Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Któż z nas nie zna bajki o rybaku i złotej rybce? Teraz, kiedy odwróciliśmy sojusze, jakby trochę straciła na popularności, ale za miłującego pokój Układu Warszawskiego przeżywała swoje apogeum i to z wielu powodów. Po pierwsze, że jej autorem był Aleksander Puszkin. To znaczy imperialiści twierdzili, że bajkę tę tak naprawdę wymyślili bracia Grimm, ale kto by tam wierzył imperialistom, kiedy przecież każdy komsomolec wiedział, że największym matematykiem był Pietia Goras, że słynną filozoficzną uwagę iż „wsio pławajet” wygłosił był uczony radziecki Pantarejew, no a „archangielskij mużyk” Michał Łomonosow wynalazł zorzę polarną, „by oświetlała carski tron – i w której blasku wielki Soso milionom podejrzanych osób zgotował zasłużony zgon”. Więc jeśli bajkę o rybaku i złotej rybce napisał Aleksander Puszkin, to był to wystarczający powód, by popularyzowali ja nawet funkcjonariusze SB, zwłaszcza, że niosła ona niezwykle ważne treści pedagogiczne. Złota rybka. Nietrudno się domyślić, że jest ona, przewidzianą zresztą przez Puszkina, prefiguracją państwa socjalistycznego. Bo tylko państwo socjalistyczne umożliwia taki awans społeczny, jaki spotkał żonę rybaka, która, jak wiadomo, została królową.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Nieżyjący już, a w swoim czasie sławny ksiądz Bronisław Bozowski z warszawskiego kościoła Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu mawiał, że „nie ma przypadków, są tylko znaki”. To bardzo ciekawe spostrzeżenie, bo skwitowanie jakiegoś zjawiska określeniem: „przypadek”, nie tylko niczego nie wyjaśnia, ale może w dodatku stwarzać pozory głębi tam, gdzie mamy do czynienia z lenistwem umysłowym, albo wręcz – z głupotą. Natomiast założenie, że w każdym wydarzeniu powinniśmy dopatrywać się ukrytych znaczeń, może być szalenie inspirujące, nawet jeśli żadnych widocznych znaków dopatrzyć się w nim niepodobna. Skoro tak, to spróbujmy zastanowić się nad znaczeniem obecnego kryzysu w Kościele, o którym wspomniał niedawno Jego Świątobliwość Benedykt XVI.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia producenci różnych towarów wpadają na pomysł, żeby zamiast tych towarów oferować klientom same opakowania.
Fabryka butów zaczyna dostarczać pudełka po butach, cukrownie — torebki z napisem „cukier kryształ”, producenci wina — butelki lub same etykiety (dla większej oszczędności) itd. Cenę tych opakowań producenci określaliby w zależności od domniemanej ceny ich nieistniejącej zawartości. Czy na te towary-nietowary znaleźliby się nabywcy? Oczywiście nie. Nikt by przecież nie kupował informacji o towarze (jakim jest opakowanie) za cenę tego towaru (którego w opakowaniu nie ma). Producenci musieliby użyć niezwykłej magii, żeby choć na krótko oczarować miliony konsumentów i przekonać ich do nabywania iluzji przedmiotów za cenę przedmiotów.

Można by sądzić, że taka sztuczka nigdy nikomu się nie udała i nie uda. A jednak jest sfera gospodarki, w której właśnie taka magia stała się zasadą. Tą sferą jest pieniądz, a ściślej mówiąc, prawny środek płatniczy emitowany przez banki centralne oraz depozyty i kredyty udzielane przez pozostałe banki. Papierowy pieniądz oraz depozyty i kredyty tworzone ex nihilo jako zapisy księgowe to odpowiedniki opakowań nie skrywających żadnej realnej wartości. — Jak to? — może ktoś zaoponować. — Przecież za 100 zł mogę jednak kupić parę tanich butów, 20 kilogramów cukru albo butelkę dobrego wina! Tak, jednak trzeba pamiętać, że jest to możliwe wyłącznie dlatego, iż główną wartością pieniądza jest jego funkcja środka wymiany.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Różne komentarze prasowe pojawiły się po opublikowaniu sławnej już książki dziennikarza Marca Tossatiego "Ojciec Amorth. Wspomnienia egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem". "Times online" 10 marca wyraźnie napisał w tytule artykułu: "Główny egzorcysta ojciec Gabriel Amorth twierdzi, że diabeł jest [obecny] w Watykanie".
