziennikarską, jako współpracownik czasopism francuskich i izraelskich. Był również przewodniczącym amerykańskiej Komisji ds. Holokaustu przy prezydencie USA i inicjatorem budowy Muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych. Najbardziej znanym dziełem Wiesela jest powieść „Noc”. To napisana prostym językiem relacja z tego, co działo się w Auschwitz-Birkenau”.

Wszystkie relacje i wspomnienia pośmiertne podkreślają, że Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie. Czy rzeczywiście Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych?

Wątpliwości, co do prawdziwości relacji Elie Wiesela zgłaszają sami Żydzi, którzy przebywali w tym samym czasie w Auschwitz, i którzy trafili tam w 1944 roku z terenu Węgier. Jednym z nich jest Miklos (Nikolaus) Gruner. Miklos Grüner, były więzień Auschwitz i Buchenwaldu, twierdzi, że książka Elie Wiesela „Noc” jest „w 87 procentach słowo-w-słowo plagiatem” książki pt. „Milczenie świata”, wydanej w jidysz w Paryżu w 1956 r., której autorem był jego przyjaciel z obozu w Auschwitz, Lazar Wiesel. Ale to nie wszystko. Miklos Gruner twierdzi również, że Wiesel nie tylko skradł książkę, ale i tożsamość jego przyjaciela. Aby dobrze to zrozumieć poświęcić musimy kilka zdań pobytowi w obozie samego Miklosa Grunera.