Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
"16 listopada 2007 r. Tusk mianował ministrem finansów jakiegoś Vincenta Rostowskiego. Polacy byli zaskoczeni tym, kim jest osoba, która ma decydujący wpływ na zadłużenie, finanse publiczne i strategię gospodarczą. Po pierwsze prawie nic o nim nie wiedziano, po drugie bardzo szybko okazało się, że minister jednego z najbardziej newralgicznych resortów na stałe mieszka w W. Brytanii, nie ma polskiego dowodu osobistego, urodził się w Londynie, jest wnukiem ukraińskiego Żyda Jakuba Rotfelda, który w 1940 zmienił nazwisko na Rostowski"

Jonathan Pollard, skazany na dożywocie izraelski szpieg wychodzi na wolność. Oficer wywiadu marynarki wojennej USA został przyłapany, gdy przekazywał wykradzione tajne dokumenty do ambasady Izraela. Gdy odsiadywał wyrok Izrael przyznał mu obywatelstwo. O jego uwolnienie zabiegały wszystkie rządy izraelskie oraz amerykańscy Żydzi, którzy do kolejnych prezydentów kierowali petycje z prośbami lub raczej żądaniami ułaskawienia. Ostatecznie nic nie wskórali – Pollard wychodzi, bo wyrok przewidywał możliwość zwolnienia po 30 latach odsiadki. Wypuścić szpiega nie był w stanie nawet Clinton. Sprzeciwili się temu szefowie wszystkich służb wywiadowczych. Z ofertą szpiegowania do ambasady Izraela Pollard zgłosił się - „bo chciał pomóc krajowi przodków”. Społeczność żydowska w USA świętuje zbliżające się uwolnienie szpiega. Ale nie wszyscy. Niektórym sprawa odbija się czkawką.

Dla wielu Żydów na stanowiskach rządowych związanych z bezpieczeństwem, i tych którzy pracują dla przemysłu obronnego, Pollard to duży problem. Jego przypadek ma niezwykłą wagę przy wydawaniu tzw. certyfikatu bezpieczeństwa, tj. dostępu do niejawnych informacji, potrzebnego zatrudnionym w agencjach wywiadowczych oraz przy ubieganiu się o kontrakty w federalnych instytucjach wojskowych. Dla agencji wydającej certyfikaty casus Pollarda to dowód, że amerykańscy Żydzi nagminnie szpiegują na rzecz Izraela. Ostatni taki przypadek w Sekretariacie Obrony - długoletniego kontrahenta pozbawiono certyfikatu, a koronnym argumentem były zbyt ścisłe związki z Izraelem. Jako argumentu użyto też wysłanego przez niego e-maila, w którym żądał do Obamy, aby skrócił Pollardowi odsiadkę. Amerykańskim Żydom zaszkodziło, że szpiega zaciekle bronił Izrael i organizacje żydowskie. Jeśli bronisz kogoś takiego jak Pollard, to umacniasz podejrzenia wobec nas, to zagrażasz naszemu bytowi – powiedział b. oficer wywiadu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

(AF)

OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA – czyli contradictio in adiecto

 Aleksander Ścios :

„Nie uznaję autorytetów ani prawd objawionych III RP” …

Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.”

 wtorek, 15 września 2015

OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA – CZYLI CONTRADICTIO IN ADIECTO 

Gdyby na sprawę zamachu smoleńskiego spojrzeć z perspektywy aktywności medialnej Prawa i Sprawiedliwości, można dostrzec wielce zadziwiające zjawisko. Temat ten pojawia się i znika, przy czym cykliczność tego procesu można wytyczyć regułami kalendarza wyborczego. Im bliżej do wyborów, tym mniej słyszymy o Smoleńsku i tym skrzętniej pomijane są wątki dotyczące zamachu, zaś ustalenia zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza stają się kłopotliwym i przemilczanym depozytem.

 Nad tematyką smoleńską góruje wówczas dogmat partyjnych szamanów od „pijaru” - im mniej Smoleńska, tym lepszy nasz „wizerunek” i tym łatwiej przekonać Polaków, że jesteśmy opozycją „odpowiedzialną i merytoryczną”.

Nie będziemy mówić o narodowej tragedii, bo odstraszymy „umiarkowany elektorat” i wyzwolimy wściekłość medialnych funkcjonariuszy.

Dogmat ten, wykuty w mozolnym trudzie miałkich „analiz” i wpatrywania się w wyniki tzw. sondaży, jest koronnym dziełem żurnalistów „wolnych mediów” i tych polityków PiS, którzy traktują moich rodaków niczym stado baranów.

 Trudno bowiem wyobrazić sobie bardziej instrumentalne traktowanie sprawy zamachu, jak przez pryzmat wyborczego kuglarstwa i „wizerunkowych” korzyści. Trudno też o mocniejszy przykład ulegania reżimowym terrorystom i niewolniczego stosunku do dyktatu ośrodków propagandy. Nie dziwię się, że zwolennicy tej „rozsądnej taktyki” nie próbują nawet zmierzyć się z pytaniem - jeśli od 2010 roku wciąż stosowano taką zasadę i na czas kampanii wyborczych „zawieszano” tematykę smoleńską, jakim prawem rozmaite mędrki udowadniają dziś, że mówienie o zamachu byłoby „przeciw skuteczne” i „zabójcze” dla wyników wyborczych?

