Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Utożsamianie miejsca katastrofy z miejscem odnalezienia ciał 96 osób, w którym osoby te zakończyły życie NIE WYDAJE SIĘ BYĆ PRAWDZIWE z wielu ważnych powodów:

1) Jak sami dobrze pamiętacie pierwsze zdjęcia z miejsca katastrofy oraz wypowiedzi zwłaszcza Sławka Wiśniewskiego - oprócz roztrzaskanych szczątków samolotu, błota, połamanych drzew i kilku małych ognisk nie widziano żadnych ciał. Ciała można było zobaczyć kilka godzin później... jak one tam się znalazły? (Istnieje na to kilka wersji ale to na osobny komentarz przy okazji).

2) Stan obrażeń rozpoznanych ciał osób zaginionych wskazuje wyraźnie na to, że zmarły one w różnych dla siebie okolicznościach, które to cechy uszkodzeń wykluczają obrażenia zadane w trakcie tego samego wypadku lotniczego. Dodatkowo, ciała pewnej ilości ofiar nie posiadały obrażeń zewnętrznych, a co świadczy o tym, że powodem zgonu nie były fizyczne obrażenia ciała typowe dla katastrofy lub podobne, a śmierć nastąpiła skutkiem wystawienia tych osób na działanie środków biochemicznych wewnętrznych, np. otrucia."

3) We krwi ofiar 10/04 znaleziono tlenek węgla (chodzi o stężenie hemoglobiny tlenkowęglowej (COHb)). Jej poziom jest badany m.in. u osób zmarłych w wyniku zaczadzenia niesprawnym piecykiem gazowym czy pożaru.Naturalne stężenie karboksyhemoglobiny w organizmie nie przekracza 2-3 proc., u palaczy – nawet 12 proc. Tymczasem trzy osoby, były niepalące, a poziom hemoglobiny tlenkowęglowej wyniósł u nich 6 proc., 12 proc. oraz 16 proc. Czwarta – gen. Andrzej Błasik (protokół z badań jego krwi był upubliczniony przez MAK) – palił, więc w jego przypadku stężenie na poziomie 7,7 proc. nie dziwi. Zdaniem dr Grażyny Przybylskiej-Wendt, ekspert medycyny sądowej stężenie COHb musiało być „przyżyciowe”, co oznacza, że jeszcze przed śmiercią ofiary zaczerpnęły powietrza zawierającego tlenek węgla.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Mieszkańcy Śląska rozpoczynają wielką akcję -  „Tak dla Elektrowni, to tak dla Śląska”, która ma na celu przekonanie władz państwowych do podjęcia poważnych kroków, mających na celu przekonanie zarządu grupy PGE do zmiany decyzji dotyczącej rozbudowy bloków 5 i 6 Elektrowni Opole.
Jeszcze w październiku ubiegłego roku premier Donald Tusk przekonywał, że inwestycja związana z Elektrownią Opole, jest kluczową kwestią z punktu widzenia interesu naszego kraju. Osobiście nie słyszałem, aby zmienił zdanie w tym temacie. Jednak wystarczy przytoczyć bliższy przykład: wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński, jeszcze w marcu, goszcząc z wizytą w Opolu, przekonywał, że dojdzie do rozbudowy bloków elektrowni. Podkreślał znaczenie ten inwestycji nie tylko dla regionu, ale również całego kraju. Jak wszyscy widzimy, stało się zupełnie inaczej. Grupa PGE wycofała się ze swoich kilkuletnich planów dotyczących rozbudowy elektrowni.
Dlatego na portalu społecznościowym Facebook, uformowała się grupa „Tak dla Elektrowni”, która przytacza trzy podstawowe postulaty:
Dla mieszkańców Śląska nadszedł moment, w którym niezależnie od poglądów politycznych na inne kwestie, trzeba się zjednoczyć i wyrazić swoje zdanie: Żądamy realizacji planowanej od kilku lat inwestycji rozbudowy Elektrowni Opole o dwa kolejne bloki! To sprawa ważna dla regionu i bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. 3 powody za rozbudową Elektrowni Opole 1. Opolskie nie będzie miało pracy. 2. Śląskie nie sprzeda węgla 3. Dolnośląskie nie będzie miało prądu!

