Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Nie jest prawdą, że podział polityczny rozgrywa się na linii partyjnej lub linii politycznej typu lewica-prawica, a ściślej PO – PiS, wokół którego media prawego i lewego mainstreamu zbudowały całą swoją narrację. To podejście płytkie i skierowane do maluczkich, których jest większość i którzy nie wiedzą i nie mają wiedzieć, o co naprawdę chodzi w rozgrywkach politycznych.

Z mojego doświadczenia medialnego, zarówno blogerskiego jak i dziennikarskiego, gdy byłem naprawdę blisko polityków wynika, że rzeczywiste linie podziałów i rozgrywek odbywających się w polityce są dużo głębsze i naprawdę wielowarstwowe. Przeprowadzę teraz czytelników przez kolejne kręgi wtajemniczenia. Od tych dziś mniej ważnych do tych najistotniejszych.

Prosty podział okrągłostołowy

Wielu obserwatorów i uczestników sceny politycznej optuje za wprowadzeniem innego podziału wynikającego z układu okrągłostołowego, do którego władze PRL zaprosiły część tzw. opozycji (zwaną opozycją konstruktywną), ale większość opozycji nie zaprosiła (zwaną „oszołomami”). Do tej pierwszej należą działacze tak zwanej lewicy laickiej skupionej wokół Adama Michnika („odpieprzcie się od Generała”), który wszakże siedział w więzieniu, ale w luksusowych warunkach, dysponując materiałami piśmienniczymi, możliwością pisania esejów oraz odezw i ich publikacji poza murami. Do dzisiaj Adam Michnik nie wyjaśnił, jakim cudownym sposobem to robił walcząc z władzą i jak zadbał o swoje cieplarniane warunki.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Ekipa Donalda Tuska coraz częściej musi doświadczać poczucia zagrożenia, jeśli w wypowiedziach członków rządu pojawiają się bezpośrednie sugestie na temat rosyjskich intryg. Słowa szefa MSW o traktowaniu sprawy zwrotu Tupolewa jako „przełącznika do temperatury wewnętrznej w Polsce” wskazują, że grupa rządząca ma świadomość gry prowadzonej przez kremlowskich „przyjaciół”. Gry tak zaawansowanej, że nie warto już pytać - czy Rosjanie zmienią nam premiera, lecz – kiedy to nastąpi i jak w tej sytuacji powinna zachować się opozycja?
Od wielu miesięcy w działaniach Kremla można dostrzec intencję pozbycia się nazbyt skompromitowanego wspólnika oraz zamysł wykreowania grupy, która potrafi sprostać nowym, strategicznym planom Kremla. Podgrzewanie atmosfery wokół wraku, prowokacyjne wypowiedzi kremlowskich decydentów, publikacja zdjęć ofiar tragedii czy blamaż Tuska w rozgrywce jamalskiej – to tylko niektóre z elementów rosyjskiej strategii. Obrazu dopełniają kąśliwe publikacje rosyjskich mediów i coraz bardziej krytyczne oceny polskojęzycznych rezonatorów, „podszczypujących” premiera i jego ministrów.
Rosja wie, że obecna ekipa nie tylko traci poparcie Polaków, ale staje się coraz słabszym i bezwolnym przedmiotem w europejskich rozgrywkach. Nagromadzenie rozlicznych patologii związanych z funkcjonowaniem tej ekipy sprawia, że coraz trudniej radzi sobie z własnym społeczeństwem i nie potrafi zadowolić Moskwy w roli rosyjskiego konia trojańskiego.
Niemniej ważną przesłanką jest fakt, że ludzie obecnego reżimu współdziałali z Putinem przeciwko polskiemu prezydentowi i stali się zakładnikami kłamstwa smoleńskiego. Współpraca ta, nazwana w zeznaniach ministra Arabskiego „grą równoległą”, miała wyeliminować Lecha Kaczyńskiego z polityki zagranicznej i ośmieszyć go na arenie międzynarodowej. Wiedza o tych działaniach daje Rosjanom potężne narzędzia nacisku i może być wykorzystana w obecnej rozgrywce. Spotkania z wysłannikami Putina czy ustalenia dotyczące współpracy, szczególnie w obszarze służb specjalnych, są jednak mocno niewygodnym depozytem. Oczywiście - nie dlatego, iżby Tusk i spółka odważyli się wykorzystać tę wiedzę lub próbowali uwolnić od kurateli Moskwy. Jest to raczej kłopot, jaki sprawia skompromitowany i wyeksploatowany wspólnik, dla przestępcy, który zaplanował przejście z szarej strefy do legalnego biznesu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Krzysztof Rak „Imperializm bez imperium”.....””Trudno oprzeć się wrażeniu, że po przeszło 70 latach na Starym Kontynencie urzeczywistnia się teoria niemieckiego prawnika Carla Schmitta. Schmitt przewidywał, że społeczność międzynarodowa składająca się z równych w suwerenności państw narodowych przestanie istnieć. Zastąpią ją szersze struktury, które nazwał Großräumen (wielkimi przestrzeniami), których centrum tworzyć będą imperia (Reich), podporządkowujące sobie inne państwa. Wiele wskazuje na to, że wizje najwybitniejszego prawnika międzynarodowego Trzeciej Rzeszy będą miały szansę urzeczywistnić się dzięki Republice Federalnej Niemiec.”