Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Aż dziw bierze, jak mało miejsca w polskich dyskusjach politycznych zajmuje najnowszy projekt ekonomiczny Platformy Obywatelskiej dotyczący podwyższenia podatków. W gruzach legły wszystkie zapewnienia o tanim państwie, o obniżce obciążeń obywateli. Mało kto się jednak nie sprzeciwia projektom PO. Wydaje się, że marketingowcy PO bezwzględnie wykorzystują konflikt wokół krzyża, by odwrócić uwagę opinii publicznej od swoich klęsk i porażek.

Do takich klęsk najpewniej można zaliczyć totalne wyeliminowanie Polaków z dyplomacji unijnej. „Wielki sukces”, jakim miał być rzekomo traktat lizboński, spycha nasz kraj na margines życia międzynarodowego. Mieliśmy za pośrednictwem tworzącej się dyplomacji unijnej zwiększyć skalę swojego oddziaływania na całą Unię, a zarazem zwiększyć możliwości obrony polskiego interesu narodowego. O tym, jak bardzo UE liczy się z naszym interesem, świadczą decyzje o obsadzie stanowisk dyplomatycznych. Oczywiście można w jakiejś mierze mówić o błędach polskiego MSZ, które nie podjęło agresywnej walki o posady dyplomatyczne dla Polaków. W o wiele jednak większym stopniu obnażone zostały kłamstwa, jakie towarzyszyły kampanii zorganizowanej wokół ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Za unijne dotacje rezygnujemy z całej serii atrybutów własnej suwerenności, zajmując w samej Unii marginalną pozycję. Oczywiście niewiele tu znaczy fakt, iż Polak jest przewodniczącym parlamentu europejskiego. Tam gdzie zapadają strategiczne decyzje, jesteśmy raczej spychani na margines, na osłodę otrzymujemy funkcje reprezentacyjne. Wszystko to świadczy o „strategii” naszego rządu zamkniętej w zawołaniu: dobrze wypaść medialnie, uciekać od realnej władzy i realnej decyzyjności.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Przez ostanie dni medialnym tematem numer jeden jest Krzyż na Krakowskim Przedmieściu, tymczasem w cieniu sporu o Krzyż, sprawnie wykorzystując zamieszanie przez Pałacem Prezydenckim rząd Donalda Tuska ogłasza podwyżki podatków, w tym VAT-u. Wiadomość, która powinna nas zelektryzować przechodzi więc ledwie zauważona w lawinie doniesień walki „obrońców Krzyża” z jego przeciwnikami.

Szkoda, bo podwyżki podatków uderzą wprost w nas wszystkich i w naszą gospodarkę. Żadną filozofią bowiem jest reperowanie dziury budżetowej z pieniędzy podatników. Ta decyzja, bez głębokiej reformy ma krótkie nogi i pewnie odbije się na czkawką, oby ta czkawka nie miała posmaku greckiej sałatki owocowej.

Na uwagę zasługują tu słowa prof. Krzysztofa Rybińskiego w wywiadzie dla „Polska The Times”: „Działania, które planuje rząd, to placebo. Przypominają podanie choremu na raka pyralginy, żeby ograniczyć ból. Być może ból stanie się mniejszy na jakiś czas, ale stan chorego będzie się pogarszał, prowadząc do zgonu, chyba że stanie się cud. Właśnie na taki cud liczy rząd Tuska, czyli na silny wzrost gospodarczy, bo pojawienie się 5-procentowego wzrostu przy obecnych problemach globalnej gospodarki graniczy z cudem. Dlatego należy spodziewać się dalszych podwyżek podatku VAT i podwyżek innych podatków, akcyzy, efektywnej stawki podatku PIT i CIT.”
Podwyższenie podatków jest tym bardziej godne uwagi, że wprowadzane jest przez ugrupowanie, którego sztandarowym punktem programów wyborczych parlamentarnych od początku istnienia było obniżenie podatków i uproszczenie systemu podatkowego.Pamiętacie te pełne przekonania zapewnienia czołowych polityków PO że pozostawienie jak najwięcej pieniędzy w kieszeni podatników stymuluje koniunkturę, konsumpcję i tym samym gospodarkę co bezpośrednio przyczynia się na wzrost wpływów budżetu. 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    22 sierpnia 2010

Panie Boże, jeśli jesteś, zbaw duszę moją, jeśli ją mam”.

