Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W momencie gdy Aleksiej Puszkow przepowiedział, iż za dwa-trzy lata łączny Produkt Krajowy Brutto krajów grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chińska Republika Ludowa i Republika Południowej Afryki) przekroczy PKB krajów G7 (Stany Zjednoczone, Japonia, Kanada, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Włochy), rozpętała się niemalże lawinowa dezinformacja we wszystkich możliwych mediach. Nagle, jak gdyby wcześniej była to wiedza przed wszystkimi ukryta, okazało się, że w Brazylii pewna część społeczeństwa żyje w biedzie. George Soros finansujący wszystkie organizacje dbające o prawa człowieka obudził się po wielu latach i dostrzega problem dyskryminacji osób białych w RPA.

Przykładni jedynie w swej własnej opinii katolicy z Europy od dziś nienawidzą Indii za prześladowania chrześcijan, a Chiny to już nie wiodąca prym gospodarka, lecz kolos na glinianych nogach, wielka żółta bańka spekulacyjna, której grozi zniszczenie przez najmniejszy choćby i wywołany przez zachodnich spekulantów kryzys na giełdzie (tak jakby w pragmatycznych krajach od losów gospodarki zależały faktycznie giełda, zagraniczne banki i sztucznie utrzymywane kursy walut). Nie można także nie wspomnieć o Rosji, gdzie chociaż na miejsce dochodowej ropy i gazu wchodzi coraz więcej gałęzi przemysłu, nowoczesnych towarów i usług, a które stanowią już połowę eksportu tego kraju, nadal utrzymuje się przekonanie, że w tym kraju nie ma nic prócz czarnego złota, mocnej wódki i ciepłych walonków. Ewentualnie jest tam jeszcze sporo diamentów, a że ukryta władza lubi błyskotki, to zapewne wszystkie kopalnie wydobywające diamenty i złoto byłyby w pierwszej kolejności sprywatyzowane po dojściu w Rosji do władzy PRP (prawdziwych rosyjskich patriotów) pokroju Niemcowa bądź Kasparowa.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Liczby, procenty są nieubłagane. Komorowski przegrał tylko o włos. Właściwie był remis ze wskazaniem. PO wypadła fatalnie, PiS źle. Zważywszy, że Bronek robi wrażenie osoby ociężałej umysłowo, że firmował fatalne rządy PO, że popełnił tyle błędów i gaf, powinien był przegrać kilkunastoprocentową różnicą, ponieść klęskę nie porażkę. Rację ma Radek Sikorski: „Proszę pamiętać, że zabrakło półtorej procent do zwycięstwa” (pokazując przy okazji, że nie tylko polskość, ale i polszczyzna nie jest jego mocną stroną). Liczby, procenty są nieubłagane. Duda zwyciężył tylko dzięki kukizowemu pospolitemu ruszeniu, milionów głosów bliskich narodowej prawicy, noszących koszulki z symbolami Polski Walczącej i Dywizjonu 303, tych którzy dali się przekonać, że ich kraj to kondominium pod obcym zarządem powierniczym.

