Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Książkę Guido Grandt'a „Czarna księga masonerii”pochodzi z 2007 roku i oparta jest na publikacjach wolnomularstwa i mediów głównego nurtu

Wydawca prawicowego miesięcznika „Opcja na prawo” i wielu ciekawych prawicowych publikacji Wydawnictwo Wektory wydało niedawno książkę Guido Grandt'a „Czarna księga masonerii”. Guido Grandt jest 47 letnim niemieckim dziennikarzem śledczym, pisarzem i filmowcem. Jego praca pochodzi z 2007 roku i oparta jest na publikacjach wolnomularstwa i mediów głównego nurtu. W tekście autor nie kryje swoich lewicowych sympatii (książki nie można więc uznać za przejaw prawicowej propagandy).

Masoneria w Unii Europejskiej

Na całym świecie działa 8 milionów masonów (w tym 4 miliony w USA) zrzeszonych w 50.000 lóż. W Austrii działa Wielka Loża Austrii i kilka innych lóż tworzących wielki wschód Austrii. Po II wojnie światowej członkami masonerii zostało bardzo wielu austriackich nazistów. W Szwajcarii działa Wielki Wschód Szwajcarii (jednym z członków szwajcarskiej masonerii był założyciel Czerwonego Krzyża).

W Republice Federalnej Niemiec działa kilka nurtów masonerii: Wielka Loża Dawnego Rytu Wolnych i Przyjętych Mularzy Niemiec, Wielka Loża Krajowa Wolnomularzy Niemiec, Wielka Narodowa Loża Matka „Pod Trzema Globami”, Wielka Loża Amerykańsko Kanadyjska, Wielka Loża Brytyjskich Wolnomularzy w Niemczech. „Ogólnie przedstawicielstwo wszystkich niemieckich masonów spoczywa wyłącznie w rękach Zjednoczenia Wielkich Lóż Niemiec – Bractwie Wolnomularzy”. W RFN działa 4000 masonów w 450 lożach zjednoczonych w pięciu wielkich lożach. Symbolem niemieckich masonów jest niezapominajka.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Na scenę wkracza prezydent, który nie ma wyrobionego zdania na sprawy międzynarodowe. Będzie się ich dopiero uczył lub raczej realizował politykę koniunkturalną podyktowaną przez rząd. Zatem ośrodek prezydencki przestanie pełnić rolę strażnika polskiej doktryny bezpieczeństwa

Dr Witold Waszczykowski
Poszczególne państwa, w tym zaprzyjaźnieni z nami sąsiedzi, rywalizują o pozycję i dobrobyt swoich społeczeństw. Dlaczego my o to nie zabiegamy, żyjąc w iluzji, iż "możemy z ufnością patrzeć w przyszłość", bo "nikt na nas nie czyha"? Czy Polska może pozwolić sobie na rezygnację z aktywnej, ambitnej polityki zagranicznej i czy interes partii rządzącej w najbliższych wyborach parlamentarnych wart jest tak radykalnej reorientacji polityki zagranicznej?

Bronisław Komorowski rozpoczyna kadencję prezydencką, a wszyscy analitycy rozpoczynają zasadne spekulacje, jak ta prezydentura będzie wyglądała i czym będzie różniła się od poprzednich. Ze względu na znaczne kompetencje prezydenta w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa państwa, zachowanie nowego prezydenta w tych dziedzinach wywołuje zrozumiałe zainteresowanie obserwatorów politycznych w kraju i za granicą. Rodzi się pytanie, czy będzie to prezydentura kontynuacji głównych kanonów dyplomacji, czy radykalnego odejścia, którą już w 2008 r. zapoczątkował obecny rząd. Do 2008 r. priorytetami polskiej polityki zagranicznej były silne relacje transatlantyckie, utrzymanie rozwiniętej współpracy polityczno-wojskowej z USA, uzyskanie takiej pozycji w Unii Europejskiej, która pozwalałaby nam przynajmniej współkształtować główne kierunki polityki tej instytucji, szczególnie jej polityki wschodniej, oraz wreszcie zapewnienie sobie mocnej pozycji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej poprzez promowanie idei rozszerzania NATO i Unii na wschód. Relacje z USA, pozycja w Unii i regionie miały prowadzić do upodmiotowienia Polski w relacjach międzynarodowych. Przysłużyć się temu miała również polityka bezpieczeństwa energetycznego. Po 2007 r. te zasady przyświecały nadal polityce śp. Lecha Kaczyńskiego. Rząd uznał wówczas, że to wręcz imperialne mrzonki, że to nieuzasadnione rozpychanie się, i spolegliwie rozpoczął realizowanie polityki ustawienia Polski w głównym nurcie europejskim, czyli schładzania i wycofywania się z międzynarodowej aktywności. Taka była potrzeba partii rządzącej, której nadrzędnym interesem było utrzymanie wysokiego poparcia na arenie wewnętrznej.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Wczoraj skończyłem czytać znakomitą książkę autorstwa Pierre de Villemarest’a „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu czyli w cieniu Wall Street”. Zanim w kilku słowach opiszę tę książkę warto poświęcić uwagę jej autorowi, bowiem jest to nietuzinkowa postać. Pierre Faillant de Villemarest w młodości był związany z niekomunistycznym francuskim Ruchem Oporu. W latach 1940- 1944 był komendantem Grupy Ochotniczej Tajnej Armii. Po wojnie pracował we francuskim wywiadzie na odcinku Europy Środkowo- Wschodniej. W latach 50. zajął się dziennikarstwem, a lata 1962- 1962 spędził w serwisie zagranicznym AFP. Jego analizy były drukowane w „Le Figaro”, „Le Spectacle du Monde” czy „Monde et vie” oraz w wielu innych renomowanych czasopismach. Jest autorem kilku książek. W Polsce oprócz „Źródeł finansowych” wydano jego dwie książki: „GRU” i „STASI Markusa Wolfa”. De Villemarest w 1970 r. założył Europejskie Centrum Informacji (CEI), w którym przez długi czas pełnił role dyrektora. Otóż CEI zajmuje się analizami i podaje do publicznej wiadomości fakty przemilczane przez duże media: działalność stowarzyszeń, kół, klubów i komitetów, o których wiadomo, że wpływają zakulisowo na geopolitykę i geoekonomię. Był także członkiem United States Strategic Institute (USSI) w Waszyngtonie, jako jeden z 1500 ekspertów amerykańskich i 40 zagranicznych.

