Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Zanim światowe media oraz eksperci ONZ znajdą dowody potwierdzające, która z walczących w Syrii stron użyła broni chemicznej, warto się zastanowić, dlaczego w ogóle toczy się ta wojna i jakie są interesy głównych sił, które w bardziej lub mniej dyskretny sposób w niej uczestniczą?

Proxy war

Wiele wskazuje na to, że syryjski konflikt jest zastępczą wojną, którą światowe mocarstwa (Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny), prowadzą rękoma miejscowej ludności i płatnych najemników. Oczywiście, miejscowa ludność ma swoje powody by walczyć z reżimem Assada, jednak ani dyktator ani rebelianci nie byliby w stanie kontynuować tego konfliktu bez zewnętrznej militarnej i finansowej pomocy. W wojnę tą angażują się również regionalne mocarstwa jak Izrael, Arabia Saudyjska, Turcja, ale ich interesy wpisują się w mniejszym czy większym stopniu w przedsięwzięcia światowych potęg.

Interesy wielkich mocarstw 

Dla USA, Rosji i Chin wojna w Syrii jest tylko małą, choć ważną bitwą w toczącej się wojnie o zdobycie światowej hegemonii. Zanim kolejna zimna wojna przekształci się w otwarty konflikt trwa strategiczna gra polegająca na otaczaniu przeciwnika czy raczej przeciwników z wrogiego bloku kordonem własnych baz militarnych i regionalnych sojuszników.

Obszar konfliktu można podzielić na trzy strategiczne fronty: europejski (Europa Środkowa, kraje bałtyckie, Gruzja, Finlandia, Norwegia), dalekowschodni (obszar Pacyfiku), bliskowschodni (Iran, Syria, Liban). Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych kluczowe znaczenie ma przejęcie kontroli nad frontem bliskowschodnim. Opanowanie tego obszaru nie musi prowadzić jeszcze do bezpośredniej konfrontacji z Rosją i Chinami, a jednocześnie redukuje liczbę frontów, pozwalając skoncentrować się na Pacyfiku i Europie.

Zdobycie przez USA kontroli nad posiadającymi strategiczne surowce państwami Bliskiego Wschodu może zachęcić sojuszników Ameryki w Europie do ściślejszego z nimi sojuszu, osłabić ekonomicznie Rosję, a za cenę tanich surowców nawet rozbić sojusz Chin z Rosją. Kluczem do zdobycia kontroli na tym froncie jest Iran. Jednak, aby go zaatakować trzeba przedtem rozbroić libański Hezbollah i palestyński Hamas[i], które ogniem swoich rakiet dostarczanych przez Iran i Syrię mogą zadać duże straty Izraelowi. Tak więc obecna wojna w Syrii jest prowadzona bezpośrednio w interesie Izraela, ale wpisuje się również w amerykański plan neutralizacji bliskowschodniego frontu[ii]. Obalenie reżimu Assada w Syrii pozbawiłoby Rosję i Chiny możliwości korzystania z tamtejszych portów, przez co utrudniłoby operowanie ich okrętów wojennych na Morzu Śródziemnym.

Kurdyjski korytarz

Opanowanie Syrii pozwoliłoby na stworzenie kurdyjskiego korytarza[iii] (mapa nr

1) na jego terytorium nowe rurociągi umożliwiłyby transport ropy i gazu z basenu Morza Kaspijskiego do portów na Morzu Śródziemnym. Pozbawiłoby to Moskwę olbrzymich dochodów z pośrednictwa w sprzedaży surowców energetycznych z tego regionu. Odebranie Rosji dochodów i politycznej kontroli nad sprzedażą tych surowców mogłoby gospodarczo i politycznie pogrzebać Moskwę.

Obalenie syryjskiego reżimu pozwoliłoby również na większą eksploatację irackich zasobów ropy i gazu poprzez transport tych surowców istniejącym już, lecz obecnie nieużywanym rurociągiem łączącym iracki Kirkuk z syryjskim portem Banias (mapa nr 2). Pozwoliłoby to ominąć transport tych surowców przez łatwą do zablokowania w razie otwartego konfliktu cieśninę Ormuz.

