Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Wojny od zarania dziejów prowadzone były w jednym i tym samym celu – pozyskania środków materialnych, terenu i ludzkiego potencjału w formie taniej siły roboczej. Pozyskiwanie środków finansowych odbywało się wtedy metodą bandyckiej kradzieży, która stosowana była w wojach prowadzonych jeszcze przez ludzi zamieszkujących jaskinie tysiące lat temu. Dwudziesty pierwszy wiek przyniósł ze sobą wiele innowacji socjologiczno-technologicznych, ale do najważniejszych należy ta, o której jak dotąd nikt nie mówi otwarcie. Żaden światowy polityk głównego nurtu nie miałby śmiałości nawet o tym wspomnieć, a którykolwiek z dziennikarzy sugerujący chociażby problem zostałby bez pracy i z przybitą metką teoretyka-konspiratora. Tą tajemniczą nowalijką techniki jest –WOJNA. Sławny traktat Von Klaushevitz’a definiował wojnę, jako przedłużenie pokojowej polityki, jednak dzisiaj ta teoria nabrała całkiem innego znaczenia. Zachowując całkowicie wspomniane wyżej atrybuty wojny dzisiejszy konflikt dwudziestego pierwszego wieku trwa od kilkudziesięciu lat.  Nie walczą w nim ze sobą armie na polu bitwy, ale tajemniczy zwycięzcy bez wystrzału otrzymują to, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu kosztowałoby morze krwi. Wojna taka trwa w kilku krajach, najwyraźniej jednak efekty jej widać w chwili obecnej w Polsce.

1. Wyniszczenie siły żywej mogącej zagrozić przyszłemu podporządkowaniu administracyjnemu podbitego obszaru.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Najazd zbrojnej bandy „Prawego Sektora” 11 lipca na Zakarpacie zwrócił uwagę międzynarodowej opinii publicznej na ten region, który może stać się drugim po Donbasie ogniskiem destabilizacji na Ukrainie. Także tam mamy do czynienia ze złożoną sytuacją etniczną i grą sprzecznych interesów oligarchów. Pozostaje tylko pytanie, czy potyczka w Mukaczewie i jej konsekwencje na tyle mocno naruszyły chwiejną równowagę w regionie, żeby eksplodowały tam tendencje odśrodkowe.

Pytanie jest ważne także z wąsko pojętego polskiego punktu widzenia, ponieważ mamy tym razem do czynienia nie z wojną tocząca się gdzieś z dala od Polski, półtora tysiąca kilometrów od granic RP, jak w przypadku Donbasu. Obwód zakarpacki Ukrainy graniczy z naszym województwem podkarpackim, co w przypadku zaostrzenia tam sytuacji będzie stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski.

Szlakiem UPA w Bieszczady?

Właściwie to możemy o tym mówić jako o fakcie już dokonanym. Przecież oddział uzbrojonych po zęby bojówkarzy „Prawego Sektora” po tygodniu ukrywania się przed pościgiem ukraińskiego wojska 18 lipca został namierzony na masywie góry Jawornik – 25 km w linii prostej od polskiej granicy w Bieszczadach. Doszło tam do walk z użyciem śmigłowców bojowych i wozów pancernych ukraińskich sił zbrojnych. Mimo koncentracji wokół góry dużych sił Gwardii Narodowej i oddziałów 128. mukaczewskiej brygady armii, bojówkarzy nie udało się do dziś schwytać. Teoretycznie mogli już nawet przejść na drugą stronę gór i – śladem swoich poprzedników z UPA - zaszyć się gdzieś polskich Bieszczadach, czując się bezpiecznie na terytorium pozostającym pod kontrolą jakże przyjaznych wszelkim odłamom ukraińskiego nacjonalizmu władz III RP.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Czyżby Bronisława Komorowskiego, który prezydentem właśnie być przestał, rzeczywiście prześladowało jakieś fatum? Nie dość, że przegrał wybory, chociaż sam pan redaktor Michnik, co prawda w osobliwej formie, obiecywał mu, że wygra i to w cuglach, bo z przegraną musiałby się liczyć tylko wtedy, gdyby „po pijanemu przejechał na pasach zakonnicę w ciąży”, to jeszcze zbieg okoliczności popsuł mu uroczyste zakończenie prezydentury.

