Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Zdjęcie: wolnemedia.net
Zdarzenia rozgrywające się na ulicach wielkich miast Niemiec, Francji czy Austrii, związane bezpośrednio z imigrantami i ich specyficznym podejściem do kultury zasiedlanych przez nich państw, dają wiele do myślenia. Hordy rozpasanych przybyszów z krajów arabskich i afrykańskich przyniosły ze sobą swoją dziką mentalność. Zwyczaje rodem ze średniowiecza oraz umysłowość pospolitych przestępców, dają się we znaki nad wyraz gościnnym społeczeństwom Zachodniej Europy.

Okres świąteczno-noworoczny obfitował w wysyp incydentów związanych z tzw. uchodźcami oraz ich osobliwym stosunkiem do europejskich kobiet i prawa własności. Przekonały się o tym między innymi niewiasty w niemieckiej Kolonii, którym podczas zabawy sylwestrowej tłum imigrantów zapewnił nieoczekiwane „atrakcje”. Molestowanie na niespotykaną skalę, kradzieże i rozboje, to coś, czego łatwo się nie zapomina. Pomimo wielu zabiegów ze strony niemieckich władz, zmierzających do tego, aby całą sprawę ukryć przed opinią publiczną, wszystko w końcu wyszło na jaw. Liczba zgłoszeń od poszkodowanych kobiet przekroczyła 800 i to w samej tylko Kolonii. Podobne napaści miały miejsce również w Hamburgu, Bremie i austriackim Salzburgu oraz najprawdopodobniej w wielu innych miejscach, o których nie wiemy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Dla przeciętnego mieszkańca świata islamu - nie myślę tu ani o intelektualistach, ani o tzw. umiarkowanych muzułmanach - wszystkie kraje, które doń nie należą są potencjalnym obszarem ekspansji. Ta logika jest prosta. W jej źródłach i podstawach nie kryje się żaden margines na tak zwaną adaptację czy integrację kulturową. Przeciętny muzułmanin traktuje ludzi spoza sfery islamu jako niewiernych, ale szczególnie charakterystyczna jest tu postawa wobec kobiet niemuzułmanek. Ciało „niewiernej” kobiety jest bowiem polem bitwy, na którym prowadzi się dżihad.

W ramach prowadzenia owej religijnej wojny żadne normy i zakazy nie obowiązują. Przeciwnie, prowadzący koranizację pobożny muzułmanin ma traktować płeć piękną jako zdobycz do seksualnej niewoli, ale i do nawrócenia, o ile tylko uzna za słuszne posiąść ją jako żonę. Dlatego tak bardzo chybione – bo oparte na fałszywym założeniu – są starania feministek, liberałów i socjalistów argumentujących, że imigranci nie rozumieją naszych zasad cywilizacyjnych, że potrzebują nieco więcej czasu do pełnej adaptacji, że szkolenia i kursy integracyjne (w tym pogadanki na temat etosu równości płci) pomogą im w przyswajaniu tutejszych wzorców i zasad postępowania. Nic bardziej złudnego! Ślepi ślepych prowadzą w Europie Zachodniej ku przepaści, dopuszczając do tworzenia się hipergett na obrzeżach własnych metropolii. Gett, z których, co chwilę wyziera realne niebezpieczeństwo dla sytych i samozadowolonych autochtonów.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

KOMENTARZ BIBUŁY: Szumnie zapowiadana i recenzowana książka p. Stanisławczyk, na dodatek z tak obszernym podtytułem “Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce” wydaje się na pierwszy rzut oka interesująca. Niestety, nie czytaliśmy tej książki, ale już z góry wyrażamy obawy, że – w najbardziej uwypuklonych rozdziałach  tej ponad 700-stonicowej książki – skupia się ona bardziej na rozgrywkach politycznych partii “prawicowych” w Polsce, z szeroko pojętą lewicą, niż na prawdziwych przyczynach i samej walce z cywilizacją chrześcijańską.

Wyrażamy nadzieję, że są w niej dogłębne analizy walki prowadzonej przez żydowskie organizacje – te jawnie działające oraz tajne, bowiem gdy mowa o prawdziwych, największych wrogach cywilizacji chrześcijańskiej nie sposób pominąć właśnie tych kluczonych i najważniejszych w tej walce czynników. I nie chodzi tutaj o krytyczne opisy kilku politycznych dygnitarzy żydowskiego pochodzenia, lecz o antykatolickim sensie istnienia, esencją postbiblijnego judaizmu. Nie wyobrażamy sobie również książki mającej traktować o walce z cywilizacją chrześcijańską, bez analizy ponad 100-letnich tendencji judaizacyjnych w Kościele – powszechnym i w Polsce. Tendecji, które początkowo pielęgnowane były przez podziemne grupy konspiracyjne, by po Soborze Watykańskim II przejąć całkowitą kontrolę nad kierunkiem Kościoła, który dzisiaj na naszych oczach staje się posłusznym wasalem judaizującej praktyki duszpsterskiej, a nawet dogmatyki.

