Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jak się ogłupia lekarzy i nie tylko.

"Medycyna Praktyczna", witamina D a zdrowie.

Z cyklu: „N-28, Nie daj się ogłupiać”

dr J. Jaśkowski

Pamiętaj: lekarza od handlarza łatwo odróżnić. Lekarz informuje za i przeciw danej metodzie. Handlarz tylko chwali.

O tym, że w Polsce nie ma rodzimego piśmiennictwa naukowego, piszę od wielu lat. O tym, że brak takowego piśmiennictwa przynosi ewidentne straty biologiczne i materialne, nie trzeba nikomu przypominać. Stosowanie starych dobrych metod zostaje zastąpione przez tzw. współczesne, przez nikogo nie sprawdzone procedury. Jedynym powodem jest fakt, że stare kanony medyczne były zdecydowanie tańsze od nowo-wprowadzanych i znacznie skuteczniejsze. Przykładowo zapobieganie odleżynom: dawniej wystarczało przekładanie chorego z boku na bok. Obecnie zakupuje się sprzęt wielotysięcznej wartości, a odleżyny są coraz poważniejszym problemem.

Tresura młodych ludzi na sprzedawców procedur weszła od 20 lat na stałe do programu studiów wyższych uczelni, dawniej zwanych Akademiami Medycznymi. Otwieranie prywatnych szkół medycznych, jak to wiemy na podstawie doświadczeń z personelem średnim, w sposób zasadniczy obniża poziom wyszkolenia i przygotowania do zawodu.

Coś, co było dawniej niespotykane, na przykład odleżyny, obecnie stają się chlebem powszednim, szczególnie na oddziałach ciężkich, takich jak chirurgia, onkologia, czy neurologia.

Takiemu ogłupianiu przyszłych lekarzy służą właśnie wydawnictwa periodyczne, akceptowane przez Ministerstwo, nie wiadomo dlaczego zwane Zdrowia, a wydawane przez firmy farmaceutyczne oraz szkolenia przeprowadzane przez te firmy.

Od wielu już lat nie organizuje się takich konferencji naukowych jak kiedyś, w których poszczególni lekarze przedstawiali swoje doświadczenia, a robi się spędy, na których opłacani przez firmy prelegenci opowiadają to, co im dział marketingowy konkretnego koncernu zleci. Chcąc zmniejszyć wagę danej pracy krytycznej w stosunku do sprzedawanego produktu, wykonuje się ją powtórnie, ale produkt stosuje w znacznie mniejszej dawce. 

Typowy przykład to badanie witaminy D przez koncerny. Ustaliły one poziom prawidłowy na 30 ng, kiedy wszelkie poważne prace podają jako poziom prawidłowy 50 - 70 ng we krwi. Czyli dzienna dawka zostaje obniżona do 1000 - 2000 j.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W szkole uczyłeś się, że obozy koncentracyjne to nazistowski wynalazek? Nic bardziej mylnego. Zabijanie więźniów w prowizorycznych komorach gazowych już wcześniej praktykowali… Amerykanie!

Amerykańska inwazja na Haiti była jedną z konsekwencji wprowadzenia tak zwanejpolityki grubej pałki, sformułowanej przez prezydenta Teodora Roosevelta w 1904 roku. Ten krok, zabezpieczający interesy USA w Ameryce Łacińskiej, był oczywistym wkroczeniem w fazę neokolonializmu. Jak tłumaczył wówczas prezydent:

Systematyczna zła wola, nieudolność, która prowadzi do rozluźnienia więzów z cywilizowanym społeczeństwem, może w końcu wymagać interwencji ze strony Ameryki lub innego cywilizowanego narodu, i jeśli chodzi o zachodnią półkulę, może zmusić Stany Zjednoczone – zgodnie z doktryną Monroe, – choć niechętnie, w jaskrawych przypadkach złej woli i nieudolności, do działania w charakterze międzynarodowej siły policyjnej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Z wielką przyjemnością pragnę poinformować Szanownych Państwa, że ukazała się
najnowsza książka Lusi Ogińskiej pt. "Księżniczki z Montclair"! „Księżniczki z Montclair” to opowieść niespotykana w swej refleksyjnej formie, jak również przejrzystej treści. Odkrywa ona gorzki, przepełniony smutkiem świat zapomnianych starych kobiet, opowiada o współczesnej polskiej emigracji. Dzieło Ogińskiej mówi nie tylko o starości, przemijaniu i walce o to co w życiu ważne;ale także o zwykłych uczuciach, skomplikowanych wyborach zwykłych ludzi krzywdzonych nie tylko przez złośliwego ducha baśni.
Opowieść Lusi Ogińskiej prowadzi czytelnika do zastanowienia się nad decyzją
wyjazdu za chlebem z Polski, ujawnia prawdę o rzeczywistości, o życiu na
obczyźnie. Czytelnik zmuszony jest do głębokiego przemyślenia decyzji oddania swojej starej matki, ojca czy dziadków do domu opieki! Do zastanowienia, czy dobrze wychowujeswoje dzieci? Czy i jemu, gdy nadejdzie starość, grozić będzie odrzucenie?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Zagadnieniem ostatnio poruszanym, w związku z wizytą papieża Franciszka I w Armenii, pod koniec czerwca 2016 roku, była rzeź turecka na Ormianach, w latach 1915-1917, podczas I Wojny Światowej. Propaganda demoliberalna oraz modernistyczna chce to wydarzenie wyraźnie wykorzystać do własnych celów politycznych grając przy tym na uczuciach chrześcijan. Całkowitą winę za zbrodnię planują zrzucić na Imperium Otomańskie, a prawda jest dużo bardzie skomplikowana niż ta przedstawiana przez „historyków” i dziennikarzy. Cel takiego działania jest dla oczywisty. Przedstawienie faktów w ten sposób całkowicie kompromituje państwo starego ładu tureckiego na rzecz judeomasońskiego młodotureckiego systemu demoliberalnego, ideologicznie wywodzącego się z wymysłów wielkiej rewolucji jakobińskiej zapoczątkowanej we Francji w 1789 roku. Przy okazji obwinia ona całkowicie naród turecki za masakrę, którą częściowo prowadzili tureccy dygnitarze pochodzenia z sefardyjskiego (żydowskiego śródziemnomorskiego) oraz albańskiego. Przypomina mi to całkowite obwinianie Rosjan za mordy judeobolsziwckie czy Niemców za występki anglosaskie, ale to już troszkę inna historia.

