Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Polacy, zwłaszcza ci za granicą, od lat zmagają się z określeniem „polskie obozy śmierci”. Rząd zapewnia, że reaguje na każdy przypadek używania tego kłamliwego zwrotu. Szczyci się nawet sukcesami, które ponoć osiąga. Zapewnienia i deklaracje o walce o dobre imię Polski i Polaków są jednak mało wiarygodne - rzecznikiem MSZ od września 2013 r. jest bowiem człowiek, który przekonywał „były polskie obozy”. Marcin Wojciechowski, bo to o nim mowa, wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”, ulubionej gazety wszystkich włodarzy MSZ, w jednym z tekstów pisał: „uchylanie się od terminu polskie obozy koncentracyjne jest niepoważne. To wygodne umycie rąk z popełnionych niegodziwości. Polskę i Polaków można i należy obarczać winą za obozy, jakie funkcjonowały w PRL. Łatwo wszystko zwalić na komunistów albo Sowietów. Zbrodni dokonywali Polacy. Szeregowymi wykonawcami byli ludzie utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku. Obozy kontrolowało rzeczywiście „polskie” Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i „polska” Informacja Wojskowa.

Problem w tym, że w obu tych instytucjach działali nie Polacy, ale ludzie Polakom i Polsce wrodzy, Rosjanie, Żydzi, Ukraińcy i inne Szechtery. A obozy były miejscem kaźni żołnierzy wyklętych i młodych więźniów politycznych. Urządzone były na wzór sowieckich łagrów, a więźniów poddawano reedukacji poprzez ciężką pracę w okolicznych kopalniach. Dla przykładu, komendantem obozu w Jaworznie był sławny z sadyzmu Salomon Morel, żydowskiego pochodzenia funkcjonariusz NKWD a potem UB. Nawiasem mówiąc obóz i postać Morela przywołuje Anne Applebaum, prywatnie żona b. marszałka Sejmu, w książce „Żelazna kurtyna”. Problem w tym, że zrównuje ludobójstwo dokonane rękami nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w zachodniej Małopolsce z ... akcją Wisła, którą opisuje takimi słowami: „to był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Zarzut współpracy z hitlerowcami – czy mogło być coś bardziej hańbiącego dla przywódców polskiego podziemia? Stalin chciał ich nie tylko upokorzyć, ale i dowieść, że Zachód w obronie niedawnych sojuszników nie kiwnie palcem. Nie mylił się. "Zostaną wyrzuceni na śmietnisko historii, staną się symbolem hańby i nikczemności" – mówił o oskarżonych sowiecki prokurator."Polscy faszystowscy bandyci pozują na demokratów", "Zniszczyć agentów hitlerowskich Niemiec" – pisały o nich w dniach procesu radzieckie gazety. Zachodnie mocarstwa nie reagowały. Za to z zadowoleniem przyjęły w tym samym czasie powstanie nowego polskiego rządu – "kompromisowego", bo powołanego w porozumieniu ze Stalinem."

 - Mateusz Zimmerman w artykule o moskiewskim procesie przywódców polskiego podziemia


Wszystko, co ważne

„Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i tę wojnę przegrywa”

– Frederic Joliot-Curie

Większości Polakom wydaje się, że naród taki jak nasz, że kraj, który po latach nie tylko powrócił na polityczną mapę Europy, ale także odbudował się gospodarczo pod panowaniem komunistów nie może chyba spotkać już nic gorszego. Bo cóż jeszcze możemy sobie wyobrazić, jaka musiałaby być wykrzywiona nasza narodowa wyobraźnia, aby ciągle tylko skupiać się na potencjalnych nieszczęściach, które nas mogą spotkać. Chociaż każdy z pewnością pamięta, że już Cyceron pisał, że: „Historia jest nauczycielką życia” (Historia magistra vitae est), to jednak ciężko jest żyć z ciągle podniesionym mieczem i opuszczoną przyłbicą. Tak żyć mogą tylko nieliczni i w każdym narodzie jest ich zawsze niewielu. Jednak, czego możemy się spodziewać po nas samych, kiedy ci, którzy swoim charakterem przewyższali nas wszystkich, zostali nam brutalnie odebrani i jako naród zostaliśmy sami. Przez naszych „sojuszników” sprzedani, okłamani i zostawieni w imię ich własnych racji i interesów. Interesów, które żadnego z nich nigdy nie usprawiedliwiły, a ich splamione zdradą imię, nigdy nie zostało w naszych oczach oczyszczone.

Tak naprawdę nawet nie podjęto poważnej próby naprawy tego, co z nami zrobiono w czasie i po drugiej wojnie światowej.  Bo czy ktoś przy zdrowych zmysłach, może na przykład uznać, nasze wejście do tzw. Unii Europejskiej za cokolwiek innego niż za próbę wchłonięcia nas? Z pewnością nie jest to rzeczywista akcja zadość uczynienia za zdradę i lata późniejszego udawania, że to, co nas spotkało po latach niemieckiej okupacji, w jakimkolwiek stopniu nam się należy.

