Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
PO w tajemnicy pracuje nad zmianą konstytucji - Platforma szykuje zamach na konstytucję, chce zrezygnować z zasady proporcjonalności w wyborach parlamentarnych tym samym eliminując opozycję (Lewicę i PSL) z gry. Platformie uderzyła woda sodowa do głowy, chce zawłaszczyć całą scenę polityczną (może nawet razem z PiS), myśli, że będzie rządziła tysiąc lat – informacje zdradza Tadeusz Iwiński z SLD.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Całkowite zadłużenie Polski przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto
http://biznes.interia.pl/
Mamy 3 000 000 000 000 zł długu
Czwartek, 8 lipca
Całkowite zadłużenie Polski przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto, uważa Janusz Jabłonowski z NBP, na którego powołuje się "Puls Biznesu".
Jaka część długu przypada na przeciętnego Polaka? 17 000, czy aż 80 000 złotych? /© Bauer. Oficjalnie zadłużenie skarbu państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł. To ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka i około połowy polskiego PKB. Tymczasem według Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość jest dalece bardziej ponura: do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, sięgający 180 proc. PKB.
Dług ukryty to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami.
Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.
Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na ok. 80 tys zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Podróżując po kraju, dostrzegam, że polskość zagościła głęboko w sercach ludzi, którzy chcą zrobić coś dla państwa. Jednak ani partie polityczne, ani struktury państwowe nie mają dla nich propozycji

Z prof. Andrzejem Zybertowiczem, socjologiem, byłym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. bezpieczeństwa państwa, profesorem w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Mariusz Bober
Czy Jarosław Kaczyński mógł wygrać te wybory?
- Wynik potwierdza, że w starciu dwóch wizji Polski: z jednej strony patriotyczno-niepodległościowej, reprezentowanej w dużej mierze przez tę część społeczeństwa, która nie odnalazła się w transformacji ustrojowej, z drugiej - tej, która na niej wygrała, choć niekiedy płytko jest zakorzeniona w polskości, środowiska niepodległościowe są ciągle słabe. Co prawda wiele nauczyły się przez ostatnie 20 lat. Myślę jednak, że te wybory można było wygrać, gdybyśmy potrafili od siebie więcej wymagać.
Jakie więc zmiany należałoby wprowadzić i gdzie - w strukturach politycznych czy społecznych?
- Potrzeba więcej samodyscypliny i umiejętności chłodnej analizy problemów zamiast kierowania się emocjami. Najgorszy wniosek, jaki można byłoby wyciągnąć, to nastroje defetystyczne, co zawsze mnie irytuje u środowisk niepodległościowych. Wynik jest także dużym osiągnięciem. Pokazuje ogromny potencjał polskości i obywatelskości. Zastanawiam się, na ile ten rezultat jest sukcesem osobistym Jarosława Kaczyńskiego i jego sztabu, a na ile wyrazem siły uczuć Polaków demonstrujących wolę budowy sprawnego państwa. Niestety, ich energia jest ciągle niezagospodarowana.
Dlaczego?
- Ponieważ polityczna część środowisk niepodległościowych słabo potrafi tę energię zogniskować w nowoczesnych instytucjach.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Jako obywatel Rzeczpospolitej Polskiej przyjmuję Twój wybór na Prezydenta Polski, choć przyznaję że wśród kandydujących nie było osoby na którą postawiłbym moją Ojczyznę.
W ostatniej rozgrywce stawiałem na Jarosława Kaczyńskiego, ale tylko dlatego żeby w Polsce cała władza nie była w rękach jednej grupy ludzi, grupy która w ciągu ostatnich dwóch lat niewiele zrobiła dla poprawy sytuacji Polski. Bo tak naprawdę kraj nasz stacza się w dół.

Ale miejmy nadzieję, że za Twoim tajemniczym uśmiechem i stylowym, niemal esbeckim wąsem kryje się człowiek z sercem, Polak.
Pozwolę tu sobie wymienić moje życzenia co do Twojej prezydentury. Nie mam złudzeń, nie mogę od Ciebie wymagać rzeczy niemożliwych, jak to żeby Polska „znów była od morza do morza”, czy żebyśmy w ciągu kilku lat dołączyli do czołówki świata jeśli chodzi o dobrobyt. Moje prośby są proste i realne w spełnieniu.  Oto one:

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, że Polską rządzi razwiedka, w dodatku – poprzewerbowywana do tajnych służb różnych państw – to powinien się tych wątpliwości ostatecznie wyzbyć po krótkotrwałej wojnie na górze, spowodowanej deklaracją marszałka Komorowskiego o zamiarze wycofania polskiego kontyngentu z Afganistanu. Tym razem nie była to – jak poprzednio – z jego strony freudowska pomyłka, kiedy to ogłosił, że w porozumieniu ze sprawiającym wrażenie kompletnie zaskoczonego tą rewelacją premierem Tuskiem, przygotowuje plan wyjścia Polski z NATO. Zresztą – diabli wiedzą – może naprawdę są takie plany? Wyprowadzenie Polski z NATO mogłoby zostać przyjęte z pełnym aprobaty zrozumieniem przez strategicznych partnerów, bo znakomicie ułatwiłoby im realizację scenariusza rozbiorowego. Gdyby zatem Niemcy i Rosjanie, w ramach przygotowań do takiej operacji, zlecili swojej tubylczej agenturze całkowite obezwładnienie i izolowanie Polski, to cóż innego razwiedka mogłaby nakazać swoim pajacom, jeśli właśnie nie coś podobnego?
Sygnalizując tedy również taką możliwość zwracam jednak uwagę na wspomnianą wojnę na górze. Oto mianowany przez marszałka Komorowskiego szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Koziej nie tylko opowiedział się za wycofaniem polskiego kontyngentu z Afganistanu, ale również dał do zrozumienia, iż realizowana tam strategia zrobiła klapę zaś zadania stawiane polskiemu kontyngentowi już dawno przekroczyły jego możliwości.