Interesy Izraela

Dla Izraela obalenie syryjskiego reżimu Assada to dopiero pierwszy krok prowadzący do odcięcia libańskiego Hezbollah i palestyńskiego Hamasu od dostaw nowoczesnych systemów rakietowych. Ich zasięg stwarza zagrożenie dla 70 proc. populacji Izraela i 80 proc. jego infrastruktury przemysłowej. Izraelski system antyrakietowy „Żelazna kopuła” nie jest obecnie w stanie obronić Izraela w wypadku, gdyby doszło do zmasowanego użycia rakiet krótkiego zasięgu.

Dopiero po neutralizacji zagrożenia ze strony Hamasu i Hezbollah Izrael będzie mógł się pokusić nie bez wydatnej pomocy ze strony USA na próbę zniszczenia irańskiego programu atomowego. Podjęcie takiej próby będzie jednak związane z ryzykiem wybuchu dużego konfliktu, który może nawet przybrać światowy zasięg.

Zlikwidowanie zagrożenia ze strony Hamasu i Hezbollah pozwoliłoby Izraelowi bezpiecznie eksploatować nowoodkryte złoża gazu na własnych wodach terytorialnych. Póki co bowiem, posiadane przez Hezbollah rosyjskie rakiety Yakhont są w stanie niszczyć izraelskie okręty, urządzenia portowe i platformy wiertnicze.

Po prawdopodobnej bałkanizacji Syrii i Libanu na etniczne i religijne enklawy Izrael będzie mógł się pokusić o zdobycie kontroli nad źródłami wody. Będąca głównym źródłem wody pitnej w Izraelu rzeka Jordan wysycha. W ciągu ostatnich 60 lat poziom jej wód zmniejszył się o połowę. Alternatywnym źródłem wody w tym regionie jest rzeka Litani w górach południowego Libanu. Odwrócenie biegu tej rzeki tak, by swoimi wodami zasilała Jordan nie stanowiłoby problemu, gdyby terenów tych nie kontrolował Hezbollah.

Interesy Rosji i Chin

W tym regionie sprowadzają się one do przeciwstawiania się dążeniom USA, Izraela, Wielkiej Brytanii, Francji. Najważniejszym celem jest utrzymanie trzeciego strategicznego frontu. Dochody czerpane ze sprzedaży broni i zaawansowanych technologii dla Iranu i Syrii mają tu drugorzędne znaczenie. Utrata dostępu do surowców energetycznych z tego regionu uzależniałaby bardziej Chiny od rosyjskich dostaw. Uczyniłaby też Chiny bardziej podatnymi na ofertę porzucenia rosyjskiego sojusznika w zamian za tanie surowce z kontrolowanych przez USA/NATO obszarów.

Interesy Turcji

Upadek Syrii, a w przyszłości być może Iranu byłby dla Turcji korzystny pod warunkiem, że nie doszłoby do utworzenia kurdyjskiego korytarza. Zostałby on stworzony z części terytorium Iraku, Iranu, Syrii a w przyszłości pewnie z części tureckiego terytorium. Być może ostatnie zaburzenia społeczne w kraju nad Bosforem zostały celowo sprowokowane, by przywołać tureckie elity do porządku i wymóc na nich odpowiednie zachowanie. Prawdopodobnie plan stworzenia kurdyjskiego korytarza jest jedynie próbą szantażu tureckiego sojusznika by przyłączył się bardziej zdecydowanie do koalicji zachodnich państw. Rurociągi łączące Morze Kaspijskie z Morzem Śródziemnym poprowadzono by wtedy przez terytorium Turcji. Jednak nierozwiązanie problemu kurdyjskiego sprawi, że kartą kurdyjską mogą posłużyć się Rosjanie i destabilizując ten region uniemożliwią realizację całego projektu.

