Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Polska musi się nawrócić, bo stoi na progu śmierci. Tak jak nawracali się ci, którzy nie mieli już żadnych obowiązków, miłości, namiętności, pokus, bo za chwilę mieli stanąć przed Bożym obliczem

Śmierć kogoś kochanego może być wspomnieniem radosnym. Odchodzenie z tego świata osób wierzących nie musi i nie powinno rodzić rozpaczy. W polskich rodzinach od wieków przechowywano wspomnienia śmierci najbliższych. Ten pietyzm wyrażał prawdziwą katolicką kulturę. Moment śmierci ojców i matek czy ukochanych władców był traktowany jako najważniejszy przekaz od nich – roztrząsany potem wielokrotnie w szczegółach, a jednocześnie jako świadectwo dobroci Boga.

“Prababka Paulina Rusiecka umarła na raka późną jesienią 1909 roku” – wspomina Anna Saryusz-Zaleska. “Gościliśmy wtedy z rodzicami w Pieniążkowej, Władzio, Teklusia i ja… Przypominam sobie ten żałobny dzień, choć miałam dopiero dwa lata… Obrywamy płatki z kwiatów, po czym wkładamy je do ozdobnych koszyczków. Prowadzą nas za rękę do pokoju prababuni. Leży nieruchomo na wysoko spiętrzonych poduszkach. Wszyscy są poruszeni. Prababka błogosławi nas, dzieci. Cofamy się do drzwi. Wtedy wchodzi ksiądz z wiatykiem. Dorośli klęczą, tłumiąc łzy. Władzio ubrany w komeżkę dzwoni prawdziwym ministranckim dzwonkiem – z całą powagą swoich czterech lat. My, dziewczynki, sypiemy przed księdzem płatki kwiatów. Prababunia przyjmuje Komunię Świętą, po czym wyprowadzają nas znowu na werandę. I – od razu – niespodzianka. Co za radość! Wręczają nam prezent od prababci – każde z nas dostaje talię kart do pasjansa, wiedeńskich, ze znanej firmy Piatnika… Przez całe lata wspominać będę ten podarek ofiarowany in extremis…”.
Spowiedź i rozgrzeszenie, Bóg w Najświętszym Sakramencie, to gwarancja nadziei na życie wieczne. Obecność księdza jest pokrzepieniem, widzialnym znakiem służby Kościoła. Obecność bliskich mówi, że więź pokoleń nie jest formalnością, a czyny miłosierdzia wobec umierających są godnym pochwały świadectwem wiary w Chrystusa.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Józef Bizoń

Co do tuszowania, mataczenia przez Rosję sprawy z 10.04.2010 r., to popatrzmy na to z innej strony. Nikt przecież obcy nie ma interesu w tym, aby Polska była silnym krajem. Najlepiej gdyby była trupem politycznym, gospodarczym i pod każdym innym względem.

Gdy Rosjanie zauważyli, że na tym tle [tej katastrofy z 10.04] nakręca się śrubę podziału pośród Polaków, aby tylko utrzymać przy życiu niszczący Polskę i Naród Polski układ i mechanizmy wywodzące się z KORO-PRL i schadzek w Fundacji Batorego u Żyda Sorosa

[czytaj: PiS w Fundacji Batorego George’a Sorosa

http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=142&pid=2467 ],

to jaki mieli w tym interes, aby 10.04 szybko i sprawnie wyjaśnić? Ano żaden.

 

A jeśli wiedzą, że wydarzyło się to np. za sprawą braku elementarnej odpowiedzialności decydentów PiS, to już zupełnie dla nich żaden interes to ujawniać, bo przecież prysłby układ jak bańka mydlana, a wówczas do głosu [a może i władzy] dorwaliby się wykluczeni, których tak się bał i boi Jarosław Kaczyński - ale nie tylko on, bo i biesiadnicy kanciastego stołu, pośród których był też Lech Kaczyński.  No i Polska mogłaby się wyrwać ze śmiertelnego dla niej uścisku nowego wielkiego brata.

 

No to w takim razie mogli pomyśleć i zadziałać prosto i logicznie - z ich punktu widzenia. Będziemy kręcić i mataczyć. Polacy na tym tle niech się do cna skłócą, a to że przy tym będą na nas nalatywać, toż to nic dla nas nie znaczy.

