Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Dziś mija 92 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Odbywają się uroczyste obchody, modlitwy, składanie kwiatów, koncerty i akademie. Czy jednak obecna jest wśród nas prawda o przyczynach powyższych obchodów tego właśnie dnia?

Dziś mija 92 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Odbywają się uroczyste obchody, modlitwy, składanie kwiatów, koncerty i akademie. Czy jednak obecna jest wśród nas prawda o przyczynach powyższych obchodów tego właśnie dnia?
11 listopada 1918 r., to data uznawana za dzień odzyskania przez Polskę niepodległości. Tego bowiem dnia Niemcy kapitulowały, a Naród polski  w wyniku kończącej się I wojny światowej, na skutek starannego przygotowania i odpowiedniej polityki Ruchu Narodowego z Romanem Dmowskim na czele, polityki, która została zrozumiana, zaakceptowana i przyjęta przez większość polskiego narodu, był zwycięzcą w tej wojnie.
Tak bowiem jest, że porządek powojenny i granice państw ustalają konferencje pokojowe po skończonych wojnach. Tak było w Wiedniu w roku 1815, w Poczdamie w roku 1945 i tak było w Wersalu w roku 1919.  Ten ma wpływ na powojenny porządek, kto liczy się na tych konferencjach. Tylko w Wersalu byliśmy, jako Polska, reprezentowani jako podmiot rokowań, jako zwycięzca mający dobry, przekonujący pomysł na powojenne urządzenie Europy Środkowej po klęsce Niemiec i Austrii..

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

OD TŁUMACZA: Gdyby ktoś z Czytelników dopatrzyl się w poniższym artykule antysemityzmu, to spieszę wyjaśnić, że Henry Makow – profesor literatury na Uniwersytecie w Toronto jest żydowskiego pochodzenia. Jego rodzice byli polskimi Żydami, którzy przed wojną przeszli na katolicyzm. Przeżyli okupację i po wojnie wyjechali do Izraela, gdzie powrócili do judaizmu. A więc Henry Makow wychował się pod wpływem dwóch religii i ciągle widzi w chrześcijaństwie olbrzymie wartości, których należy bronić.

S. Sas

Tzw. kultura modernistyczna jest produktem spisku przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej. Bezwzględnie negatywna i coraz bardziej obsceniczna współczesna „kultura” atakuje źródła ludzkiej godności i nadziei, które określają nas jako istoty ludzkie – cechy, które odróżniają nas od świata zwierzęcego. Np. w ubiegłym roku media narobiły wiele hałasu wokół sztuki teatralnej, granej na deskach scenicznych Londynu i Nowego Jorku, o „miłości seksualnej” pomiędzy żonatym mężczyzną a kozą. Autor sztuki Edward Albee powiedział w wywiadzie prasowym, że The Goat jest wyzwaniem rzuconym „społecznemu tabu” i ma nadzieję, że publiczność po obejrzeniu tej sztuki „zrewiduje swoje wartości i stosunek do sodomii”. Komentator Kanału 4 telewizji brytyjskiej zachwycał się sztuką, którą określił jako „zabawną, poruszającą i tragiczną”.

Jeden z widzów napisal: „To może przyprawić o zawrót głowy, kiedy pomyśleć że wielu z nas zaczyna kojarzyć wolność z akceptacją i uznawaniem za normalne wszystkiego co dotychczas budziło w nas odrazę z moralnego punktu widzenia.”