Kwestia używania w tym konflikcie broni chemicznej przez którąś ze stron ma naprawdę drugorzędne znaczenie. W wojnie tej na oczach świata giną mordowani w bestialski sposób ludzie. Zamiast koncentrować się na tym, w jaki sposób zabija się tam ludzi światowa opinia publiczna powinna zwrócić uwagę na prawdziwe cele tej wojny.

 

Krzysztof Niewola

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Stan, w jakim znajduje się obecnie państwo polskie skłania do zadania pytania, czy tzw. „społeczeństwo” w ogóle zainteresowane jest posiadaniem własnego, suwerennego państwa, czy też gotowe jest rozpłynąć się w bezkształtnej, bezideowej, pogrążonej w hedonistycznej orgii masie „Europejczyków”.

Warunkiem istnienia państwa, niezależnie od jego formy ustrojowej, jest wszakże WOLA jego posiadania. Może to być wola monarchy, jakiś dostatecznie silnych i wpływowych elit, wreszcie wola narodu. Jak pokazują nasze dzieje, gdy takowej woli braknie - państwo przestaje istnieć.

Ostatni polski monarcha takiej woli nie wykazał. Nie wykazali jej również ci posłowie i senatorowie, którzy podpisali traktaty rozbiorowe. Nie zapominajmy nigdy, że traktaty rozbiorowe, czyli ZGODĘ NA LIKWIDACJĘ PAŃSTWOWOŚCI POLSKIEJ podpisali posłowie mający rzekomo reprezentować naród !

Podobno żyjemy w państwie demokratycznym. Jeśli tak, to rodzi się szereg istotnych pytań: KTO decyduje o tym, czy ma ono istnieć? Szerokie masy wyborców czy jakieś wąskie kręgi polityków? Co będzie w przypadku, jeśli większość parlamentarna przegłosuje ustawę faktycznie likwidującą suwerenność Polski? Albo większość wyborców postanowi zrezygnować z własnej państwowości?

A jeśli już do tego dojdzie, to czy politycy uznają wówczas „wolę ludu” wyrażoną w demokratycznym głosowaniu? Pytanie to nie jest bynajmniej czysto teoretycznym. Ileż to razy słyszałem, że „lepiej, żeby wzięli nas Niemcy, bo będzie porządek i dobrobyt” albo deklaracje, że jesteśmy obywatelami Europy, wiec po co nam Polska z jej bałaganem”...

Czy traktaty ograniczające naszą suwerenność, a w przyszłości mogące doprowadzić do jej całkowitej likwidacji nie są aby przejawem BRAKU WOLI posiadania własnego, suwerennego, niepodległego państwa?

Wola posiadania własnego suwerennego państwa wynika z posiadania IDEI, która w żadnych innych okolicznościach nie może być realizowana. Podążając za myślą Herdera, polscy myśliciele okresu Romantyzmu wierzyli, że Polska ma do spełnienia pewną misję wyznaczoną jej przez Opatrzność i aby mogła ją zrealizować, potrzebne jest suwerenne państwo. W tym samym czasie niemiecki filozof Hegel twierdził, że Polacy stracili państwo, ponieważ nie posiadali IDEI, która stymulowała by WOLĘ jego posiadania.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Hasbara w polskim Sejmie