Agencja Katolicka EWTN (16 marca) podała w tytule swojej wiadomości, że chodzi o cały "Legion" złych duchów usiłujących szkodzić Kościołowi. Anthony Sacramone w renomowanym czasopiśmie "First Things" tytułuje swój - nieco sceptyczny - artykuł słowami: "Diabeł rezyduje w Watykanie". Przypomina przy tym, że tego rodzaju pogląd starał się już kiedyś utrwalić Marcin Luter; choć w tej sprawie osobiście woli polegać na argumentach naukowych. Nie będę w tej chwili rozstrzygał, czy egzorcysta, który użył swej władzy w 70 tysiącach przypadków, ma jakieś argumenty "naukowe" poza dowodami empirycznymi.
Twierdza niedostępna dla złych duchów
To, że szatan usiłuje się wcisnąć do wnętrza Kościoła, pochodzi z jego złej woli zwróconej całkowicie przeciw Bogu. Ale to, że dotąd Kościół jako taki jest niezdobytą twierdzą wobec wszelkich złych duchów, jest jedynie darem Jezusa Chrystusa, o czym jasno mówi Ewangelia (Mt 16, 18). A że Kościół będzie narażony na ataki złego ducha, o tym św. Piotr dobrze wiedział i dlatego stanowczo upomina wiernych, wzywając do czujności i modlitwy (1 P 5, 8-9). Księga Apokalipsy (2, 13) sugeruje, że szatan może sobie upodobać jakieś miejsce, na przykład takie, gdzie króluje kult bałwochwalczy. Ale tekst z Apokalipsy (3, 9) świadczy o tym, że szatanowi nie tyle zależy na lokalizacji geograficznej, ile na punkcie zaczepienia - antropologicznym, względnie osobowym.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
W artykule z 6 grudnia 2006 r. „Dwa żywioły antypolskie wiszące nad Polską pisałem:
1.    „Klamrę uścisku na Kościele zamykają środowiska SLD i wszelkie lewactwo z nim związane. Wytworzono w ten sposób stan nie do pozazdroszczenia Kościołowi polskiemu.”
2.    „Powstające niezadowolenie społeczne i niechybny jego radykalny wzrost siły antypolskie usiłują już teraz przechwycić i skierować całość tego niezadowolenia na masowe uderzenie rękoma Polaków w Kościół Katolicki w Polsce – i to we wszystkich bez żadnego wyjątku.”
3.    „W obecnym czasie Kościół Katolicki w Polsce przypomina oblężoną twierdzę, na którą ostateczny szturm chce się przeprowadzić również – a nawet przede wszystkim -  rękoma Polaków.”
4.    „Z łatwością można sobie wyobrazić co będzie się działo już za niedługo, gdy nie zostanie zablokowany skutecznie obrany kurs w stosunku do Polski i Narodu Polskiego. Frontalny atak na Kościół Katolicki w Polsce niechybnie nastąpi, bo to wynika z logiki toczących się procesów, którym poddana jest Polska. Polacy nie mogą teraz dać się podzielić i napuścić na Kościół.”
5.    „W chwili dziejowej próby Polacy muszą ramię w ramię stanąć w obronie Kościoła Katolickiego w Polsce. Muszą pamiętać, że Polska będzie katolicka, albo jej wcale nie będzie!”

Nie oznacza to, że nie pośród duchownych nie ma takich co to i owo mają za uszami. Będąc roztropnym i nie działając metodą owczego pędu – pod namową usłużnych – uratujemy i Kościół Katolicki (ten przez duże K)  i Polskę i nas samych siebie – Polaków.
Popatrzmy teraz – czy rozpowszechniany teraz na przeróżne sposoby list  x Natanka pod płaszczykiem intronizacji  nie jest aby realizacją tegoż wyżej opisanego? Bogu niech będą dzięki za to, że Kuria Krakowska zareagowała w sposób ostry, zdecydowany i stanowczy w reakcji na podburzanie wiernych przez x Natanka.