Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Smutne to, że z Turcją liczą się światowe mocarstwa, a nawet supermocarstwo anonimowe, podczas gdy Polska jest – nie oszukujmy się – śmieciem w ich oczach. Śmieciem, który nawet nie umie się upomnieć o swoje prawa. – admin
Dwudniowa wizyta Angeli Merkel (29-30 marca) w Turcji pokazuje po raz kolejny, że łatwiej narzucić swoją wolę ogłupionym Europejczykom, niż rozmawiać z narodem świadomym swojej siły. Azali nie łatwiej to przejść wielbłądowi przez ucho igielne?

Oto „żelazna kanclerz” została oskarżona przez premiera Recepa Tayyipa Erdogana o „nienawiść do Turków”. Nie tylko do 3 mln Turków żyjących w RFN, którzy według Merkel powinni uczyć się niemieckiego i respektować niemieckie prawo, integrując się realnie. Czyżby jugendamty w ich przypadku nie spełniały swojej roli? Również do całego narodu tureckiego, którego rządząca CDU, wsparta przez francuską UMP nie chce widzieć w Unii. Obie partie europejskiej prawicy instytucjonalnej, rdzeń eurokratycznego establishmentu,  słusznie podejrzewają, że byłoby to rozmycie ichniej idei europejskiej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Jarosław Kaczyński, O naprawie Rzeczypospolitej

 

Wykład wygłoszony w Fundacji im. Stefana Batorego w dniu 14.02.2005

„W 2002 roku radykałowie otrzymali w wyborach przeszło 30 procent.
W tej chwili ich notowania są nieco mniejsze.

Ale jeżeli w Polsce dojdzie do sytuacji, w której połączą swoje siły, nie w jakiejś rewolucji, nie w wystąpieniach ulicznych, w wielkich strajkach, tylko przy urnie wyborczej, całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi, dwie wielkie grupy społeczeństwa, to będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u (to też formacja radykalna) rozwścieczonych swoim losem postkomunistów.”

„Ci ostatni znajdują się dzisiaj w znanej sytuacji, ale nawet jeżeli uda nam się ich zdelegalizować - liczę na Trybunał Konstytucyjny – to ze sceny politycznej nie zejdą.

Przecież delegalizacja to nic innego jak wyrejestrowanie.
Potem będą mogli założyć kolejną partię.
Delegalizacja byłby jedynie mocnym aktem potępienia moralnego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Środowiska lewicowe wspierające tzw. lobby homoseksualne od dłuższego czasu prowadzą bezczelną kampanię mającą na celu totalną dyskryminację tradycyjnej rodziny pojmowanej jako związek mężczyzny z kobietą. Dążeniem tych środowisk jest doprowadzenie do sytuacji, w której związki homoseksualne zostaną objęte pojęciem rodziny nie tylko w kontekście definicji słownikowej, ale także, co stanowi ogromne zagrożenie cywilizacyjne, pod względem prawnym.

Jednym ze środków walki z tradycyjną rodziną jest organizowanie przeróżnych tzw. akcji społecznych sponsorowanych oczywiście z pieniędzy podatników mających na celu ukazanie tradycyjnej katolickiej rodziny jako siedliska wszelkiego zła. Z akcji tych dowiadujemy się, że właśnie tradycyjna rodzina jest miejscem, w którym dziecko narażone jest na wszelkie niebezpieczeństwa z utratą zdrowia a nawet życia włącznie. Autorom tych akcji do głowy nawet nie przyjdzie pomysł ukazania rzeczywistości, czyli wspomnienia między innymi o tym, że zdecydowana większość przypadków znęcania się nad dziećmi, na które powołują się zwolennicy takich akcji ma miejsce w konkubinatach a nie małżeństwach.

Największymi zwolennikami tego typu akcji propagandowych są politycy lewicy, którzy w ten sposób chcą uderzyć w katolicki model rodziny. To właśnie jedna z przedstawicielek polskiej lewicy zasłynęła jakże idiotycznym stwierdzeniem, że to Kościół Katolicki odpowiada za przemoc w rodzinie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Nie od dzisiaj wiadomo, że organy Unii Europejskiej powołują się na bożka demokracji tylko w przypadku, gdy jest to dla nich korzystne. Kiedy demokratyczny wybór jest inny niż wola uniourzędników, wtedy Eurosojuz zapomina o woli ludu i wymyśla alternatywne scenariusze. Tak zresztą jest nie tylko w Eurokołchozie.

Z tzw. traktatem lizbońskim związana jest cała seria ignorowania przez Unię Europejską decyzji czysto demokratycznych. Najpierw, kiedy w 2005 roku tzw. Konstytucja Europejska została odrzucona w referendach we Francji i Holandii, eurobiurokracja szybko otrząsnęła się z demokratycznej, choć nieprawomyślnej decyzji Francuzów i Holendrów i wkrótce Nicolas Sarkozy, wtedy minister spraw wewnętrznych Francji, zaproponował, by z konstytucji wybrać przepisy niewzbudzające kontrowersji i szybko przyjąć tak zmieniony dokument. W ten sposób powstał tzw. traktat lizboński, z którym jak się później okazało, Eurosojuz również miał sporo kłopotów, mimo że jedynym krajem, który miał go zatwierdzić poprzez referendum była Irlandia. Bowiem władze 26 krajów członkowskich zdecydowały, by traktatu nie poddawać pod ogólnonarodowe referenda, gdyż mogłyby być z tym problemy, jak z unijna konstytucją. W rezultacie w czerwcu 2008 roku odbyło się w Irlandii referendum, które ku rozpaczy uniourzędasów zostało przegrane przez zwolenników szerszej uniointegracji (47 proc. do 53 proc.).

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Kłopoty finansowe Grecji postawiły kraje należące do strefy euro przed nowymi wyzwaniami. Z jednej strony jak pomóc jednemu z państw, którego problemy mogą zagrozić innym, a z drugiej jakie nowe regulacje wprowadzić, aby zapobiec takim sytuacjom na przyszłość. Ujawniły się słabości unii walutowej w postaci złego przygotowania do przyjęcia wspólnego pieniądza, dużych różnic w rozwoju poszczególnych gospodarek i odmiennych tradycji zarządzania pieniędzmi publicznymi. Zaradzenie narastającym zagrożeniom to przeniesienie dalszych kompetencji z państw narodowych do Brukseli. Okazuje się, że ograniczenie suwerenności wprowadzone Traktatem Lizbońskim już nie wystarczy.
Awantura w strefie euro
O problemach Grecji pisałem wcześniej w artykule „Grecka gorączka w strefie euro”. Potrzeba udzielenia pomocy z pieniędzy podatników innych krajów poruszyła opinię publiczną. Stała się gorącym tematem publikacji, komentarzy i wystąpień polityków. Szczególne poruszenie wywołała wiadomość, że rząd grecki przez długi czas przesyłał do Brukseli fałszywe informacje. Pomagał mu w tym amerykański bank Goldman Sachs, który dał się negatywnie poznać przy okazji pierwszej odsłony kryzysu finansowego.