MON odmawia przekazania wykazu dwupsństwowców w WP

Sawicki kłamcą - Prokuratrua umorzyła śledztwo z art 233 kk

Polska jest krajem rządzonym przez zachodnią agenturę. Nawet wielu b. agentów komunistycznej SB i sami oficerowie SB, służący wcześniej KGB i interesom ZSRR przewerbowali się na służbę CIA i Mosadowi. (za Jelcyna na masową skalę handlowano teczkami agentów KGB z bloku wschodniego, najwięcej przejęli teczek Mossad i CIA). Przecież wielu agentów SB, WSI, kontrwywiadu nie zostało ujawnionych, ponieważ przeszli ,,pozytywną” weryfikację i oni nadal są agentami służb. Pełną lustrację wraz z otwarciem teczek agentów bezpieki komunistycznej zablokował Pis i ich Prezydent. Najzdolniejsi z nich – byłych sowieckich agentów, którzy się prze werbowali jeżdżą na zloty Grupy Bilderberga i na Komisję Trójstronną (Olechowski, Belka), albo jak Czempiński (oficer wywiadu SB) otrzymują najwyższe odznaczenia USA za zasługi dla CIA. Inni agenci SB zostają szefami jewro-parlamentu. A hasbara wciąż udaje, że w Polsce “ściga” ruską razwiedkę. To zwłaszcza PiS i Kaczyńscy wciąż głośno krzyczeli i krzyczą, że Polską rządzi ruska agentura nie ,,widząc” rzeczywistych agentów z Mossadu i CIA, BND czy MI5 nie widząc, kto rozgrabił majątek narodowy, kto zadłużył Polskę, kto przejął banki, rozbroił armię, czyje wojska okupują Polskie terytorium.

Oczywiście, że Rosja ma w Polsce wywiad, ale jest on tępiony jak CIA w czasach PRL. A ci, co jeszcze nie zostali namierzeni, muszą się ukrywać i nie mają praktycznie żadnych wpływów na politykę.

Były szef rządu Oleksy musiał podać się do dymisji po tym, jak oskarżono go o to, że spotykał się z rosyjskim szpiegiem. Choć tego faktu nawet mu nie udowodniono. A gdy Kaczyński jako prezydent w Tel avive spotkał się na rozmowie w cztery oczy z szefem Mossadu, to nikt go nie oskarżał o szpiegostwo na rzecz Izraela.

Macierewicz, prowokator “ściga” ruskich agentów, a nie zauważa, że CIA miała tajne więzienia w Polsce, a prokurator prowadzący śledztwo smoleńskie w tajemnicy spotykał się z agentami CIA i FBI, którzy instruowali go jak wykorzystywać ,,śledztwo smoleńskie” w ataku na Rosję, a BBN po zbadaniu tej sprawy, oświadcza, że nikt nie steruje ,,śledztwem smoleńskim” z zewnątrz!!!!!!! Na tym właśnie polega oszukiwanie Polaków – straszy się ich ruskimi szpiegami, a agenci Mossadu towarzyszący wycieczkom młodzieży z Izraela do Auschwitz chodzą po polskich ulicach z bronią na wierzchu. A “polska” policja nie ma prawa ich zatrzymać.

Olechowski (Bilderberg) założył PO i wypromował na premiera Tuska. Belka, (Komisja Trójstronna) był szefem europejskiej sekcji MFW, lobbysta przy prywatyzacji PZU (wyceniał i sprzedawał akcje PZU) a obecnie jest szefem NBP. A rząd z Tuskiem na czele w lutym ubiegłego roku był na wspólnym posiedzeniu rządów Polski i Izraela w Jerozolimie. Lech Kaczyński i jego przyjaciel od biznesu Tusk zgodzili się na powrót do polski wielu żydów oraz obiecali pomoc Izraelowi w razie ataku na Iran. A mimo to hasbara wmawia Polakom, że PO, Komorowski i Tusk to ruscy agenci (tzn. gorsi agenci w ich rozumowaniu), ale nie zarzucają im, że są ulegli CIA, Mossadowi to im wybaczają, według nich można być agentem swoich prześladowców.