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Panstwo zdało egzamin, tylko nie pamięta gdzie i kiedy…

 

Dobre wiadomości nadeszły z Ministerstwa Obrony Narodowej.

„Podczas remontu w Rosji polski przedstawiciel przez cały czas był przy samolocie” – zapewnia były wiceszef MON Marcin Idzik w reakcji na twierdzenia z raportu zespołu parlamentarnego, prowadzonego przez Antoniego Macierewicza.

Prace remontowe tupolewa nadzorowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego – zapewnia Idzik, obecnie wiceprezes Grupy Bumar. – Przez cały czas pobytu w Samarze jedna osoba nie opuszczała tego samolotu, cały czas tam była. Nie pamiętam, czy była to osoba z pułku (36. specpułk, do którego należał samolot) czy z SKW…

Nie wiadomo kto i nie wiadomo skąd – ale był i i nadzorował, na sekundę nie spuszczał samolotu z oka. Gdy wychodził do toalety, rosyjscy mechanicy z zakresu lotnictwa i specjaliści innego zakresu wstrzymywali prace i czekali, aż polski nadzorca wróci na swój posterunek.

Żadna mysz się do samolotu nie prześliznęła w Samarze, ani tym bardziej żadna pluskwa. Taki to był szczelny nadzór!

Dowiedzielibyśmy się o tym nadzorze pewnie więcej, gdyby wiceminister przypomniał sobie, kto nadzorował.

Z badaniem katastrofy smoleńskiej jest, ogólnie biorąc, problem amnezji.

Jacyś eksperci podobno badali wrak zaraz po katastrofie, ale nikt nie pamięta kto badał. Żaden ekspert jak dotychczas nie przyznał się i nie powiedział – ja badałem.

Podobnie z badaniem brzozy, są wiadomości, że była badana i mierzona, ale nie wiadomo kto ją zbadał i kto ją zmierzył, z dokładnością plus minus dwa metry. Nikt się osobiście do badania, a zwłaszcza do pomiarów nie chce przyznać.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Stanisław Bulza

Orwellowski świat

Wszyscy znamy powieści G. Orwella „Folwark zwierzęcy” i „Rok 1984”, ale mało kto wie, że George Orwell był komunistą. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Eric Arthur Blair (1903-1950). Natomiast przyjęte nazwisko George Orwell było literackim lub masońskim pseudonimem. W 1936 roku brał udział w rewolucji w Hiszpanii, gdzie został członkiem hiszpańskiej partii komunistycznej i walczył w szeregach POUM (Robotniczej Partii Zjednoczenia Marksistowskiego), później w przybyłych z Anglii oddziałach ochotników wystawionych przez brytyjską Independent Latour Party. Po powrocie do Anglii w lecie 1938 roku wstąpił do Niezależnej Partii Pracy. Orwell był komunistycznym rewizjonistą, czyli wyznawcą pism młodego Marksa, który obecnie panuje. Był bowiem zwolennikiem socjalizmu demokratycznego.

Gdy Orwell rozpoczynał pracę nad „Folwarkiem zwierzęcym” zamierzał, na przykładzie wyimaginowanej rzeczywistości zaatakować, system komunistyczny w wydaniu radzieckim. Opowieść jest alegorią. Bajka o zwierzętach symbolizuje sytuację polityczną w ZSRR. Za pomocą ironii, sarkazmu i kpiny pisarz obnaża ułomności i przewrotność panującego tam systemu.