....”Największym beneficjentem wśród zwycięzców zimnowojennych zmagań stała się Republika Federalna Niemiec. Po zjednoczeniu została desygnowana przez światowego hegemona, jakim wówczas jawiły się Stany Zjednoczone, do „partnerstwa w przywództwie".Ogromna różnica potencjałów zdeterminowała stosunki polsko-niemieckie. W ciągu ostatnich dwóch dekad Polska stała się, używając terminologii polityki realnej, satelitą Niemiec. Dziwne, że tego typu określenie, wypychane jest ze świadomości polskich elit politycznych, zarówno tych germanofilskich, jak i germanosceptycznych.”....””Mniej Europy, 
więcej Niemiec”...”Niemcy znaleźli sensowniejszą, z punktu widzenia własnych interesów, odpowiedź na wyzwania nowej eurazjatyckiej konstelacji. Skutkiem marginalizacji geopolitycznej Europy Zachodniej jest wzrost mocarstwowej potęgi Niemiec.”....”Słabsza Europa to automatycznie silniejsza Republika Federalna Niemiec, która krok po kroku staje się dominującym mocarstwem na obszarze pomiędzy Atlantykiem i Bugiem „....”Co ciekawe, od kilku lat sami Niemcy, i to raczej politologowie niż politycy, zaczęli używać pojęcia dominacji do opisu pozycji swojego kraju w Europie. Oczywiście w Polsce tego rodzaju diagnozy są zakazane przez dominującą w mediach i na uniwersytetach germanofilską poprawność. „.....”W przypadku Grecji i Cypru kluczowe decyzje zapadały poza ich granicami, głównie w Berlinie, i były narzucane rządom i parlamentom via Bruksela.Unia przestaje być związkiem równych w swojej suwerenności państw narodowych. Zaczyna przypominać zhierarchizowaną strukturę podobną do modelu koncentrycznych kręgów, w którym centrum nadal cieszy się największym stopniem suwerenności, a peryferia najmniejszym.”....”Realia jednak mówią same za siebie. Przede wszystkim ogromne uzależnienie naszej gospodarki od gospodarki Niemiec. W roku 2010, podaję za „Rocznikiem Statystyki Międzynarodowej 2012" opublikowanym przez GUS, udział Niemiec w polskim imporcie wynosił 22 proc.(udział zajmujących drugie i trzecie miejsce Rosji i Chin wynosił po ok. 10 proc.), natomiast ich udział w polskim eksporcie wynosił 26 proc. (druga i trzecia Francja i Wielka Brytania osiągnęły po ok. 6 proc.). „....”Dysproporcja polega na tym, że jeśli dla Polski Niemcy to partner handlowy numer jeden, to dla Niemiec Polska zajmuje miejsce na początku drugiej dziesiątki. „....”Przede wszystkim raz na zawsze musimy pozbyć się europocentryzmu. Stary Kontynent przestał być pępkiem świata. Zakończyła się epoka Vasco da Gammy, epoka kilkuwiekowej globalnej dominacji Europy Zachodniej. Duch dziejów przeniósł się z regionu atlantyckiego do pacyficznego.Niemcy, Rosja, Francja i Wielka Brytania w wieku XXI nie ustanawiają już reguł globalnego porządku. W przyszłych grach geostrategicznych ich rola będzie drugorzędna, ponieważ coraz silniej odczuwają skutki zapaści demograficznej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przypominamy
„Wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła” to hasło partii rządzącej w powieści „Rok 1984” George’a Orwella. Również w „Folwarku Zwierzęcym” Orwell z dużym talentem pokazał jaką wagę przykładają systemy totalitarne do zmiany znaczenia słów. I chodzi przeważnie o zmianę znaczenia na dokładnie przeciwne. Ministerstwo Miłości w powieści Orwella to tajna policja skupiająca się na sianiu nienawiści, Ministerstwo Pokoju prowadzi wojny.

Obserwując obecny rozkwit Komuny 2.0 można wyraźnie dostrzec ten sam mechanizm. Partia wykorzystuje propagandę, by systematycznie, z ogromnym uporem, naginać i wykręcać słowa. Gdy działania te są rozłożone w czasie, mniej wnikliwemu obserwatorowi umknie moment, w którym wolność stała się niewolą.

