Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Dramatyczny błąd" Polski?

 13 gru 2012

http://wiadomosci.onet.pl/

"Dramatyczny błąd" Polski? "To decyzja Jarosława Kaczyńskiego"-

Zob.: 1981 - stan wojenny. 2007 – traktat Lizboński

Historyczną odpowiedzialność za decyzję dotyczącą Traktatu Lizbońskiego ponosi prezes PiS Jarosław Kaczyński - mówi w rozmowie z Onetem Arkadiusz Mularczyk. Przewodniczący klubu Solidarnej Polski, w 5. rocznicę podpisania Traktatu, ocenia, że Polska popełniła "dramatyczny błąd" godząc się na wszystkie postanowienia tej umowy.

Traktat Lizboński to umowa międzynarodowa zakładająca reformę instytucji Unii Europejskiej. Została ona podpisana 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie. Negocjacje z europejskimi przywódcami, dotyczące kształtu tej umowy, ze strony polskiej prowadzili Jarosław i Lech Kaczyńscy.

Przeciwko Traktatowi w ostatnim czasie kilkakrotnie występowali politycy Solidarnej Polski. - Historyczną odpowiedzialność za tę decyzję niestety ponosi Jarosław Kaczyński - twierdzi Arkadiusz Mularczyk.

- To prezes PiS gwarantował słowem honoru przed klubem PiS, że Traktat nie zostanie ratyfikowany bez uprzedniego przyjęcia ustawy ratyfikacyjnej gwarantującej prymat polskiej Konstytucji nad prawem unijnym i wymagającej konsensusu narodowego między wszystkimi organami władzy publicznej w przypadku jakichkolwiek zmian Traktatu - tłumaczy przewodniczący klubu Solidarnej Polski.

Zdaniem Mularczyka, "od końca XVIII wieku żadna suwerenna władza publiczna nie dopuściła dobrowolnie do tak dramatycznego pogorszenia pozycji europejskiej Polski", jak stało się to w przypadku przyjęcia Traktatu Lizbońskiego.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Ponad dwieście pytań do p. prezydenta A. Dudy, p. premier B. Szydło, oraz do władz PiS (XV).

 
PiS szczeka, a nie gryzie (I)
Po pierwszym roku rządów PiS-u nie można mieć zbyt wiele satysfakcji. Z jednej strony są wyraźne sukcesy: 500 plus, podważenie samowoli sędziów i komorników, rozpoczęcie budowy samoobrony terytorialnej, ogłoszenie zarysu Planu Morawieckiego, przeprowadzenie audytu w ministerstwach, zerwanie z kundlizmem w polityce zagranicznej (głównie dzięki wystąpieniom prezydenta A. Dudy, premier B .Szydło (świetne wystąpienie w PE) i prezesa PiS-u J. Kaczyńskiego ) przywracanie godności Narodowi dzięki wprowadzaniu polityki historycznej. Osiągnięcia rządu PiS-u zaczęły doceniać nawet niektóre osoby z lewej strony sceny politycznej. Np. b. kandydatka SLD na prezydenta RP Magdalena Ogórek niemal całkowicie zbliżyła się poglądami do PiS-u. Jakże wymowny jest również publikowany w najnowszym "Plus-Minus" ( z 19-20 listopada 2016 r.) wywiad Elizy Olczyk z lewicowym profesorem Kazimierzem Kikiem. Stwierdził on m.in.: "Zacząłem podsumowywać efekty rządów PO i wyszło mi, że albo jestem głupi, albo ślepy, bo popierałem władzę, która doprowadziła do wyemigrowania prawie 3 mln Polaków, do opanowania polskiej gospodarki przez obcy kapitał, do zubożenia ogromnej części społeczeństwa. PO i jej poprzednicy, to były rządy antynarodowe. Dopiero PiS ma jakąś sensowną ofertę".(...) (Podkr.- J.R.N.).
Z drugiej strony jednak przez ten rok PiS stanowczo popełnił zbyt wiele błędów. Myślę tu przede wszystkim o bardzo słabej polityce informacyjnej PiS-u, o fatalnej realizacji polityki zagranicznej przez prawdziwego szkodnika W. Waszczykowskiego (bezkonkurencyjnie najgorszego ministra w rządzie B.Szydło), żałośnie słabej telewizji publicznej spod znaku J.Kurskiego. Do tego dochodzi fala fatalnych obsad stanowisk przez pazernych, a niewyżytych karierowiczy z PiS-u, kompromitujących roszczeń niektórych chciwych osób typu B. Gosiewskiej. Zaznaczyło się też wyraźne osiądnięcie PiS-u na laurach, szokująca bierność wobec ataków KOD-u, etc., brak jakichkolwiek starań o zademonstrowanie siły środowisk patriotycznych na ulicy, a nawet jej całkowite oddanie KOD-owcom lub rozhisteryzowanym feministkom.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Pomysły Zachodu na modernizację ukraińskiej gospodarki nad Dnieprem wywołują coraz większy opór. Kiedy się bliżej przyjrzeć niektórym z nich okazuje się, że zamiast pomagać bardziej szkodzą.