I niestety miliony w te brednie wierzą.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Były minister rolnictwa Artur Balazs w wywiadzie dla portalu „wPolityce.pl” rzucił nowe światło na okoliczności śmierci lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Oficjalnie Lepper był w depresji, ścigali go wierzyciele, więc w Warszawie 5 August 2011 roku targnął się na życie wieszając się, jak stwierdziła prokuratura, na haku od worka bokserskiego. Od początku budziło to wiele wątpliwości, the more, że sekcji zwłok dokonano dopiero trzy dni po śmierci lidera Samoobrony, a sam Lepper zapowiadał niewiele wcześniej powrót z hukiem na scenę polityczną i ujawnienie m.in. kulis okoliczności, jakie doprowadziły do upadku rządu Jarosława Kaczyńskiego. A to właśnie te wydarzenia, na czele z tzw. aferą gruntową, spowodowały, że ośrodek prezydencki utracił kontrolę nad polityką polską po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach, co stało się z kolei początkiem wypadków 10 April. Balazs podkreśla, że Lepper „nosił się z zamiarem ujawnienia pewnych rzeczy związanych z upadkiem rządu PiS. Chciał ujawnić pewne kulisy, rolę pewnych ludzi, fakty, które zmieniłyby powszechnie przyjęty obraz tych wydarzeń. Andrzej czuł się bardzo oszukany przez ludzi, którzy go wcześniej do pewnych działań pchnęli. Na pewno byli tacy, którzy mieli powody obawiać się tej wiedzy.” O jakich ludzi tu chodzi?

Andrzej Lepper miał piękne gospodarstwo, ale przede wszystkim chorego syna, który potrzebował leczenia. Czy ktoś, kto walczy o życie syna myśli o samobójstwie? Jeszcze bardziej jest ono wątpliwe w kontekście wydarzeń z dwóch dni poprzedzających tę śmierć. Jak mówiła Balazsowi żona Leppera, lider Samoobrony „był w domu w przededniu śmierci, był bardzo wystraszony, wręcz roztrzęsiony. Jakby się czegoś bał. Mówiła mi, że rozmawiali bardzo poważnie, zachęcała go by sobie dał spokój z polityką, że gospodarstwo, jak już mówiłem, bardzo piękne, go potrzebuje. To była według jej relacji bardzo dobra, pozytywna, porządkująca pewne sprawy rozmowa. Andrzej nocował w domu, a rano miał stwierdzić, że rzeczywiście żona ma rację, że jego czas w polityce minął, trzeba dać sobie spokój. Powiedział jednak, że musi tylko jeszcze pojechać do Szczecina, załatwić coś ważnego. He said, ze wróci wieczorem i jeszcze pogadają.”

A potem jest już coraz dziwniej: „Irena mówiła, że upiekła na wieczór kaczkę, którą bardzo lubił. Ale Andrzej się nie pojawił. Zaczęła więc do niego wydzwaniać. Dodzwoniła się dopiero w nocy. Był już zupełnie inny, bardzo ciężko przestraszony, nie umiał jej wytłumaczyć dlaczego nie przyjechał. Rzucał tylko nerwowo słowa: „musiałem pojechać do Warszawy, wiesz, coś się wydarzyło, jutro będę się z tobą kontaktował”. Opowiadała, że to brzmiało tak nienaturalnie, tak dziwnie, że nie mogła w nocy spać, czuła, że coś złego się dzieje. Od rana zaczęła do niego znów wydzwaniać. (…). Telefon odbierano w sekretariacie biura Samoobrony w Warszawie, musiał być przekierowany. W ten sposób łączyła się z dwiema osobami, w tym z Januszem Maksymiukiem. Mówiono jej, że Andrzej jest, ale niedostępny, nie mogą go poprosić do telefonu, że nie życzy sobie połączenia z nią, nie kazał odbierać telefonu. Takie bajki jej opowiadali. Rodzina była zdenerwowana, to nie była normalna sytuacja. Syn się w pewnym momencie zdenerwował, wziął telefon i powiedział do tych co odebrali w Warszawie: „słuchajcie, what's happening, dajcie mi ojca, bo jak tam wpadnę to was powystrzelam, chcę natychmiast rozmawiać z ojcem, chcę wiedzieć co się z nim dzieje, What happened, bo się boimy i martwimy” (…). To działo się około południa. Niedługo potem zaczynają się dziać rzeczy niepojęte. Wpada do ich domu w Zielnowie policja, ekipa w kominiarkach. Skuli kajdankami syna i mówią, że szykuje na kogoś zamach. Zabrali mu broń myśliwską, którą miał. Rozpoczynają normalne procedury, widać, że robią poważną sprawę. I właśnie w tym momencie dostają informację, że Andrzej Lepper nie żyje.”

