Państwo
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 4893
Prof. Włodzimierz Bojarski
KILKA REFLEKSJI DOTYCZĄCYCH PRZYSZŁEJ KONSTYTUCJI TRZECIEJ NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Uwagi uzupełniające do projektów społecznych
Na początek przypomnę kilka uzupełnień, które jako senator R.P. I kadencji zgłosiłem do senackiego projektu Konstytucji w 1991 r. i które nadal uważam za istotne i potrzebne:
Po pierwsze, proponowałem, żeby uzupełnić pierwsze słowa inwokacji tego projektu Konstytucji, które brzmią: “W imię Boga Wszechmogącego”, słowami tradycyjnego sformułowania z Konstytucji 3 Maja, na którą się powołujemy: “W Trójcy Świętej Jedynego”. To uzupełnienie nie przeszkadzało wielonarodowej, wielowyznaniowej Rzeczypospolitej przez szereg stuleci – i myślę, że ma tutaj także charakter nawiązania do tego, co piszemy w sprawie Konstytucji 3 Maja.
Po drugie, proponowałem, żeby początek artykułu 3, zastąpić sformułowaniem: “Podstawą stanowienia wszelkich praw Rzeczypospolitej były, są i pozostają po wsze czasy chrześcijańskie zasady ładu moralnego oparte na prawie naturalnym, zapisanym w sumieniu człowieka. Żadne stanowione w Polsce prawa ani przyjmowane przez Polskę konwencje międzynarodowe nie mogą być sprzeczne z zasadami tego ładu moralnego”.
Po trzecie, w artykule 8, dotyczącym stosunku i praw Kościoła katolickiego, proponowałem dopisać: “z uwzględnieniem historycznej misji i wielkich zasług tego Kościoła dla Narodu i Państwa Polskiego. Wszak zasługi te i stale realizowana służba człowiekowi nie mają równych sobie w działalności innych związków wyznaniowych, a ponadto staramy się szanować i zachowywać prawa nabyte”.
Po czwarte, proponowałem rozdział pierwszy Konstytucji uzupełnić o dodatkowy artykuł stwierdzający: “Dniami wolnymi od pracy w Rzeczypospolitej Polskiej pozostają tradycyjnie wszystkie niedziele w roku oraz niektóre święta państwowe i religijne, określone w drodze ustawy. Zakres dopuszczalnej działalności produkcyjnej i usługowej realizowanej w dni wolne od pracy reguluje ustawa”.
Piąte proponowane przeze mnie uzupełnienie senackiego projektu Konstytucji obejmowało dodatkowy artykuł stwierdzający: “Środki społecznego przekazu w Rzeczypospolitej Polskiej: działalność rozgłośni radiowych, telewizyjnych i wielkonakładowej prasy oraz ich importowanie i rozprowadzanie w kraju podlegają kontroli społecznej, regulowanej ustawowo. Niedopuszczalne jest tworzenie w tym zakresie jakichkolwiek monopoli: państwa, partii politycznych czy innych podmiotów”.
Środki masowego przekazu stały się już od czasu wielkiej rewolucji francuskiej najpotężniejszą władzą w państwie, obok władzy pieniądza. Za czasów C. L. Monteskiusza ich wpływ nie uwidocznił się jeszcze w pełni i o nich nie pisał. Natomiast od okresu rządów jakobińskich już świadomie zakulisowo manipulowano tymi władzami, pozostawiając je poza kanonami konstytucyjnymi oraz poza świadomością i kontrolą społeczną.
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 4662
Krzysztof Świątek 11-08-2013 rp
Mieszkańcy Warszawy rządy obecnej prezydent odczuli na własnej skórze. Boli ich, że ukochanym miastem rządzi taka osoba – pisze publicysta.
Mariusz Ziomecki w „Rzeczpospolitej” z 17 lipca, w artykule „Polityk w tarapatach”, w kontekście kolejnych podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej i informacji, iż prezydent Warszawy dojeżdża do ratusza prywatnym autem, trafnie zauważył, że „nic tak nie uwiarygodnia polityki jak gotowość decydentów do osobistego poddawania się wprowadzanym restrykcjom”.
Pani prezydent ma powód, by unikać miejskich autobusów i tramwajów. To strach przed mieszkańcami
Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wie nawet, ile aktualnie kosztuje bilet 20-minutowy, czym skompromitowała się przed słuchaczami radiowej „Jedynki”. Ma jednak powód, by unikać miejskich autobusów i tramwajów – to strach przed mieszkańcami, od których usłyszałaby codziennie sporo cierpkich słów.
Na wyliczenie pełnego katalogu grzechów Hanny Gronkiewicz-Waltz nie starczyłoby miejsca w jednym wydaniu „Rzeczpospolitej”, więc litościwie ograniczę się do siedmiu głównych.
