Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Któż jest najbardziej zainteresowany podtrzymywaniem moralnego pionu Kościoła katolickiego w Polsce? Okazuje się, że przede wszystkim dwa środowiska. Pierwsze – skupione wokół żydowskiej gazety dla Polaków, kierowanej przez pana red. Adama Michnika, a drugie – środowisko ubeckie, skupiające zarówno ubeków starszej generacji, co to jeszcze samego znali Stalina, a w każdym razie – Jakuba Bermana, jak i ubeków generacji nowej, co to noszą garnitury, mówią językami, a ich żony potrafią nawet bezbłędnie zjeść bezę. Ten klarowny obraz zakłóca nieco środowisko skupione wokół judeochrześcijańskiego portalu „Fronda”, będącego własnością pana Tadeusza Grzesika, który nie tylko działa w osobliwy sposób na katolickim odcinku frontu ideologicznego, ale też jest niezwykle aktywnym partyzantem Prawa i Sprawiedliwości. Co z tego ma – trudno powiedzieć – ale coś tam pewnie musi mieć, zważywszy, że PiS, które otrzymuje sowitą subwencję z budżetu, chyba sam wszystkiego nie zjada i swoich partyzantów jakoś tam wynagradza.

Bardzo zatem możliwe, że w odróżnieniu od bezpieki, która przerzuca koszty funkcjonowania agentury na sektor prywatny, wynagradzając swoich konfidentów bezkarnością, socjaliści z Żoliborza postępują odwrotnie – sektor formalnie prywatny podłączają do pieniędzy budżetowych jeśli nawet nie bezpośrednio, to poprzez publiczne zamówienia, jak nie w rządzie, to w samorządach itp. Dlatego – co przenikliwie zauważył jeszcze za głębokiej komuny felietonista Hamilton („w warszawskiej urzędówce „Kultura” komunistyczny parobek Hamilton…”) – w Polsce są dwa światopoglądy, bo są dwie kasy. Z tego między innymi powodu tak trudno dokonać w naszym nieszczęśliwym kraju zmiany ustanowionego w roku 1989 w Magdalence przez generała Kiszczaka i grono osób zaufanych ekonomicznego modelu państwa w postaci kapitalizmu kompradorskiego, który jest jednym z najważniejszych czynników blokujących narodowy potencjał ekonomiczny.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wojny, jak wiadomo, trwają dłużej, niż działania wojenne i właśnie przekonaliśmy się o tym przy okazji kryzysu finansowego w Grecji. Jak wiadomo, dług grecki wynosi 320 miliardów euro, co jest wysokością porównywalną do polskiego długu publicznego, który według najłagodniejszego szacunku, sięga 1100 miliardów złotych, co według aktualnego kursu euro stanowi równowartość prawie 300 mld euro. Jeśli jednak porównamy to z mniej łagodnym szacunkiem polskiego długu publicznego, według którego wynosi on 3 100 miliardów złotych, a więc prawie 800 mld euro. Ale nie chodzi o to, by się z Grecją licytować na wysokość długu, tylko o to, że jeszcze w kwietniu br. rząd grecki oświadczył, że Niemcy powinny oddać Grecji 279 mld euro tytułem odszkodowań za II wojnę światową. To wygląda znacznie gorzej od sytuacji wyśpiewywanej w 1981 roku przez Andrzeja Rosiewicza: „legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba, a tam zachodnim bankierom włosy stają dęba” - bo co by było, gdyby tak swoje pretensje do Niemiec zgłosiły inne kraje poszkodowane w następstwie II wojny? Wprawdzie Niemcy podnoszą, że w traktacie „dwa plus cztery”, podpisanym w Moskwie 12 września 1990 roku nie ma ani słowa o reparacjach wojennych, ale Grecja na przykład zwraca uwagę, że ona nie jest stroną tego traktatu, więc jego postanowienia nie są dla niej wiążące, zatem sprawa reparacji jest otwarta.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Liczby, procenty są nieubłagane. Komorowski przegrał tylko o włos. Właściwie był remis ze wskazaniem. PO wypadła fatalnie, PiS źle. Zważywszy, że Bronek robi wrażenie osoby ociężałej umysłowo, że firmował fatalne rządy PO, że popełnił tyle błędów i gaf, powinien był przegrać kilkunastoprocentową różnicą, ponieść klęskę nie porażkę. Rację ma Radek Sikorski: „Proszę pamiętać, że zabrakło półtorej procent do zwycięstwa” (pokazując przy okazji, że nie tylko polskość, ale i polszczyzna nie jest jego mocną stroną). Liczby, procenty są nieubłagane. Duda zwyciężył tylko dzięki kukizowemu pospolitemu ruszeniu, milionów głosów bliskich narodowej prawicy, noszących koszulki z symbolami Polski Walczącej i Dywizjonu 303, tych którzy dali się przekonać, że ich kraj to kondominium pod obcym zarządem powierniczym.