 Kiedyż to PiS stawiał ten temat jako priorytet w swojej kampanii? Kiedy w czasie wyborczym otwarcie mówił o potrzebie rozliczenia winnych tragedii lub informował Polaków, że od kwietniowego poranka 2010 roku żyją w kraju rządzonym przez wspólników i zakładników zbrodni?  Jeśli nigdy nie zdobyto się na twardy przekaz, jaką metodą badawczą stwierdzono jego nieprzydatność i „przeciw skuteczność”?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna


Do rąk rabina Polski trafił list od prezydenta III RP Andrzeja Dudy. Żydzi w Polsce obchodzą własne Święto Nowego Roku i właśnie z tej okazji prezydent napisał do nich list. W jego treści można przeczytać:

      „Cieszę się, że życie społeczno-kulturalne i religijne Żydów polskich odradza się, że razem kształtujemy pomyślną przyszłość obu naszych narodów. Proszę przyjąć tradycyjne życzenia z okazji tego radosnego, pełnego nadziei  święta: Szana towa umetuka! Dobrego, słodkiego, roku!”

      Szkoda, że Andrzej Duda nie wymienił na czym polega owa budowa pomyślnej przyszłości obu narodów. Raczej Duda nie zauważa roszczeń Żydów wobec narodu polskiego, ani budowaniu żydowskiej potęgi na wyniszczaniu suwerennych państw oraz narodów, kontrolowaniu przez nich państw i instytucji finansowych. Podczas gdy syjoniści umacniają swoją światową pozycję, a nasz naród jest ciemiężony przez międzynarodowe instytucje i okupowany przez demoliberalną III RP, która pozostaje jedynie pachołkiem w kapitalistycznych rozgrywkach, Andrzej Duda mówi o pomyślnej przyszłości.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Przpominamy (ciągle aktualne?)10 Wrz. 12
Jarosław Kaczyński zapowiada jesienną ofensywę PiS. Jego ludzie dążą do wygrania za kilka lat wyborów prezydenckich i paralmentarnych. Jesli im się uda to nic z tego nie wyniknie. Jeśli się nie uda też nic z tego nie wyniknie.

Gdy w 2008 roku Sejm debatował nad przyjęciem Traktatu Lizbońskiego, posłowie PO traktat poparli, bo chcieli lepszej integracji z UE. Posłowie PiS traktat poparli, bo uważali, że to zwiększy poziom bezpieczeństwa przed Rosją. Podobnie było w przypadku głosowania w sprawie finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Posłowie PiS podnoszą ręce "za", żeby nie było korupcji. PO głosuje "za", bo posłowie muszą z czegoś żyć. I wreszcie sprawa niedawa: głosowanie nad ustawą zwiększającą uprawnienia SANEPID-u. PO głosuje "za" bo będzie można wziąć łapówki od koncernów farmaceutycznych. PiS głosuje "za" dla zdrowia obywateli. Podobne przypadki można mnożyć w nieskończoność. Róznica tylko w tym, że jeśli PiS głosuje tak samo, jak PO to dlatego, że PO jest "zła", a "PiS" jest dobry. Co dla skutków tych głosowań nie ma większego znaczenia.

W czasach SLD (2001 - 2005) na polskich drogach pojawiły się fotoradary denerwujące kierowców. Gdy SLD zastąpił PiS, ilość fotoradarów wzrosła. Jednak w okresie Donalda Tuska nastąpiła prawdziwa hossa w tej dziedzinie. Fotoradary przybywają jak grzyby po deszczu, prowadząc nierzadko do paraliżu ruchu drogowego. Podobnie było ze służbami specjalnymi. W czasach AW "S" dochodziło tam do nieprawidłowości, w czasach SLD służby stały się prywatnym folwarkiem polityków, zajmującym się walką z opozycją. W czasach PiS ten trend się utrzymał, a za PO osiągnął rozmiary niebywałe, znane wcześniej tylko w ZSRR.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Atmosfera wokół imigrantów z każdym dniem robi się coraz gorętsza. Zwolennicy przyjmowania biednych i pokrzywdzonych islamskich wojowników spokojnie wyrażają swoje poglądy w internetowych czeluściach, a przeciwnicy oddawania Europy hordzie szalonych wyznawców religii pokoju są kneblowani i blokowani. Tak wygląda spór w Internecie. A jak wygląda w rzeczywistości? Bardzo podobnie. Zwolennicy mogą organizować demonstracje poparcia obecnej polityki rządu, a przeciwnicy są odsyłani z kwitkiem i w dodatku określa się ich mianem nazistów.

Ze zdumieniem obserwuję poczynania prawdopodobnie najbardziej nieudolnego premiera RP w historii. Przerażają czyny i martwią słowa premier Ewy Kopacz. Jak jeśli nie strachem i niedowierzaniem w irracjonalność można reagować na słowa o europejskiej solidarności, z której korzystała Polska w trakcie II WŚ. Pani premier nigdy nie słyszała o postawie naszych sojuszników podczas walk z Hitlerem? Nie czytała o pomocy, która nie nadeszła podczas Powstania Warszawskiego? Pani premier nie wie co ustalano w Jałcie? O tym, jak sojusznicy traktowali naszych żołnierzy Pani premier też nic nie wie? O historii gen. Stanisława Maczka czy gen. Stanisława Sosabowskiego w Kancelarii Premiera też nikt nie słyszał? Zatem o jakiej europejskiej solidarności ma czelność mówić człowiek, który stoi na czele rządu polskiego?! Jak to możliwe, że osoba, która ma bronić godności i interesu polski na arenie międzynarodowej pozwala, by wspomnianą godność opluwali ludzie, którzy solidarność widzą tylko wtedy, gdy szukają frajera, któremu można wcisnąć tysiące imigrantów?!

Wstydu Pani nie ma – Pani premier. Jednak ciężko oczekiwać innej postawy po reprezentancie środowiska, które na słowa o głodzie polskich dzieci reaguje buczeniem i śmiechem.