Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dane osobowe publicystów są łakomym kąskiem dla agentur. Pozwalają na użycie sądów do nękania procesami i wyrokami. Nieformalne naciski skutkują zwolnieniami z pracy. Stosowane są zastraszanie, szantaż. Zdekonspirowani muszą milczeć na pewne tematy.

Tekst pierwotnie opublikowany jako: Niebepieczeństwa rezygnacji przez publicystę z anonimowości: Anrzej Szubert. Proszę o linkowanie do tekstu oryginalnego.

Niebepieczeństwa rezygnacji przez publicystę z anonimowości: Anrzej Szubert

Jest to pierwsza część cyklu tekstów na dość drażliwy temat anonimowości w sieci i metod agentury (wszelkiej) w walce o identyfikację tożsamości przeciwników - między innymi przez podpuszczanie do ujawnienia tożsamości i pomawianie o agenturalność, gdy ktoś świadomy zagrożeń, używa pseudonimu.
1. Jaka jest stawka w grze o utrzymanie anonimowości?
Czytelnikowi może się wydawać, że z panującym obecnie systemem można wojować z otwartą przyłbicą. Wszak sporo "odważnych" osób na zachętę dla naiwnych publikuje na różnych stronach internetowych pod "swoim nazwiskiem" lub autentycznie ujawniając swoją tożsamość. Czytelnika może szokować, że w przestrzeni publicznej funkcjonują "dyżurni antyeskimosi" (zapewne z "licencjami na antyeskimosizm"), zajmujący się typowo rasistowskim opluwaniem "Eskimosów" (Leszek Bubel) - i włos im z głowy nie spada. Naiwnym, którzy uwierzą w wolność słowa, o ile zaczną głosić autentycznie niebezpieczne - bo prawdziwe - diagnozy, mogą niestety grozić bardzo poważne kłopoty. Osoby z dorobkiem naukowym publikujące obiektywną prawdę historyczną są natychmiast niszczone:

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Unia bankowa zbliża się wielkimi krokami. Jednocześnie coraz wyraźniej widać, czym ten nowy, biurokratyczny potwór ma naprawdę być - pisze Arkady Saulski.

Na temat jednolitego nadzoru bankowego mówiło się już od dłuższego czasu, jednak dopiero we wrześniu bieżącego roku wyraźnie zarysowano czym ten projekt ma naprawdę być, zaś pretekstem do wdrożenia takiego obernadzoru miały być wstrząsy w sektorach bankowych poszczególnych państw UE, wpływające na ich stabilność. Nadzór miał obejmować państwa strefy euro, jednak jak to w Unii bywa, przewidywano także możliwość akcesji państw spoza eurolandu. Przez długi czas spekulowano, jaki miałby być zakres takiego obernadzoru – czy byłaby to jedynie instytucja kontrolna? Czy miałaby instrumenty ingerencji w sektory bankowe zrzeszonych państw? Według przedstawionego projektu, Europejski Bank Centralny mógłby nie tylko odbierać licencje bankom, ale także podejmować próby restrukturyzacji w instytucjach finansowych. Ponadto EBC miałby możliwość przeprowadzać drobiazgowe kontrole w instytucjach bankowych. Nadzór objąłby 6 tys. instytucji bankowych w Europie. Początkowo na temat projektu sceptycznie wypowiadali się dyplomaci Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Także i ze strony Polski początkowo napływały sygnały, iż rząd jest raczej „na tak” jeśli chodzi o przystąpienie do jednolitego nadzoru. Minister finansów Jacek Vincent Rostowski projekt wejścia Polski do nadzoru uznał za wart rozpatrzenia, z kolei związana z Platformą Obywatelską eurodeputowana Danuta Huebner uznała, iż Polska powinna rozważyć „maksymalne wejście”. Z czasem ten entuzjazm ostygł, choć bardziej wskutek sceptycyzmu Niemiec aniżeli chłodnej analizy sytuacji dokonanej przez Polską dyplomację. Widać przecież, iż trendy płynące z Berlina są przez polski rząd traktowane raczej jak rozkazy „do wykonu” aniżeli głos jednej z sąsiednich stolic. Jednak wskazywanie na daleko idącą „służalczość” naszego rządu wobec Berlina to doprawdy kopanie leżącego – wróćmy więc do meritum, czyli do samej unii bankowej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Raport o Polsce pod rządami PO


Rozpoczął się nowy rok – szósty rok rządów Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Poprzednie pięć należy już do historii, ale ich skutki będziemy odczuwać jeszcze długo. Dlatego na początku nowego roku prezentujemy raport na temat stanu państwa i społeczeństwa po tak długim okresie rządów tej ekipy. Pokazujemy w nim fakty, o których wyborcy nie powinni zapomnieć – także w roku 2013, w którym najpewniej nie będą mieli okazji pójść do urn. Ujęliśmy te fakty w trzynastu działach, z których każdy stanowi “piętę achillesową” obecnego rządu.

1.Demografia

Od początku lat 90. niska liczba urodzeń nie gwarantuje już prostej zastępowalności pokoleń, co oznacza, że w przyszłości będzie nas coraz mniej. Najmniejsza liczba urodzeń w okresie powojennym miała miejsce w 2003 r. (351 tys.), przez kolejne lata wzrastała – aż do 2009 r. (417 tys.), ale za rządów PO znów mamy do czynienia z wyraźnym regresem: w 2010 r. urodziło się 413 tys. dzieci, a w 2011 r. już tylko 391 tys. W ostatnich latach wyraźnie rośnie też liczba dzieci urodzonych w związkach pozamałżeńskich, która wynosi już 18-21 proc., podczas gdy w latach 90. było to zaledwie 6-7 proc. Od początku rządów Tuska spada też liczba zawieranych małżeństw (w 2011 r. było ich 207 tys. – o 21 tys. mniej niż rok wcześniej) i rośnie liczba rozwodów (w 2011 r. rozwiodło się 65 tys. par – o ponad 3 tys. więcej niż rok wcześniej).