W innej powieści zatytułowanej „Rok 1984” świat podzielony jest pomiędzy trzy walczące ze sobą mocarstwa. Jedno z nich Oceania, rządzone jest przez Wielkiego Brata, któremu udało się wmówić obywatelom, iż żyją w państwie idealnym. Obywatele poddani są nieustannej inwigilacji i kontroli, rząd ingeruje w najbardziej intymne sfery życia, nieprawomyślnych eliminuje lub podporządkowuje sobie ich umysły, zamieniając w gorliwych wyznawców. Główny bohater, Winston Smith, ponad wszystko ceni prawdę i niezależną myśl. Zostaje za to osadzony w więzieniu, gdzie za pomocą fizycznych tortur funkcjonariusze systemu „pomagają mu wrócić na łono społeczeństwa”. W konsekwencji Smith staje się lojalnym obywatelem, a jedynie co czuje, to bezgraniczna miłość do Wielkiego Brata.

Choć powszechnie twierdzi się, że powieść ta nie miała w zamierzeniu być proroctwem, to jednak G. Orwell, jako komunista, znał ich plany opanowania świata i zaprowadzenia nowego porządku. Ujawnił te plany i jeszcze na tym zarobił. Zdobył sławę. Ludzie czytając powieść w swej naiwności nawet nie przypuszczają, że opisywany w powieści porządek jest obecnie wdrażany w życie.

Przykład: Orwell w powieści stworzył pojęcie „nowomowy”. Władze wprowadzają do języka „korekty” polegające na usunięciu z niego pojęć negatywnych z punkty widzenia rządzących. Według założeń twórców „nowomowy”, rzeczy i zjawiska, o których nie można mówić, nie istnieją. Między innymi w ten sposób, poprzez kontrolę języka władza kontroluje społeczeństwo. Dziś orwellowskie pojęcie „nowomowy” zastąpiono pojęciem „politycznej poprawności”, które w nowym porządku świata jest już normą.

Rząd światowy „KOMITET 300” ma w swoich planach nie tylko redukcję ludności świata, ale też zapanowanie nad pozostałym przy życiu ludźmi, kontrolowanie ich i sterowanie pracą mózgu i kontroli umysłu, dokładnie jak w orwellowskiej powieści.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Z Władysławem Protasiukiem, ojcem mjr. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy lotu do Smoleńska, rozmawia Marta Ziarnik

Rosyjska prokuratura wystąpiła do Polski z wnioskiem, by to rodziny ofiar identyfikowały głosy swoich bliskich. Przerażające, ale niestety prawdziwe.

– Nawet nie wiem, jak to skomentować. Przecież to jest ponowne uderzanie w nasz ból, naszą przerażającą stratę. To jest tak, jakby ktoś miał znów wbijać nam zardzewiały pręt w serce! Czy wyobraża sobie pani, jak my – nadal cierpiące po stracie rodziny, schorowani rodzice i niemogące pogodzić się z losem wdowy i sieroty – mielibyśmy teraz przesłuchiwać nagrania, na których są zapisane ostatnie minuty i sekundy życia naszych ukochanych? Jak serce matki czy ojca może znieść przerażone głosy ich dziecka, które staje w obliczu nieuniknionej katastrofy?! Jak tylko o tym pomyślę, to zaczynam trząść się ze zdenerwowania. To jest zwykłe bestialstwo ze strony Rosjan, znęcanie się nad nami, próba wdeptania nas w ziemię. Poza tym, proszę mi powiedzieć, czy spotkała się pani z czymś podobnym, żeby to rodziny miały identyfikować głosy swoich bliskich z nagrań? Przecież od tego jest prokuratura i szkoleni do tego specjaliści. To jest ich zadanie. Mam nadzieję, że tym razem polska prokuratura wykaże się choć odrobiną taktu i profesjonalizmu i nie zgodzi się na podobne absurdalne pomysły. Jako ojciec jednej z ofiar, dowódcy załogi, apeluję w tym miejscu do prokuratury o uszanowanie naszego bólu.

Czytał Pan sobotni wywiad z szefem rosyjskiej grupy śledczej Michaiłem Guriewiczem?

– Obił mi się o uszy.

„W razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu” – to brzmi jak preludium do postawienia Pańskiemu synowi zarzutów.