„Powinniście mieć polityczną wolę przestać zbytnio słuchać MFW” – zachęca Ukraińców Erik Reinert, norweski ekonomista, autor książki „How Rich Countries Got Rich … and Why Poor Countries Stay Poor”.
 
Lata mijają, błędy te same

„To co dziś robi z Ukrainą MFW, jest bardzo podobne do tego, co działo się w krajach Ameryki Łacińskiej w latach 80. XX wieku. Wiele tam pracowałem i poznaję ten narzucany punkt widzenia >>jeśli by nam się tylko udało dostać pomoc z zagranicy, bylibyśmy uratowani<<. Taka myśl była również w Ameryce Łacińskiej i także była błędna. To typowe dla MFW i Banku Światowego” – przekonuje w wywiadzie udzielonym kijowskiej gazecie Dień.

„Gdy w 1979 r. mieszkałem w Peru, tamtejsza gospodarka się zawaliła. Jedynym rozwiązaniem zaproponowanym przez MFW było trzykrotne podniesienie ceny benzyny. I kiedy Peruwiańczycy to zrobili, w warunkach wolnego handlu okazało się, że całe mleko, które produkowano w Andach, przyszło wylewać do rzek, bo taniej było kupić mleko w proszku w Holandii. Rada MFW była jednym wielkim szaleństwem. Mam fotografie, na których farmerzy wylewają mleko do rzeki, podczas gdy w Limie nie można było kupić dobrej jakości mleka, bo wszystko było robione z holenderskiego proszku. Wtedy myślałem, że to jednorazowa pomyłka systemu MFW. Dziś widzę, że od 1979 r. nic się nie zmieniło.” – opowiada Erik Reinert.

Przekonuje, że dopóki istnieje symetryczny wolny handel, czyli wolny handel miedzy krajami o mniej więcej jednakowym poziomie rozwoju, jest bardzo dobrze. Ale asymetryczny handel, polegający na tym, że sprzedaje się surowiec, a importuje gotowe towary (tak jak to robi Ukraina), jest bardzo nieopłacalny dla kraju będącego wytwórcą surowca.

