Warto przeczytać
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 7668
Fragment książki: Albin Siwak – „Bez strachu” – tom II
Nadesłał p. PiotrX
(…) Ja do dziś, panie Albinie, mam gorycz w sercu, gdyż sam osobiście wyprowadzałem dużo Żydów i kierowałem do Polaków w przygotowane już kryjówki. I albo sami Żydzi wydali Polaków Niemcom jak ich Niemcy złapali, lub po wojnie zamiast podziękować ludziom za trud i narażanie się na śmierć, to oczernili ludzi, że rzekomo było im źle. Powyjeżdżali za granice i tam bezkarnie oczerniają ludzi. A w Polsce nawet nie można na te kłamstwa odpowiedzieć, bo cała prasa jest w ich rękach. Duża część tych żydowskich bajkopisarzy zawdzięcza życie Polakom i ich poświęceniu, gdyż mogli być zabici przez Niemców z całymi swoimi rodzinami.
Wyprowadziłem tego Kosińskiego (Lewinkopfa) z getta i uratowałem mu życie jak go Niemcy na ulicy złapali. Takiemu opluwającemu nas Józefowi Wolfowi polska nauczycielka, Kalitowa z Wiślicza, uratowała żonę i dziecko. Ja ich tam zawiozłem do pani Kalitowej. Lub takiemu polakożerczemu inż. Szymonowi Wiesenthalowi uratowałem na ulicy Topiel żonę, Cylę Wiesenthal. Ludzie moi znajomi przetrzymali ją przez całą wojnę do końca. Jerzego Kosińskiego vel Lewinkopf zawiozłem na wieś do znajomych chłopów, którzy również uratowali mu oboje rodziców i przetrzymali do końca wojny. A on, Jerzy Kosiński, ukończył za darmo Uniwersytet w Warszawie i wyjechał do USA, i tam dał pokaz fałszu, opluwając Polaków i Polskę. A jego ojciec też odpłacił się tym ludziom, co ich przechowywali. Po wojnie wydał ich radzieckiemu NKWD i gospodarz był dziesięć lat na Syberii, a wrócił bez zdrowia. Ojciec tego młodego Żyda nazywał się Mojżesz Lewinkopf-Kosiński i był w Jeleniej Górze dyrektorem dużej firmy.
Czytaj więcej: Albin Siwak rozmawia z Tadeuszem Bednarczykiem
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5350
Oj, ciężkie czasy, jak mawiał pewien krasoarmiejec dźwigając trofiejny zegar z ratusza. Cieżkie czasy nastały mianowicie dla Murzynkow, co to zrobili swoje, a zamiast nagrody są utylizowani w nadziei, a raczej nadzieji (niech zyje Pan Prezydent i zreformowana ortografia!), że to usysfakcjonuje publiczność i że na tym się skończy. Otóż rzadko się na tym kończy, a z pirogi trzeba wyrzucac aligatorom coraz to bielszych i bielszych pasażerów. A zresztą, żeby nas tu nie oskarzyli o faszyzm i rasizm, niby nie pierwszyzna, ale po co im to ułatwiać, posłużymy sie naszym swojskim , sarmackim wzorcem, opisywanym chyba i przez Rzewuskiego i przez Wańkowicza, pamięć nie myli (asekuruję się, bo jednak czasem myli). Otóz , jak wataha wilków dobiegała już do sań mknących przez leśną drogę, to z tych sań wypychano jednego z pasażerów, jak domniemywam , nieco niżej ulokowanego w hierarchii, lub też mniej popularnego w okolicy. Przykład nawet lepszy, bo też i wataha , zamiast sie dawac dożynać, sama zaczyna kąsać i dobierać sie do tyłków rozmaitym cynglom, do tej pory wiernie służącym dożynającym.