 

Wypowiedź JE abpa Józefa Życińskiego dla TVN-24 była do tej modlitwy francuskiego żołnierza z epoki francuskiej rewolucji bardzo podobna. Ale chyba nie można inaczej w sytuacji, gdy Ekscelencja z jednej strony nie chce narazić się Salonowi i razwiedce, ale z drugiej – nie może otwarcie potępić katolickiego proletariatu, którzy hasło obrony krzyża potraktowali nie jako rodzaj efektownej przenośni, tylko dosłownie. W rezultacie ciska gromy na tych, co to „nadużywają krzyża” bo występują „przeciwko Chrystusowi” – ale na podobnie krytyczne słowa wobec „młodych, wykształconych, z dużych miast”, których przy pomocy facebooka „skrzyknął”, podobnież sam z siebie, 22-letni kucharczyk z bufetu przy Akademii Sztuk Pięknych, Dominik Taras, żeby „napiętą atmosferę” wokół krzyża „rozładowali śmiechem” – już się nie odważył. Owszem, skrytykował tych, którzy z krzyża robią „happening”, ale najwyraźniej miał na myśli tych, co to się przy obronie krzyża „pogubili”. No bo jakże inaczej, kiedy „zabawa”, jaką, kosztem tych, co to niby się „pogubili”, urządzili sobie „młodzi, wykształceni, z wielkich miast”, tak bardzo spodobała się żydowskiej gazecie dla Polaków? Warto zatem rzucić okiem na jednych i drugich. Wśród tych, co to się „pogubili” był nie tylko ksiądz Stanisław Małkowski, przyjaciel księdza Jerzego Popiełuszki, podobnie jak i on przewidziany do „uciszenia” przez gang „człowieka honoru” generała Czesława Kiszczaka, ale również fizyk atomowy, prof. Mirosław Dakowski. To są m.in. te „mochery” (pisownia oryginalna z plakatu „młodych wykształconych”), których „zabijali śmiechem” wyglądający na alfonchów dżentelmeni z tombakowymi łańcuchami na byczych karczychach, wyzwolone z majtek panienki i zabździani „pyfkiem” obrońcy laickiego charakteru państwa, słowem – „młodzi, wykształceni”. Przesiąknięta fałszem i krętactwami perora Jego Ekscelencji stanowi znakomicie ilustruje zaawansowanie operacji, jaka razwiedka, zapewne w łączności i intensywnym dialogu z jej europejskimi kolaborantami przeprowadza na polskim Kościele.

Wspominałem w poprzednich komentarzach, że niezależnie od oficjalnie wypowiadanych słów potępienia, przedłużaniem groteskowej wojny krzyżowej w Polsce, tak naprawdę wszyscy są zainteresowani. Jarosław Kaczyński – bo niezależnie od roli, jaką obrona krzyża pełni w forsowaniu przezeń kultu swego brata – liczy on, wraz z całym PiS-em, że sentymenty, jakie niedawna katastrofa smoleńska i dzisiejsza wojna krzyżowa budzą w części społeczeństwa, wytworzą siłę nośną, która wepchnie PiS nie tylko do samorządów, ale w przyszłym roku – również do Sejmu. Platforma Obywatelska – bo eskalacja wojny krzyżowej pozwala jej ocalać w oczach swoich zwolenników resztki wizerunku promotora nowoczesności w sytuacji widocznej już gołym okiem katastrofy finansów państwa i zastoju gospodarki, będących skutkiem rabunkowej eksploatacji kraju i zasobów obywateli przez pasożytującą na państwie bandę zdemoralizowanych tajniaków. Sojusz Lewicy Demokratycznej – bo przedłużanie i eskalacja wojny krzyżowej stwarza mu szansę uwiedzenia „młodych, wykształconych” półgłówków skleconą ad hoc ideologią zapateryzmu i powiększenia w ten sposób podstawowej wyborczej bazy, tworzonej przez stare, ubeckie dynastie, których początki giną w mrokach niemieckiej okupacji. I przede wszystkim – razwiedce, która pod różnymi wcieleniami, od 65 lat toczy tę samą wojnę.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Podziemia Leminggradu tętnią życiem. Nie, to nie społeczeństwo konspiruje w Leminggradzie przeciw władzy. To władza, ta prawdziwa, skupiona w rękach postsowieckich służb, nieustannie konspiruje przeciw społeczeństwu. Konspirują przeciw niemu również oficjalni urzędnicy jak Jacek Michałowski, prezydencki specjalista od nieoczekiwanego zawieszania „bieda – tablic” z błędami ortograficznymi. Ale ta prawdziwa konspira jest głębsza…