„W lecie MFW przyznał, że w przypadku Grecji popełnili duże błędy. Powinniście zapytać fundusz, jaki konkretnie były to błędy, bo możliwe, że popełniacie te same na Ukrainie.”- zachęca Ukraińców norweski ekonomista.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wygląda na to, że starym kiejkutom i politycznej ekspozyturze Stronnictwa Pruskiego udało się w czerwcu 2015 roku w organizm Rzeczypospolitej wszczepić ognisko gangreny, która – jeśli nawet nie zabije naszego organizmu państwowego – to w każdym razie będzie przyczyna jego słabości, podobnie jak kiedyś Kozaczyzna, która w organizmie Rzeczypospolitej utworzyła otwartą ranę. Stopniowo wyciekała przez nią siła państwa, aż wreszcie wyciekła – bo nie ma takiego państwa, którego właśni obywatele nie mogliby obalić. Mam oczywiście na myśli Trybunał Konstytucyjny, z jego nadętym prezesem, panem Rzeplińskim, który - Bóg jeden wie - jakie wykonuje zadanie i na czyje zlecenie. Jakby mało było tego, że ten cały bezsensowny Trybunał (bezsensowny – bo materie, którymi się on zajmuje, można by, bez najmniejszej szkody dla państwa, przesunąć do Sądu Najwyższego) już stał się pretekstem, wykorzystywanym przez wrogów Polski do rozgrywania naszego kraju na swoją korzyść, ale w dodatku zanosi się na to, że ta gangrena właśnie zyskała nowe impulsy rozwojowe. Oto akurat teraz trzeba by wybrać nowego prezesa – no i sędziowie wybrali trójkę kandydatów – ale znowu „bezprawnie”, więc oczywiście podniesie się klangor, a Frans Timmermans będzie miał dostarczoną dodatkowa amunicję do magazynka swojego Schmeissera, z którego prędzej czy później wypuści przecież śmiercionośną serię.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Świat się kończy i tylko ci się uratują, którzy dużo piją – twierdził pewien przedwojenny autor. Jak zwykle przesadzał, ale teraz przestroga o końcu świata nabiera niepokojącej aktualności. Co prawda zarządzenie o końcu świata wyznaczonym na 22 grudnia 2012 roku zostało szczęśliwie odwołane i świat istnieje sobie dalej, jak gdyby nigdy nic, ale to mogą być tylko takie pozory. Czesław Miłosz twierdził bowiem, że początek końca świata przejdzie nie zauważony i dopiero kiedy proces będzie już zaawansowany, ludzie zorientują się, co naprawdę się dzieje, ale wtedy będzie już oczywiście za późno. Dlatego taka ważna jest analiza rozmaitych symptomów, bo nigdy nie wiadomo, który z nich jest tym właściwym.

Tymczasem na świecie pojawia się tyle symptomów, że doprawdy nie wiadomo, w co najpierw włożyć ręce. Weźmy na przykład Stany Zjednoczone, w których niedawno odbyły się wybory prezydenckie. Wygrał je Donald Trump, chociaż „Gazeta Wyborcza” jeszcze przez kilka dni przekonywała swoich mikrocefali, ze wcale nie, że tak naprawdę wygrała Hilaria Clintonowa, bo dostała więcej głosów niż znienawidzony Trump. Co Żydzi mają z tego, że tak się nastawili na zwycięstwo Hilarii Clintonowej, co sobie po tym obiecywali, to jedna sprawa, ale właśnie się okazało, że w co najmniej trzech stanach zarządzono ponowne przeliczenie głosów. Jak rachmistrze dokładnie policzą, potem wyciągną pierwiastek kwadratowy i odejmą od niego roczna produkcję parasoli, to może się okazać się Donald Trump wcale nie wygrał, że – jak to w Ameryce - znowu racje mieli Żydzi. No i co wtedy? A tymczasem wszystko to przewidział już dawno wybitny klasyk demokracji Józef Stalin, wypowiadając spiżową sentencję, że nie tyle ważne jest, kto głosuje, tylko to, kto liczy głosy. Sprawdza się to co do joty na naszych oczach i to nawet nie w Rosji, gdzie mają najlepszych rachmistrzów i nawet nasza Państwowa Komisja Wyborcza jeździła tam pobierać nauki w zakresie czterech działań arytmetycznych – tylko właśnie w Ameryce! W Ameryce spełniają się przepowiednie Józefa Stalina – czy to nie jest aby symptom końca świata?