Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Przypominamy

W oryginalnym tekście zawarte są jasne, spójne i logiczne propozycje rozwiązania problemu.
W wersji skrótowej, poniższej, pominięte są wszelkie wyliczenia, tabele i dane statystyczne.

Warto także spojrzeć tu by zobaczyć jak wygląda sytuacja demograficzna Europy wobec ekspansji islamu.
http://www.youtube.com/watch?v=IbC5CxzhvtA

Stanisław Mikołajczak

Zasada solidarności społecznej w wychowaniu i utrzymaniu dzieci i młodzieży jako gwarant suwerenności demograficznej Polski

Od dłuższego czasu Polska znajduje się w niebezpiecznej sytuacji demograficznej. Przy utrzymaniu trwających już wiele lat tendencji rozwoju, a właściwie regresu, populacyjnego Polsce grozi radykalna zmiana jej pozycji w Europie, a przede wszystkim w stosunkowo krótkim czasie 2-3 pokoleń całkowita zmiana etnicznego składu obywateli państwa z wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami politycznymi, społecznymi, kulturowymi, religijnymi i innymi. W naszym położeniu geopolitycznym, uwzględniając historyczny wymiar naszych dziejów, zwłaszcza ostatnich wieków, widać jasno, że tylko ludny, zwarty etnicznie, prężny populacyjnie naród ma trwałą szansę na niezagrożony niezależny i suwerenny byt państwowy.
Patrząc z tej perspektywy najistotniejszymi celami ogólnymi i długofalowymi polskiej polityki, polskiej racji stanu powinny być dwa założenia: suwerenność energetyczno-surowcowa kraju i suwerenność demograficzna narodu. One powinny determinować wszystkie inne cele i działania narodowe i państwowe jako pochodne tych dwóch podstawowych, jako swego rodzaju polityczno-ekonomiczny rachunek ciągniony polskiego interesu narodowego i państwowego. Bez trwałego zapewnienia suwerenności w tych dziedzinach nie ma mowy o suwerenności i niezależności politycznej polskiego państwa.

Co to jest suwerenność demograficzna narodu (państwa), jakie są konsekwencje jej utraty?
Przez suwerenność demograficzną narodu (państwa) rozumiem taki kształt jego struktury demograficznej - w ujęciu dynamicznym, który sprawia, że obywatele państwa są w stanie zapewnić funkcjonowanie wszystkich struktur państwowych i wszystkich usług, które państwo i jego różnorodne struktury i agendy także pozapaństwowe, pozarządowe, społeczne – mają obowiązek spełniać, a więc np. zapewnić ciągłość i choćby minimalny poziom wypłat emerytur i rent, świadczenia zdrowotne, opiekę nad ludźmi starymi, terminalnie chorymi itd.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dług publiczny, czyż może być coś gorszego? Media przegapiły ważny moment w polskiej historii.  Dług publiczny niebawem przekroczy 1 bln zł (przynajmniej zdaniem niektórych, bo wg oficjalnych danych to brakuje nam jeszcze 150 mld zł. I to równie dobrze może być statystycznym kłamstwem). Bilion to jedynka z 12 zerami, która wygląda tak: 1 000 000 000 000. Żeby spłacić tę kwotę, przeciętny Polak musiałby pracować  24 mln  lat.

Oczywiście jest to niemożliwe, a takie porównanie nie służy niczemu innemu, tylko pokazaniu jak bardzo mocno jesteśmy zadłużeni. Na głowę każdego mieszkańca Polski, od oseska do starca, przypada 26 tys. zł długu publicznego. W Polsce pracuje niecałe 16 mln ludzi. Zatem, aby spłacić tę kwotę, każdy zatrudniony musiałby przez rok pracować jak niewolnik nie otrzymując za swoją pracę ani złotówki, a wszystkie wytworzone dobra i usługi oddawać za darmo wierzycielom. Pewne jest, że w tej sytuacji cały szczaw z nasypów byłby wyżarty…
Sama obsługa długu publicznego to ponad 51 mld zł rocznie, czyli stanowi to ponad 15% budżetu naszego kraju. W zasadzie są to pieniądze wywalone w błoto, za które nie kupuje się żadnego dobra i usługi, nie zabezpiecza ludzi społecznie, nie wydaje na wojsko. To tylko pewny dochód osób i instytucji, które pożyczyły rządowi pieniądze na realizację celów, na które nigdy nas nie było stać.

Teoretycznie Polakom żyje się coraz lepiej. Tak wynika ze wskaźników, np. Human Development Index. Tylko, że jest to życie na kredyt.W zasadzie to mnie zawsze najbardziej zastanawiało. Gdzie jest ten bilion złotych? Jakoś nie zauważyłem złotych latarni w parkach. Na co wydaliśmy te pieniądze?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Plebiscyty
    Po pierwszej wojnie światowej dominowała zasada „samostanowienia narodów”. Upadły imperia: Pruskie, Austro-Węgierskie, Rosyjskie i Osmańskie. Pojęcia kajzer, cesarz, car i sułtan przeszły do historii. Miały powstać niepodlegle państwa. Kongres Paryski i Traktat Wersalski z dużym wysiłkiem studiował rozmieszczenie etniczne narodów i starał się tak narysować granice, by odpowiadały one rzeczywistości w terenie. Gdzie były wątpliwości, tam zarządzono plebiscyty. Granice miały odpowiadać woli ludności. W wyniku przyjętych granic było wiadomo, że pozostaną ludzie nie w tym państwie, w którym by chcieli. Wprowadzono więc traktat o mniejszościach, nadając im różne prawa i to pod kontrolą międzynarodowej Ligi Narodów.
    Plebiscyty jako rozwiązanie problemu mieszanej ludności nie sprawdziły się. Agitacja przedplebiscytowa tylko zaogniła niesnaski między sąsiadami. Sam wynik plebiscytów był trudnym do interpretacji. Na przykład na Śląsku okazało się, że miasta są niemieckie a wieś polska. Jak tu wykreślić linię graniczną, która satysfakcjonowałaby obie strony? Patrząc na wyniki powiatami otrzymywało się inny obraz, niż patrząc gminami (jak wymagał Traktat Wersalski). W pierwszym przypadku duże połacie niemieckie, a w drugim polskie, z wyspami niemieckimi. Międzynarodowa komisja wykreśliła granicę korzystną dla Niemców. Konsekwencją były powstania śląskie w obronie wyniku plebiscytu. Ostatecznie wykreślona granica nie zadowoliła żadnej ze stron. Pozostały animozje między ludnością polską i niemiecką, które nie zatarły się do czasu drugiej wojny światowej.
    Plebiscyt na Warmii, Mazurach i Powiślu odbył się 11 lipca 1920 r., a więc wtedy gdy zbliżała się nawała bolszewicka na Polskę. Pozostanie w Niemczech wydawało się dla ludności bezpieczniejsze i w rezultacie plebiscyt przegraliśmy. Nie odzwierciedlał on realnej sytuacji w terenie.