W PiS panuje nastrój euforii, radość z wyborczego tryumfu, narracja o „wielkim zwycięstwie”. Zewsząd dobiega zapowiedź - „jesień będzie nasza”. Skutecznie wyciszane są głosy malkontentów. Ktokolwiek próbuje podważać partyjny optymizm to defetysta. Tymczasem Polacy nie mają zaufania do klasy politycznej, nie wierzą „starym” partiom. W wyborach pokazali czerwoną kartkę całej klasie politycznej. 3/4 Polaków z utęsknieniem wygląda „nowej siły”, która wyzwoli kraj z marazmu. Dla nich PiS to nie alternatywa, to wewnątrzsystemowa opozycja, niczym nie różniąca się od PO. Dla nich spór PO-PiS nie dotyczy spraw zasadniczych, jest przekomarzaniem się między przedstawicielami jednej, tylko pozornie skłóconej, opcji politycznej, czego symbolicznym potwierdzeniem - Komorowski i Duda wywodzą się z Unii Wolności, czyli okrągłostołowego oszustwa. 3/4 Polaków uważa, że PiS nie tylko pozoruje walkę o władzę, ale usilnie dba, by nie przerodziła się w wybuch społeczny i nie obaliła III RP, czego potwierdzeniem: wygaszenie krytykujących fałszowanie wyborów samorządowych.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Zarzut współpracy z hitlerowcami – czy mogło być coś bardziej hańbiącego dla przywódców polskiego podziemia? Stalin chciał ich nie tylko upokorzyć, ale i dowieść, że Zachód w obronie niedawnych sojuszników nie kiwnie palcem. Nie mylił się. "Zostaną wyrzuceni na śmietnisko historii, staną się symbolem hańby i nikczemności" – mówił o oskarżonych sowiecki prokurator."Polscy faszystowscy bandyci pozują na demokratów", "Zniszczyć agentów hitlerowskich Niemiec" – pisały o nich w dniach procesu radzieckie gazety. Zachodnie mocarstwa nie reagowały. Za to z zadowoleniem przyjęły w tym samym czasie powstanie nowego polskiego rządu – "kompromisowego", bo powołanego w porozumieniu ze Stalinem."

 - Mateusz Zimmerman w artykule o moskiewskim procesie przywódców polskiego podziemia


Wszystko, co ważne

„Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i tę wojnę przegrywa”

– Frederic Joliot-Curie

Większości Polakom wydaje się, że naród taki jak nasz, że kraj, który po latach nie tylko powrócił na polityczną mapę Europy, ale także odbudował się gospodarczo pod panowaniem komunistów nie może chyba spotkać już nic gorszego. Bo cóż jeszcze możemy sobie wyobrazić, jaka musiałaby być wykrzywiona nasza narodowa wyobraźnia, aby ciągle tylko skupiać się na potencjalnych nieszczęściach, które nas mogą spotkać. Chociaż każdy z pewnością pamięta, że już Cyceron pisał, że: „Historia jest nauczycielką życia” (Historia magistra vitae est), to jednak ciężko jest żyć z ciągle podniesionym mieczem i opuszczoną przyłbicą. Tak żyć mogą tylko nieliczni i w każdym narodzie jest ich zawsze niewielu. Jednak, czego możemy się spodziewać po nas samych, kiedy ci, którzy swoim charakterem przewyższali nas wszystkich, zostali nam brutalnie odebrani i jako naród zostaliśmy sami. Przez naszych „sojuszników” sprzedani, okłamani i zostawieni w imię ich własnych racji i interesów. Interesów, które żadnego z nich nigdy nie usprawiedliwiły, a ich splamione zdradą imię, nigdy nie zostało w naszych oczach oczyszczone.

Tak naprawdę nawet nie podjęto poważnej próby naprawy tego, co z nami zrobiono w czasie i po drugiej wojnie światowej.  Bo czy ktoś przy zdrowych zmysłach, może na przykład uznać, nasze wejście do tzw. Unii Europejskiej za cokolwiek innego niż za próbę wchłonięcia nas? Z pewnością nie jest to rzeczywista akcja zadość uczynienia za zdradę i lata późniejszego udawania, że to, co nas spotkało po latach niemieckiej okupacji, w jakimkolwiek stopniu nam się należy.

