Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Czy symbol krzyża pojawi się w polskim godle i herbach miast? Domagają się tego środowiska katolickie skupione wokół bydgoskiego stowarzyszenia Unum Principium.

Stowarzyszenie zasłynęło krucjatą przeciwko koncertowi Madonny w Polsce (wspólna akcja z komitetem Pro Polonia Mariana Brudzińskiego), protestowało też przeciwko spektaklowi muzycznemu "Superstar with... Jesus Christ”. Katolikom nie podobało się, że w finałowej scenie ulicznego musicalu widzowie mogli wydać wyrok na Jezusa Chrystusa. Teraz stowarzyszenie będzie walczyć o to, by w państwowym godle znalazł się krzyż. - Po prowokacji Trybunału w Strasburgu - jak orzeczenie w sprawie krzyża w klasie nazywa rzecznik stowarzyszenia Krzysztof Zagozda - chcemy zwrócić uwagę na to, że krzyż jest elementem polskiej tradycji, tej, która stworzyła naszą obyczajowość i system wartości. Bez krzyża nie ma narodu polskiego! - mówi z naciskiem.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Nieprzyjazne państwo
Dwa lata temu, jesienią 2007 r. środowiska gospodarcze z wielkimi oczekiwaniami przyjęły wyborcze zwycięstwo PO i utworzenie koalicyjnego rządu premiera Tuska. W swoim expose premier dużo mówił o zaufaniu, pragnieniu uzgadniania – w ramach rządów prawa – wspólnych stanowisk, a także o działaniach na rzecz umocnienia szacunku i o wsparciu dla przedsiębiorczości. „Nie bierze się pod uwagę tego, co najpiękniejsze i najważniejsze w wolnej gospodarce, że wolni ludzie, nieskrępowani zbyt wysokim podatkiem, zbyt skomplikowanymi przepisami, wytwarzają coraz więcej dóbr” – mówił premier w Sejmie 23 listopada 2007 r.
Z perspektywy dwu lat należy stwierdzić, że niewiele zrobiono, aby te dobre zapowiedzi w sposób satysfakcjonujący zrealizować. W pewnych obszarach sytuacja uległa nawet pogorszeniu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wiele osób w 1999 zapisało się do OFE, bo taki obowiązek nakładała na nich ustawa (osoby urodzone przed 1969 rokiem). Pozostali, którzy mieli prawo wyboru  pozostania w starym systemie ZUS lub przystąpienia do  tzw.II filaru (OFE) – zrobiły to, kierując się głównie przekonaniem, że zgromadzone przez nich środki na przyszłą emeryturę będą mogły być dziedziczone. Oznaczało to, że jeśli emeryt nie wykorzysta ich w całości po przejściu na emeryturę,  to pozostałość pieniędzy na koncie emerytalnym dostaną osoby przez niego uposażone, tojest współmałżonek, dzieci lub inna rodzina.Takie rozwiązanie było głównym  motywem kampanii reklamowej i  kosztownych działań marketingowych, prowadzonych przez poszczególne PTE oraz Urząd Nadzoru  Ubezpieczeniowego , którym kierowała Pani Lewicka, w randze wiceministra. Podstawowe szkolenia prawników i kadry menadżerskiej z PTE odbywały się w ww. urzędzie, a następnie, w centralach PTE, organizowano szkolenia dla kadr, zajmujących się sprzedażą –inaczej mówiąc, werbunkiem klientów do konkretnych OFE.

W grudniu 2008 roku Sejm uchwalił, a następnie prezydent RP, Lech Kaczyński podpisał, ustawę o emeryturach kapitałowych, na mocy której wprowadzono rozwiązania przeciwne do założeń reformy emerytalnej z 1999 roku. Bowiem nie będzie emerytur małżeńskich ani dziedziczenia pieniędzy gromadzonych na indywidualnych kontach w OFE. Przyjęta ustawa nie przewiduje zapowiadanych uprzednio przez rząd emerytur małżeńskich i wyklucza dziedziczenie zgromadzonych przez lata środków pieniężnych w OFE. Ale ktoś z tych pieniędzy na pewno skorzysta. Tylko dlaczego nie najbliżsi emeryta?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jest to państwo „miękkie” wobec silnych zewnętrznie i wewnętrznie, natomiast „twarde” wobec własnych obywateli.
Przed nami długa droga – tak tygodnik „Nasza Polska” (22.11.2005) zatytułował przedruk sejmowego wystąpienia lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego z 10.11.2005 r. W tym kluczowym politycznie wystąpieniu, J. Kaczyński przedstawił ową strategiczną drogę, która ma wieść do IV Rzeczpospolitej. Ma wieść do państwa, które zlikwiduje czworokąt składający się z części służb specjalnych, części środowisk przestępczych, części polityków i części środowisk biznesowych. Tyle, że przedstawione przez lidera PiS reguły tej strategii wskazują, że nie dość iż droga będzie długa, to jeszcze będzie to droga donikąd.
„Miękkie” państwo III Rzeczpospolitej
Budowane przez ostatnich 16 lat państwo III RP okazało się być tzw. „miękkim” państwem, używając określenia szwedzkiego ekonomisty i socjologa Gunnara Myrdala. Okazało się być europejską wersją państw tzw. III Świata, a mówiąc bardziej precyzyjnie oligarchicznym państwem semiperyferyjnego kapitalizmu zależnego. Jest to państwo „miękkie” wobec silnych zewnętrznie i wewnętrznie, natomiast „twarde” wobec własnych obywateli. To państwo, o czym już namacalnie można się było przekonać dzięki pracom sejmowych komisji specjalnych w sprawach „afery Rywina”, „afery Orlenu” i „afery PZU-Życie” charakteryzuje się trzema cechami:

