Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Staram się unikać zamętu, stąd nie zaglądam do różnych szmatławych gazet, których celem jest dezinformacja czytelników. Tym bardziej omijam te tytuły, które na tym polu mają spore osiągnięcia. Jednakże przyjaciele, którzy mimo moich przestróg nadal zaśmiecają sobie głowy banialukami sądząc, iż się czegoś dowiedzą od pseudo-dziennikarzy, łaskawie donieśli mi o nadaktywnym zachowaniu się znanego z tolerancji środowiska w związku z planowanym m.in. przez młodzież odwołującą się do radykalnych narodowców z lat 30-tych, Marszem Niepodległości. W tym kontekście padło i moje nazwisko, czyli osoby, która rzekomo wspiera podejrzane indywidua, zauroczone faszystowską, by nie powiedzieć hitlerowską ideologią.

I rzeczywiście, wspieram swym nazwiskiem ów Marsz, który wyruszyć ma ulicami Warszawy 11 listopada. Organizatorem jest młodzież, która wprost nawiązuje swym szyldem do dwóch znanych sprzed wojny organizacji: Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego –„ABC”. Osoby tworzące te środowiska, jeśli przeżyły lata 1939 – 1956, nigdy już nie miały szans na obronę swojego dobrego imienia. Mordowane przez Niemców i sowieckich oraz polskich komunistów były równocześnie opluwane przez pismaków, których – jak się zdaje – potomkowie nadal niczego, poza formalnie uprawianym po ojcach zawodem, się nie nauczyli. By przerwać zatem trwałość tych stalinowskich praktyk, nadal obecnych w mediach niepodległej Polski, przybliżę drogim czytelnikom środowisko tworzące wyżej wymienione organizacje.

MW działała od lat 20-tych jako młodzieżówka największego klubu parlamentarnego Polski Odrodzonej Związku Ludowo-Narodowego (tzw. „endecja”). Po zamachu majowym stanowiła zaś główny trzon Obozu Wielkiej Polski założonego przez Romana Dmowskiego. Członkowie MW za podstawę swego programu uznali lekturę „Kościół, naród, państwo” autorstwa Dmowskiego, wydaną w 1928 r. W pracy tej autor podkreślał ścisły związek między dziejami narodu i chrześcijaństwa, między chrześcijańskim wychowaniem jednostki a pracą na rzecz wspólnoty narodowej. W ten sposób rodziło się pokolenie radykalnie katolickiej młodzieży, która na serio traktowała swą wiarę w Boga i swe obowiązki wobec wspólnoty narodowej. Nie miała zaś tak dogmatycznego, pozytywnego stosunku do demokracji – szczególnie liberalnej – jak ich niedawni protektorzy z ZLN. Stąd, gdy władza sanacyjna zdelegalizowała OWP w 1933 r., część tego – już dorosłego – środowiska nie weszła do Stronnictwa Narodowego (następcy ZLN), lecz utworzyła osobną strukturę o nazwie Organizacja Polska.

Była to tajna organizacja kilkustopniowa, a warunkiem wejścia do niej było nienaganne wychowanie chrześcijańskie (nie tylko katolickie), praktyczne prowadzenie swego życia zgodnie z dekalogiem, a nadto sprawdzenie się w służbie na rzecz konkretnej wspólnoty (np. w Grupach Szkolnych ONR, czego przykładem był Jan Bytnar, ps. „Rudy”). OP tworzyła polska inteligencja prawicowa o poglądach konserwatywnych, przywiązana do nauki społecznej Kościoła, szczególnie do idei korporacjonizmu. Należeli do niej wybitni specjaliści z wielu dziedzin: prawnicy, filozofowie, ekonomiści, czy też dziennikarze. Wielu z nich jest dziś – niestety – nieznana.

Przykładowo zatem wymieńmy kilka postaci: Jan Mosdorf, twórca OP i jej jawnego środowiska, czyli ONR-ABC, w czasie wojny więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz, członek tamtejszego podziemia, zginął m.in. za radowanie Żydów. ks. Prof. Jan Salamucha, przed wojną najmłodszy (33 letni) profesor filozofii i kierownik katedry na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zginął w czasie powstania warszawskiego. Prof. Józef Rafacz, wybitny prawnik i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, zginął w powstaniu warszawskim. Prof. Bolesław Sobociński, filozof i etyk, w czasie wojny stojący na czele OP (poziom „A”), m.in. kierował wywiadem antykomunistycznym i antyniemieckich tak na terenie OP, jak i Narodowych Sił Zbrojnych. Po wojnie , dzięki ucieczce z kraju, znalazł się w USA, gdzie przez wiele lat był profesorem Uniwersytetu Katolickiego Notre-Dame.

