Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Pan Stanisław Krajski w „Dlaczego jesteśmy zobowiązani stanąć w obronie krzyża stojącego pod pałacem prezydenckim?”
http://www.krajski.com.pl/614krajskrzyz.htm
m.in. pisze:
„Krzyż pod pałacem prezydenckim postawili harcerze, ale natychmiast stracili do niego "copyright" - wszelkie prawa. Krzyż zawsze, gdy pojawia się w przestrzeni publicznej, zaczyna żyć swoim życiem, staje się własnością wszystkich tych, którzy czynią go swoim punktem odniesienia.”
To wymaga szczególnego podkreślenia, gdyż władza chcąc usunąć Krzyż z dziedzińca Pałacu Prezydenckiego zaczęła się odwoływać do woli tych, którzy ten Krzyż tam postawili – tworząc w ten sposób niebezpieczny precedens na przyszłość do walki z Krzyżem.

Akceptacja takiego kierunku sprowadza się do stworzenia precedensu w ramach którego można by usuwać sukcesywnie wszystkie Krzyże znajdujące się w miejscach publicznych. Zawsze bowiem można by znaleźć faktyczne lub fikcyjne osoby, które powiesiły [postawiły] Krzyże w miejscu publicznym i powołując się na "ich oświadczenia woli" usuwać Krzyże.
Do takiego obrotu sprawy nie możemy żadną miarą dopuścić, gdyż dzisiaj ten Krzyż, a jutro wszystkie następne Krzyże z wszystkich miejsc publicznych na tej zasadzie zostaną usunięte. Prawdą jest, że z woli Pana Boga Krzyż tam stanął i musi on tam pozostać – jeśli nie teraz, to w przyszłości.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
„Tak się historii koło kręci, że najpierw są inteligenci, co mają szczytne ideały” – zauważa poeta. Nie ma w tym nic złego, dopóki szczytne ideały nie zetkną się z tak zwanym życiem, a zwłaszcza – z życiem politycznym, które dla swoich potrzeb potrafi nawet najszczytniejsze ideały tak przeżuć i przetrawić, że potem trudno je poznać. Toteż na widok ideałów skonfrontowanych z życiem politycznym wielu inteligentów doznaje tak zwanego świętego oburzenia, zwłaszcza gdy szczytnym ideałem posłuży się polityczna konkurencja. A z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w Polsce za sprawą sekwencji wydarzeń zapoczątkowanej publicznie wyrażonym życzeniem prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego by sprzed Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim Przedmieściu usunąć krzyż postawiony tam podczas żałoby narodowej po smoleńskiej katastrofie, kiedy to w odruchu powszechnie zachwalanej spontaniczności „wszyscy Polacy” chcieli „być razem”. Na takie dictum Jarosław Kaczyński zareagował kategoryczną deklaracją, że krzyż ma pozostać dopóty, dopóki w tym miejscu nie stanie pomnik upamiętniający prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz pozostałe ofiary katastrofy. Jarosław Kaczyński forsuje bowiem kult swego zmarłego brata. Kult ten, obok wszystkich innych, ma przede wszystkim aspekt polityczny, obliczony na wykorzystanie siły nośnej wzbudzonych podczas żałoby sentymentów do politycznej ekspansji PiS. Od tego momentu obecność krzyża przed Pałacem Namiestnikowskim stała się probierzem politycznego prestiżu nie tylko PiS, nie tylko politycznej klienteli tej partii, ale również całkiem licznej części społeczeństwa, która deklarację prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego uznała za zapowiedź zamachu na symbol chrześcijaństwa.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem". Taką przysięgę, według roty z art. 130 Konstytucji, złoży dzisiaj Bronisław Komorowski. Uczyni to w obecności Zgromadzenia Narodowego, a więc posłów i senatorów, a także wobec członków rządu, korpusu dyplomatycznego, byłych prezydentów, przedstawicieli duchowieństwa, władz samorządowych stolicy i województwa mazowieckiego, rodziny oraz zaproszonych gości. Po ceremonii zaprzysiężenia, które jest warunkiem objęcia urzędu prezydenta, Bronisław Komorowski uda się do katedry na Mszę św. celebrowaną przez JE ks. abp. Kazimierza Nycza, a następnie weźmie udział w kolejnych ceremoniach, składających się na "liturgię" objęcia stanowiska prezydenta państwa. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedno słowo w zacytowanej rocie przysięgi: "niepodległości".

