Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

„Kaczyński, podkreślając, że przyszłość oznacza Polskę. „....„Zaś w kwestii ubezpieczeń społecznych zadeklarował wprowadzenie mechanizmów, które pozwolą na swobodny wybór formy ubezpieczenia się, a także - rezygnację na własną odpowiedzialność z wszelkiej formy ubezpieczenia się. „....”Polska potrzebuje przywództwa „ ...(źródło )


Mój komentarz

Chodziło o OFE i emerytury , mam nadzieję ,że obietnica Kaczyńskiego była przemyślana .Zresztą wpisuje się ona w poparcie przez PiS koncepcji tak zwanej emerytury kanadyjskiej

„ Kaczyński, PiS proponuje „System kanadyjski, zwany też emeryturą obywatelską, polega na zagwarantowaniu przez państwo jednakowego świadczenia dla wszystkich obywateli, którzy płaciliby jednakową niską składkę. „....”Dwa lata temu pomysł wprowadzenia systemu kanadyjskiego rzucił lider PSL Waldemar Pawlak. Według jego szacunków składka miała wynosić 120 zł miesięcznie, co w przyszłości miało przynieść ok. 1000 zł emerytury. PSL chętnie wróciłoby do niego. – Niestety nasz liberalny koalicjant nie chce poprzeć liberalnego pomysłu – mówi rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. „.....”System kanadyjski był też postulowany przez Centrum im. Adama Smitha. Według projektu Centrum miałby być finansowany z podatków ogólnych, a nie składek płaconych do ZUS. Szacunkowa emerytura obywatelska miałaby wynosić 900 zł.”...”To uczciwy i realistyczny system. Obecnie obowiązujący upadnie, co widzimy np. w Grecji.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Czy Krakowskie Przedmieście było "poligonem" loży P3?

Skoordynowana, stała, wielopłaszczyznowa akcja przeciwko osobom modlącym się na Krakowskim Przedmieściu rozpoczęła się w lipcu 2010 r., potem była intensyfikowana, by zacząć słabnąc na przełomie 2010 i 2011 roku i wreszcie zaniknąć wiosną 2011 roku.

Zaangażowane w niej były policja, straż miejska i, jak wszystko na to wskazuje, jakieś służby specjalne oraz bojówki tworzone w pewnych wypad­kach, prawdopodobnie z funkcjonariuszy; w innych z tzw. ludzi marginesu oraz innych osób.

Jaki był główny cel tej akcji?

Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć.

         Być może, że chodziło o likwidację grupy modlitewnej lub przynaj­mniej ograniczenie jej do kilkuset czy kilkudziesięciu osób (wielu ludzi nie przychodziło się modlić na Krakowskie Przedmieście z obawy przed ataka­mi i represjami, przed upokorzeniem).

Być może jednak chodziło o to, by represje spowodowały zwiększenie tej grupy do kilku czy kilkunastu tysięcy ludzi, tak, by mogło dojść do ja­kiejś konfrontacji i rozwiązania siłowego.

Jedno wydaje się być pewne. Krakowskie Przedmieście było, według mnie ewidentnie, poligonem doświadczalnym, miejscem gdzie w mi­kroskali odbywał się eksperyment, który potem można by powtórzyć jużw skali większej, eksperyment, który, ponadto, miał pozwolić na udzielenie odpowiedzi na wiele istotnych pytań.

Jakie były owoce tej pracy na "poligonie': tego eksperymentu?

         Udało się doprowadzić propagandowo do tego, że grupa modlitewna

została odizolowana od społeczeństwa. Propaganda przedstawiała ją jako oszołomów, swego rodzaju nową sektę, "ludzi PiS-u". Społeczeństwo, gru­py prawicowe i katolickie nie identyfikowały się w żaden sposób z grupą modlitewną i przestały interesować się jej losami, w tym krzywdą jaka ją spotykała.

Sukces był tutaj olbrzymi. Można było łamać prawa człowieka i prawo polskie bezkarnie. Nikt prawie nie reagował, nikt na to nie zwracał uwagi, nie przebijało się to do świadomości społecznej i świadomości elit.

To niesamowite i przerażające: w środku Polski, na głównej ulicy mia­sta działy się rzeczy, które nie przeszłyby w komunistycznym PRL-u.

Był to test z pewnej podstawowej wrażliwości wolnościowej i związanej z godnością człowieka.

Nikt prawie nie przeszedł go pozytywnie. Nie prze­szła go zdecydowana większość dziennikarzy. Nie przeszli go policjanci i strażnicy miejscy, przechodnie, wreszcie prawicowe, patriotyczne i kato­lickie środowiska i elity. Reagowało tylko Radio Maryja, Telewizja Trwam, "Gazeta Polska”, od pewnego momentu również "Nasz Dziennik”, nieliczne znane osobistości.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Prostytutki powiększą nasze PKB – w jednym z artykułów w “Dzienniku Gazecie Prawnej” czytamy, że w przyszłym roku wszystkie kraje Unii Europejskiej będą wliczały do dochodu narodowego prostytucję, przemyt oraz produkcję i handel narkotykami. Częściowe dane dotyczące narkotyków, przemytu i prostytucji już są uwzględniane w kilku krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Czechach, Bułgarii, Estonii, Grecji lub chociażby na Węgrzech.

Unia Europejska nie pozostaje w tyle za Polską i również uprawia kreatywną księgowość – szacuje się, że wliczenie tych nielegalnych działalności do Produktu Krajowego Brutto może przynieść wzrost o nawet 1% (Według DGP w przypadku Polski urośnie on o około 16 mld zł) – wzrost oczywiście czysto statystyczny. Trzeba zaznaczyć, że ta regulacja nie ma na celu legalizacji, czy opodatkowania tych źródeł, a wzięcie ich pod uwagę przy obliczaniu “bogactwa” społeczeństwa.