W książce „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu” autor koncentruje się na powiązaniach dużego kapitału, służb specjalnych oraz dwóch największych totalitaryzmów jakie dotknęły świat w XX wieku. W początkowej fazie książki odsłania czytelnikowi kulisy wybuchu I wojny światowej oraz zmagań państw zachodnich, w tym Niemiec, Wlk. Brytanii i USA z carską Rosją przed wybuchem I wojny, bowiem wbrew powszechnym opiniom Rosja na przełomie XIX i XX w. nie była słabeuszem gospodarczym.  

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Bitwa Warszawska 1920 r. – Naczelny Wódz Józef Piłsudski dokonał Cudu Nad Wisłą pokonując przeważające siły bolszewików. Każde dziecko o tym wie ale nie ma w tym słowa prawdy. Żadnego "cudu" nie było – była ciężka praca dowódców, żołnierzy i radiowywiadu; siły Armii Czerwonej były mniej więcej takie same jak polskie; Józef Piłsudski nie był w trakcie bitwy Naczelnym Wodzem bo dzień przed jej rozpoczęciem złożył dymisję i opuścił Warszawę udając się najpierw do kochanki i córek pod Tarnów a potem do kwatery w Puławach i nie brał udziału w walkach. Twórcą planu i głównodowodzącym w bitwie był generał Tadeusz Rozwadowski.

Bitwa Warszawska czyli decydująca bitwa wojny polsko – bolszewickiej rozegrała się w dniach 13 – 16 sierpnia 1920 r. Kilka tygodni wcześniej Piłsudski przechodzi psychiczne załamanie, widzi klęskę, chce sobie strzelić w łeb (zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz) w czym powstrzymał go min. gen. Rozwadowski. Bolszewicy nacierają, Piłsudski 12 sierpnia składa dymisję na ręce premiera Wincentego Witosa, w obecności wicepremiera Ignacego Daszyńskiego i ministra spraw wewnętrznych Leopolda Skulskiego. Treść dymisji (pisownia oryginalna):

Belweder, 12. VIII. 1920 r.

Wielce Szanowny Panie Prezydencie!

Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne, przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydencie, moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich.

Powody i przyczyny, które mnie do tego kroku skłoniły, są następujące:

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Przypominamy tekst z 28 sierpnia 2008
W zeszłym roku na teren Polski powróciła żydowska, nacyjna loża masońska B'nai-B'rith. Utworzyła sobie tutaj filię o nazwie Polin. O dziwo, dostała nawet list od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mało które stowarzyszenie doczekało się takiej nobilitacji. A jakie są cele tej żydomasońskiej loży. Domagają się oni zamknięcia Radia Maryja oraz zakazu wydawania szeregu periodyków między innymi Najwyższego Czasu, które uznali za antysemickie. Do tego dochodzi jeszcze wypłata gigantycznego odszkodowania rzędu 65 miliardów dolarów, zwrot majątków żydowskich et consortes.

Sprowadziliśmy na siebie tą mafię, którą wraz z resztą masonerii wyrzucono z Polski w 1938 roku na mocy dekretu prezydenta Mościckiego. Rzecz jasna, dobrze na tym nie wyjdziemy. Sanacja przed wojną doskonale wiedziała, co robi, pozbywającej się tej organizacji o zasięgu światowym. W okresie komuny ona jednak tutaj wróciła i zaczęła zapuszczać korzenie. Obecnie mamy siedem loż masońskich i nikt nie przejmuje się tym, co się tam dzieje, poza garstką ultrakonserwatystów (takich jak moja osoba) czy nacjonalistów. Tylko te dwie grupy zwracają uwagę na zagrożenia związane z tolerowaniem wolnomularstwa u siebie. A zatem, czy najlepiej nie byłoby po prostu zdelegalizować masonerii?

Niezrozumiałe jest zupełnie, jak można tolerować międzynarodową mafię, która jasno określa swoje cele. A to między innymi budowa globalnego państwa o ustroju zapewne socjalistycznym. Można traktować takich ludzi jak nieszkodliwych marzycieli lub skrajnych futurystów, puszczać im wszystko płazem. W ten sposób jednak nigdzie nie zajdziemy. Przecież oni są gotowi działać przeciwko Polsce, dążąc do jej zagłady lub wchłonięcia przez większe państwa. Interes narodowy to dla nich pustosłowie.