Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Fragmenty książki Paula A.Fishera "Szatan jest ich Bogiem"

CZY MASONERIA WYGRAŁA JUŻ WOJNĘ Z KOŚCIOŁEM

Od dwustu dwudziestu sześciu lat Rzymski Kościół Katolicki uznawał przynależność do Bractwa masońskiego za zło tak przerażające, że jedynie sam Papież (lub Stolica Apostolska) władni byli odpuścić winy osobom, które dopuściły się tej poważnej obrazy Majestatu Boskiego. Wyjątkiem był jedynie grzesznik w obliczu śmierci wyznający swą winę. Mógł go rozgrzeszyć każdy spowiednik. Przez ponad dwa stulecia powszechnie znano ów surowy a doceniający wagę zagrożenia osąd papieski wobec tajnej sekty o zasięgu ogólnoświatowym. Dla Kościoła stał on się prawem już w dwadzieścia jeden lat po powstaniu Bractwa. Zmieniono je - ku zdumieniu wielu - w 1964 roku, kiedy to, podczas Drugiego Soboru Watykańskiego, Papież Paweł VI przekazał biskupom - a poprzez nich, poszczególnym spowiednikom - prawo odpuszczenia winy grzesznikom, którzy wyznają na spowiedzi swą przynależność do wolnomularstwa, lub podobnych mu tajnych stowarzyszeń. Następnie, w roku 1983, zmieniono Prawo Kanoniczne w ten sposób, że usunięto zeń słowo "wolnomularstwo", oraz fragment mówiący o spiskach przeciw "legalnej władzy państwowej". Usunięte zostało również słowo "ekskomunika", stosowane wcześniej w odniesieniu do tych, którzy związani byli członkostwem z tajnym "Cechem". Słów "cech rzemieślniczy", "korporacja" i "loża" używają powszechnie masoni w odniesieniu do swego kultu. Mimo iż Kościół formalnie w dalszym ciągu podkreśla, że przynależność do Bractwa masońskiego nie daje się pogodzić z wyznawaniem religii katolickiej, to dokonane zmiany uznać należy za zasadnicze. A dokonały się one, o dziwo, nie wewnątrz międzynarodowego tajnego stowarzyszenia, a wewnątrz Kościoła katolickiego. Tym sposobem zło moralne, któremu przez ponad dwa stulecia dawało odpór wielu Papieży, szerzy się dziś nieokiełznane. Wielu katolickich mężczyzn, zachęcanych przez niektórych biskupów, a nawet Kardynałów z Watykanu, bądź tłumnie wstępuje w szeregi masonerii, bądź też nawiązuje bliskie stosunki innego rodzaju z wolnomularstwem.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Czyli co czeka świat i Polskę.

Klub Bilderberga
Zgodnie z zapowiedzią 3 czerwca rozpoczęły się w luksusowym hotelu (Dolce Hotel) pod Barceloną tajne obrady grupy Bilderberga.
http://alles-schallundrauch.blogspot.com/2010/06/bilderberg-meeting-spanien-tag-4.html
Tutaj znajduje się oficjalna, choć niekompletna lista uczestników:
http://www.bilderbergmeetings.org/meeting_2010_2.html
Nazwisk uczestników chcących zachować anonimowość na liście nie umieszczono. Grupę Bilderberga założył pomijany na lekcjach historii Józef Retinger
http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Retinger
współtwórca także Wspólnoty Europejskiej – poprzedniczki Unii. Bilderberg jest jednym z narzędzi narzucania światu nowego porządku – NWO. Obradom w Hiszpanii towarzyszą zmasowane środki bezpieczeństwa. Dotyczą one nie tylko szykanowania niezależnych dziennikarzy i ekip telewizyjnych, ale i personelu hotelowego. Niektórym pracownikom zabroniono przychodzenia do pracy w okresie obrad, innym zabroniono na ten sam okres opuszczania hotelu. Cieszy obecność (po raz pierwszy w historii) ekip telewizyjnych. Wprawdzie nie ma wśród nich gigantów medialnych, ale na początek dobre i to. Do zainteresowania się stacjami telewizyjnymi tematyką Bilderberga przyczyniło się bez wątpienia nagłaśnianie spotkań tej tajemniczej grupy w internecie. Dzięki mediom alternatywnym osiągnięta została informacyjna masa krytyczna, której nie można było dłużej ignorować.

