Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Strategia jest cwana i prosta zarazem: powiązać islam z antysemityzmem; wmówić światu, że Izrael jest państwem frontowym, bastionem cywilizacji judeochrześcijańskiej,  broniącym Zachodu przed zalewem dzikiego islamu.

W tej optyce Żydzi są pierwszymi ofiarami islamu tylko dlatego, że są Żydami. Innymi słowy, świat ma patrzeć na islam oczami „żydowskimi” (stąd islamofaszyzm, i stąd nazywanie katolików przez „Wyborczą” talibami, a kler ajatollahami). A prawda jest całkiem inna. Jeszcze po II wojnie islam był w defensywie, wegetował, wiądł. Przyszedł Izrael wraz ze swymi kolonialnymi praktykami, przyszła inwazja na Irak, i przebudziły śpiącego olbrzyma. W dodatku nie kto inny jak Izrael inspirowało i podsycało muzułmański fundamentalizm. Nikt już nie pamięta, że radykalny Hamas powstał za cichym przyzwoleniem władz izraelskich, jako rywal i przeciwwaga dla świeckiego Arafata. Słowo „krucjata” użył po raz pierwszy Bush przed inwazją na Irak, a Obama porównał ekstremizm państwa islamskiego do Świętej Inkwizycji. Kuriozalne „krzyżowcy” to z kolei język Al-Kaidy, też zresztą w znacznym stopniu stworzonej przez USA do walki z Sowietami w Afganistanie. Średnio rozgarnięty człowiek wie też, pod warunkiem, że nie boi się wiedzieć, że w toczącej się wojnie w Syrii, Izrael wspiera najbardziej radykalny odłam islamu. Propaganda izraelska dokonuje cudów, aby zakodować w umyśle Europejczyka (a także muzułmanina), iż Zachód i państwo żydowskie tworzą antyislamski monolit, oparty  na wspólnych wartościach. W tej optyce Izrael to państwo walczące o przetrwanie w morzu muzułmanów i niosące w ten obszar świata wartości cywilizacji zachodniej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Trzeba utemperować poczynania duchownych względem władz RP – stwierdził na łamach „Polityki” „autorytet mianowany”, prof. Jan Woleński z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

ks. prof. Wojciecha Góralskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Fot. YT/TV Trwam

Ks. prof. Wojciech Góralski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Fot. YT/TV Trwam

Oczywiście pretekstem do „utemperowania duchownych” mają być te słowa ks. prof. Wojciecha Góralskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zamieszczone w „Naszym Dzienniku”:

– Głosowanie za ustawą in vitro i podpisanie jej przez prezydenta, to ewidentny publiczny grzech ciężki. […] W tej sytuacji mamy obowiązek przypominania tym, co poparli in vitro, że nie mogą przystępować do Komunii św.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Najazd zbrojnej bandy „Prawego Sektora” 11 lipca na Zakarpacie zwrócił uwagę międzynarodowej opinii publicznej na ten region, który może stać się drugim po Donbasie ogniskiem destabilizacji na Ukrainie. Także tam mamy do czynienia ze złożoną sytuacją etniczną i grą sprzecznych interesów oligarchów. Pozostaje tylko pytanie, czy potyczka w Mukaczewie i jej konsekwencje na tyle mocno naruszyły chwiejną równowagę w regionie, żeby eksplodowały tam tendencje odśrodkowe.

Pytanie jest ważne także z wąsko pojętego polskiego punktu widzenia, ponieważ mamy tym razem do czynienia nie z wojną tocząca się gdzieś z dala od Polski, półtora tysiąca kilometrów od granic RP, jak w przypadku Donbasu. Obwód zakarpacki Ukrainy graniczy z naszym województwem podkarpackim, co w przypadku zaostrzenia tam sytuacji będzie stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski.

Szlakiem UPA w Bieszczady?