Transfery ludności

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

„W państwie rządzonym dobrze wstyd być biednym. W państwie rządzonym źle – wstyd być bogatym.” – Konfucjusz

Nasza ojczyzna dryfuje w kierunku marginalizacji i stagnacji, a my przyglądamy się bezsilnie jak przyszłość naszego kraju, naszych dzieci, naszych najbliższych, naszych rodaków coraz częściej przybiera pesymistyczne kształty. Potrzebne są gruntowne zmiany gospodarcze i polityczne. Pogłębiające się patologie władzy i społeczeństwa prowadzą do kolejnych ludzkich tragedii, biedy, bylejakości i regresu większości sfer naszego życia. Czy istnieje możliwość odwrócenia tej tendencji i powrotu na ścieżkę faktycznego a nie PR-owskiego rozwoju?
W zasadzie bardzo wiele zostało już powiedziane i przemyślane w tej dziedzinie, pozostaje jedynie wybrać najlepsze rozwiązania i rozpocząć pracę nad szczegółami – usystematyzowanie szerokiego planu działań to pierwszy krok. Potrzeba przebudowy poczynając podstaw gospodarczych, etycznych, społecznych, filozoficznych, prawnych co oznacza w praktyce, że dokonać tego może duża grupa zaangażowanych osób, fachowców w wielu dziedzinach. Powstaje pytanie, czy jako wspólnota, jako Polacy jesteśmy w stanie zaproponować całościowy kompletny plan alternatywy, czy jako naród bezwzględnie i bestialsko tępiony intelektualnie i gospodarczo oraz skutecznie rozbijany mentalnie, potrafimy czegoś takiego dokonać? Czy kłótliwość, wzajemna niechęć, zazdrość, pieniactwo, warcholstwo które to cechy są rzekomo stygmatem Polskości pozbawią nas tej szansy, czy może raczej uda się nam wyrwać z dezintegracji i nędzy inspirowanej wspólnie przez potężnych sąsiadów, globalne grupy wpływu z pomocą rodzimych zdrajców? Bez względu na odpowiedź na to pytanie, uważam że warto podjąć próbę zmian w Polsce.
Sam fakt świadomości potrzeby zmian i wola tych zmian, to bardzo wiele, ale określenie formy i skutecznego sposobu ich wprowadzenia to coś zupełnie innego i znacznie trudniejszego. W Polsce dominują koncepcje wprowadzenia zmian odgórnie w ramach reformy obecnej struktury państwa, których wspólnym mianownikiem jest uzależnienie ich od przejęcia władzy. Możemy podzielić je na dwie grupy:

1. Koncepcja legislacyjna – uzdrawiająca moc ma przynieść Polsce zmiana władz ustawodawczych, a co za tym idzie określonych przepisów prawa (np. konstytucji, ordynacji wyborczej (np. wprowadzenie JOW), praw związanych z gospodarką). Koncepcja ta wydaje się być bardzo atrakcyjna, bo zmiany mają się pojawić błyskawicznie po zmianie prawa, niejako jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jednak w praktyce wymagają osiągnięcia większości w parlamencie, najlepiej samodzielnego posiadania 2/3 głosów w sejmie co jeszcze nikomu w III RP nigdy w historii demokratycznych wyborów się nie udało. Na straży złego prawa i wynikającej z niego uprzywilejowanej pozycji też kompletnie skompromitowany i zabetonowany wymiar „sprawiedliwości”. Trzecim mankamentem tego rozwiązania jest fakt notorycznego łamania prawa przez władzę wykonawcza, ustawodawczą i sądy, w tym konstytucji, co całkowicie poddaje w wątpliwość skuteczności tej koncepcji.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W polskich szpitalach abortowane są dzieci, u których podejrzewa się chorobę lub wadę. Lekarze wywołują poród, żeby dziecko umarło. Jeśli przeżyje, to już po porodzie jest zostawiane bez pomocy na śmierć. To zgodne z obecnym prawem aborcyjnym.

W polskich szpitalach abortowane są dzieci,

u których podejrzewa się chorobę lub wadę.

Zabijane są późno w ciąży. Lekarze wywołują poród, żeby dziecko umarło.

Jeśli przeżyje, to już po porodzie jest zostawiane bez pomocy na śmierć.

To zgodne z obecnym prawem aborcyjnym.

“Kompromis aborcyjny” pochłania każdego roku setki nowych ofiar,

zdecydowana większość z nich to dzieci podejrzewane o chorobę.

Liczba aborcji eugenicznych rośnie dramatycznie z roku na rok.