Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jeśli dostrzec, że najbardziej hańbiącym symbolem zniewolenia PRL-u był współudział jego „elit” w kłamstwie katyńskim , gdy w imię „przyjaźni” ze Związkiem Sowieckim wyparto się prawdy o ludobójstwie dokonanym na polskich oficerach, nie sposób pominąć milczeniem faktu, iż dzisiejsza III RP zmierza w tym samym kierunku, a wtórne kłamstwo katyńskie może wkrótce stać się fundamentem nowego zniewolenia. 
Jestem przekonany, że zbliżająca się wizyta prezydenta Miedwiediewa zostanie wykorzystana przez Rosję i grupę rządzącą Polską do ostatecznego zamknięcia kwestii mordu katyńskiego i pogrzebania prawdy na kolejne kilkadziesiąt lat. Od wielu miesięcy jesteśmy świadkami fałszowania prawdy o zbrodni katyńskiej na niespotykaną wprost skalę, ukrywania niewygodnych faktów i karmienia Polaków kłamstwami o stosunku Rosjan do Katynia.
Polskie społeczeństwo nie wie, iż państwo rosyjskie nigdy nie uznało mordu na polskich obywatelach za zbrodnię ludobójstwa, nie ujawniło wszystkich okoliczności sprawy, nie otworzyło archiwów, a w oficjalnym stanowisku rządu rosyjskiego przekazanym do Trybunału w Stasburgu stwierdzono, że „ nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”. Ten sam rząd Władimira Putina w kwietniu 2010 roku odmówił jakiejkolwiek rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono”. W maju br. główny prokurator wojskowy Federacji Rosyjskiej Siergiej Fridinski oznajmił, że „z powodu przedawnienia” nie ma podstaw prawnych do wznowienia dochodzenia w sprawie rozstrzelania polskich jeńców.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Kircholm – to dziś wieś Salaspis, leżąca nad Dźwiną w pobliżu Rygi na Łotwie. W XVII wieku było to miejsce, w którym rozegrała się bitwa między Polską, a Szwecją.

W 1586 roku w Grodnie, w wieku 53 lat zmarł po wieloletnim panowaniu Stefan Batory – jeden z najlepszych i największych królów elekcyjnych w Polsce. Batory był królem, który pozostawił po sobie wartościowe reformy, oraz niezakończone dzieło prowadzące Rzeczypospolitą do świetności. Rozpoczęło się trzecie bezkrólewie w Polsce, które przyczyniło się do wybuchu wojny domowej. Kandydatów na króla Polski było dwóch, dlatego też elekcja z 1587 roku była tzw. elekcją rozdwojoną. Jednym z kandydatów był arcyksiążę Maksymilian Habsburg, brat ówczesnego cesarza Rudolfa II, popierany przez stronnictwo Zborowskich. Drugim z kolei był królewicz szwedzki, Zygmunt III Waza, syn Jana Wazy i Katarzyny Jagiellonki, za którego kandydaturą opowiadało się stronnictwo z Zamoyskim na czele. Obaj elekci zaprzysięgli pacta conventa i artykuły henrykowskie, po czym wybrali się do Rzeczypospolitej. Zwycięzcą okazał się Zygmunt III Waza (1587-1632). Było to możliwe dzięki szybkiemu działaniu Zamoyskiego, który jako hetman zarządzał wojskiem. To właśnie Zamoyski zajął Kraków i nie wpuścił do niego Maksymiliana, ani jego zwolenników. Odparty arcyksiążę z dużymi stratami wycofał się na Śląsk. W oto sposób w XII 1587 roku Zygmunt III Waza został koronowany w Krakowie na króla Rzeczypospolitej i Wielkiego Księcia Litewskiego. Jeszcze w czasie sejmu koronacyjnego Zamoyski wyruszył na Śląsk za arcyksięciem. Tam rozbił jego siły w bitwie pod Byczyną, a jego samego wziął do niewoli i trzymał przez rok (do 1588 roku) w Krasnymstawie. 

Z objęciem władzy przez Zygmunta III Wazę mieszkańcy Polski wiązali duże nadzieje. Myślano bowiem, że jako Jagiellon (wnuk Zygmunta Starego) będzie potrafił rządzić zgodnie z zasadami ustrojowymi przyjętymi w Rzeczypospolitej.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Zdarza mi się na moim blogu krytykować Instytut Pamięci Narodowej za nieprzestrzeganie reguł naukowych w swoich opracowaniach i publikacjach. Często krytykowałem tę instytucję za używanie teczek Tajnych Współpracowników Służby Bezpieczeństwa do gier i gierek politycznych, co nie ma nic wspólnego z rzetelną pracą instytutu, który rości sobie prawo do nazywania siebie naukowym. Jednakże tym razem muszę pochwalić i napisać słowa uznania dla rzeszowskiego oddziału IPN.

Otóż IPN w Rzeszowie stworzył stronę internetową na której są zamieszczone informacje o grobach osób, które zginęły w walce o wolną Polskę a są zaniedbane i wymagają opieki nad nimi. Ktoś powie, że państwo powinno się zająć opieką nad grobami patriotów. Owszem, powinno. Tylko, że nie żyjemy w normalnym kraju i nie rządzą nami ludzie dbający o świadomość historyczną i patriotyczną kolejnych pokoleń Polaków.
Dlatego inicjatywa rzeszowskiego IPN jest świetnym pomysłem i warto zaznaczyć, że baza tych mogił bohaterów jest ciągle poszerzana. Fajnie, że ktoś wpadł na taki pomysł i mam nadzieję, że pozostałe oddziały IPN pójdą w ślady swoich koleżanek i kolegów z Rzeszowa. Takimi sprawami powinien właśnie zajmować się IPN, a nie przekazywaniem drogą tzw. „przecieków” dziennikarzom teczek TWiaków z czasów króla Ćwieczka, które służą do doraźnych rozgrywek politycznych.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W ramach obchodów 90. rocznicy bitwy pod Dytiatynem k. Halicza 18 września na miejscu pochówku polskich bohaterów biskup pomocniczy lwowski Leon Mały przewodniczył Mszy św. i poświęcił krzyż na zniszczonym przez sowietów cmentarzu wojskowym. W uroczystości uczestniczyli Polacy ze Stanisławowa, pielgrzymi z Polski oraz władze miejscowe i mieszkańcy ukraińskiej wsi Dytiatyn.

Historię stoczonej tam bitwy przybliżył w homilii o. Grzegorz Cymbała OFM Conv., kustosz sanktuarium maryjnego w pobliskich Bołszowcach. 16 września 1920 pole koło wioski stało się miejscem bohaterskiej i tragicznej zarazem bitwy w wojnie polsko-bolszewickiej, nazwanej później Polskimi Termopilami. Starli się tam ze sobą żołnierze polscy z jednej strony i słynna dywizja „Czerwonych Kozaków”, wspierana przez brygadę piechoty – z drugiej. Bitwa ta miała kluczowe znaczenie dla utrzymania ofensywy na froncie w Małopolsce Wschodniej. Poświęcając swoje życie, niewielki oddział Wojska Polskiego zatrzymał na wiele godzin nieprzyjaciela, ratując przed rozbiciem swą macierzystą 8. Dywizję Piechoty i ukraińską dywizję kawalerii. Za swój czyn bohaterowie otrzymali Krzyż Virtuti Militari, a miejsce bitwy otaczali wielką czcią przedstawiciele wojska i mieszkańcy Małopolski Wschodniej.