Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Od kolejnych decyzji nuncjusza Celestino Migliore w dużej mierze zależeć będzie przyszły kształt Kościoła nad Wisłą i Odrą

Dzień 16 lipca br., święto Matki Bożej Szkaplerznej, z pewnością przejdzie do historii archidiecezji krakowskiej jako dzień śmierci powszechnie szanowanego biskupa, 94-letniego Albina Małysiaka, zakonnika i wychowawcy młodzieży, honorowego obywatela Krakowa. W polskim Kościele była to jedna z najbarwniejszych postaci. Elokwentny, dynamiczny, pełen fantazji kapłan i biskup, prawdziwy ewangeliczny sługa innych, a przede wszystkim żarliwy polski patriota.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
prof. Ryszard Polak

Po upadku Związku Radzieckiego państwo to podzieliło się na szereg – formalnie odrębnych, chociaż powiązanych ze sobą więzami różnorodnych zależności politycznych, gospodarczych, a nawet mafijnych układów – państw. Państwem niepodległym stała się również Ukraina, sąsiadująca z Polską. Relacje pomiędzy naszymi narodami – polskim i ukraińskim – układały się na przestrzeni zwłaszcza ostatniego, XX wieku, rozmaicie. Aby je zrozumieć, należy skrupulatnie i obiektywnie badać źródła historyczne, aby dzięki nim dostrzec, jakie były przyczyny konfliktów pomiędzy nami oraz jakie są możliwości wzajemnego porozumienia. Wydaje się, że wysiłek taki nie pójdzie na marne – pozwoli nam bowiem wypracować na przyszłość strategię działania politycznego na Wschodzie, pozbawioną nieuzasadnionych uprzedzeń i emocji.

Problematyką ukraińską zajmował się w swej publicystyce Feliks Koneczny, który jako redaktor „Świata Słowiańskiego”, pisma podejmującego szeroko rozumianą problematykę słowiańską[1], poświęcił jej stosunkowo wiele miejsca, pisząc jeszcze przed I wojną światową na ten temat szereg artykułów. Nasz publicysta zajmował stanowisko w wielu sprawach dotyczących relacji polsko – ukraińskich, zwłaszcza w zaborze austriacko – węgierskim, gdzie narody te ze sobą sąsiadowały i pozostawały ze sobą w różnego rodzaju relacjach: politycznych, kulturowych, gospodarczych.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Wczoraj usłyszałem wiadomość o piątkowym ataku w Norwegii, którego celem były biura rządowe i obóz młodzieżówki Partii Pracy, w wyniku czego zginęły 92 i okaleczono kilkadziesiąt osób. Jednak to, co mnie to zaciekawiło, to twierdzenie (w ciągu godziny od zdarzenia, jak 11 IX), że był to akt zemsty ‘dżihadystów’, za 500 norweskich żołnierzy walczących w Afganistanie w ramach sił NATO. Postanowiłem więc poszukać, kto jest naprawdę wściekły na ten nordycki naród, poza muzułmańskim ‘dżihadem’.

Jak podała wczoraj norweska policja, mężczyznę rzekomo odpowiedzialnego za atak na premiera Norwegii w Utoya, 32-letni Norweg, Anders Behring Breivik, zauważono również w Oslo przed wybuchem bomb. Brytyjski Guardian (23 lipca) doniósł, że atak miał motyw polityczny i nie był dziełem tzw. islamskiego terroryzmu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jeśli w Twoim mieście wywąchasz, że „właśnie zaczynają się ćwiczenia anty-terrorystyczne” - nie wychodź z domu, wstrzymaj podróże rodziny i znajomych. Na parę dni. Przeczekać.

Mirosław Dakowski

I.

A) Są setki jednoznacznych dowodów, że przed atakami 9/11 (czyli 11 września 2001 r.) na trzy wieżowce w NY oraz na Pentagon, przez parę dni wojska lądowe, lotnictwo i służby specjalne (FBI oraz CIA - i inne) prowadziły „manewry” symulujące ataki terrorystyczne, również z udziałem porwanych samolotów pasażerskich. Wielu oficerów, kontrolerów lotów i wysoko postawionych policjantów uznało doniesienia o porwaniu paru samolotów za część tych manewrów. Można o tym przeczytać i ocenić dowody w wielu poważnych publikacjach amerykańskich, a po polsku np. w książce Sławomira Kozaka „Operacja dwie wieże” (Oficyna Aurora).

B) Przed atakami na metro w Londynie (7/7, czyli 7 lipca 2005) w Wielkiej Brytanii, a szczególnie w Londynie, przeprowadzono ćwiczenia z udziałem policji i wojska w dziedzinie „opanowywania paniki po wybuchach w metrze”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Ta notka to nie propaganda spiskowych teorii ani nawet nie wytykanie winnych. To po prostu szczere wątpliwości osoby, która nie tylko ukończyła szkołę, ale też miała trochę do czynienia z bronią palną (legalnie - gwoli ścisłości). Bo naprawdę czegoś w tym wszystkim nie rozumiem. 

Zacznę może od bomby. Ileż to razy powtórzono z ekranów TV, że dziś każdy może z łatwością znaleźć w internecie instrukcje zrobienia bomby niemal w garażu. Khm... fakt, w internecie można sporo znaleźć, ale co dokładnie? Pomińmy przepisy na bomby z użyciem semteksu, trotylu, heksogenu i in. materiałów wybuchowych łącznie z "atomowymi walizkami" - bo i po co, skoro ktoś "niewtajemniczony" gdy tylko spróbuje kupić choćby gram trotylu to ściągnie na siebie uwagę policji? A więc skupmy się na materiałach powszechnie dostępnych. Rzeczywiście - da się zrobić "w garażu" niezłą bombę na bazie banalnej saletry, pudru aluminiowego i kilku dodatków równie łatwo dostępnych na rynku. Odpowiednią mieszankę bez problemów zrobi średnio rozgarnięty licealista z podstawami wiedzy z fizyki i chemii (chodzi o proporcje - bomba może być bardziej zapalająca, bardziej dymiąca etc.). Do tego dokupić parę pustych butli gazowych... mieszanke do nich zapakować i... I możesz, chłopie, czuć się niczym terrorysta ;-) Bo tak naprawdę to będziesz miał najwyżej pare kilo śmieci, które nie wybuchną choćbyś je wrzucił do ogniska.