I. Życie w stolicy stało się strasznie drogie
Od początku urzędowania Hanna Gronkiewicz-Waltz podnosi podatki i opłaty za co tylko się da – od opłat za wodę, czynsze komunalne, wywóz śmieci, abonament za parkowanie, po lokalne podatki i bilety komunikacji.
W sierpniu 2011 pani prezydent zaplanowała aż trzy tury podwyżek cen biletów ZTM i dwie już zrealizowała. W niespełna 2,5 roku bilet jednorazowy podrożeje o niemal 100 proc. – z 2,8 zł w sierpniu 2011 do 5,2 zł w styczniu 2014. Dobowy – z 9 zł do 18, a na II strefę – z 14 do 30 zł.
Tym samym 24-godzinny bilet w stolicy Polski przebije ceną dobowy bilet w stolicy Niemiec! W Berlinie przez cały dzień można podróżować w obu strefach za 6,5 euro. Tyle, że stolicę Niemiec oplata siatka kilkunastu linii S-bahnów i U-bahnów, czyli naziemnego i podziemnego metra, które w godzinach szczytu kursuje co minutę.
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 4229
KWP w Radomiu/-
Inspektor Karol Szwalbe nakazał usunąć krzyże z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu i podległych jej komisariatów. Namawiał też policjantów, by nie szli w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę.
Tak wynika z pisma, jakie radomscy policjanci skierowali do komendanta mazowieckiej policji inspektora Cezarego Popławskiego.
Szefowi radomskiej policji nie podobał się również wizerunek św. Michała Archanioła, patrona policjantów.
Zachowanie komendanta, który pełni swoją funkcję od dwóch miesięcy, zbulwersowało policjantów, którzy postanowili skierować w tej sprawie pismo do komendanta wojewódzkiego policji. Podpisali się anonimowo jako „Policjanci KMP Radom i jednostek podległych”.
Oprócz komendanta wojewódzkiej policji Cezarego Popławskiego z listem funkcjonariuszy zapoznał się również ks. bp Henryk Tomasik, ordynariusz diecezji radomskiej.
Rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Justyna Leszczyńska nie chciała wczoraj komentować sprawy, odsyłając nas do Mazowieckiej Komendy Policji z siedzibą w Radomiu, gdzie pismo zostało skierowane.
Nie chciała także komentować sprawy ściągania krzyży w radomskiej komendzie miejskiej i zniechęcania funkcjonariuszy do udziału w pielgrzymce na Jasną Górę. Komenda mazowiecka potwierdza, że takie pismo wpłynęło i zostanie rozpatrzone.
– Mam nadzieję, że jest to tylko incydent, a nie trend, który będzie postępował w całej policji – komentuje senator Wojciech Skurkiewicz (PiS), który zapowiedział złożenie pytania poselskiego skierowanego do szefa MSW i komendanta wojewódzkiego policji z siedzibą w Radomiu.
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 4774
Masowe zwolnienia, spadek wynagrodzeń i poziomu życia to efekty drakońskich obciążeń narzuconych przez Unię Europejską (FOT. REUTERS)
Grecja jest krajem o znacznie ograniczonej suwerenności. Hellada nie utraciła niezależności z dnia na dzień, nie stało się to na skutek gwałtownego kataklizmu politycznego, ale był to proces trwający od wielu lat. Warto mu się przyjrzeć, bo powinien być przestrogą także dla Polski.
Jednym z największych problemów Greków jest to, że posiadają euro, utracili zaś tak podstawowy instrument ochrony gospodarki, jakim jest własna waluta. I można powiedzieć, że Ateny same zaczęły sobie kręcić sznur na szyję, gdy w latach 90. podjęły polityczną decyzję, że Grecja musi znaleźć się w strefie euro. A ponieważ gospodarka tego kraju i jego finanse były w złym stanie, rząd postawił na kreatywną księgowość. Zamiast reformować gospodarkę, na wielką skalę zaczęto fałszować statystyki, zwłaszcza te dotyczące deficytu budżetowego i długu publicznego.
Grecki rząd aktywnie wspierali bankowcy z największych banków inwestycyjnych świata, zwłaszcza z Goldman Sachs. Chodziło o poprawienie na papierze wskaźników finansowych i dlatego amerykański bank dokonywał dla Grecji operacji walutowych typu swap. Polegało to na tym, że zamieniał dług Aten wyrażony w dolarach i jenach na euro po sztucznym kursie.
Co ciekawe, w czasie gdy Goldman Sachs pomagał Grekom w prowadzeniu kreatywnej księgowości, jednym z jego wysokich urzędników był obecny szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Zaprzeczał on jednak, aby osobiście był zaangażowany w te machinacje. I choć dowodów przeciwko Draghiemu nie przedstawiono, niesmak pozostał, bo EBC jest teraz jednym z nadzorców Aten.