Również eksperci mają w tej kwestii sceptyczne odczucia, ponieważ jak mierzyć dobrobyt społeczeństwa poprzez ilość sprzedanych narkotyków, czy wynajętych prostytutek. Profesor Ryszard Bugaj sądzi, że nowe regulacje “Będą sprzyjać manipulacjom, szczególnie tam, gdzie statystyka nie jest pod porządnym nadzorem. Nielegalną działalność trudno oszacować” – trudno się z tym nie zgodzić.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Jesteśmy naprawdę bardzo blisko realnego bankructwa, a problem z tegorocznym deficytem to dopiero cisza przed burzą"

Szewczak o katastrofie finansów publicznych

Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM

Po ostatnich informacjach i wydarzeniach związanych z nowelizacją budżetu państwa idea powołania komisji śledczej, która miała by zbadać stan finansów publicznych, jest jak najbardziej uzasadniona. PiS zgłosił pomysł skontrolowania kreatywnej księgowości naszego "sztukmistrza z Londynu", czyli ministra finansów, i jest to pomysł trafny.

Przypomnijmy, ze te cuda wokół finansów publicznych dzieją się właściwie od sześciu lat, od momentu, kiedy ster w ministerstwie na Świętokrzyskiej przejął Jan Vincent Rostowski. Bo co najmniej kuriozalnym wydawało się powołanie na ministra finansów Polski, obywatela brytyjskiego, który nie ma ani polskiego NIP-u, ani PESEL-u i jest dodatkowo zadłużony w brytyjskich bankach. Tę kwestię, kto był promotorem powołania takiej osoby, należałoby wyjaśnić.

Choć oczywiście najważniejszą kwestią jest podjęcie tematu stanu finansów publicznych państwa. A tej stan jest dramatyczny. Jesteśmy bardzo, ale to naprawdę bardzo blisko realnego bankructwa, a problem z tegorocznym deficytem to dopiero cisza przed burzą. Ten deficyt nie wynosi 35 miliardów złotych, jak zaplanował to minister Rostowski, nie wynosi nawet tych 51 miliardów, jak to ogłosił Rostowski po nowelizacji. W mojej ocenie może on wynosić nawet grubo ponad 70 miliardów złotych. Trzeba przyznać, że tajfun "Vincent" skutecznie od lat pustoszy polskie finanse publiczne.

Gdy pan minister wkraczał na polską scenę finansowo - polityczną dług publiczny wynosił około 527 miliardów złotych, dzisiaj oficjalnie wynosi blisko 840 miliardów, ale gdyby policzyć wszystko to, co pan minister poukrywał w ramach ciągłych zmian zasad liczenia rożnych pozycji do długu publicznego, to może on wynosić nawet około 900 miliardów złotych. Jeśli minister pozostanie ministrem, to można właściwie być pewnym, że w 2014 roku dług publiczny sięgnie kosmicznej kwoty 1 biliona złotych.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Przypominamy

Marek Lipski 

Sytuacja demograficzna Polski jest dramatyczna, a będzie jeszcze gorzej!

Demograficzna sytuacja Polski jest dramatyczna, a będzie jeszcze gorsza ok. 2020 r., kiedy pokolenie wyżu powojennego zacznie odchodzić na emerytury - ostrzegał ekonomista, prof. Krzysztof Rybiński ..
..podczas konferencji "Bariery ograniczające dzietność w Polsce", zorganizowanej w środę w Senacie.

Konferencję zorganizowała senacka Komisja Rodziny i Polityki Społecznej we współpracy ze Związkiem Dużych Rodzin "Trzy Plus" oraz Fundacją Energia dla Europy.

Według prof. Rybińskiego, ekonomisty z Uczelni Vistula, działania, które mogłyby zwiększyć dzietność są kosztowne, wymagają odważnych i zdecydowanych posunięć, na które nikt nie potrafi się zdobyć. "Jedne wydatki trzeba znacząco zwiększyć, a inne drastycznie ograniczyć, uderzając w grupy najbardziej uprzywilejowane" - mówił, przyznając jednak, że byłyby to posunięcia niepopularne, które przyniosłyby efekty w perspektywie 30-40 lat, a nie kolejnej kadencji, dlatego politycy wolą ich nie podejmować. Propozycje rządu to kropla w morzu potrzeb

Jego zdaniem propozycje rządu dotyczące polityki rodzinnej (m.in. wydłużenie urlopów rodzicielskich, zwiększenie nakładów na żłobki i przedszkola) idą w dobrym kierunku, ale są zaledwie kroplą w morzu potrzeb. "Możemy robić drobne postępy, ale tu potrzebny jest wstrząs. A demografia nie jest dziedziną, która przynosi wstrząsy, tu do katastrofy zmierza się latami" - przekonywał. Według niego przypomina to sytuację żaby w garnku z gotującą się wodą - woda nagrzewa się stopniowo, dlatego żaba tego nie czuje i zamiast wyskoczyć - ugotuje się.

 W opinii prof. Rybińskiego barierami zniechęcającymi do posiadania dzieci są niska jakość infrastruktury opiekuńczej, zmiany w mentalności, inna kultura pracy oraz kwestie finansowe - dziecko obniża standard życia. Żeby to zmienić, potrzebne są znaczące dopłaty do każdego dziecka lub preferencje podatkowe, a są to rozwiązania kosztowne dla budżetu.

Bariery leżą w mentalności?