Z bardziej nam znanych postaci warto wymienić Janusza Regulskiego i jego syna, Jerzego, po 1989 r. profesora i twórcę ustawy samorządowej. Z kolei inny członek OP młodszego pokolenia, który przeżył wojnę i kazamaty stalinowskie, prof. Antoni Symonowicz był znanym po wojnie ekonomistą. Zbigniew Makarczyk, po 1956 r. był zaś posłem na sejm z ramienia koła poselskiego ZNAK. Inny członek OP, Edward Kemnitz w czasie wojny wraz z ojcem, właścicielem fabryczki, ratował Żydów, po wojnie katowany i dwukrotnie więziony, po latach starań o paszport w końcu wyjechał do USA. Odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Nie był jedynym, który walczył tak z Niemcami, jak i z komunistami. Podobnie pozytywnie w dzieje narodu polskiego wpisał się inny członek OP młodszego pokolenia, Leszek Prorok, znany literat i działacz „Solidarności”. W latach 80-tych zastępca prezesa ZLP Jana J. Szczepańskiego i jego główna podpora. Wielu z działaczy OP znalazło się także na emigracji, m.in. Mieczysław Harusewicz, publicysta „Myśli Polskiej”, a także Wojciech Zaleski, od 1955 r. dyrektor polskiej sekcji Radia Madryt, czy Wojciech Dłużewski, współtwórca londyńskiego „Veritasu”, przed wojną jeden z organizatorów Ślubów Jasnogórskich młodzieży akademickiej z maja 1936 r.

Ta lista wielkich Polaków, którzy należeli od lat 30-tych do MW i ONR (de facto OP) jest dużo większa. Większość z nich nie przeżyła lat 1939 – 1956. Pozostali przy życiu milczeli na temat swej przeszłości. Tylko nieliczni dożyli roku 1989. Dużo więcej do powiedzenia w tym czasie – w latach 1939 – 1989 – mieli kolaboranci z okupantami, w tym specjaliści od gadzinowej i stalinowskiej prasy. Niestety, zaszczepiony przez nich fałszywy obraz działaczy obozu narodowego, nadal bliski jest wpływowym środowiskom medialnym. Bezkarność, z jaką mogą sobie w wolnej Polsce pozwalać na kontynuowanie dzieła stalinowców, jest porażająca. Stąd, wraz z Wojciechem Muszyńskim przygotowaliśmy dwa tomy olbrzymiej publikacji, traktującej o dziejach Organizacji Polskiej w latach 1934 – 1955. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy (najdalej) ukażą się one nakładem Instytutu Pamięci Narodowej. Wtedy kłamcy zamilkną. Raz na zawsze.

dr hab. Jan Żaryn - członek Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. Historyk, specjalizuje się w dziejach Kościoła katolickiego w Polsce, w historii: emigracji po II wojnie światowej, obozu narodowego i w relacjach polsko-żydowskich. Autor wielu książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych; publicysta. Filister „Arkonii”; działacz społeczny. Profesor UKSW i były doradca prezesa IPN.

dr Jan Żaryn: http://mw.org.pl/index.php/2010/11/dr-jan-zaryn-z-marszem-niepodleglosci-w-tle  3 listopada 2010 

 

Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2592&Itemid=138438434240

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Dzisiaj obchodzimy Święto Niepodległości. Warto z okazji tego święta przypomnieć sylwetkę i myśl polityczną Romana Dmowskiego- człowieka, który podpisywał w imieniu Polski Traktat Wersalski przywracający nasz kraj na mapę Europy. Dlaczego moim zdaniem warto? Bo Dmowski symbolizuje realizm polityczny- odwrotność tego, co dzisiaj wyprawia kreujące się na patriotów Prawo i Sprawiedliwość, które pławi się w sosie romantyzmu politycznego i „choroby na Moskala”. 