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W dniu 17 lipca 2010r. w Warszawie odbyła się  pierwsza  w Polsce  ŚWIATOWA PARADA  GEJÓW I LESBIJEK. Mimo  szerokich  protestów  w Polsce zarówno  kręgów  katolickich , jak i patriotycznych , Pani  Hanna Gronkiewicz – Waltz, Prezydent  Warszawy, członek  władz Platformy Obywatelskiej, wyraziła zgodę  na jej  przeprowadzenie,
Prawdopodobnie  jej  zaangażowanie  we wspólnocie  katolickiej ODNOWIE W DUCHU ŚWIĘTYM umożliwiło  Pani Prezydent  Warszawy  włączenie  do niej również wspólnoty gejów i lesbijek.
Obserwując  przebieg  początku tej imprezy  siejącej zgorszenie  wśród normalnych  Polaków i katolików od placu Teatralnego  do placu Bankowego mogłem wyciągnąć następujące wnioski:
1)    Władze Warszawy  i władze Platformy Obywatelskiej  oraz Polskiego  Stronnictwa  Ludowego, a w szczególności  władze Sojuszu Lewicy  Demokratycznej  uznały  za właściwe  przeprowadzenie  promocji i agitacji  na wielką skalę  pod hasłem :” Nie lękajcie się  - geje i lesbijki w Europie i na świecie. Nadchodzi wasz czas, w którym  wasza wspólnota , wprawdzie mniejszościowa, ale przejmie  rolę HERRENVOLKU  czyli NARODU PANÓW ( I PAN) także w takim większościowo katolickim  społeczeństwie , jakim  dotąd  była POLSKA RZECZYPOSPOLITA.
2)    Zasoby  mieszkańców Warszawy  mają  odnieść  wrażenie, że w dniu „parady” najważniejszy jest HERRENVOLK GEJÓW I LESBIJEK.
3)    Dla podkreślenia  tej gradacji  doprowadzono  świadomie  do pełnego  chaosu  organizacyjnego  i komunikacyjnego  w stołecznej Warszawie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
I stało się. Sejmowa komisja śledcza badająca tzw. aferę hazardową, w którą zamieszani byli prominentni politycy Platformy Obywatelskiej – m.in. Mirosław Drzewiecki  i Zbigniew Chlebowski - głosami ich partyjnych kolegów wspartych przez reprezentanta Polskiego Stronnictwa Ludowego w tej komisji przyjęła na dzisiejszym posiedzeniu raport sporządzony przez przewodniczącego Mirosława Sekułę. Warto podkreślić, że była to druga wersja raportu przewodniczącego Sekuły, gdyż pierwsza była tak beznadziejna, że sam autor doszedł do wniosku, że należy ją poprawić, aby totalnie się nie skompromitować. Jakby tego było mało pierwszą wersję raportu poseł Platformy Obywatelskiej, który przewodniczy obradom komisji hazardowej przesłał treść swojego raportu drogą mailową w późnych godzinach nocnych w przeddzień posiedzenia komisji. Takie zachowanie przewodniczącego komisji świadczy dobitnie o braku szacunku nie tylko do parlamentarzystów zasiadających    w sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową, ale także do wyborców, ale także o chęci zamiecenia afery pod dywan, aby opinia publiczna nie poznała całej prawdy dotyczącej afery, w której niechlubny udział mieli politycy Platformy Obywatelskiej.