 

Na tym tle niech się nawet sami Polacy wytłuką na ulicach, a RM, ND i TRWAM trzymającym  z PiS [czy odwrotnie PiS trzymający w garści RM, ND i TRWAM] w tym nakręcaniu śruby pomoże. Obce interesy w Polsce na tym nie ucierpią, a wręcz przeciwnie. Wszak wielu chodzi o to, aby Polska trupem się stała.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wojna na górze denerwuje wszystkich. Nie wiadomo o co chodzi. Pogubienie jest totalne. Prawo jest niejasne. Reguły gry politycznej zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wszyscy używają tych samych słów, ale w ustach każdego co innego one oznaczają. Gdzie szukać klucza do zrozumienia istoty obecnych rozgrywek?

Wydaje mi się, że to pogubienie jest celowo zaplanowane. Szary obywatel ma nie wiedzieć o co chodzi. Ma się zmęczyć polityką i przestać myśleć politycznie, przestać się wtrącać w sprawy Państwa. Ma zostawić to zawodowym politykom. Może ich nienawidzieć, byle by  co jakiś czas poszedł do urny wyborczej i zagłosował jak mu podyktują  środki masowego przekazu, bez własnego rozeznania. Dostanie jakiś tam wybór, ale nie będzie rozumiał jego istoty, a wynik i tak będzie bez znaczenia. Niezależnie od tego kto wygra  w istotnych sprawach pozostanie to samo.  Partie ponoć poglądy mają różne, ale czy rzeczywiście? Czy w najważniejszych sprawach dla Państwa i Narodu tak bardzo się różnią.

Wszystkie partie, od skrajnej lewicy do Gazety Polskiej, duże i małe, "idą do Europy", chcą wejścia do NATO, reagują alergicznie na kontakty z Rosją, popierają prywatyzację bez reprywatyzacji, podnoszą podatki i wydatki państwa,  tylko symbolicznie "walczą" z korupcją itd.

Nie znaczy to, że wszyscy politycy mają taki sam program. Tak wcale nie jest. Rzecz jednak w tym, że autentyczne podziały biegną nie pomiędzy partiami ale na poprzek wszystkich partii. Ba, nawet duchowieństwo i episkopat w sprawach politycznych są podzieleni według tego samego kryterium. Jakie to kryterium? Moim zdaniem główny podział to na patriotów i internacjonalistów. Na tych co liczą się ze swoim elektoratem i na tych, którzy liczą się ze swoimi mocodawcami z zagranicy. Na tych co chcą działać w interesie Polski i odróżniają ją od reszty świata i na tych co chcą nas zintegrować z światem i podporządkować programom ogólnoświatowym. Recepty na rozwiązywanie poszczególnych kwestii mogą być różne, w zależności od osadzenia w określonej tradycji politycznej, ale w istotnych sprawach patrioci zawsze się dogadają, bo łączy ich interes Polski i Polaków. Internacjonaliści też się dogadają, bo łączy ich bądź solidarność z siłami niepolskimi, bądź uzależnienie od nich, głównie finansowe. Przy okazji warto zauważyć jakie partie mają pieniądze, prasę, wiele ludzi na etatach, drogie reklamy wyborcze,  itd. Gdy naród jest biedny, partie wyrastające z rodzimej gleby są ubogie. Gdy partia bez szerokiej rzeszy członków jest bogata to znaczy, że korzysta z pomocy sił niepolskich.

Równocześnie warto zauważyć, którzy politycy  z poszczególnych partii mają regularny dostęp do telewizji. Wygląda na to, że te same siły próbują opanować wszystkie orientacje polityczne, a do nagłaśniania w mediach dopuszczają tylko tych ludzi,  nad którymi już panują. Dotyczy to zarówno partii mających silne reprezentacje w Sejmie jak i z opozycji pozaparlamentarnej. Są osoby, które reprezentują choćby mikroskopowe partie czy frakcje w ramach swoich partii, a które prawie co dzień oglądamy w telewizji. Ktoś jest w stanie spowodować, że właśnie te osoby prosi się o wypowiedź w najprzeróżniejszych bieżących sprawach. Ten kto faktycznie rządzi, panuje nad mediami. Zastanówmy się czy są to "internacjonaliści" czy "patrioci"?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Żelazną zasadą państwa Jagiellonów, a później także królów elekcyjnych, była tolerancja wobec wszystkich wyznań i narodowości. Pierwsza Rzeczpospolita na tle wojen religijnych w Europie Zachodniej (np. Noc św. Bartłomieja we Francji czy Wojna Trzydziestoletnia w Niemczech) – a także na tle prześladowania Żydów w wielu krajach czy chrześcijan w imperium osmańskim – była oazą wolności i tolerancji. Możemy z tego powodu chlubić się do dnia dzisiejszego. Kres tej zasadzie położyły rozbiory i kolejne przegrane powstania narodowe. Do tradycji jagiellońskiej nawiązywała także Druga Rzeczpospolita, szanując prawa mniejszości. Podobnie jest w Trzeciej Rzeczpospolitej.