W rzeczywistości zaczynamy tworzyć świat, w którym większość stanie się niewolnikami dziwacznych i nienaturalnych czy wręcz ciemnych i wstrętnych żądz, jakie tylko ludzka wyobraźnia będzie w stanie wytworzyć. W związku z powyższym nasuwa się pytanie – „kto” i za „czyje” pieniądze tworzy takie dzieła? Komu jest to potrzebne? Warto to ujawnić i publicznie nagłośnić. Przeciętny śmiertelnik, zaganiany problemami, pracą, albo poszukiwaniem pracy by przeżyć, nie orientuje się, a nawet nie podejrzewa, w jakim celu jest to robione i komu ma służyć. A że służy komuś to nie ulega wątpliwości, ponieważ jest to zbyt kosztowna sprawa, a ktoś łoży na to i to duże pieniądze. Nie widać też konsekwencji, wobec osób tworzących te anormalności, ze strony „elit” rządzących. My normalni ludzie bez takiej „wolności” możemy się z powodzeniem obejść”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Staram się unikać zamętu, stąd nie zaglądam do różnych szmatławych gazet, których celem jest dezinformacja czytelników. Tym bardziej omijam te tytuły, które na tym polu mają spore osiągnięcia. Jednakże przyjaciele, którzy mimo moich przestróg nadal zaśmiecają sobie głowy banialukami sądząc, iż się czegoś dowiedzą od pseudo-dziennikarzy, łaskawie donieśli mi o nadaktywnym zachowaniu się znanego z tolerancji środowiska w związku z planowanym m.in. przez młodzież odwołującą się do radykalnych narodowców z lat 30-tych, Marszem Niepodległości. W tym kontekście padło i moje nazwisko, czyli osoby, która rzekomo wspiera podejrzane indywidua, zauroczone faszystowską, by nie powiedzieć hitlerowską ideologią.

I rzeczywiście, wspieram swym nazwiskiem ów Marsz, który wyruszyć ma ulicami Warszawy 11 listopada. Organizatorem jest młodzież, która wprost nawiązuje swym szyldem do dwóch znanych sprzed wojny organizacji: Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego –„ABC”. Osoby tworzące te środowiska, jeśli przeżyły lata 1939 – 1956, nigdy już nie miały szans na obronę swojego dobrego imienia. Mordowane przez Niemców i sowieckich oraz polskich komunistów były równocześnie opluwane przez pismaków, których – jak się zdaje – potomkowie nadal niczego, poza formalnie uprawianym po ojcach zawodem, się nie nauczyli. By przerwać zatem trwałość tych stalinowskich praktyk, nadal obecnych w mediach niepodległej Polski, przybliżę drogim czytelnikom środowisko tworzące wyżej wymienione organizacje.

MW działała od lat 20-tych jako młodzieżówka największego klubu parlamentarnego Polski Odrodzonej Związku Ludowo-Narodowego (tzw. „endecja”). Po zamachu majowym stanowiła zaś główny trzon Obozu Wielkiej Polski założonego przez Romana Dmowskiego. Członkowie MW za podstawę swego programu uznali lekturę „Kościół, naród, państwo” autorstwa Dmowskiego, wydaną w 1928 r. W pracy tej autor podkreślał ścisły związek między dziejami narodu i chrześcijaństwa, między chrześcijańskim wychowaniem jednostki a pracą na rzecz wspólnoty narodowej. W ten sposób rodziło się pokolenie radykalnie katolickiej młodzieży, która na serio traktowała swą wiarę w Boga i swe obowiązki wobec wspólnoty narodowej. Nie miała zaś tak dogmatycznego, pozytywnego stosunku do demokracji – szczególnie liberalnej – jak ich niedawni protektorzy z ZLN. Stąd, gdy władza sanacyjna zdelegalizowała OWP w 1933 r., część tego – już dorosłego – środowiska nie weszła do Stronnictwa Narodowego (następcy ZLN), lecz utworzyła osobną strukturę o nazwie Organizacja Polska.

Była to tajna organizacja kilkustopniowa, a warunkiem wejścia do niej było nienaganne wychowanie chrześcijańskie (nie tylko katolickie), praktyczne prowadzenie swego życia zgodnie z dekalogiem, a nadto sprawdzenie się w służbie na rzecz konkretnej wspólnoty (np. w Grupach Szkolnych ONR, czego przykładem był Jan Bytnar, ps. „Rudy”). OP tworzyła polska inteligencja prawicowa o poglądach konserwatywnych, przywiązana do nauki społecznej Kościoła, szczególnie do idei korporacjonizmu. Należeli do niej wybitni specjaliści z wielu dziedzin: prawnicy, filozofowie, ekonomiści, czy też dziennikarze. Wielu z nich jest dziś – niestety – nieznana.