2.Bezrobocie

W pierwszym roku rządów PO stopa bezrobocia wynosiła niespełna 10 proc. (a były miesiące, że nie przekraczała 9 proc.), ale od tego czasu cały czas rośnie. Dane GUS z listopada 2012 r. mówią o 12,9 proc., podczas gdy miesiąc wcześniej było to jeszcze 12,5 proc. To oznacza 2 mln 58 tys. bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy (o 63 tys. więcej niż przed miesiącem). W tym samym czasie liczba wolnych miejsc pracy nie przekraczała 50 tys. ogromnej większości (84 proc.) bezrobotnych nie przysługuje prawo do zasiłku.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Rozmowa z senatorem Grzegorzem Biereckim, współtwórcą spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych w Polsce.
Stefczyk.info: W Senacie we wtorek odbyło się głosowanie nad ustawą budżetową. Jak Pan ocenia przebieg debaty?

Grzegorz Bierecki: Budżet został przyjęty tuż przed ustawowym terminem konstytucyjnym. Senat zakończył głosowanie tuż przed jego upływem. Senat jest zdominowany przez polityków koalicji, więc ustawa budżetowa została przyjęta. W czasie debaty padło wiele ciekawych wypowiedzi. Udało nam się bowiem wypytać ministra Rostowskiego, a potem zastępującą go wiceminister o stan finansów państwa. Rostowski w czasie debaty podał, że we wpływach z roku 2012 brakuje około 16 miliardów złotych. To jest porównywalne do tzw. dziury Bauca, która za czasów AWS była szeroko komentowana. Obecnie mamy dziurę Rostowskiego, która jest równie wielka.

Co dane, o których Pan mówi, oznaczają?

To oznacza, że środki, które były zbierane przez ministra Rostowskiego na prefinansowanie potrzeb, były de facto wykorzystywane na realizację bieżących zadań budżetu. Inną możliwością jest tłumaczenie, że minister zaniechał realizacji części zadań budżetowych. Jak było naprawdę dowiemy się w najbliższych miesiącach. Słuchaliśmy ministra i musieliśmy przyjąć jego słowa bez możliwości weryfikacji. Informacja o brakujących 16 miliardach w budżecie z racji niższych wpływów VAT, akcyzy i CIT jest niewątpliwie ważnym wydarzeniem.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Bierzmy przykład - we Francji ziemię rolniczą może kupić każdy, pod warunkiem, że jest francuskim rolnikiem

1. Kończy się okres ochronny

1 maja 2016 roku kończy się 12-letni okres ochronny na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców, ustalony przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Od tej daty obywatele państw należących do Unii będą mogli kupować polską ziemię na tych samych zasadach, na jakich mogą ja nabywać polscy obywatele.

A kupować będzie co. Choć zasoby polskiej ziemi kurczą się, Mamy wciąż ponad 14 milionów hektarów ziemi rolnej (objętej dopłatami z UE), licząc po ok. 25 tysięcy złotych za ha – polska ziemia rolnicza to majątek wart co najmniej 350 miliardów złotych. Ziemia i lasy to największy majątek, pozostający wciąż jeszcze w polskich rękach, którego władza PO-PSL póki co nie była w stanie sprzedać.

Dziś cudzoziemcy, ci z Unii i ci spoza UE, mogą kupować nieruchomości, w tym ziemię, tylko na podstawie zezwolenia Ministra Spraw Wewnętrznych. Skala sprzedaży nieruchomości cudzoziemcom, jak wynika z oficjalnych sprawozdań MSW jest niewielka, Kilka tysięcy hektarów rocznie. Mówi się jednak o tym, że zawarto już wiele pozornych transakcji zakupu ziemi na podstawione osoby, że obywatele polscy są tylko tzw. słupami, a rzeczywistymi nabywcami ziemi są cudzoziemcy, którzy od 2016 roku będą te transakcje legalizować już na własny rachunek. Z tego powodu strajkują obecnie rolnicy w Szczecinie i mają świętą rację.

Czy zatem od 2016 roku czeka nas masowy wykup polskiej ziemi rolnej?

3. Masowy wykup polskiej ziemi jest bardzo prawdopodobny

Ziemia rolnicza staje się dobrem coraz bardziej cennym, z uwagi na zagrażający światu poważny kryzys żywnościowy. Według prognoz FAO – Światowej Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa – w 2050 rok świat będzie potrzebował aż o 70 procent żywności więcej niż obecnie, w związku ze wzrostem liczby ludności z obecnych siedmiu do około dziewięciu miliardów, a także w związku z wzrostem spożycia w miarę podnoszenia się standardów życia. Tymczasem ziemi uprawnej na świecie jest coraz mniej, zajmują ja rozbudowujące się miasta, budowane drogi, linie kolejowe, zapory wodne itp. A żywność jest tylko z ziemi i z morza. Możemy poszukiwać alternatywnych źródeł energii, z atomu, czy z kosmosu, ale nie da się znaleźć alternatywnych źródeł żywności, białka z kosmosu się nie sprowadzi. I to jest powód, dla którego wielki biznes światowy interesuje się coraz bardziej produkcją żywności, chcąc nad tym przejąć pełną kontrolę.