Dzięki księgowym sztuczkom deficyt greckiego sektora finansów publicznych teoretycznie mieścił się w wyznaczonym przez UE limicie 3 proc. PKB. Grecy w 2002 roku, gdy zaczęła działać strefa euro, byli teoretycznie w znakomitej sytuacji, bo deficyt wynosił oficjalnie tylko 1,2 proc. PKB. Ale potem okazało się, że faktycznie poziom niedoborów w kasie państwa sięgał aż 5,2 proc. PKB.
Teraz wielu greckich ekonomistów pomstuje na ówczesne władze, że weszły w układ z bankami inwestycyjnymi, że uruchomiono w ten sposób proces, który doprowadził do obecnej zapaści. Inni samokrytycznie przyznają, że ta polityka wszystkim odpowiadała. Politycy, których wspierały media, opowiadali się za przyjęciem euro, Grekom wmówiono, że wspólna waluta to dobrobyt, nikomu więc tak naprawdę nie zależało na tym, aby prostować fałszerstwa, mówić prawdę o sytuacji ekonomicznej kraju i ją naprawiać. Potem było już za późno.
Przychodzi krach
Grecy przez kilka lat żyli w błogiej nieświadomości. Krach przyszedł w 2009 roku –dłużej po prostu nie dało się zamiatać pod dywan problemów ekonomicznych kraju. W październiku przedterminowe wybory parlamentarne wygrywają socjaliści z PASOK, przejmując po sześciu latach władzę z rąk prawicy. Premier Jorgos Papandreu musiał powiedzieć prawdę o greckich finansach, a była ona szokująca. Grecja jako członek strefy euro powinna mieć deficyt budżetowy na poziomie nie większym niż 3 proc. PKB, a dług publiczny – maksymalnie 60 proc. PKB. Tymczasem dziura budżetowa na koniec 2009 roku wyniosła aż 12,7 proc. PKB. Z kolei dług publiczny doszedł do poziomu 120 proc. PKB. Agencje ratingowe natychmiast obniżyły wskaźniki wiarygodności finansowej Grecji, a kraj popadł w recesję, bo na to wszystko nałożyła się także np. wyższa niż w innych krajach inflacja.
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 4011
Trudno mi jest wytłumaczyć dlaczego nieprawidłowa jest prywatyzacja Wyścigów czy stadniny w Janowie. Pozwolę sobie zatem posłużyć się przykładem powszechnie znanej instytucji kulturalnej jaką jest Filharmonia Warszawska. Tak wyglądał budynek Filharmonii przed wojną.
Teraz wygląda trochę gorzej, ale swoją misję pełni wyśmienicie. Ale przecież wszystko powinno mieć prywatnego właściciela . Filharmonia też. Zaprezentuję trzy wzorcowe modele prywatyzacji tej instytucji.
I Model pierwszy. (à la łąki oborskie)
Ministerstwo Skarbu desygnuje grupę 10 osób do zakupu Filharmonii czyli budynku, instrumentów, nut, strojów muzealnych za 1 milion złotych. ( słownie jeden milion pln) Wśród tych 10 osób jest profesor prawa Chojnadach, oraz znana bizneswoman Franciszka Kichniarz. Jest to gwarancją właściwego zarządzania majątkiem Filharmonii, zgodnie zresztą ze świętym prawem własności.
Ministerstwo Kultury i Sztuki podejmuje decyzję o natychmiastowym wydzierżawieniu budynku Filharmonii od jej właścicieli za 10 milionów rocznie. Przecież ta instytucja jest niezwykle społeczeństwu potrzebna. Widać od razu jak doskonale się sprawdza prywatny właściciel. Taka stopa rocznego zysku jest niełatwa do osiągnięcia.
Strona 85 z 318
RadioMaryja.pl
13 sierpień 2025
Katolicki Głos w Twoim domu- Władze Serbii: W ciągu minionej doby w kraju odnotowano 181 pożarów
- V. Orban: Rosja wygrała wojnę, Ukraina ją przegrała; Zachód musi to zaakceptować
- Informacje Dnia, godz. 02.00
- Informacje Dnia: Skrót informacji z kraju i ze świata
- BBN: w czwartek prezydent Karol Nawrocki wręczy nominacje generalskie
- Polski Punkt Widzenia: Waldemar Buda (12.08.2025)
- Tzw. ustawa wiatrakowa – pułapka na nowego prezydenta
- Pielgrzymi z Torunia dotarli na Jasną Górę
- Wypłaty z KPO wstrzymane w związku z aferą
- PKP Cargo rozpoczyna masowe zwolnienia – niemal 800 osób straci pracę tylko do końca września
- Zbliża się koniec wojny na Ukrainie? Już w najbliższy piątek Donald Trump spotka się z Władimirem Putinem
- Prezydent K. Nawrocki: Symbole banderowskie w Polsce są nie do zaakceptowania. To byli mordercy, zwyrodnialcy, którzy odpowiadają za śmierć około 120 tysięcy naszych współobywateli, naszych przodków