Świetnym przykładem jest przekształcenie znaczenia słowa „prawo”. Partii udało się przekonać wielu z nas, że prawem jest każda legislacja przez nią wyprodukowana.

Rzeczywistość jest odmienna. To co produkuje nasz parlament, to czym zasypuje blisko pół miliarda ludzi Unia Europejska to są legislacje. To nie są prawa. Bardzo często są to anty-prawa. Można sobie wyobrazić akty legislacyjne jako skrzynie z amunicją. Każda ustawa, każde rozporządzenie to skrzynia z amunicją pozwalająca Partii rozwiązać problemy, których nie potrafiła rozwiązać dobrowolnie. Których nie powinna była w ogóle starać się rozwiązywać. To kolejna porcja amunicji w wojnie o podzielenie społeczeństwa na dziesiątki skłóconych grup.

Zaakceptowanie logiki, iż każda legislacja jest prawem prowadzi nieuchronnie do głębokiego totalitaryzmu, który zawsze kończy się ogromną przemocą, mordowaniem przeciwników i słabszych grup ludzi, ogólnym terrorem.

Ileż to razy w rozmowach słyszymy argumenty typu „w zasadzie to się z tym nie zgadzam, ale takie jest prawo”. Zasłanianie się „prawem” unijnym jest obecnie podstawowym narzędziem Partii. Przegłosowując parę tygodni temu ustawę o dopuszczeniu nasion GMO do obrotu w Polsce członkowie politbiura zasłaniali się koniecznością przestrzegania „unijnego prawa”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Właśnie „krasnoludy” od 24 już lat, rozdający karty pod stołem, przystąpiły do końcowej fazy – tym razem likwidacji telewizji publicznej. Właśnie wszyscy dziennikarze, montażyści i inni twórcy mają zostać zwolnieni z etatów i przejść do firmy prywatnej. W ślad za nimi pójdą pieniądze z naszych abonamentów.

W TVP zostanie jedynie rozbudowana administracja. Najpierw ograniczano stopniowo misję TVP, a teraz samą TVP.

Zaczęło się przed wielu laty. Otóż w 1992 r. jakiś „krasnolud” wpadł na pomysł samo-zatrudnienia w całej gospodarce. Stawało się ono coraz bardziej „modne”. Dyrektor TVP Oddział Katowice, Rafał Szymoński zwolnił wtedy wielu pracowników twórczych i proponował zakładanie jednoosobowych firm. Zmieniano wtedy kwalifikację kosztów. Istniały już różne głupawe wskaźniki dotyczące zatrudnienia i płac. Nowi – starzy pracownicy wystawiali faktury i stanowili upragniony koszt firmy. Gdy rozpoczynałam w 1994 r. pracę w TVP O/Katowice, dyrektor poinformował mnie, że chodzi o ograniczanie kosztów pracy. Po co płacić składkę ZUS, jak i tak w przyszłości emerytur nie będzie. Prorok czy co? A może gdzieś po prostu podsłuchał rozmowy „krasnoludów”?

Potem prezes Robert Kwiatkowski wyprowadzał produkcję telewizyjną na zewnątrz. Na TVP zaczęły masowo żerować spółki i spółeczki. Miało być tak nowocześnie i ekonomicznie. Następny krok, to próba prywatyzacji ośrodków regionalnych. Stały się dla władzy „krasnali” niebezpieczne, bo mogły pokazywać lokalne elity – kulturalne, naukowe i polityczne. Warto zdawać sobie sprawę, że media lokalne i regionalne pełnią największą rolę w komunikacji społecznej, nie tylko na linii władza – społeczeństwo, społeczeństwo – władza. Społeczeństwo dzięki nim może komunikować się między sobą. Informacje podawane są weryfikowalne. Manipulacja jest trudniejsza. Media regionalne służą lokalnym społecznościom. „Krasnale” postanowiły je „załatwić”. Najpierw wprowadzono słynne „pasmo wspólne”, a ograniczono regionalne. Wszystko ponoć zgodnie z wymogami ekonomii i „niewidzialnej ręki rynku” – tak to tłumaczyły „malutkim” autorytety wszelakie, na zlecenie oczywiście „krasnali”. Niedługo potem wprowadzono TVP – Info i zabrano antenę regionom. Dziwiono się przy tym, że jakoś reklamodawcy niechętni byli sponsorować program, który nie wiadomo czy się w ogóle ukaże, wszak zawsze może być transmisja z jakiejś niezwykle ważnej narady……No cóż, jak nie kijem, to go pałą.

Społeczna obrona Ośrodków Regionalnych była jednak zbyt silna. Żaden polityk nie mógł powiedzieć, jak zwykle, że nic nie wiedział.