Bez tych zagadnień każda książka aspirująca do wykładni tematu i podbudowująca się tak wyrazistym tytułem, staje się niekompletna, a w istocie rzeczy sama staje się ofiarą walki unikając prawdy.



Z Barbarą Stanisławczyk, pisarką, publicystką, autorką książki „Kto się boi prawdy. Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce”, rozmawia Magdalena Kowalewska

kto-sie-boi-prawdy-z-grzbietem-red2-360x556– Dlaczego zdecydowała się Pani napisać tak obszerną książkę, ukazującą wielopłaszczyznowe procesy rewolucji, która stara się wyprzeć chrześcijańską cywilizację?

– Podjęłam się tego, ponieważ nie było publikacji, która stanowiłaby syntezę zjawisk, składających się na demontaż cywilizacji chrześcijańskiej. Pojawiały się różne publikacje cząstkowe, przyczynkowe, ale nie było takiej, która by pokazywała ciąg przyczynowo-skutkowy toczących się od wieków procesów i wskazywała ich źródła i genezę. Wśród społeczeństwa brakuje świadomości i wiedzy na ten temat. Ludzie nie rozumieją, że tak zwana nowoczesność czy postępowość, którą się promuje, kryje ideologię prowadzącą do rozkładu wartości, na których jest zbudowana nasza cywilizacja. I że jest to proces mocno zakorzeniony w przeszłości.

– Czy jesteśmy w stanie zrozumieć toczące się dzisiaj spory i konflikty bez znajomości historii Polski, w której nie brakowało przecież różnych podziałów już w epoce odrodzenia?

– Oczywiście, że nie. Żeby je zrozumieć, trzeba poznać genezę tych podziałów, a nie jest to możliwe bez przeanalizowania przeszłości. Początków rozkładu naszej cywilizacji należy szukać właśnie w okresie odrodzenia i reformacji. To wtedy dokonane zostało rozbicie chrześcijaństwa, nowożytność zanegowała istnienie prawdy, dając podstawy dla relatywizmu, w centrum świata postawiła człowieka i oderwała moralność od polityki. Odkryła też najskuteczniejszy sposób manipulacji ludźmi poprzez uwolnienie ich żądz, w szczególności uwolnienie seksualności.

– Pyta Pani na kartach książki, czy ciągle jesteśmy jednym narodem, czy może mamy do czynienia z dwoma narodami…

– Jest to pytanie, które postawiła Gertrude Himmelfarb w kontekście Stanów Zjednoczonych. Ja przywołałam je w odniesieniu do Polski i Polaków, ponieważ jest równie, a może nawet bardziej, adekwatne. Na tym etapie trudno udzielić na nie ostatecznej odpowiedzi. Społeczeństwo poddawane jest bowiem nieustannej obróbce propagandowej, manipulacji politycznej. Kim naprawdę jesteśmy okazuje się dopiero w sytuacji krytycznego wyboru. Oby do niego nie musiało dojść. Mam ciągle nadzieję, że w większości jesteśmy jednym narodem, ale dzieli nas postrzeganie kultury. Dostrzegam jednak w tym pewne zagrożenie, narastające w miarę pogłębiania się rozdźwięku. Jak powiedział bowiem Feliks Konieczny, naród nie może rozchodzić się w różnych kierunkach cywilizacyjnych. Niestety, konflikt, którego jesteśmy ofiarami i uczestnikami, dotyczy ścierania się właśnie dwu cywilizacji. Pytanie o dwa narody pozostaje więc coraz bardziej zasadne. Jeśli walka cywilizacyjna pogłębi się, będziemy mieli w istocie do czynienia z dwoma narodami, co byłoby wielkim dramatem dla naszego państwa, naszej ojczyzny.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Poddając się strachowi, już ulegamy islamizacji, bo islam znaczy właśnie „poddanie”. Francuzi, nawet kiedy dostrzegają ten problem, nie mają możliwości rozwiązania go, ponieważ krępuje ich republika, która – w imię rzekomej wolności religijnej – zabrania im działać. Nie uznaje przy tym faktu, że islam wcale nie jest religią, tylko totalitarnym systemem politycznym – mówi ksiądz Guy Pagès, autor książki Przesłuchać islam; 1501 pytań, które należy postawić muzułmanom, w rozmowie z Piotrem Doerre.