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5464
Po serii demonstracji ulicznych zdecydowano się założyć „Gruziński ruch studencki”, którego paleta działań była różnorodna: od kolejnych demonstracji przeciwko rządowi po pomoc charytatywną. Ruch założony przez studentów gruzińskich opozycyjnie ustosunkowanych do rządu przechodził ewolucję organizacyjną i stopniowo radykalizował się, w konsekwencji czego, w kwietniu 2003 r. na bazie „Gruzińskiego ruchu studenckiego” powstała „Khmara”, która oficjalnie wystąpiła z postulatem ustąpienia Eduarda Szewardnadzego. O ile „Gruziński ruch studentów” ograniczał się do działalności na terenie Tbilisi, to „Khmara” zasięgiem swojego działania objęła całą Gruzję.
Podobnie jak „Otpor” w organizowaniu się „Khmara” przyjęła strategię sieciocentryczną i aby nie ułatwiać władzom walki z organizacją oraz prób dezintegracji ruch nigdy nie został oficjalnie zarejestrowany. Ten model funkcjonowania organizacji ułatwiało im prawo obowiązujące w Gruzji, bowiem stowarzyszenie istniejące de facto, nawet jeśli nie zostało zarejestrowane oficjalnie, automatycznie nabywa osobowość prawną. Takie rozwiązanie ułatwiało „Khmarze” działalność na dwóch płaszczyznach: stwarzało możliwość otwarcia się ruchu na młodych ludzi gotowych zaangażować się w działalność, ale nie chcących być formalnie członkami ruchu. Drugim pozytywem był fakt, że władze nie mogły zdelegalizować ruchu, bo nie był on zarejestrowany, ani tym bardziej nie miał lidera ani przywódcy, czy to pochodzącego z nominacji, czy też wybranego w głosowaniu. Kolegialne kierownictwo stanowili Teja Tutberidze, Georgi Kandelaki i Szota Chidzaniszwili[1]. Taka konstrukcja organizacji była bardzo niewygodna dla służb specjalnych chcących kontrolować „Khmarę”, bowiem nie prowadziła ewidencji ludzi zaangażowanych w jej działalność.
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5753
Post Scriptum: Czy po tym tekście możecie spróbować sobie wyobrazić jakim krajem byłaby Polska gdyby nie była zniewolona?
Tekst i zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.ksard.cba.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=133&Itemid=1384415&lang=pl autor - Wiktor Kobyliński

Tło historyczne
Nie da się zrozumieć fenomenu budowy cywilnych rakiet w Polsce bez nawiązania do sytuacji gospodarczej i politycznej oraz atmosfery tamtego czasu.
Sputniki
W październiku 1957 roku w Związku Sowieckim wystrzelono pierwszego sztucznego satelitę Ziemi. Wyzwoliło to długotrwały i spektakularny wyścig kosmiczny wielkich mocarstw. Na całym świecie pojawiło się niespotykane przedtem zainteresowanie techniką rakietową i lotami kosmicznymi.
Rok 1956
Istotny wpływ miała sytuacja polityczna i gospodarcza w Polsce, szczególnie wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce po 1956 roku.
W czerwcu 1956 roku krwawo została stłumiona demonstracja robotników w Poznaniu. W kilku następnych miesiącach wrzenie przeniosło się do wielkich zakładów przemysłowych i uniwersytetów, gdzie jawnie głoszono niezadowolenie z panującego reżimu. Podobnie zaczęło się dziać na Węgrzech. Jesienią owego roku Polacy i Węgrzy, wzajemnie na siebie oddziaływając i mentalnie wspierając, próbowali uniezależnić się od totalnej dominacji ZSRR. Odbywało się to przy żałosnej obojętności, lęku lub niechęci wszystkich niemal dużych i małych państw świata (z wyjątkiem Jugosławii). Węgry oficjalnie wypowiedziały wojskowy Układ Warszawski, spowodowało to wejście pancernych oddziałów armii sowieckiej do Budapesztu. Wojsko węgierskie i ludność cywilna stawiły zbrojny opór. Po kilku miesiącach walk opór w Budapeszcie zdławiono, przywódców rządu i armii węgierskiej po kapturowym procesie zamordowano.
