Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wymusza niekorzystne dla państw pozatraktatowe zmiany w Unii Europejskiej. A polski Trybunał Konstytucyjny nadal nie rozpatrzył wniosku grupy posłów o zbadanie zgodności traktatu z Lizbony z polską Konstytucją
 

Z mecenasem Stefanem Hamburą z Berlina, publicystą i ekspertem w dziedzinie prawa międzynarodowego, rozmawia Mariusz Bober

Niemcy i część eurokratów chcą kontrolować budżety państw Unii Europejskiej, choć nie pozwala na to prawo unijne. Wszystko pod pretekstem walki z nadmiernym zadłużaniem się państw strefy euro...
- Zaczekałbym jeszcze z tymi konkluzjami, ponieważ znajdujemy się w fazie ogólnego chaosu. Pada wiele postulatów, podnoszonych jest wiele wniosków, a główni aktorzy sami nie wiedzą jeszcze, co i jak robić. Być może zakończy się to podobnie jak w latach 70. ubiegłego wieku, gdy nie wprowadzano od razu zapisów traktatowych, tylko dokonywano rzeczywistych zmian, ale w sposób nieformalny. Dopiero później zatwierdzano je w postaci konkretnych zapisów traktatowych.

Oznaczałoby to przejmowanie ręcznego sterowania nad krajami UE.
- Również odnoszę takie wrażenie, i to już od dawna. Namacalnym tego przykładem był proces tworzenia i samo wejście w życie traktatu lizbońskiego. Tak naprawdę przekształca on kraje członkowskie w województwa lub landy.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Czyli jak nas zniewolili, grabią i jeszcze okłamują…

  Smoleńsk

Od trwającej w internecie histerii związanej z udowadnianiem rosyjskiej ręki stojącej za zamachem w Smoleńsku mocno różnią się oficjalne (z małymi wyjątkami) media i wypowiedzi polityków. Przy czym nastąpiła tutaj zadziwiająca zmiana. Tuż po katastrofie media i politycy zwartym szeregiem bronili załogę naszego samolotu przed rosyjskimi sugestiami, jakoby za katastrofę winę ponosili polscy piloci. Jak to – przecież nasi piloci nawet na drzwiach stodoły potrafią latać. A jak obrażaliśmy się sugestiami Rosjan, że Polacy nie potrafili dogadać się z rosyjską obsługą lotniska.

W tym miejscu przypominam, że w katastrofie w Mirosławcu – zgodnie z przeprowadzonym śledztwem – dochodziło do nieporozumień pomiędzy polskimi pilotami i polską wieżą na lotnisku. Używano np. różnych jednostek ciśnienia i wysokości  (mmHg – hPa i stopy – metry). Nawet jako Polak z Polakiem nie potrafili się w Mirosławcu nasi dogadać…

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_w_Miros%C5%82awcu

Przyczyn katastrofy w Mirosławcu naliczono 13. Okoliczności sprzyjających katastrofie 10. Głównie "czynnik ludzki".

"Wina" polskich pilotów w Smoleńsku polegała jedynie na tym, że wtedy w ogóle próbowali tam lądować. Gdyby posłuchali sugestii rosyjskiej wieży i polecieli gdzieś indziej – choćby do Mińska – katastrofy by nie było. Jednakże dla pilotów wojskowych każdy lot to przede wszystkim zadanie bojowe. Zwłaszcza, gdy na pokładzie siedzi dowódca lotnictwa, dowódca sztabu generalnego i naczelny zwierzchnik sił zbrojnych (innych dowódców pomijam). Do dzisiaj nie pojmuję, jak to udało się Putinowi zagnać tylu dowódców i ważnych polityków do samolotu, aby ich w Smoleńsku zamordować. I to tak sprytnie to zrobił, że nikt jego KGB-owców z pepeszami zaganiających polską delegację do samolotu na lotnisku w Warszawie  nie zauważył.

Zyski Rosjan spowodowane katastrofą są ogromne. W żaden inny sposób nie nagłośniliby zbrodni w Katyniu na cały świat tak dobrze, jak zamachem w Smoleńsku. W żaden inny sposób nie postawiliby siebie samych pod pręgierzem opinii publicznej, jako państwo nadal podstępne i zbrodnicze.