Nawiasem mówiąc, pomyłka pana redaktora Michnika co do wygranej prezydenta Komorowskiego pokazuje po raz kolejny, że kto słucha redaktora Michnika, ten sam sobie szkodzi. Oczywiście „Gazeta Wyborcza” jest chyba najważniejszym elementem żydowskiej piątej kolumny w Polsce, więc nawet zmyłkowe deklaracje pana redaktora Michnika są przez wiele środowisk przyjmowane bez zastrzeżeń, niczym marksizm w Związku Radzieckim, ale to tym gorzej dla Polski, w której historyczny polski naród od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Ta wspólnota gotowa jest wysługiwać się każdemu, kto obieca jej możliwość pasożytowania na historycznym polskim narodzie. Z tego powodu bardzo trudno jest zostać „prezydentem wszystkich Polaków”, bo czyż można jednocześnie służyć narodowi i go zdradzać?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Głód to cena jaką Grecy zapłacą za pozostanie w UE

Syriza, nowy grecki rząd który miał uratować Grecję przed oszczędzaniem, okazał się być gardłaczem. Rząd zaufał dobrej woli „partnerów” z UE, by tylko się dowiedzieć, że ci „partnerzy” nie mieli dobrej woli.

Grecki rząd nie zrozumiał tego, że jedyną sprawą było to co najważniejsze, zyski dla tych którzy posiadali grecki dług.

Rzekomy „grecki kryzys” w ogóle jest bezsensowny. Oczywiste jest to, że Grecja nie będzie mogła spłacić długów ze zdewastowanej gospodarki, które ukrył Goldman Sachs, a potem skapitalizował na wewnętrznej informacji, pomagając wywołać ten kryzys. Skoro wypłacalność posiadaczy greckiego długu, oczywiście nowojorskich funduszy hedgingowych oraz niemieckich i holenderskich banków, zależy od ich spłacenia, Europejski Bank Centralny (ECB) może wziąć przykład z Rezerwy Federalnej i drukować pieniądze żeby zabezpieczyć grecki dług. ECB już drukuje €60 mld miesięcznie, by ratować europejski system finansowy, więc dlaczego nie włączyć tu Grecji?

Konserwatysta powie, że taki kurs akcji wywoła inflację, ale tak się nie dzieje. Federalne Rezerwy kreowały pieniądz bardzo szybko przez 7 lat, i zdaniem rządu nie ma inflacji. Mamy nawet ujemne stopy procentowe świadczące o nieobecności inflacji. Dlaczego kreowanie pieniędzy dla Grecji wywołuje inflację, ale nie dla Goldmana Sachsa, Citibanku i JPMorganChase?

Oczywiście, świat zachodni nie chce pomóc Grecji. Zachód chce ją ograbić. Układ jest taki, że Grecja dostaje nowe pożyczki, z których spłaci już istniejące, w zamian za sprzedaż prywatnym inwestorom miejskich wodociągów (dla Greków opłaty za wodę wzrosną), za sprzedaż prywatnym inwestorom loterii państwowej (grecki dochód spadnie, przez co trudniejsza będzie spłata długów), i za inne takie „prywatyzacje”, takie jak sprzedaż deweloperom chronionych greckich wysp.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Tytuł artykułu to oczywiście pamiętne słowa amerykańskiego pisarza i satyryka Marka Twaina, które zdają się tłumaczyć wszystkie wyniki wyborów w III Rzeczpospolitej. Polacy wychodzą także z założenia, iż skoro złamanie obietnicy jest lepsze niż jej kompletny brak, to partie polityczne winny prześcigać się jedynie w ilości obietnic przedwyborczych. a o wyniku zaważy szczególnie rzekoma ilość pieniędzy, którą partia obieca obywatelom rozdać (po uprzednim pieniędzy tych od obywateli zabraniu). O tym, że brak obietnic jest dla polityka szkodliwy, z pewnością przekonał się p. Paweł Kukiz, którego notowania w sondażach znacznie spadły po ogłoszeniu, iż nie będzie on układać żadnego programu wyborczego, gdyż one wszystkie są, w jego opinii „oszustwem”. A wystarczyło przecież udać się do średniego specjalisty od relacji publicznych, obiecać góry złota tym, którzy obecnie nie są przez władzę w Polsce uprzywilejowani, a potem zaklepać stołki i teczki, które w Państwie takim jak Polska dają niebywałą ilość pieniędzy możliwych do zmarnotrawienia, przejedzenia i porozdawania.

Pan Kukiz nie zechciał składać obietnic, nie dojdzie zatem do władzy w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Władzę przejmie jednak staro-nowa partia, która wzorem Anglosaskich mocodawców za swój fundament istnienia i działania, uważa rozrośniętą do granic możliwości hipokryzję. Partia ta winna zresztą otrzymać złoty medal jeśli chodzi o rozbieżność w tym co politycy tej partii mówią i obiecują, a tym co faktycznie od wielu lat robią. Jako, że jednak mało kto chce pamiętać co działo się gdy była ona u władzy, a przeciętnego Kowalskiego z pewnością nie obchodzi jak jej politycy głosują w Sejmie, Senacie czy w Parlamencie Europejskim, wystarczy jedynie gęsty sos obietnic i mamy murowane zwycięstwo.

Ku pamięci potomnych, umieszczam tutaj zbiór zaledwie CZĘŚCI obietnic tej partii i jej polityka wybranego na prezydenta: