Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Nadesłane z Wrocławia.

Prof. dr hab. Józef Wysocki                         

Wrocław, 27. grudnia 2010 r.

Sz. Pan

dr  Tomasz Łabuszewski

Naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji

Publicznej IPN w Warszawie

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

                                                LIST OTWARTY

 

                                                Szanowny Panie Doktorze!

 

            W dniu 4. grudnia 2010 roku, w Oddziałowym Biurze Edukacji Publicznej IPN w Warszawie, odbyła się konferencja pt. „Sąsiedzi 1939-1945”. W części I Programu, w godz. 10,00 – 10,30, miał referat polski obywatel dr hab. Grzegorz Motyka „Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939-1945”. Powiadomienie o konferencji u dołu zawierało Uwagę: „Wszyscy nauczyciele – uczestnicy konferencji otrzymają bezpłatnie „Tekę Edukacyjną IPN Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939-1947”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 ( Dziennik Polski, sobota 8 stycznia 2011)

Droga zimowa, albo – Ach, jak długo już jedziemy… Taki ( wymienny ) tytuł miała śpiewana przeze mnie piosenka w Piwnicy pod Baranami, w połowie lat siedemdziesiątych. -  Po drodze, z czasem gdzieś mi się  zawieruszyła, zdałem sobie sprawę. Ale wtedy?  - Po wydarzeniach w Radomiu, w momencie wyraźnej aktywizacji społeczeństwa ( zwłaszcza w miastach ) zwłaszcza inspirowanego – ośmielanego  działalnością KORu, ta piosneczka , oczywiście okruch, wymowę miała ileż bardziej znaczącą, niż można by to dziś odczytywać.

 Wtedy  chłonęło się każdy komunikat, każdą aluzję. Piwnica w tamtym czasie osiągnęła – i dziś wszyscy to  potwierdzają – swój szczyt.  Jeśli chodzi o poziom artystyczny i  o prestiż. Byliśmy stosunkowo kameralnym zespołem, który jeszcze się wznosił. Stanowiliśmy Zespół , jak to się rzecze, „ łeb w łeb” - wyrazistych indywidualności. Każdy z wykonawców to był ktoś określony, odrębny, wyrazisty. Zrealizowane wtedy programy – uchodzą  zgodnie za  najwyższe   osiągnięcia   stylistyki piwnicznej. Choć   rzeczywistość dookoła,  jak trudna  i ponura była.  Spektakl, rozmaitym tytułem opatrywany – Ja Ciebie Włodek psuć nie chciałem ( potem Władek zastąpił Włodka, obydwa imiona niebezpiecznie się kojarzyły ) skończył swe przekształcenia na  wersji - Kochać nie warto. To był w końcu bezpieczny tytuł. Tak czy owak, był to program w dziejach piwnicznych najbardziej chyba zdemolowany przez cenzurę.

 Donosicielstwo, ale też i „ węszenie wewnętrzne” w tamtym czasie  było wyjątkowo czujne i wzmożone. Łupem nożyczek  (urzędujących przy Rynku Kleparskim ) padały nie tylko teksty, ale i muzyka ( bo podpowiadała niebezpieczne skojarzenia, odniesienia ) nawet i  sposób mówienia. Wyczyszczony literalnie  z wszelkich możliwości zaczepki , sławny monolog Dymnego „Na przykład Majewski” , doprawdy był zbiorem najzupełniej bezpiecznych komunałów. To sposób wypowiadania był nie do przyjęcia. Kojarzył się… Nazbyt  karykaturalnie przywoływał postać towarzysza sekretarza Wiesława.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Niebawem otworzy się dla Polaków rynek pracy w Niemczech. Może Państwa zszokuję, ale ja, jako Współczesny Nacjonalista sugeruję wyjazd za zachodnia granicę i nieprędki powrót.
Uważam, że Ojczyznę należy kochać, ale można to doskonale czynić na obczyźnie. W Polsce wielu ludzi nie może znaleźć pracy. Natomiast większość tych, którzy ją mają otrzymują skandalicznie niskie wynagrodzenia. Ponadto są traktowani zgodnie ze standardami dziewiętnastowiecznego kapitalizmu a nie nowoczesnej gospodarki rynkowej. Tymczasem ich pracodawcy kilka razy w roku fundują sobie drogie zagraniczne wycieczki, które często odliczają od podatków. A skoro oni płacą niższe podatki to ktoś musi płacić wyższe, bo fiskus potrzebuje pieniędzy. Więc płacą ci, których nie stać na drogie wycieczki i nie mają możliwości czegokolwiek wrzucić w koszty, czyli najmniej zarabiający.
Żyjemy w państwie nienormalnym, w którym kilka milionów ludzi jest traktowanych jako niepotrzebni. Co prawda są oni niezbędni, żeby zapracować na emerytury polityków i swoich pracodawców, ale tylko do tego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Najnowsza książka dr. Sławomira Cenckiewicza, jeszcze niedawno historyka związanego z IPN, aktualnie niezależnego, zatytułowana „Anna Solidarność”, staje się znowu świetną okazją do rozważań na temat najnowszych dziejów Polski. Biografia Anny Walentynowicz posłużyła do napisania fascynującej historii Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, Sierpnia 1980 roku, Solidarności. W biografii tej skromnej, odważnej kobiety niczym
w zwierciadle przeglądają się losy Polaków z czasów PRL i III RP.

