Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

"więc nie jest wykluczone, że na alternatywę wobec PO zostanie wytypowane PiS. Skoro dotychczas nie wymyśliło prochu, to nie wymyśli go i teraz, dzięki czemu ustanowiony w 1989 roku przez generała Kiszczaka i jego konfidentów model kapitalizmu kompradorskiego pozostanie nietknięty mimo zasadniczej zmiany na politycznej scenie.
Wiadomo bowiem, że w demokracji najważniejsze jest przygotowanie prawidłowej alternatywy politycznej dla wyborców. A po czym poznać że alternatywa jest prawidłowa? Ano po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra - będą one wygrane."


Ach, jak ta historia się powtarza! Żyją jeszcze ludzie pamiętający czasy Edwarda Gierka, kiedy to pierwszym symptomem nadciągającej katastrofy było sławne poszukiwanie 20 miliardów. Operacja ta została nawet uwieczniona w literaturze, a konkretnie - w sławnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”, gdzie czytamy: „Potem pod hasłem „Pomożemy!” szukalim, wicie, tych miliardów. Niestety! Nic my nie znaleźli. Przecie tu Pcim, nie wyspa skarbów!” Tym razem szukać miliardów wypadło premieru Tusku, któremu zabrakło prawie tyle samo, bo akurat 24 miliardy. A zabrakło dlatego, że gospodarka - jak to mówią - „spowolniła”, w związku z czym spodziewane wpływy z podatków okazały się mniejsze, niż rząd zakładał w ustawie budżetowej. Na domiar złego, przy tych optymistycznych założeniach, deficyt budżetowy został zaprojektowany na poziomie maksymalnie dopuszczalnym przez ustawę o finansach publicznych. Tymczasem tegoroczny deficyt został niemal w 90 procentach osiągnięty przez rząd już pod koniec maja, w związku z tym pojawiła się konieczność skorygowania ustawy budżetowej. Sęk w tym, że na dobry porządek skorygować jej nie można, właśnie z uwagi na deficyt, zaplanowany już na najwyższym dopuszczalnym przez ustawę o finansach publicznych poziomie.

Ale znany z tak zwanej „kreatywnej księgowości”, to znaczy - różnych szwindli pozwalających ukryć przed opinią publiczną rzeczywiste rozmiary deficytu i długu publicznego minister Rostowski wykombinował sobie formułę, że ograniczenie deficytu płynące z ustawy o finansach publicznych się „zawiesi”, dzięki czemu można będzie skorygować ustawę budżetową jak gdyby nigdy nic - żeby w papierach wszystko grało. To znaczy - powiększy się deficyt o dodatkowe 16 miliardów, zaś 8 miliardów trzeba będzie „poszukać” po ministerstwach.

8 miliardów to ani dużo, ani mało, w proporcji do polskiego PKB, wynoszącego około 1700 miliardów, to niewiele - ale kiedy pomyślimy, co na propozycję cięć w ministerstwach musi odczuwać zaplecze polityczne Platformy Obywatelskiej i PSL, które te pieniądze uważało już za własne - to lepiej rozumiemy przyczyny, dla których notowania Platformy Obywatelskiej spadają, a rosną - Prawa i Sprawiedliwości. Najwyraźniej coraz szersze kręgi zaplecza politycznego Platformy dochodzą do wniosku, że możliwości dojenia Rzeczypospolitej pod administracją tej formacji zwolna się wyczerpują, toteż należy rozejrzeć się, jakie profity może przynieść przerzucenie poparcia na PiS - bo nawet w Piśmie Świętym napisano, że większa będzie radość w Niebiesiech z jednego nawróconego grzesznika, niż z dziesięciu sprawiedliwych mułów. A ponieważ prezes Kaczyński jest pobożny, a poza tym - serce ma, jak się należy, po lewej stronie, to i nawróconych grzeszników może być całkiem sporo, zwłaszcza gdyby okupująca nasz nieszczęśliwy kraj razwiedka dała swoim konfidentom rozkaz nawrócenia.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 "Po paru dniach od upublicznienia tych danych, staje się jednak coraz bardziej jasne, że rządzący świadomie kłamali ,żeby tylko trwać jak najdłużej przy władzy."