W PiS panuje nastrój euforii, radość z wyborczego tryumfu, narracja o „wielkim zwycięstwie”. Zewsząd dobiega zapowiedź - „jesień będzie nasza”. Skutecznie wyciszane są głosy malkontentów. Ktokolwiek próbuje podważać partyjny optymizm to defetysta. Tymczasem Polacy nie mają zaufania do klasy politycznej, nie wierzą „starym” partiom. W wyborach pokazali czerwoną kartkę całej klasie politycznej. 3/4 Polaków z utęsknieniem wygląda „nowej siły”, która wyzwoli kraj z marazmu. Dla nich PiS to nie alternatywa, to wewnątrzsystemowa opozycja, niczym nie różniąca się od PO. Dla nich spór PO-PiS nie dotyczy spraw zasadniczych, jest przekomarzaniem się między przedstawicielami jednej, tylko pozornie skłóconej, opcji politycznej, czego symbolicznym potwierdzeniem - Komorowski i Duda wywodzą się z Unii Wolności, czyli okrągłostołowego oszustwa. 3/4 Polaków uważa, że PiS nie tylko pozoruje walkę o władzę, ale usilnie dba, by nie przerodziła się w wybuch społeczny i nie obaliła III RP, czego potwierdzeniem: wygaszenie krytykujących fałszowanie wyborów samorządowych.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W momencie gdy Aleksiej Puszkow przepowiedział, iż za dwa-trzy lata łączny Produkt Krajowy Brutto krajów grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chińska Republika Ludowa i Republika Południowej Afryki) przekroczy PKB krajów G7 (Stany Zjednoczone, Japonia, Kanada, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Włochy), rozpętała się niemalże lawinowa dezinformacja we wszystkich możliwych mediach. Nagle, jak gdyby wcześniej była to wiedza przed wszystkimi ukryta, okazało się, że w Brazylii pewna część społeczeństwa żyje w biedzie. George Soros finansujący wszystkie organizacje dbające o prawa człowieka obudził się po wielu latach i dostrzega problem dyskryminacji osób białych w RPA.

Przykładni jedynie w swej własnej opinii katolicy z Europy od dziś nienawidzą Indii za prześladowania chrześcijan, a Chiny to już nie wiodąca prym gospodarka, lecz kolos na glinianych nogach, wielka żółta bańka spekulacyjna, której grozi zniszczenie przez najmniejszy choćby i wywołany przez zachodnich spekulantów kryzys na giełdzie (tak jakby w pragmatycznych krajach od losów gospodarki zależały faktycznie giełda, zagraniczne banki i sztucznie utrzymywane kursy walut). Nie można także nie wspomnieć o Rosji, gdzie chociaż na miejsce dochodowej ropy i gazu wchodzi coraz więcej gałęzi przemysłu, nowoczesnych towarów i usług, a które stanowią już połowę eksportu tego kraju, nadal utrzymuje się przekonanie, że w tym kraju nie ma nic prócz czarnego złota, mocnej wódki i ciepłych walonków. Ewentualnie jest tam jeszcze sporo diamentów, a że ukryta władza lubi błyskotki, to zapewne wszystkie kopalnie wydobywające diamenty i złoto byłyby w pierwszej kolejności sprywatyzowane po dojściu w Rosji do władzy PRP (prawdziwych rosyjskich patriotów) pokroju Niemcowa bądź Kasparowa.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Polacy, zwłaszcza ci za granicą, od lat zmagają się z określeniem „polskie obozy śmierci”. Rząd zapewnia, że reaguje na każdy przypadek używania tego kłamliwego zwrotu. Szczyci się nawet sukcesami, które ponoć osiąga. Zapewnienia i deklaracje o walce o dobre imię Polski i Polaków są jednak mało wiarygodne - rzecznikiem MSZ od września 2013 r. jest bowiem człowiek, który przekonywał „były polskie obozy”. Marcin Wojciechowski, bo to o nim mowa, wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”, ulubionej gazety wszystkich włodarzy MSZ, w jednym z tekstów pisał: „uchylanie się od terminu polskie obozy koncentracyjne jest niepoważne. To wygodne umycie rąk z popełnionych niegodziwości. Polskę i Polaków można i należy obarczać winą za obozy, jakie funkcjonowały w PRL. Łatwo wszystko zwalić na komunistów albo Sowietów. Zbrodni dokonywali Polacy. Szeregowymi wykonawcami byli ludzie utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku. Obozy kontrolowało rzeczywiście „polskie” Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i „polska” Informacja Wojskowa.

Problem w tym, że w obu tych instytucjach działali nie Polacy, ale ludzie Polakom i Polsce wrodzy, Rosjanie, Żydzi, Ukraińcy i inne Szechtery. A obozy były miejscem kaźni żołnierzy wyklętych i młodych więźniów politycznych. Urządzone były na wzór sowieckich łagrów, a więźniów poddawano reedukacji poprzez ciężką pracę w okolicznych kopalniach. Dla przykładu, komendantem obozu w Jaworznie był sławny z sadyzmu Salomon Morel, żydowskiego pochodzenia funkcjonariusz NKWD a potem UB. Nawiasem mówiąc obóz i postać Morela przywołuje Anne Applebaum, prywatnie żona b. marszałka Sejmu, w książce „Żelazna kurtyna”. Problem w tym, że zrównuje ludobójstwo dokonane rękami nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w zachodniej Małopolsce z ... akcją Wisła, którą opisuje takimi słowami: „to był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.