My Polacy w czasie drugiej wojny stanowiliśmy czwartą, co do wielkości armię aliancką w Europie. Dorobek II RP, który wydawać by się mogło, udało się ocalić przed Niemcami, został nam skradziony przez naszych sojuszników. Rząd wywożąc z Polski 1208 skrzyń czystego złota posiadającego próbę 1000, a więc złota zupełnie czystego, bez domieszki, (jak relacjonował w 1966 r. Władysław Bojarski z eskorty polskiego transportu złota) nie mógł chyba przypuszczać, że ten polski skarb nie pomoże nam, wpłynąć na decyzje naszych sojuszników. Każda ze skrzyń ważyła 60 kilogramów, a więc na dzisiejsze czasy jest to majątek dość spory nawet w skali państwa. Osiemdziesiąt ton polskiego złota nigdy nie wróciło po wojnie do Polski.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Kolejnym etapem będzie już niezadługo odpalenie tzw. kryzysu finansowego, bo i w finansach trzeba stwierdzić wyraźnie, że to nie żaden kryzys, tylko rezultat działań międzynarodowych lichwiarzy, będących w istocie właścicielami Polski. To dla nich i na nich obecnie pracują Polacy przywiązani niczym chłopi pańszczyźniani każdy do swoich kredytów. Ci lichwiarze w dowolnym momencie, według swego uznania proklamują po prostu bankructwo państwa polskiego, a co gorsza – doprowadzą wcześniej do sytuacji, że Polacy nawet nie będą takiego państwa żałowali – mówi reżyser i były kandydat na prezydenta RP Grzegorz Braun, w rozmowie z Aldoną Zaorską.

Czy zaskoczyła Pana treść nagranych rozmów, czy wręcz przeciwnie – po rządzie Tuska trudno było oczekiwać czegokolwiek innego?

Zaskoczony treścią tych nagrań może być tylko ktoś, kto nie zdaje sobie sprawy, na jakim świecie żyje. Żyjemy w świecie demokracji, która właśnie w takich okolicznościach odkrywa swoje paskudne oblicze. Rządzi nami byle kto i nie wiadomo kto. Przecież ci ludzie, którzy nam się w tych rozmowach tak szeroko prezentują nie mogą być uważani za szczyt władzy w naszym kraju. To są amatorzy i gówniarze. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie się zorientować, kto ich zatrudnił w charakterze marionetek. Prawdziwi właściciele Tuska, Sikorskiego, Belki czy Grasia ciągle chowają się za kulisami tego teatru. Jednocześnie są zbyt profesjonalni, żeby się ujawniać. Chcę podkreślić – obecna sytuacja to nie jest kryzys demokracji, przeciwnie to jest norma demokracji.

Co jest najważniejsze w całej podsłuchowej aferze?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Bardzo mi się podoba
Bardzo mi się podoba to, że wróciły „na tapetę”: sprawa przyjęcia euro, sprawa członkowstwa w eurosojuzie i wreszcie sprawa referendum sprzed lat. W odpowiedzi na wypowiedź pani Szydło w sprawie euro, reprezentantka PO poruszyła wszystkie te kwestie. Nie mogę więc być posądzany o nudziarstwo wracając do tych spraw. Zwykła uczciwość nakazuje mi przypomnieć i wyjaśnić o czym jest mowa.

Pani [pewnie Autorowi chodzi o Kopaczkę? MD] odwoływała się do wyników referendum na temat wejścia do UE jakie swego czasu miało miejsce. Odpowiadając jej należałoby przede wszystkim przypomnieć jak wyglądało przygotowanie do tego referendum.

Kampanie przedwyborcze rządzą się pewnymi zasadami. Czas pokazywania publiczności każdego z kandydatów musi być jednakowy co do sekundy. A jak było w przypadku referendum akcesyjnego? Gdyby ktoś chciał mierzyć czas jaki przydzielono w mediach przeciwnikom UE powinien posługiwać się stoperem. Jeżeli w ogóle takie zwierzaki pokazywano. Dla odmiany, do pomiaru czasu przyznanego jej fanom należałoby użyć kalendarza. Krótko mówiąc, kampania informująca Polaków o wadach i zaletach obu możliwości pomiędzy którymi mieli wybierać była skrajnie nieuczciwa.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Na przestrzeni ostatnich 25 lat Ministerstwo Spraw Zagranicznych praktycznie służy interesom zagranicy. W każdym normalnym kraju, gdzie rząd dba o swoich obywateli MSZ działa przede wszystkim zgodnie z Racją Stanu. Niestety w Polsce to ministerstwo w pierwszej kolejności jest wykonawcą poleceń innych państw działających często na niekorzyść naszych obywateli. Można powiedzieć, że przez takie poczynania każdy minister MSZ w okresie ostatnich 25 lat zdradził interesy Polaków, a to spowodowało ogromne straty.

W 1990 roku kiedy szefem MSZ był Krzysztof Skubiszewski z Unii Wolności, Polska była wówczas pod presją Waszyngtonu przy kooperacji wszystkich krajów Zachodu włącznie z Watykanem. Na przykładzie jej zmian ustrojowych Rosja zrobiła to samo z korzyścią dla ludzi władzy z poprzedniego (komunistycznego) reżimu. Ukrytym celem bloku zachodniego było jednak po zmianie ustroju przejęcie kontroli nad Polską i Rosją brutalną grą na boisku instrumentów finansowych. Mieli oni wielką przewagę siłową i doświadczenie z dominacją nad innymi krajami podobnie podbitymi w przeszłości. Polska Racja Stanu nie miała dla tych ludzi żadnego znaczenia. 

Co więcej, potem się okazało, że jeszcze przed 90 rokiem amerykańskie służby specjalne „zainwestowały” w plan zmiany ustroju w Polsce około 100 milionów dolarów. Stanowiło  to wtedy dużą kwotę,  ponieważ wymiana dolarów na złotówki była bardzo korzystna. Nieszczęśliwie głównie organizacje żydowskie takie jak KOR dostały większość tych pieniędzy. Dodatkowo Waszyngton „pożyczył” wtedy Polsce miliard dolarów na fundusz stabilizacyjny złotówki w czasie, kiedy Balcerowicz utrzymywał morderczy dla Polaków stały kurs dolara. To służyło jedynie jako forma straszaka. Rynek finansowy był w tym czasie bardzo słaby i nie potrzebował tak wielkiej interwencji. Ten fundusz tylko zapewnił lichwiarzom drenaż pieniędzy.