- niskim stopniem skuteczności i efektywności działania aparatu państwowego, aż po niemożność rozwiązania trwałego szczególnie trudnych spraw, w tym dotyczących bezpieczeństwa egzystencjalnego milionów Polaków,
- niskim stopniem praworządności i służebności publicznej władzy państwowej, aż po samowolę i anarchię w poszczególnych korpusach cywilnych aparatu państwa,
- wysokim stopniem korupcji finansowej i politycznej aparatu państwowego, aż po kryminogenność i kryminalność poszczególnych praktyk tego aparatu.
Te trzy cechy czynią z III RP państwo niebezpieczne dla przyszłości swych obywateli.
Co wszakże jest najważniejsze, to fakt, iż te trzy cechy „miękkiego” państwa, są cechami strukturalnymi, a nie koniunkturalnymi. Nie są zależne ani od zmiennych układów partyjnych w parlamencie, ani od personalnych i osobowych składów samych partii. Te trzy cechy są niezmienialnymi w ramach ustrojowych rozwiązań III RP, co dobitnie dowiodło ostatnich 16 lat. I kolejne 16 lat „długiej drogi” w ramach tych rozwiązań tego państwa nie zmieni. A najważniejszym pytaniem jest pytanie o to, jakie to ustrojowe rozwiązania oraz jakie ustrukturyzowane siły społeczne za tak wysokim stopniem nieudolności, niepraworządności i korupcji w III Rzeczpospolitej stoją? Albo inaczej – co odtwarza stale i na nowo, mimo zmieniających się rządów owe „czworokąty” ukrytej oligarchicznej władzy?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Część mass mediów nie bez satysfakcji donosi, że koncern medialny ojca Tadeusza Rydzyka ma się źle, czego dowodem mają być dramatyczne apele dyrektora Radia Maryja do słuchaczy o zwiększenie datków na działalność rozgłośni. W moim przekonaniu sugestie niektórych dziennikarzy jakoby RM miało się źle i chyliło ku upadkowi są przedwczesne, bowiem niejeden raz o. Rydzyk w tak dramatyczny sposób apelował do swoich radiosłuchaczy.

Bez wątpienia trochę grosza przyda się toruńskim mediom, ale moim skromnym zdaniem ten apel o. Rydzyka do radiosłuchaczy ma drugie dno. Otóż można dostrzec, że rozpoczął się proces powolnej dezintegracji środowiska Rodziny Radia Maryja. Duża część radiosłuchaczy toruńskiej rozgłośni jest zdezorientowana tym, że o. Rydzyk nadal udziela poparcia PiS, który sprzeniewierzył się przy głosowaniu nad konstytucyjnym wzmocnieniem ochrony życia poczętego. Duża grupa zwolenników RM nie może zrozumieć też dlaczego tacy ludzie jak Jerzy Robert Nowak w wyborach do Parlamentu Europejskiego nawoływali do głosowania na kandydatów PiS takich jak: Beata Kempa, Arkadiusz Mularczyk, czy Zbigniew Ziobro, którzy poparli Traktat Lizboński. Już podczas wyborów do PE można było zauważyć proces odpływu głosów części radiosłuchaczy RM na innych kandydatów prawicy konserwatywno- katolickiej. Ot, chociażby bardzo dobry wynik działającego praktycznie w pojedynkę, bez zaplecza i struktur Marka Jurka i jego Prawicy Rzeczpospolitej, a przecież Toruń nie udzielił mu poparcia.

Przed wyborami do PE miałem okazję kilkakrotnie rozmawiać z ludźmi słuchającymi RM i albo już wtedy deklarowali, że na PiS głosować nie będą „bo to zdrajcy i farbowani katolicy”, albo deklarowali głosowanie na PiS, ale nie dlatego, że partia Kaczyńskich jest dobra, tylko dlatego, że nie ma na kogo głosować, czyli według nich wybierali „mniejsze zło”. Tak więc proces dezintegracji ludzi słuchających RM, jako jednego, zwartego elektoratu jest faktem i to nie mogło ujść uwadze o. Rydzyka.