Anna Walentynowicz, choć odegrała niezwykle istotną rolę w Sierpniu 1980 roku, w historii Polski – to ona dała początek Solidarności, to w jej obronie wybuchł strajk, to ona uratowała ten strajk – została niemal całkowicie wymazana z kart historii, zmarginalizowana, okrzyknięta osobą niezrównoważoną, wariatką.

Po stronie ideałów

Niewątpliwie historyk nie ma łatwego zadania, kiedy pisze pracę o osobach żyjących. Sławomir Cenckiewicz miał okazję przekonać się już o tym publikując wspólnie z Piotrem Gontarczykiem książkę „Lech Wałęsa a SB. Przyczynek do biografii”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Jak pan może, panie pomidorze czyli... „Gajowy! Nie piernicz! 2”

Na pewno nie będzie to moja ostatnia notka z cyklu, bo w/w niemal codziennie dostarcza nowych dowodów rozkosznie nieodpowiedzialnej paplaniny, ale by nie uwłaczać dłużej prawdziwym gajowym, od dziś cykl ten będzie nosił tytuł „Bronek! Nie piernicz!”.

Rozwesela mnie czasem ten facet ! Chciałby kilka srok za ogon ciągnąć na raz i być jednocześnie monarchą i Stańczykiem, a tak się nie da bo powaga majestatu z humorem świrowatego chłopka roztropka spod budki z piwem w centrum Budy Ruskiej nijak w parze nie pójdzie. Stańczykiem próbował być Bronek niedawno w German Marshall Found. Nie wyszło ! Jak miało wyjść jeśli amerykańskie gęsi i gęsiory o Stańczyku pojęcia nie mają? Z resztą kto dziś w Ameryce zawracałby sobie głowę jakimś błaznem? Przecież on starszy nawet od bigosu, a wielu z nich do dziś nie wie czy Polska leży na Płw.Skandynawskim czy Malajskim. Wystarczy, że CIA i w NATO ewentualnie wiedzą...

A więc... gdy Bronek popełnia kolejnego bronka to w takim momencie zawsze wznoszę pokorne modły do Bozi by na takim emploi poprzestał. Niestety, Bronku palma odbija coraz częściej i najgorzej robi się gdy podejmuje próby bycia mężem stanu. Naczytał się biedaczek (historyk w końcu, hehehe) o różnych takich i wychodzi mu np. Gandhi, Mao, Kim Ir Sen i G.Washington do kupy wzięci. Na tle takiego topornego „konglomeratu” wojak Szwejk urasta do rangi chodzącej mądrości, powagi i autorytetu...

Nie inaczej było w przypadku wczorajszej odpowiedzi Bronka na pytanie czy powinna powstać polska wersja raportu MAK.

Cytat:
"Polska wersja? Nie, są procedury, należy się trzymać procedur, bo inaczej albo naraża się państwo polskie na brak powagi, albo na brak skuteczności".