Janusz Palikot montuje nową partię. Będzie to nowe polityczne zaplecze dla POPP- a, czyli Pełniącego Obowiązki Polskiego Prezydenta. Stare, czyli PO za chwilę może runąć pod wpływem nie tyle afer typu hazardowej (która notabene tak jak Jezus Chrystus, nigdy nie zaistniała – wojujący bezbożnicy spod znaku CCCP wiedzą o co chodzi) czy stoczniowej, ale pod wpływem mega afery całego zasrane… znaczy się, cudownego żywota III RP, czyli „afery smoleńskiej”. Obecny rząd niewątpliwie zostanie „umoczony” tą właśnie aferą przez swych „strategicznych” partnerów, z którymi od 2008 roku „ociepla stosunki”, po ich ochłodzeniu przez „najgorszego prezydenta Polski”. Oczywiście nie oznacza to, że łby umoczonych polecą. No może z jedną, albo dwie dla spektaklu się zetnie medialną gilotyną, ale generalnie to faktyczni zabójcy (mocodawcy) Lecha Kaczyńskiego i pozostałych delegatów pozostaną bezkarni, tak jak mordercy gen. Jaroszewicza i jego żony.

Skoro już jesteśmy przy Jaroszewiczu. III RP ma krew na rękach! Elity III RP mają krew na rękach! Krew gen. Jaroszewicza! Był tak samo odpowiedzialnym za zbrodnie komunizmu jak Jaruzelski. Ale nie zginął w wyniku decyzji sądu niepodległego państwa, tylko w wyniku gangsterskich porachunków wewnątrz komunistycznej mafii, czyli służb specjalnych. Okoliczności jego śmierci nie zostały dotąd wyjaśnione. Panie profesorze Nałęcz! Panie POPP –ie! Prokuraturo Generalna! Gdzie jesteście! Blidę zabił Kaczyński z Ziobrą – to już wiemy, ale kto zamordował Jaroszewiczów?! Koledzy, przyjaciele i podwładni generała – gdzie jesteście!? Dlaczego nie wyjaśniacie prawdy?!

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Minęły wybory prezydenckie. Zbliżają się jesienne wybory do samorządów terytorialnych, a po nich wybory do parlamentu RP. Magdalenkowy układ „kanciastego stołu” - przeformowany [po uprzednich uzgodnieniach i akceptacji przez „filantropa” G. Sorosa]obecnie na PO, PiS i SLD z przybudówkami  -  będzie oczywiście wyłaził ze skóry aby nic nim nie zachwiało.

 

Powrócą do gry te same fałszywe zwodnicze argumenty – no i gloryfikacja PiS.

Znowu koronnym argumentem zwolenników utrzymania obecnego katastrofalnego dla Narodu Polskiego i Polski kursu będzie powtarzana mantrapozostali kandydaci, inne ugrupowania nie mają szans”. Inni o mentalności kundla będą do tego dodawać biorąc pod uwagę stan umysłów”.

 

No i będą doradzać – dla ukrycia swego skundlenia – że trzeba było zastosować inną taktykę tzn.: przemilczać niewygodną prawdę w okresie wyborów, niewygodną prawdę podawać po wyborach, pisać pomiędzy wierszami [licząc na domysł – a każdy w takim przypadku i przy tym mętliku domyśli się czegoś innego], to te inne osoby i te inne ugrupowania może jakieś szanse by miały.

Do tego wszystkiego te osoby dobrotliwie dorzucają [i dorzucą], że one w tym układzie nie widzą innego wyjścia i trzeba poprzeć PiS – bo ponoć są poważne za tym przesłanki, aczkolwiek trudno się ich doszukać przy podaniu całej prawdy komu faktycznie to całe towarzystwo – wespół z innymi biesiadnikami u Kiszczaka i towarzyszami Sorosa – służyło i służy.  Po przegranych wyborach [w ramach tej ich „taktyki” z „troską” będą pytać „co robić TERAZ, bo za rok będzie znowu to samo?”

 

Oczywistym jest, że za rok i w następnych latach będzie to samo, jeżeli kolejny raz ulegniemy tej stosowanej od lat taktyce, no i będziemy ulegać namowom ludzi skundlonych.