Ma to zwłaszcza tę zaletę, że być może latami zaoszczędzą oni na przyjmowaniu ważnych zagranicznych delegacji. Bo który zagraniczny prezydent czy premier zaryzykuje  "smoleńskie" lądowanie w Rosji.

Natomiast nieoczekiwanymi szczęściarzami są Amerykanie. Ich "neokonserwa" PNAC

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

- Kapitan Arkadiusz Protasiuk doskonale zdaje sobie sprawę z warunków pogodowych i zna smoleńskie lotnisko. Postępuje bardzo rozważnie. Najpierw wykonuje co najmniej dwa kręgi nad pasem (tzw. oblot), zanim zdecyduje się na podejście do lądowania. Zachowuje się profesjonalnie - osobiście komunikuje się z wieżą, mimo że zwykle robi to nawigator lub drugi pilot.
- Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10 km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów. Cały czas działają niezwykle ostrożnie, znają komunikaty pogodowe i wiedzą od załogi Jaka-40 o problemach lądującego wcześniej Iła-76. Autopilot co 2 km będzie zniżał maszynę o 100 metrów. Za 2 minuty, na wysokości właśnie 100 m, w odległości 2 km od pasa zdecydują, czy lądować i przejdą na ręczne sterowanie, tzw. final approach.
- Po wyrzuceniu podwozia dochodzi do usterki steru wysokości, czyli "płetwy" z tyłu samolotu. Mogło to być spowodowane awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania.
- Autopilot i załoga o tym nie wiedzą. Schodzą nieco za szybko, pod zbyt dużym kątem. Kapitan Protasiuk nie może wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale woli dmuchać na zimne. Już na 3 km przed progiem pasa decyduje się zrezygnować z lądowania. Kapitan przekręca gałki sterowania autopilotem, ustawiając maksymalną prędkość i wysokość. Autopilot sterujący ciągiem silników ustawia je na moc startową, a więc maksymalną.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Papież Leon XIII - ENCYKLIKA "Humanum genus"

Gdy rodzaj ludzki1 , stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia. Pierwszy to Królestwo Boże na ziemi, to jest Kościół Jezusa Chrystusa, ci zaś, którzy chcą całym sercem do niego należeć, powinni z gotowością i poddaniem rozumu i woli służyć Bogu i Jego Jednorodzonemu Synowi. Drugi obóz - to królestwo Szatana, pod którego władzą i panowaniem znajdują się wszyscy, co naśladując zgubny przykład swego przywódcy i pierwszych rodziców, odmawiają posłuszeństwa wiekuistemu prawu Bożemu i, wzgardziwszy Bogiem, pracują - zapamiętale - przeciw Bogu.

Dwojakie to królestwo, podobne do dwóch państw, które wprost przeciwnymi rządząc się prawami do wprost przeciwnych zmierzają celów, dokładnie oglądał w duchu i opisał św. Augustyn i obu ideę ożywiającą zwięźle i trafnie ujął w tych słowach: "Dwa państwa powołały do istnienia dwie miłości, mianowicie ziemskie - miłość własna, posunięta aż do wzgardzenia Bogiem, państwo zaś Boże - miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą"2 Różnymi rodzajami tak oręża, jak walki przez wszystkie wieki ścierało się jedno z drugim, chociaż nie zawsze z tym samym napięciem i z tą samą gwałtownością.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Edmund Klich, kiedy usłyszał o smoleńskiej katastrofie poczuł nagły patriotyczny impuls, wsiadł w samochód i ruszył w try miga do Warszawy, do ministra Grabarczyka, choć nikt go o to nie prosił.

Podczas tej podróży jakimś dziwnym telepatycznym trafem zadzwonił właśnie do niego z Moskwy Pan Aleksiej Morozow, szef Komisji Technicznej MAK, jakby przeczuwając, że on na pewno już z samego rana opuścił bloki startowe. Czy już wtedy uzgodniono procedowanie w myśl załącznika 13, konwencji chicagowskiej?

Dzieje się to w demokratycznym państwie prawa, kiedy nikt z rządu jeszcze z Edmundem Klichem nie rozmawiał, nie mówiąc już o delegowaniu go, jako przedstawiciela Polski do komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy. Pierwsi kontaktują się z Klichem Rosjanie.

Naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski, zarzucił Edmundowi Klichowi “utrudnianie śledztwa i działanie na szkodę kraju”.