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Gdy czytam te żale po upadającym Tusku na łamach "Frankfurter Rundshau" czy też "New York Times", który swoje przerażenie konkluduje stwierdzeniem: „Perspektywy powrotu Kaczyńskiego do władzy wywołują dreszcze u europejskich przywódców, a jego krytycy twierdzą, że zaszkodzi polskiej gospodarce, doprowadzi do izolacji Polski i popsuje kontakty z Niemcami” – to wiem, że Polska może się odrodzić tylko bez Tuska i jego akolitów.

Bo cóż lepszego dla międzynarodowego kapitału i globalnych firm może być niż premier rządu, siedzący w kieszeni banków międzynarodowych i firm zagranicznych, którego partia sprywatyzowała krajowe banki i zlikwidowała przemysł krajowy ? Taki premier, to jak ich przedstawiciel, który dla poprawienia zysków globalnych firm tak zmienił kodeks pracy, by polscy pracownicy stali się parobkami, pracującymi po 12 godzin dziennie, bez nadgodzin i za pensje, na które normalni ludzie splunęli by z daleka. Ci normalni ludzie, to wszyscy ci, którzy zdecydowali się ten kraj opuścić.

Ja nie muszę daleko szukać. Wszyscy młodzi w mojej rodzinie wyjechali z Polski, a wszyscy starsi – co jeszcze pracują – pracują zagranicą. Polska jest tylko miejscem zamieszkania i tylko dlatego, że z powodu wieku nie warto zaczynać życia od nowa na obczyźnie. Tu nawet nie można cieszyć się ze święta narodowego, tak jak je organizują Polacy w Stanach Zjednoczonych czy w Australii. Bo Tusk doprowadził już nawet do tego, że Święto Niepodległości jest zbędną uroczystością wobec Konferencji Klimatycznej, na którą przyjadą zadymiarze z całego świata.

Tusk nie jest jednak tym, który to „dzieło” zniszczenia Polski zaczął. Przedtem była cała plejada „europejczyków”, poczynając od Mazowieckiego, przez Bieleckiego, Lewandowskiego, Balcerowicza, czy też Millera, którzy oddali polski rynek Europie. Polska nie była jednak taka biedna, jak przysłowiowa „piękna ale biedna panna z Solidarności”. Resztki po tej Polsce sprzedał dopiero Tusk, w tym zwłaszcza polskie stocznie, gdzie cała historia z odzyskiwaniem wolności się zaczęła. Dziś nie mamy nie tylko wolności, ale i stoczni. Bo cóż to za wolność, gdy siedzimy w kieszeniach obcych banków, zadłużeni na blisko 900 miliardów złotych ? A do spłacenia tych długów nie mamy już do sprzedania ani jednej polskiej huty, ani jednej polskiej fabryki telewizorów, ani jednej polskiej fabryki samochodów, ani jednej fabryki silników okrętowych i tysiąca innych fabryk, które poszły z dymem tzw. prywatyzacji za grosze – pod nazwą Narodowy Fundusz Inwestycyjny. Ten, kto w ten „narodowy” fundusz zainwestował – to wszystko stracił. Dziś musimy długi Tuska i Vincenta spłacać z bieda-pensji i bieda-emerytur i w dodatku straszeni, że przybyły z Anglii, a kompletnie nieznany anglikom „bankier” odbierze nam emerytury. Jeśli się jeszcze bardziej nie zadłużymy w zachodnich bankach. Bo w obce ręce Tusk oddał nawet ministerstwo finansów…