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5128
Nie sposób oceniać obecnego wrzenia inaczej, jak w kategoriach działań propagandowych i osłonowych, mających na celu ukrycie rzeczywistych zagrożeń lub odwrócenie od nich uwagi. Dla przyszłości polskiego internetu zagrożeniem nie są bowiem enigmatyczne zapisy porozumienia ACTA, a przyjęte już przez rząd lub planowane konkretne regulacje prawne.
Gdy na początku listopada 2011 roku w tekście „RZĄD WPROWADZA CENZURĘ INTERNETU” zwracałem uwagę, że za kilkanaście tygodni grupa rządząca uzyska ustawowe narzędzie cenzury Internetu, świadomość tego zagrożenia podzielała zaledwie część użytkowników sieci, a sprawę zgodnie przemilczały rządowe przekaźniki. Możliwość głębokiej ingerencji w treści internetowe przewiduje bowiem rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz ustawy kodeks cywilny.
Nowelizacja wprowadza dodatkowy rozdział 3a w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Opisuje on „procedurę powiadomienia i blokowania dostępu do bezprawnych informacji”. Odtąd każdy, kto „posiada informację o bezprawnych treściach zamieszczonych w sieci Internet” będzie mógł zwrócić się do usługodawcy internetowego z wnioskiem o zablokowanie takiej informacji. O tym, co podlega pod definicję „informacji bezprawnej” decyduje wnioskodawca, zaś usługodawca może, choć nie musi przychylić się do jego wniosku. Przepis skonstruowano w taki sposób, by rolę cenzora spełniał administrator portalu internetowego. Ten zaś zawsze może się tłumaczyć, że zablokował informację ponieważ uzyskał wiarygodną wiadomość, że zawiera ona „treści bezprawne”. Włączony do ustawy rozdział 3a, jest w pełni autorskim pomysłem rządu Donalda Tuska. Przywołana w uzasadnieniu nowelizacji unijna Dyrektywa 2000/31/WE nie zawiera bowiem procedury blokowania informacji, pozostawiając jej określenie państwom członkowskim. Co istotne – w unijnych przepisach procedura blokowania dotyczy „informacji, które naruszają prawa lub przedmiot działalności uprawnionego” i odnosi się wyłącznie do utworów chronionych prawem autorskim. Rząd Tuska w oparciu o te przepisy dokonał interpretacji rozszerzającej i wpisał do ustawy procedurę umożliwiającą blokowanie wszystkich „bezprawnych informacji” - uzurpując sobie przy tym prawo decydowania co jest lub nie jest taką informacją.
Strona 148 z 438
RadioMaryja.pl
09 listopad 2025
Katolicki Głos w Twoim domu- Informacje Dnia, godz. 02.00
- Ewangelia na XXXII niedzielę zwykłą
- Informacje Dnia: Skrót informacji z kraju i ze świata
- Ikona Matki Bożej Częstochowskiej powróciła do Katedry Notre Dame
- Polski Punkt Widzenia: Bartosz Malewski, Marcin Osowski (08.11.2025)
- Premier podsyca spór z prezydentem chwilę po zaprezentowaniu przez K. Nawrockiego kolejnych projektów ustaw
- W 2025 roku banki wypracowały już 36 mld zł zysku. Rząd i opozycja przedstawiają pomysły, w jaki sposób sięgnąć po te środki
- Myśląc Ojczyzna
- ABW sprawdza znane adresy pos. Z. Ziobry. Mec. B. Lewandowski: śledczy zostali poinformowani o miejscu pobytu byłego ministra
- Informacje Dnia 08.11.2025 [20.00]
- IMGW: najbliższej nocy w dziewięciu województwach pojawi się gęsta mgła, utrzyma się do rana
- Portugalia: wielotysięczny protest antyrządowy w Lizbonie m.in. przeciw planom zmian w kodeksie pracy