1. Premier Tusk i minister Rostowski informując o konieczności nowelizacji budżetu na 2013 rok przynajmniej o 24 mld zł, twierdzili, że następuje to na skutek głębszego niż się spodziewali kryzysu w krajach strefy euro i szerzej w UE i zbyt powolnych obniżek stóp procentowych banku centralnego przez Radę Polityki Pieniężnej.
Kryzys w krajach UE miał spowodować mniejsze zapotrzebowanie na towary produkowane w Polsce i tym samym nie było takiego jak do tej pory wzrostu eksportu, a to z kolei przełożyło się na słabsze oddziaływanie wskaźnika eksportu netto na wzrost PKB.
Z kolei RPP zbyt późno rozpoczęła cykl obniżek stóp procentowych i wprawdzie do tej pory było ich aż 6 i spowodowały obniżkę stóp o 225 punktów bazowych ale mimo tego nastąpił głęboki spadek PKB.
2. Kilka dni później chór wspierających ten rząd różnej maści ekspertów ogłosił, że Tusk i Rostowski wcale się nie pomylili, to była świadoma polityka rządu aby przyjąć zdecydowanie bardziej optymistyczne założenia do projektu budżetu niżby to wynikało z realiów ekonomicznych na jesieni 2012 roku.
Miało chodzić o to, żeby „zarazić” optymizmem konsumentów i inwestorów w naszym kraju aby ci pierwsi nie zmniejszali wydatków o charakterze konsumpcyjnym ci drudzy o charakterze inwestycyjnym i w ten sposób mieliśmy uniknąć głębokiego spowolnienia gospodarczego.
Ba znaleźli się i tacy eksperci, którzy poszli jeszcze krok dalej. Otóż ich zdaniem Rostowski zdecydował się wręcz na świadome wprowadzenie w błąd tzw. rynków finansowych poprzez przyjęcie optymistycznych założeń, a w konsekwencji i optymistycznego kształtu budżetu na 2013 rok, w wyniku czego obniżyła się rentowność polskich obligacji, a ponieważ potrzeby pożyczkowe naszego kraju oscylują wokół 150 mld zł rocznie, więc w ten sposób obniżone zostały koszty naszego długu publicznego.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Trzeba bezzwłocznie odebrać Polskę tym łobuzom!

Choć dzięki unijnym pieniądzom kraj z wierzchu wypiękniał, zżera go od środka post-komuszy nowotwór nazywany szumnie Trzecią Rzeczpospolitą.
Budżet zrujnowany. Gospodarka traci dynamikę. Wpędzono nas w praktycznie niespłacalne długi. Ukradziono nam emerytury. Szaleje korupcja. Bezrobocie deprawuje młodych. Dyskurs polityczny sięgnął rynsztoku. Rząd nierządem stoi. Chorzy umierają w kolejce na termin. Nastało prawo dżungli, kto silniejszy ten lepszy, cham chama chamem pogania, złodziej na złodzieju jedzie. Zdewastowano szkolnictwo, a uniwersytety produkują półanalfabetów systemem taśmowym. Nie ma już żadnych norm moralno etycznych. Pleni się podwórkowo bazarowa subkultura.

Prezydent nie potrafi sklecić kilku zdań podrzędnych bez zgubienia wątku, premier wyrzekł się poczucia wstydu i wbrew istocie demokracji wzywa do bojkotu głosowania. Marszałek Senatu w niegodziwy sposób oczernia przywódcę Związków Zawodowych. Minister finansów łże w żywe oczy. A zaprzedani władzy eksperci z tytułami profesora tłumaczą skołowanym ludziom, że tak właśnie trzeba.

Chyba jeszcze nigdy Polska tak nisko nie upadła. Państwo z dnia na dzień traci siły jak śmiertelnie chory organizm. Gaśnie entuzjazm i wiara w lepsze jutro. Polacy coraz bardziej się boją o swoje w pocie czoła uciułane oszczędności.

A butna i bezkarnie rozpasana władza gra na nosie coraz bardziej przygnębionym rodakom, którzy bezwolnie, jak dzieci we mgle wciąż jeszcze się łudzą, że kogo jak kogo, ale nas katastrofa gospodarcza nie dopadnie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
O zakazie tzw. uboju rytualnego w Polsce zrobiło się głośno – tak w kraju jak i na świecie. Oczywiście najbardziej oburzone są środowiska bezpośrednio zainteresowane, czyli głównie żydowskie, jednak największego sceptyka powinna zastanowić skala medialnego wrzasku, która nie ma żadnego uzasadnienia w praktycznym zastosowaniu zakazu w Polsce. 

Oto w wywiadzie dla Gazety Wyborczej Seweryn Aszkenazy ze Związku Postępowych Gmin Żydowskich odpowiada na pytanie: Jak wielu Żydów w Polsce potrzebuje koszernego mięsa?

“W Polsce jest mniej aniżeli 20 polskich ortodoksyjnych rodzin żydowskich. Zupełnie by im wystarczyło, by szochet [rytualny rzeźnik] raz na miesiąc oporządził jedną krowę. Zamrożone mięso można też sprowadzać z zagranicy. Można wreszcie jeść ryby. Tu jednak chodzi o interes. Za certyfikowanie koszernego mięsa się płaci. Im mniej tego mięsa – tym mniejszy zarobek.”