9 sierpnia 1864 r., a więc cztery dni po egzekucji na Romualdzie Trauguttcie, dyktatorze Powstania Styczniowego przyszedł na świat Roman Dmowski. Urodził się on jako syn kamieniarza na podwarszawskim (wówczas) Kamionku i jak słusznie zauważył Ksawery Pruszyński, że Dmowski wniósł w politykę pewne cechy rzemieślnicze. Jego doktryna i metoda polityczna nie była inspirowana romantyzmem, ale było w niej coś z kamieniarskiej roboty, coś z kalkulatora, który przychodzi, planuje, wymierza, nie osądza „na oko” i nie wyczuwa intuicją. „Działalność, która nie przypomina impetu husarii, świetności poloneza, ale rytm powolny młota kującego granit. System pracy nie znający zrywów, ale nie uznający i opadnięć. Człowiek z takiej gliny rządzi się mózgiem nie sercem, intelektem nie intuicją” (Ksawery Pruszyński- „Wiadomości Literackie” nr 4/796, 22 stycznia 1939 r.). Co innego polityka uczuć- pisał Jan Ludwik Popławski, mistrz polityczny Dmowskiego- a co innego liczenie się w polityce z uczuciami, które są siłą realną (Jan Ludwik Popławski- „Polityka nerwowa”, „Przegląd Wszechpolski” 1897). Dmowski publikując w 1902 r. „Myśli nowoczesnego Polaka” będące niejako jego manifestem politycznym poszedł pod prąd dotychczasowej tradycji politycznej. 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Irlandii grozi bankructwo. Sytuacja jest tak krytyczna, że pieniędzy brakuje nawet na przetrwanie do końca roku.
Tegoroczny deficyt budżetowy Irlandii wynosi 13 proc. PKB i jest najwyższy w całej Unii. Największym problemem są pogrążone w potężnych kłopotach finansowych banki. Ich ratowanie około 50 miliardami euro – prawie jedna trzecia rocznego PKB „Zielonej wyspy” – spowoduje wzrost deficytu do astronomicznego poziomu 32 proc. PKB. Rząd co prawda zmniejszy w przyszłym roku wydatki budżetowe z prawie 58 miliardów euro o ponad 10 proc., (czyli około sześć miliardów euro) ale i to może nie wystarczyć. Jeśli w ciągu miesiąca Dublinowi nie uda się przekonać inwestorów do zakupu swoich obligacji, Irlandia będzie musiała skorzystać z unijnego bailoutu. Taki scenariusz może zatrząść strefą euro, tym bardziej, że rynki spodziewały się kwoty o 1,5 – 2 miliarda mniejszej .
Irlandia, a wcześniej Grecja, czy Hiszpania. Kolejka państw-bankrutów jest coraz dłuższa. Z Polską włącznie Dzisiaj dług publiczny Skarbu Państwa wynosi ok. 700 miliardów złotych i do końca roku może jeszcze urosnąć do 710 miliardów złotych. Gdy Platforma obejmowała władzę ten dług był szacowany na ok. 500 miliardów złotych, więc przyrost jest gigantyczny. Dług zagraniczny dziś wynosi aż 206 miliardów euro, tu też jest olbrzymi wzrost . Jednak oficjalnie tragedii gospodarczej i finansowej wywołanej rządami Platformy Obywatelskiej nie ma – jest raj i zły PiS, wyrzucający Kluzik-Rostkowską i Jakubiak. To ma zajmować gawiedź, a nie jakieś tam biliony.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Ostatnie nominacje do Orderu Orła Białego ogłoszone przez prezydenta Bronisława Komorowskiego to nic innego jak szafowanie zaszczytnym odznaczeniem i zarazem oszukiwanie opinii publicznej.

Z prof. Jackiem Trznadlem, przewodniczącym Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej, rozmawia Paulina Jarosińska