My Polacy w czasie drugiej wojny stanowiliśmy czwartą, co do wielkości armię aliancką w Europie. Dorobek II RP, który wydawać by się mogło, udało się ocalić przed Niemcami, został nam skradziony przez naszych sojuszników. Rząd wywożąc z Polski 1208 skrzyń czystego złota posiadającego próbę 1000, a więc złota zupełnie czystego, bez domieszki, (jak relacjonował w 1966 r. Władysław Bojarski z eskorty polskiego transportu złota) nie mógł chyba przypuszczać, że ten polski skarb nie pomoże nam, wpłynąć na decyzje naszych sojuszników. Każda ze skrzyń ważyła 60 kilogramów, a więc na dzisiejsze czasy jest to majątek dość spory nawet w skali państwa. Osiemdziesiąt ton polskiego złota nigdy nie wróciło po wojnie do Polski.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Polacy, zwłaszcza ci za granicą, od lat zmagają się z określeniem „polskie obozy śmierci”. Rząd zapewnia, że reaguje na każdy przypadek używania tego kłamliwego zwrotu. Szczyci się nawet sukcesami, które ponoć osiąga. Zapewnienia i deklaracje o walce o dobre imię Polski i Polaków są jednak mało wiarygodne - rzecznikiem MSZ od września 2013 r. jest bowiem człowiek, który przekonywał „były polskie obozy”. Marcin Wojciechowski, bo to o nim mowa, wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”, ulubionej gazety wszystkich włodarzy MSZ, w jednym z tekstów pisał: „uchylanie się od terminu polskie obozy koncentracyjne jest niepoważne. To wygodne umycie rąk z popełnionych niegodziwości. Polskę i Polaków można i należy obarczać winą za obozy, jakie funkcjonowały w PRL. Łatwo wszystko zwalić na komunistów albo Sowietów. Zbrodni dokonywali Polacy. Szeregowymi wykonawcami byli ludzie utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku. Obozy kontrolowało rzeczywiście „polskie” Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i „polska” Informacja Wojskowa.

Problem w tym, że w obu tych instytucjach działali nie Polacy, ale ludzie Polakom i Polsce wrodzy, Rosjanie, Żydzi, Ukraińcy i inne Szechtery. A obozy były miejscem kaźni żołnierzy wyklętych i młodych więźniów politycznych. Urządzone były na wzór sowieckich łagrów, a więźniów poddawano reedukacji poprzez ciężką pracę w okolicznych kopalniach. Dla przykładu, komendantem obozu w Jaworznie był sławny z sadyzmu Salomon Morel, żydowskiego pochodzenia funkcjonariusz NKWD a potem UB. Nawiasem mówiąc obóz i postać Morela przywołuje Anne Applebaum, prywatnie żona b. marszałka Sejmu, w książce „Żelazna kurtyna”. Problem w tym, że zrównuje ludobójstwo dokonane rękami nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w zachodniej Małopolsce z ... akcją Wisła, którą opisuje takimi słowami: „to był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Bardzo mi się podoba
Bardzo mi się podoba to, że wróciły „na tapetę”: sprawa przyjęcia euro, sprawa członkowstwa w eurosojuzie i wreszcie sprawa referendum sprzed lat. W odpowiedzi na wypowiedź pani Szydło w sprawie euro, reprezentantka PO poruszyła wszystkie te kwestie. Nie mogę więc być posądzany o nudziarstwo wracając do tych spraw. Zwykła uczciwość nakazuje mi przypomnieć i wyjaśnić o czym jest mowa.

Pani [pewnie Autorowi chodzi o Kopaczkę? MD] odwoływała się do wyników referendum na temat wejścia do UE jakie swego czasu miało miejsce. Odpowiadając jej należałoby przede wszystkim przypomnieć jak wyglądało przygotowanie do tego referendum.

Kampanie przedwyborcze rządzą się pewnymi zasadami. Czas pokazywania publiczności każdego z kandydatów musi być jednakowy co do sekundy. A jak było w przypadku referendum akcesyjnego? Gdyby ktoś chciał mierzyć czas jaki przydzielono w mediach przeciwnikom UE powinien posługiwać się stoperem. Jeżeli w ogóle takie zwierzaki pokazywano. Dla odmiany, do pomiaru czasu przyznanego jej fanom należałoby użyć kalendarza. Krótko mówiąc, kampania informująca Polaków o wadach i zaletach obu możliwości pomiędzy którymi mieli wybierać była skrajnie nieuczciwa.