Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
„Piczki Putina” a „Wpadka Donka”
Oj tam, oj tam - oszustwa wyborcze...
 
Treść
    W Rosji: „Piczki Putina”
    W Polsce: „Wpadka Donka”
    „Efekt Anety”: Zadziwiające korelacje głosów nieważnych
    O kontroli PKW nad firmami przetwarzającymi dane
    „Czarne dziury” dla kart z Komisji

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Zadbano o to, by cała uwaga skupiona została na Siewiernym. Tymczasem odpowiedzi na pytania o 10 kwietnia należy szukać na warszawskim Okęciu. Do dziś nie wiemy, co się tam działo, nie wiemy ile samolotów wystartowało z lotniska wojskowego (…).  Więcej, w prasowych agencjach fotograficznych, co mamy potwierdzone, nie ma śladu, by prezydent z Okęcia wylatywał. Nie ma ani jednego zdjęcia z wylotu Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska, mimo że była to podróż szczególna.

 z Julią M. Jaskólską i Piotrem Jakuckim, dziennikarzami zajmującymi się sprawą tragedii smoleńskiej, rozmawia Marek Bober

- Na Państwa stronie internetowej można znaleźć informację, że przygotowujecie książkę na temat katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Pytanie: po co, skoro jak się wydaje, prawie wszystko w tej sprawie jest jasne, a książek wyszło kilkanaście?

Julia M. Jaskólska: – Otóż, nic nie jest jasne, a im dalej od tragedii tym więcej znaków zapytania. Problem tkwi także w tym, że prawie wszystkie książki uwiarygodniają rosyjską wersję zdarzeń i to niezależnie od tego, czy lansują one tezę o „pancernej brzozie” i o zwykłym „wypadku z winy pilotów”, czy mówią o „zamachu”. Odgrywana jest upiorna komedia przed społeczeństwem, a w rzeczywistości sprawa największej tragedii w powojennej Polsce jest zamiatana pod dywan przez Platformę Obywatelską, obóz prezydencki i partie „porozumienia z Rosją za wszelką cenę”, symbolizowanego przez uścisk Putina z Tuskiem w Smoleńsku nad zwłokami prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tak jak przy katastrofie gibraltarskiej, tak i tu nie wiemy jak było, ale wiemy, że było zupełnie inaczej niż tam się to przedstawia. Więcej, podobnie jak przy śmierci gen. Władysława Sikorskiego, tak i tu nie wiadomo nawet czy katastrofa w ogóle miała miejsce. I nie jest to żadne nasze widzimisię, ale chłodna analiza faktów. Niech Pan zwróci uwagę, że nie ma żadnych dowodów jednoznacznie potwierdzających fakt, że na lotnisku Siewiernyj 10 kwietnia 2010 r. rozbił się rządowy Tupolew 154M o numerze 101 z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Mamy do czynienia z jakimś koszmarnym pseudośledztwem, w którym przesłuchuje się kolejnych świadków, a tak naprawdę nie bada się nic – ani wraku, ani oryginałów tzw. czarnych skrzynek, ani nie przeprowadza się niezbędnych ekshumacji, mimo wniosków rodzin. To postępowanie jest fikcją, niebywałym skandalem! Zginął prezydent kraju, a nie robi się nic by tajemnicę jego śmierci rzetelnie wyjaśnić. Wiemy, że brzmi to jak bajka o żelaznym wilku, ale tak jest.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Oj, ciężkie czasy, jak mawiał pewien krasoarmiejec dźwigając trofiejny zegar z ratusza. Cieżkie czasy nastały mianowicie dla Murzynkow, co to zrobili swoje, a zamiast nagrody są utylizowani w nadziei, a raczej nadzieji (niech  zyje Pan Prezydent i zreformowana ortografia!), że to usysfakcjonuje publiczność i że na tym się skończy. Otóż rzadko się na tym kończy, a z pirogi trzeba wyrzucac aligatorom coraz to bielszych i bielszych pasażerów. A zresztą, żeby nas tu nie oskarzyli o faszyzm i rasizm, niby nie pierwszyzna, ale po co im to ułatwiać, posłużymy sie naszym swojskim , sarmackim wzorcem, opisywanym chyba i przez Rzewuskiego i przez Wańkowicza,  pamięć nie myli (asekuruję się, bo jednak czasem myli). Otóz , jak wataha wilków dobiegała już do sań mknących przez leśną drogę, to z tych sań wypychano jednego z pasażerów,  jak domniemywam , nieco niżej ulokowanego w hierarchii, lub też  mniej popularnego w okolicy. Przykład nawet lepszy, bo też i wataha , zamiast sie dawac dożynać, sama zaczyna kąsać i dobierać sie do tyłków rozmaitym cynglom, do tej pory wiernie służącym dożynającym.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Fragment książki: Albin Siwak – „Bez strachu” – tom II
Nadesłał p. PiotrX