O tzw. „Wielkiej Rewolucji”, z końca XVIII wieku, nie mówię jako o „francuskiej” z tego względu, że wbrew forsowanej przez media i edukację propagandzie, wydarzenia ją poprzedzające częściowo sprowokowali w dużej mierze osobnicy Francuzami nie będący. Byli to przeróżni zagraniczni lobbyści (anglojęzyczni przywódcy „rewolucji amerykańskiej”) oraz żydowscy rewolucjoniści (tacy jak Mayer Amschel Rothschild czy Adam Weishaupt). Ideologia jaką za sobą niosła ta rewolucja doprowadziła do zniszczenia francuskiego dziedzictwa narodowego. Sama Francja popadła po rewolucji w stan recesji na ponad 100 lat, a kraj został przez nią, w konsekwencji, wplątany w orbitę wojen napoleońskich powodujących masową niechęć chrześcijan do Francuzów. Takie same konsekwencje przyniosły komunizm Rosjanom i nazizm Niemcom. W przypadku wszystkich trzech ideologii główni ich deprawatorzy wywodzili się z USA (amerykański bunt przeciw koronie - jakobinizm, amerykańska równościowa rewolucja społeczna – komunizm, czy amerykańska rasistowska eugenika - nazizm). Stąd słuszne jest nazywanie jej rewolucją antyfrancuską.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wojciech Kossak, "Niech żyje Cesarz!", fot. wikipedia.org

Czy jednak naszym sojusznikom także zależy na tym, byśmy przejęli wiodącą rolę w Europie Środkowo-Wschodniej? Nie wydaje mi się. USA będzie chciało utrzymać Niemcy jako gwaranta stabilności w Europie choćby tylko dlatego, że państwo to jest w stanie rzeczywiście ową stabilność zapewnić dzięki swoim zasobom. Dlatego Polska zawsze pozostanie marginalnym sojusznikiem, czasami tylko poklepywanym po plecach gdy potrzeba będzie zawalczyć o interesy USA w naszym regionie. A obecnie USA ma o co tu walczyć, dlatego też klepie się nas po plecach i zapewnia o wsparciu i pomocy.


Na początku trzeciego tomu „Wojny i Pokoju” Lew Tołstoj opisuje przeprawę armii Napoleona przez Niemen. Wielki francuski wódz wydaje rozkaz znalezienia brodu, by wojska mogły przejść bezpiecznie. Słysząc rozkaz, wzruszony polski oficer pyta adiutanta Napoleona, czy jemu i jego ludziom wolno będzie przeprawić się przez rzekę nie szukając brodu. Adiutant odpowiada wymijająco, że „cesarz prawdopodobnie nie będzie niezadowolony z tego nadmiaru gorliwości”. Ułani rzucają się do wody, spadają z koni i toną, choć zaledwie kawałek dalej jest bród, którym mogliby przejść bezpiecznie. Napoleon zaś nawet nie zwraca uwagi na poświęcenie Polaków. Potem przyznaje jedynie polskiemu pułkownikowi Legie Honorową. Quos vult perdere-dementat- komentuje całą sytuację Tołstoj.

Scena ta dobrze oddaje stosunek jaki Polacy mają od wieków do swoich sojuszników i jak wiele są w stanie poświęcić z wdzięczności za jeszcze niespełnione obietnice. Niejednokrotnie stawało się to przyczyną zguby i upadku politycznych planów osnutych właśnie na owych zapowiedziach.