Właściwie to możemy o tym mówić jako o fakcie już dokonanym. Przecież oddział uzbrojonych po zęby bojówkarzy „Prawego Sektora” po tygodniu ukrywania się przed pościgiem ukraińskiego wojska 18 lipca został namierzony na masywie góry Jawornik – 25 km w linii prostej od polskiej granicy w Bieszczadach. Doszło tam do walk z użyciem śmigłowców bojowych i wozów pancernych ukraińskich sił zbrojnych. Mimo koncentracji wokół góry dużych sił Gwardii Narodowej i oddziałów 128. mukaczewskiej brygady armii, bojówkarzy nie udało się do dziś schwytać. Teoretycznie mogli już nawet przejść na drugą stronę gór i – śladem swoich poprzedników z UPA - zaszyć się gdzieś polskich Bieszczadach, czując się bezpiecznie na terytorium pozostającym pod kontrolą jakże przyjaznych wszelkim odłamom ukraińskiego nacjonalizmu władz III RP.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Wojny od zarania dziejów prowadzone były w jednym i tym samym celu – pozyskania środków materialnych, terenu i ludzkiego potencjału w formie taniej siły roboczej. Pozyskiwanie środków finansowych odbywało się wtedy metodą bandyckiej kradzieży, która stosowana była w wojach prowadzonych jeszcze przez ludzi zamieszkujących jaskinie tysiące lat temu. Dwudziesty pierwszy wiek przyniósł ze sobą wiele innowacji socjologiczno-technologicznych, ale do najważniejszych należy ta, o której jak dotąd nikt nie mówi otwarcie. Żaden światowy polityk głównego nurtu nie miałby śmiałości nawet o tym wspomnieć, a którykolwiek z dziennikarzy sugerujący chociażby problem zostałby bez pracy i z przybitą metką teoretyka-konspiratora. Tą tajemniczą nowalijką techniki jest –WOJNA. Sławny traktat Von Klaushevitz’a definiował wojnę, jako przedłużenie pokojowej polityki, jednak dzisiaj ta teoria nabrała całkiem innego znaczenia. Zachowując całkowicie wspomniane wyżej atrybuty wojny dzisiejszy konflikt dwudziestego pierwszego wieku trwa od kilkudziesięciu lat.  Nie walczą w nim ze sobą armie na polu bitwy, ale tajemniczy zwycięzcy bez wystrzału otrzymują to, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu kosztowałoby morze krwi. Wojna taka trwa w kilku krajach, najwyraźniej jednak efekty jej widać w chwili obecnej w Polsce.

1. Wyniszczenie siły żywej mogącej zagrozić przyszłemu podporządkowaniu administracyjnemu podbitego obszaru.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Głód to cena jaką Grecy zapłacą za pozostanie w UE

Syriza, nowy grecki rząd który miał uratować Grecję przed oszczędzaniem, okazał się być gardłaczem. Rząd zaufał dobrej woli „partnerów” z UE, by tylko się dowiedzieć, że ci „partnerzy” nie mieli dobrej woli.

Grecki rząd nie zrozumiał tego, że jedyną sprawą było to co najważniejsze, zyski dla tych którzy posiadali grecki dług.

Rzekomy „grecki kryzys” w ogóle jest bezsensowny. Oczywiste jest to, że Grecja nie będzie mogła spłacić długów ze zdewastowanej gospodarki, które ukrył Goldman Sachs, a potem skapitalizował na wewnętrznej informacji, pomagając wywołać ten kryzys. Skoro wypłacalność posiadaczy greckiego długu, oczywiście nowojorskich funduszy hedgingowych oraz niemieckich i holenderskich banków, zależy od ich spłacenia, Europejski Bank Centralny (ECB) może wziąć przykład z Rezerwy Federalnej i drukować pieniądze żeby zabezpieczyć grecki dług. ECB już drukuje €60 mld miesięcznie, by ratować europejski system finansowy, więc dlaczego nie włączyć tu Grecji?

Konserwatysta powie, że taki kurs akcji wywoła inflację, ale tak się nie dzieje. Federalne Rezerwy kreowały pieniądz bardzo szybko przez 7 lat, i zdaniem rządu nie ma inflacji. Mamy nawet ujemne stopy procentowe świadczące o nieobecności inflacji. Dlaczego kreowanie pieniędzy dla Grecji wywołuje inflację, ale nie dla Goldmana Sachsa, Citibanku i JPMorganChase?

Oczywiście, świat zachodni nie chce pomóc Grecji. Zachód chce ją ograbić. Układ jest taki, że Grecja dostaje nowe pożyczki, z których spłaci już istniejące, w zamian za sprzedaż prywatnym inwestorom miejskich wodociągów (dla Greków opłaty za wodę wzrosną), za sprzedaż prywatnym inwestorom loterii państwowej (grecki dochód spadnie, przez co trudniejsza będzie spłata długów), i za inne takie „prywatyzacje”, takie jak sprzedaż deweloperom chronionych greckich wysp.