(…) Ja do dziś, panie Albinie, mam gorycz w sercu, gdyż sam osobiście wyprowadzałem dużo Żydów i kierowałem do Polaków w przygotowane już kryjówki. I albo sami Żydzi wydali Polaków Niemcom jak ich Niemcy złapali, lub po wojnie zamiast podziękować ludziom za trud i narażanie się na śmierć, to oczernili ludzi, że rzekomo było im źle. Powyjeżdżali za granice i tam bezkarnie oczerniają ludzi. A w Polsce nawet nie można na te kłamstwa odpowiedzieć, bo cała prasa jest w ich rękach. Duża część tych żydowskich bajkopisarzy zawdzięcza życie Polakom i ich poświęceniu, gdyż mogli być zabici przez Niemców z całymi swoimi rodzinami.

Wyprowadziłem tego Kosińskiego (Lewinkopfa) z getta i uratowałem mu życie jak go Niemcy na ulicy złapali. Takiemu opluwającemu nas Józefowi Wolfowi polska nauczycielka, Kalitowa z Wiślicza, uratowała żonę i dziecko. Ja ich tam zawiozłem do pani Kalitowej. Lub takiemu polakożerczemu inż. Szymonowi Wiesenthalowi uratowałem na ulicy Topiel żonę, Cylę Wiesenthal. Ludzie moi znajomi przetrzymali ją przez całą wojnę do końca. Jerzego Kosińskiego vel Lewinkopf zawiozłem na wieś do znajomych chłopów, którzy również uratowali mu oboje rodziców i przetrzymali do końca wojny. A on, Jerzy Kosiński, ukończył za darmo Uniwersytet w Warszawie i wyjechał do USA, i tam dał pokaz fałszu, opluwając Polaków i Polskę. A jego ojciec też odpłacił się tym ludziom, co ich przechowywali. Po wojnie wydał ich radzieckiemu NKWD i gospodarz był dziesięć lat na Syberii, a wrócił bez zdrowia. Ojciec tego młodego Żyda nazywał się Mojżesz Lewinkopf-Kosiński i był w Jeleniej Górze dyrektorem dużej firmy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Post Scriptum:  Czy po tym tekście możecie spróbować sobie wyobrazić jakim krajem byłaby Polska gdyby nie była zniewolona?


Tekst i zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.ksard.cba.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=133&Itemid=1384415&lang=pl autor - Wiktor Kobyliński

Tło historyczne

Nie da się zrozumieć fenomenu budowy cywilnych rakiet w Polsce bez nawiązania do sytuacji gospodarczej i politycznej oraz atmosfery tamtego czasu.

Sputniki

W październiku 1957 roku w Związku Sowieckim wystrzelono pierwszego sztucznego satelitę Ziemi. Wyzwoliło to długotrwały i spektakularny wyścig kosmiczny wielkich mocarstw. Na całym świecie pojawiło się niespotykane przedtem zainteresowanie techniką rakietową i lotami kosmicznymi.

Rok 1956

Istotny wpływ miała sytuacja polityczna i gospodarcza w Polsce, szczególnie wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce po 1956 roku.

W czerwcu 1956 roku krwawo została stłumiona demonstracja robotników w Poznaniu. W kilku następnych miesiącach wrzenie przeniosło się do wielkich zakładów przemysłowych i uniwersytetów, gdzie jawnie głoszono niezadowolenie z panującego reżimu. Podobnie zaczęło się dziać na Węgrzech. Jesienią owego roku Polacy i Węgrzy, wzajemnie na siebie oddziaływając i mentalnie wspierając, próbowali uniezależnić się od totalnej dominacji ZSRR. Odbywało się to przy żałosnej obojętności, lęku lub niechęci wszystkich niemal dużych i małych państw świata (z wyjątkiem Jugosławii). Węgry oficjalnie wypowiedziały wojskowy Układ Warszawski, spowodowało to wejście pancernych oddziałów armii sowieckiej do Budapesztu. Wojsko węgierskie i ludność cywilna stawiły zbrojny opór. Po kilku miesiącach walk opór w Budapeszcie zdławiono, przywódców rządu i armii węgierskiej po kapturowym procesie zamordowano.