Przykładowo zatem wymieńmy kilka postaci: Jan Mosdorf, twórca OP i jej jawnego środowiska, czyli ONR-ABC, w czasie wojny więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz, członek tamtejszego podziemia, zginął m.in. za radowanie Żydów. ks. Prof. Jan Salamucha, przed wojną najmłodszy (33 letni) profesor filozofii i kierownik katedry na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zginął w czasie powstania warszawskiego. Prof. Józef Rafacz, wybitny prawnik i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, zginął w powstaniu warszawskim. Prof. Bolesław Sobociński, filozof i etyk, w czasie wojny stojący na czele OP (poziom „A”), m.in. kierował wywiadem antykomunistycznym i antyniemieckich tak na terenie OP, jak i Narodowych Sił Zbrojnych. Po wojnie , dzięki ucieczce z kraju, znalazł się w USA, gdzie przez wiele lat był profesorem Uniwersytetu Katolickiego Notre-Dame.

Z bardziej nam znanych postaci warto wymienić Janusza Regulskiego i jego syna, Jerzego, po 1989 r. profesora i twórcę ustawy samorządowej. Z kolei inny członek OP młodszego pokolenia, który przeżył wojnę i kazamaty stalinowskie, prof. Antoni Symonowicz był znanym po wojnie ekonomistą. Zbigniew Makarczyk, po 1956 r. był zaś posłem na sejm z ramienia koła poselskiego ZNAK. Inny członek OP, Edward Kemnitz w czasie wojny wraz z ojcem, właścicielem fabryczki, ratował Żydów, po wojnie katowany i dwukrotnie więziony, po latach starań o paszport w końcu wyjechał do USA. Odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Nie był jedynym, który walczył tak z Niemcami, jak i z komunistami. Podobnie pozytywnie w dzieje narodu polskiego wpisał się inny członek OP młodszego pokolenia, Leszek Prorok, znany literat i działacz „Solidarności”. W latach 80-tych zastępca prezesa ZLP Jana J. Szczepańskiego i jego główna podpora. Wielu z działaczy OP znalazło się także na emigracji, m.in. Mieczysław Harusewicz, publicysta „Myśli Polskiej”, a także Wojciech Zaleski, od 1955 r. dyrektor polskiej sekcji Radia Madryt, czy Wojciech Dłużewski, współtwórca londyńskiego „Veritasu”, przed wojną jeden z organizatorów Ślubów Jasnogórskich młodzieży akademickiej z maja 1936 r.

Ta lista wielkich Polaków, którzy należeli od lat 30-tych do MW i ONR (de facto OP) jest dużo większa. Większość z nich nie przeżyła lat 1939 – 1956. Pozostali przy życiu milczeli na temat swej przeszłości. Tylko nieliczni dożyli roku 1989. Dużo więcej do powiedzenia w tym czasie – w latach 1939 – 1989 – mieli kolaboranci z okupantami, w tym specjaliści od gadzinowej i stalinowskiej prasy. Niestety, zaszczepiony przez nich fałszywy obraz działaczy obozu narodowego, nadal bliski jest wpływowym środowiskom medialnym. Bezkarność, z jaką mogą sobie w wolnej Polsce pozwalać na kontynuowanie dzieła stalinowców, jest porażająca. Stąd, wraz z Wojciechem Muszyńskim przygotowaliśmy dwa tomy olbrzymiej publikacji, traktującej o dziejach Organizacji Polskiej w latach 1934 – 1955. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy (najdalej) ukażą się one nakładem Instytutu Pamięci Narodowej. Wtedy kłamcy zamilkną. Raz na zawsze.

dr hab. Jan Żaryn - członek Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. Historyk, specjalizuje się w dziejach Kościoła katolickiego w Polsce, w historii: emigracji po II wojnie światowej, obozu narodowego i w relacjach polsko-żydowskich. Autor wielu książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych; publicysta. Filister „Arkonii”; działacz społeczny. Profesor UKSW i były doradca prezesa IPN.

dr Jan Żaryn: http://mw.org.pl/index.php/2010/11/dr-jan-zaryn-z-marszem-niepodleglosci-w-tle  3 listopada 2010 

 

Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2592&Itemid=138438434240

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Dlaczego? A czy hipokryzją nie jest obchodzenie Święta Niepodległości w kraju, który niespełna rok wcześniej formalne ją utracił? Po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego nie ma już mowy o jakiejkolwiek niepodległości. W świetle Traktatu powstało nowe państwo: Unia Europejska. Choć Unia w dokumencie nie jest nazwana państwem, po posiada wszystkie jego cechy, a okres w którym żyjemy jest okresem przejściowym. Co więc stanie się ze Świętem Niepodległości po owym okresie? "Zostanie przekształcone pewnie w Europejskie Święto Niepodległości, bo nic w przyrodzie nie ginie, a tego dnia skończyła się przecież we wszystkich krajach Unii I Wojna Światowa. Potem był już "trudny proces integracji", który napotykał na różne przeszkody. Pierwsza jej próba dokonana przez socjalistę Hitlera zakończyła się niepowodzeniem." - Jak widać lemingom można sprzedać wszystko tylko trzeba to odpowiednio dobrze opakować. 
A oto inny przykład. Co tak naprawdę wydarzyło się 11 listopada? Zakończyła się I Wojna Światowa i Rada Regencyjna przekazała niejakiemu Piłsudskiemu po jego powrocie do Warszawy dzień wcześniej zwierzchnictwo nad armią. O.K. Ale armia już istniała, a o niepodległości nie ma tego dnia ani słowa. Tym czasem od 7 października Polska była już niepodległym państwem. W załączeniu skan Monitora Polskiego z tego dnia z deklaracja niepodległości Rady Regencyjnej, która powiedziała: "Polska zjednoczona niepodległa" i nikt ich do tego nie zmusił. Oni pierwsi zerwali kajdany. To Rada Regencyjna jest właściwym ojcem naszej utraconej już niepodległości. Jest tylko jeden problem. Rada Regencyjna - jak sama nazwa wskazuje jest po to aby wybrać króla. I tu jest cały problem i dlatego pewnie historia jest tak bezczelnie zniekształcana: Polska od 7 października do 14 listopada była formalnie królestwem. I to się nie podoba pewnie szczególnie wszelkiej maści socjalistom. Samo święto zostało wymyślne przez piłsudczyków dla celów propagandowych dopiero w 1937 roku i jak sądzę musiało wywołując wielkie kontrowersje. W przeciwnym razie nie trzeba byłoby wprowadzać ustawy o ochronie Imienia Józefa Piłsudskiego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Dzisiaj obchodzimy Święto Niepodległości. Warto z okazji tego święta przypomnieć sylwetkę i myśl polityczną Romana Dmowskiego- człowieka, który podpisywał w imieniu Polski Traktat Wersalski przywracający nasz kraj na mapę Europy. Dlaczego moim zdaniem warto? Bo Dmowski symbolizuje realizm polityczny- odwrotność tego, co dzisiaj wyprawia kreujące się na patriotów Prawo i Sprawiedliwość, które pławi się w sosie romantyzmu politycznego i „choroby na Moskala”. 

9 sierpnia 1864 r., a więc cztery dni po egzekucji na Romualdzie Trauguttcie, dyktatorze Powstania Styczniowego przyszedł na świat Roman Dmowski. Urodził się on jako syn kamieniarza na podwarszawskim (wówczas) Kamionku i jak słusznie zauważył Ksawery Pruszyński, że Dmowski wniósł w politykę pewne cechy rzemieślnicze. Jego doktryna i metoda polityczna nie była inspirowana romantyzmem, ale było w niej coś z kamieniarskiej roboty, coś z kalkulatora, który przychodzi, planuje, wymierza, nie osądza „na oko” i nie wyczuwa intuicją. „Działalność, która nie przypomina impetu husarii, świetności poloneza, ale rytm powolny młota kującego granit. System pracy nie znający zrywów, ale nie uznający i opadnięć. Człowiek z takiej gliny rządzi się mózgiem nie sercem, intelektem nie intuicją” (Ksawery Pruszyński- „Wiadomości Literackie” nr 4/796, 22 stycznia 1939 r.). Co innego polityka uczuć- pisał Jan Ludwik Popławski, mistrz polityczny Dmowskiego- a co innego liczenie się w polityce z uczuciami, które są siłą realną (Jan Ludwik Popławski- „Polityka nerwowa”, „Przegląd Wszechpolski” 1897). Dmowski publikując w 1902 r. „Myśli nowoczesnego Polaka” będące niejako jego manifestem politycznym poszedł pod prąd dotychczasowej tradycji politycznej.