Jak widać z tej szczerej wypowiedzi, zakaz dotknie w Polsce bezpośrednio zaledwie kilkadziesiąt osób, zaś cały zgiełk toczy się nie o jakieś “swobody religijne” lecz o zwykły interes. Wielki interest grup żydowskich, które przy pomocy narzędzia o nazwie “koszerna żywność” rozwijają wielomiliardowe imperium oraz skuteczny system nadzoru, kontroli i wpływów na produkcję i rozprowadzanie żywności. Przypominamy w tym miejscu m.in. tekst Produkty koszerne najpopularniejszym segmentem żywności w Stanach Zjednoczonych, czyli zgoda Amerykanów na “Podatek koszerny”, który pokazuje, że system koszerności jest w gruncie rzeczy niezwykle skutecznym i przebiegłym kolejnym podatkiem, przekazywanym od każdego konsumenta do skarbca wybranej elity żydowskiej.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Stanisław Bulza

W artykule „Marksowski humanizm w praktyce" zacytowałem Autorów w wydanym w 1984 r. przez Niezależny Ośrodek Myśli Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej opracowaniu pt. „Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, którzy napisali: „Nie zdążono więc np. zlikwidować prywatnego rolnictwa, choć „technicznie” było to przecież możliwe”. Autorzy jakby żałują, że w czasach stalinowskich nie zniszczono polskiego rolnictwa. W PRL nie mogli, dopiero po 1989 r. stworzyła się dla nich taka okazja. Najpierw Balcerowicz potężnie zadłużył polskich rolników, na tej fali pojawił się Lepper, potem importowano wielki ilości zboża do Polski (wysypywanie zboża z wagonów przez rolników). Dopiero sytuacja polskich rolników zmieniła się po wejściu Polski do UE. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej eksport produktów rolno-spożywczych się potroił, a około 11% wartości całego polskiego eksportu stanowi właśnie żywność.

W ciągu ostatnich ośmiu lat liczba osób pracujących wyłącznie lub głównie w gospodarstwie rolnym zwiększyła się o 13 proc. – wskazują wyniki spisu rolnego przeprowadzonego jesienią 2010 r. Z pracy w gospodarstwie rolnym utrzymuje się ponad 2,2 mln osób. W 2002 roku było ich o 249 tys. mniej. Dane te zaskoczyły ekonomistów i socjologów. Chociaż spada liczba gospodarstw, ciągle dużo ludzi pracuje w tym sektorze. – Szczególnie niepokoi fakt, że to zatrudnienie rośnie – mówi dr Łukasz Hardt z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego (http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/685984.html, 11 lipca 2011 r.). W 1986 r. z pracy w rolnictwie utrzymywało się 3 mln. 885 tys. osób. Nastąpił więc spadek o 1 mln. 600 tys. osób.

W marcu 2012 r. uczestnicy Kongresu Eksporterów Polskich z dumą mówili: „Polski przemysł spożywczy pobił kolejny rekord. W 2011 roku nadwyżka w handlu zagranicznym żywnością osiągnie poziom 3 miliardów euro. Nasze produkty są już praktycznie wszędzie. W najbliższych dniach nawet Chiny otworzą swój ogromny rynek na polskie mięso (http://www.poland-export.pl/articles/2535, 01-03-2012). Do sukcesów polskich rolników przyczynił się też ubój rytualny. 30 proc. polskiej wołowiny z uboju rytualnego szła na eksport.

Polscy rolnicy bogacą się, mogą więc finansować swoją partię, a to już jest niebezpieczne dla wrogów Polski. Wcześniej zniszczono Wielkopolski Bank Rolny, potem polskiego przedsiębiorcę Kluskę i innych. A tylko dlatego, aby nie powstał polski kapitał. Przecież kapitał ten może finansować jakieś polskie inicjatywy lub partię polityczną. Przed wojną np. przedsiębiorcy i ziemianie polscy finansowali Stronnictwo Narodowe.

W Narodowym Spisie Powszechnym z 2011 r. narodowość polską zadeklarowało 97,09% ankietowanych. Jest więc tylko niespełna 3 % odmienności. Według tego spisu, tylko 7508 ankietowanych podało narodowość żydowską. W aferze o zakaz uboju rytualnego nie chodziło więc o nich. W aferze tej chodzi bowiem o zniszczenie polskiego rolnictwa. Jestem przeciwnikiem uboju rytualnego, ale w tym wypadku chodzi o interes polskiego rolnika, a tego będę bronił do upadłego.