Jest wiele dat przełomowych w historii Polski. Jedną z nich, choć mało obecnie doceniana, jest rok 1340. W tym roku bowiem polski król Kazimierz Wielki rozpoczął proces przyłączania do swojego państwa na drodze – co należy wyraźnie podkreślić - pokojowej ziem na wschód od rzeki Bug, począwszy od Rusi Halickiej i Podola. W przeciwieństwie do księstw, którymi dotychczas władali Piastowie, były to terytoria zamieszkałe przez różne narodowości i wyznania. Kolejnym etapem tego procesu była unia polsko-litewska, która spowodowała, że jednorodna do tej pory monarchia stała się konglomeratem przeróżnych społeczności. Na tych terenach mieszkali nie tylko Polacy i Litwini, ale też Rusini, Żydzi i Niemcy, a także Ormianie, Tatarzy, Łotysze, Estończycy, Karaimi, Wołosi (Rumuni) oraz przedstawicieli kilku innych mniejszych narodowości. Zróżnicowanie było więc ogromne. Żelazną zasadą państwa Jagiellonów, a później także królów elekcyjnych, była tolerancja wobec wszystkich wyznań i narodowości. Były wprawdzie odstępstwa od tej reguły, ale Pierwsza Rzeczpospolita na tle wojen religijnych w Europie Zachodniej (np. Noc św. Bartłomieja we Francji czy Wojna Trzydziestoletnia w Niemczech) – a także na tle prześladowania Żydów w wielu krajach czy chrześcijan w imperium osmańskim – była oazą wolności i tolerancji. Możemy z tego powodu chlubić się do dnia dzisiejszego. Kres tej zasadzie położyły rozbiory i kolejne przegrane powstania narodowe. Do tradycji jagiellońskiej nawiązywała także Druga Rzeczpospolita, szanując prawa mniejszości. Podobnie jest w Trzeciej Rzeczpospolitej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wyższe sfery finansów żydowskich nawiązały po raz pierwszy kontakt ze Stanami Zjednoczonymi za pośrednictwem Rothschildów. Co więcej, można powiedzieć, że Stany Zjednoczone założyły podwaliny pod fortunę Rothschildów. A jak się to często zdarza w historii bogactw żydowskich, fortunę tę zrodziła wojna. Pierwsze dwadzieścia milionów dolarów, jakie mieli Rothschildowie do spekulacji, były to pieniądze zapłacone im za wojska heskie, które walczyły przeciwko koloniom amerykańskim.

Od czasu tego pierwszego pośredniego kontaktu z Ameryką, Rothschildowie często brali udział w pieniężnych sprawach naszego kraju, choć działali zawsze przez ajentów.
Żaden z synów Rotschilda nie uważał za potrzebne osiedlić się w Stanach Zjednoczonych. Anzelm pozostał we Frankfurcie, Salomon wybrał Wiedeń, Nathan Mayer udał się do Londynu, Karol zamieszkał w Neapolu, a Jakub reprezentował rodzinę w Paryżu. Byli to władcy wojen w Europie przez więcej niż jedno pokolenie, a dynastię utrwalili ich następcy.

Pierwszym żydowskim ajentem Rothschildów w Stanach Zjednoczonych był August Belmont, który przybył tu w roku 1837 i został prezesem Komitetu Demokratyczno-Narodowego podczas wojny domowej. Belmontowie przyjęli chrześcijaństwo; istnieje do dnia dzisiejszego mauzoleum Belmontów, zwane Kaplicą Wschodnią w nowej katedrze św. Jana Bożego na Morningside Heights.

Potęga Rothschildów rozszerzyła się niebawem przez wejście innych rodzin bankierskich do finansów państwowych tak dalece, że określić ją można już nie imieniem rodu, lecz imieniem rasy. Dlatego też mówi się o międzynarodowych finansach żydowskich, a najważniejsze w tej dziedzinie osobistości nazywamy powszechnie międzynarodowymi finansistami żydowskimi. Zasłona tajemnicy, która w tak znacznej mierze przyczyniła się do wzmożenia potęgi Rothschilda, opadła; majątek zdobyty przez wojnę został nazwany po wszystkie czasy „krwawym bogactwem"; równocześnie zerwano zasłonę czarodziejskiej tajemnicy, otaczającą wielkie transakcje rządów z poszczególnymi jednostkami, co w rezultacie doprowadziło do tego, że posiadacze bogactw stali się rzeczywistymi władcami narodu. W związku z tym ujawniono ciekawe fakty.