Media "głównego nurtu" nadal nie informują nas o obradach Bilderberga. Przemilczały też wystąpienie na zaproszenie włoskiego eurodeputowanego Mario Borghezio na forum t.zw. parlamentu europejskiego Daniela Estulina, który od lat tropi Bilderberga.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W tym roku obchodzimy 600. rocznicę złamania niemieckiej potęgi pod Grunwaldem. W tym kontekście warto przypomnieć książkę profesora Zygmunta Wojciechowskiego „Polska- Niemcy. Dziesięć wieków zmagania”. Jednakże zanim przejdę do krótkiego omówienia książki warto poświęcić kilka zdań jej autorowi.

Zygmunt Wojciechowski urodził się 27 kwietnia 1900 r. w Stryju. W 1921 r. podjął studia uniwersyteckie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jana Kazimierza, kończąc je w 1924 r. doktoratem z zakresu historii powszechnej średniowiecznej oraz historii nauk społecznych i ekonomicznych. Został wówczas asystentem przy Zakładzie Nauk Pomocniczych Historii Uniwersytetu Jana Kazimierza. W czerwcu 1925 r. przeniósł się do Poznania, gdzie został zastępcą profesora na Katedrze Historii Ustroju i Dawnego Prawa Polskiego na Wydziale Prawno-Ekonomicznym. Od 1929 r. był profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Poznańskiego, a od stycznia 1937 r. profesorem zwyczajnym (od 1939 dziekanem Wydziału Prawno-Ekonomicznego). W latach 1940-1945 pracował w Delegaturze Rządu RP na Kraj (kierownik Wydziału Nauki). Był założycielem i pierwszym dyrektorem (1944- 1955) Instytutu Zachodniego. Od 1952 r. był członkiem PAN. Od 1984 r. jest patronem Instytutu Zachodniego. Zmarł 14 października 1955 r. w Poznaniu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Znany wszystkim ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” opowiada o poszukiwaniach zbrodniarza Gruppenfuhrera WOLFa. W scenie kulminacyjnej Kapitan Hans Kloss, a w zasadzie już Major NKWD (w polskim mundurze) o imieniu Janek ujawnia, że rozkaz egzekucji tysięcy cywilów wydawali czterej zbrodniarze: Wernitz, Ohlers, Lübow, Fahrenwirst podpisujący się wspólnie jako WOLF. Jako ciekawostkę należy dodać, że scenariusz tego odcinka napisali wspólnie Andrzej Szypulski (związany później z Unią Wolności) i Zbigniew Safjan (donosiciel NKWD, członek PRON i ojciec Marka Safjana) podpisujący się wspólnie jak Andrzej Zbych.
Ale do rzeczy. W poprzednim tekście „Głowa Zdrajcy” prowadziłem wraz z moimi komentatorami rozważania dotyczące osoby lub osób, które można uznać za bezpośrednio odpowiedzialne za śmierć Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Andrzej Szubert

 Czyli na jaką Polskę głosować.

Truizmem jest stwierdzenie, że Polska nie jest rajską, samotną wyspą. Jesteśmy prowincją dyktatorskiej, faszystoidalnej Unii. A ta jest etapem na drodze do narzucenia światu rządów ideologów NWO. Tak się  bowiem składa, że jednym z twórców zarówno Wspólnoty Europejskiej jak i tajemniczej Grupy Bilderberga (obszerniej o niej napiszę w następnym felietonie) był "zapomniany" na lekcjach historii w szkole wielki i wpływowy "nasz" rodak, z pochodzenia niemiecki Żyd, mason Józef Retinger.

http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Retinger

O faszystoidalnych praktykach Unii pisano już wiele. Przypomnę tylko kilka przykładów. Gdy Austriacy przed laty wybrali sobie do rządu "niewłaściwego" prawicowego polityka Haidera, Austrię przez rok Unia politycznie bojkotowała. Gdy Irlandczycy w referendum odrzucili traktat lizboński, w absurdalny i niezgodny z prawem unijnym sposób zmuszono ich do kolejnego "referendum". A w nim, dzięki zmasowanej propagandzie,  naciskom i staszakiem wykluczenia z Unii, a ostatecznie "cudami nad urną", traktat przeforsowano i narzucono Europie jako unijną konstytucję. Dalej…

Tzw. europarlament nie posiada prerogatywy legislacyjnej. Jest niezwykle kosztowną dekoracją imitującą demokratyczne procedury panujące w Unii. Prawo unijne tworzy t.zw. komisja, której szefa i członków nie wybiera się w powszechnych wyborach. A już skandalicznie urąga demokracji  procedura wyboru t.zw. prezydenta Unii. Nie tylko nie wybierają go mieszkańcy prowincji składowych Unii, nie wybiera go nawet dekoracyjny "parlament" europejski, wybiera go rządząca dyktatorsko Unią sitwa we własnym gronie. Jako pierwszego "prezydenta" wybrano (narzucono nam) nieznanego nikomu bilderbergowca Van Rampuja.