Zamachy, do jakich doszło niedawno w Paryżu, wstrząsnęły całą Europą. Chyba nikt we Francji nie ma już wątpliwości, że islam to poważny problem?

Nie byłbym tego taki pewien. Przede wszystkim o islamie nie mówi się dziś prawdy – to wielkie nieszczęście. Z tego powodu muzułmanie nie mogą się nawrócić, a niemuzułmanie, którzy nic o islamie nie wiedzą, myślą, że jest on w gruncie rzeczy religią dobrą, a źli są tylko fanatycy.

Co więcej, w panującej obecnie mentalności postępu, w której za lepsze uważa się zawsze to co nowsze, islam – późniejszy w historii od chrześcijaństwa – jawi się wielu ludziom jako coś z definicji od chrześcijaństwa doskonalszego. Kraje Europy Zachodniej, wyrzekając się chrześcijaństwa, zaczęły sprzyjać islamizacji, a sam Kościół wydaje się nie mieć nic przeciwko opinii, że islam jest religią dobrą. Droga do islamizacji Europy jest więc otwarta, a na całym globie żyje miliard czterysta tysięcy muzułmanów – przekonanych, że ich misją jest narzucenie światu szariatu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

(...) "Niektóre z postawionych w mojej książce tez nie wytrzymają prawdopo dobnie próby czasu. Ale też nie formułuję w nich niepodważalnych prawd o stosunkach polskożydowskich w czasie ostatniej wojny przerywam jedynie mur milczenia wokół niewygodnych dla Polaków i Żydów tematów, z nadzieją, że zapoczątkuje to otwartą dyskusję i współpracę w badaniach historycznych nad tymi aspektami wspólnych dziejów, które do dziś pozostają niewyjaśnione lub o istnieniu których, my i Żydzi, nie mieliśmy dotychczas pojęcia. Innej drogi do prawdy nie ma.

A tylko prawda, nawet najbardziej bolesna, może sprawić, że po dziesięcioleciach nieporozumień w ocenie zagłady, po lawinach wzajem nych słusznych lub niesłusznych oskarżeń, nasze narody znajdą drogę do osta tecznego pojednania. Podstawę źródłową prezentowanych badań stanowią przede wszystkim źródła żydowskie. Z tej przyczyny, że badając źródła polskie, nie byłam w stanie przełamać braku ostatecznej jasności obrazu badanych zagadnień. Nieustannie odnosiłam wrażenie, że dotykam takich fragmentów wojennej polskożydow skiej rzeczywistości, których polskie źródła nie obejmują, a więc nie pozwolą nigdy na ich ostateczne zrozumienie i sklasyfikowanie; zrozumiałam, że jeśli kiedykolwiek znaleźć mam odpowiedź na nurtujące mnie pytania, to wskazówek szukać muszę u autorów żydowskich; że trzeba szukać światła żydowskiego, które jako jedyne z wyrazistością ważnych detali objawić może to, co ukryte przed nieżydowskimi oczami.

Ponieważ światło na zrozumienie stosunków polskożydowskich mogli rzucić tylko autorzy żydowscy, którzy widzieli sprawy takimi, jakie one naprawdę były, prezentowane w książce badania w sensie literatury i źródeł oparłam nieomal wyłącznie na autorach żydowskich Lektura autorów żydowskich, zarówno historyków jak i autorów różnego rodzaju wspomnień, kronik i relacji, nasunęła mi w pewnym momencie myśl, że pierwszy błąd w badaniach stosunków polsko-żydowskich w czasie drugiej wojny światowej tkwi w traktowaniu Żydów polskich zwykłą miarą, to znaczy przykładaniu do nich miar znanych z historii europejskich narodów lub postrzeganiu jako jednej z wielu żyjących na polskich ziemiach mniejszości narodowej. Rozumiejąc narodowo-religijną i kulturową wyjątkowość polskich Żydów, przystąpiłam do ponownego odczytania podstawowych żydowskich źródeł powstałych w latach drugiej wojny światowej. Stawiając żydowskim źródłom nowe pytania, otrzymałam odpowiedzi, które zadecydowały o ostatecznym zakresie i kształcie prezentowanej książki.