Zaskoczyła Pana prezydencka nominacja Adama Michnika do Orderu Orła Białego?
– W pewnym sensie ta nominacja mnie nie zaskoczyła, ponieważ jest zgodna z obecną polityką rządową Donalda Tuska i nowego prezydenta, tzn. jest kontynuacją tej polityki, która nastała po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia. Natomiast wywołuje ona we mnie protest, ponieważ Order Orła Białego nie jest i nie może być pionkiem doraźnej gry politycznej, jak chcieliby prezydent czy premier, ale jest symbolem zakorzenionym głęboko w historii Polski, odznaczeniem ustanowionym jeszcze w okresie I Rzeczypospolitej. Order Orła Białego jest symbolem niezwykle ważnym, jeśli chodzi o tradycje Polski niepodległej i suwerennej. To, że osoba Adama Michnika znajduje się na liście nominowanych, budzi moją konsternację. Michnik to zły, przewrotny i zamaskowany duch w polityce polskiej. Uważam go za osobę, która swoją postawą polityczną, linią poglądową stworzonej przez niego “Gazety Wyborczej”, warstwą informacyjną tego dziennika, nie wpisuje się we właściwie pojętą demokrację. Odwrotnie – stanowi ona aksjomat sprzeczny z egalitaryzmem i etosem demokratycznym. Sam na początku lat 90. polemizowałem z postawą Adama Michnika, a swoje tezy zawarłem w opublikowanej w 2004 roku książce “Spór o całość”. Mówiłem wówczas, że jest to bardzo niebezpieczna osoba dla funkcjonowania demokracji w Polsce, m.in. przez postawę, która wyraża swoistą obronę komunistycznych wartości, Okrągłego Stołu, który stanowił rozejm z komunistami, także w sytuacji pookrągłostołowej. Przez całe dwudziestolecie III RP “Gazeta Wyborcza” pełni dwuznaczną rolę – szkodliwą, bo służącą utrwalaniu konkretnego sposobu myślenia, ściśle związanego z ideologią komunistyczną bądź rehabilitacją systemu komunistycznego. Adam Michnik nieraz zaprzeczał temu, że Polska znajdowała się pod okupacją komunistyczną. To znamienne.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
W dwudziestą rocznicę  rozpadu powojennego podziału Europy niemieckie elity mają nadzieję na ostateczne odrzucenie wszelkich żądań reparacyjnych wobec Bundesrepubliki.

Portal German Foreign Policy dokonuje małego remanentu. Oto omówienie:

W 1990 r. w procesie rozpadu ZSRR udało się rozegrać przeciwko sobie uprzednich aliantów i tym samym uniknąć sporządzenia faktycznego traktatu pokojowego. Rzekomo z tego powodu żądania wobec dzisiejszych Niemiec (które są spadkobiercami III Rzeszy) zadośćuczynienia za niemieckie zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości miałyby  stracić rację bytu. Tak widzą to Niemcy. Ciekawe, co na to prawnicy spoza Niemiec?  Do dnia dzisiejszego żadne z poszkodowanych przez III Rzeszę państw nie wysunęło pod adresem obecnego rządu Niemiec żądań reparacyjnych. Zrobiły to pojedyncze osoby lub niewielkie  społeczności ( Grecja, Włochy)- a i to często spotykając się z oporem swoich lokalnych urzędów i przedstawicieli władz.

W Polsce w końcu września br. żyjące  ofiary deportacji dokonanych za pomocą niemieckich kolei (Reichsbahn) ugięły się dyktatowi niemieckich prawników i zgodziły się na żebraczą wysokość odszkodowań od dzisiejszych kolei niemieckich Deutsche Bahn AG.  We Włoszech rząd Berlusconiego porozumiał się z rządem Angeli Merkel, aby w rezultacie oddalić sądowe żądania ofiar masakry w czasie II wojny. We Francji wnioski o odszkodowania 600 deportowanych nie znajdują posłuchu u "niezawisłych" sędziów.  Zaledwie w USA nie udało się funkcjonariuszom niemieckiej polityki zagranicznej ochronić niemieckie Koleje przed zasądzeniem restytucji. 

Ustawa 619

Z inicjatywy posła do kalifornijskiego Kapitolu, Samuela Blumenfielda, Senat kalifornijski uchwalił 12 sierpnia br. ustawę, która nabierze mocy w styczniu 2011 r. . Zobowiązuje ona ubiegające się o państwowe zlecenia  w Kaliforni firmy do udzielenia informacji o ich "udziale w deportacjach do obozów zagłady, obozów pracy, obozów koncentracyjnych, obozów dla więźniów wojennych  lub podobnych obozów w czasie od stycznia 1942 do 31. grudnia 1944". Zobowiązanie to odnosi się do tych, którzy zainteresowani są rządowymi projektami Kaliforni wprowadzenia kolei szybkiego ruchu. Budżet przewidział na ten cel 9,95 miliardów dolarów.Wyklucza to nieomal udział kolei niemieckich  w skosztowaniu tego tortu, ponieważ musiałaby ona otworzyć archiwa i udowodnić, że wszystkie żyjące ofiary lub ich spadkobiercy dostali należyte odszkodowania.