Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

„Konflikt z Rosją nie leży w niczyim interesie. Myślę, że Europejczycy rozumieją to, o czym świadczy chociaż polityka Niemiec”.

Jak twierdzi Daniel McAdams, dyrektor amerykańskiego Instytutu Rona Paula (Ron Paul Institute for Peace and Prosperity), niewątpliwym jest, że to USA i UE odegrały główną rolę w podtrzymaniu masowych zamieszek w Kijowie.

W wywiadzie dla „Głosu Rosji” dyrektor wykonawczy Instytutu stwierdził, że niezależnie od tego, iż wielu nie wierzy we wsparcie masowych protestów na Ukrainie ze strony Zachodu, to właśnie Stany Zjednoczone i Unia Europejska były głównymi aktorami w tym procesie, dając wsparcie organizatorom zamieszek.

„Jeśli przyjrzeć się temu, co robiła Victoria Nuland (Zastępca Sekretarza Stanu w amerykańskim Departamencie Stanu) na Ukrainie, odwiedzając ten kraj cztery razy w czasie kryzysu, to staje się jasnym, że wspierała protestujących” – stwierdził „ekspert”.

Amerykański senator John McCain również wspierał manifestantów w centrum Kijowa, przyjeżdżał na Ukrainę i mówił demonstrantom, że USA są po ich stronie i walczą o demokrację – twierdzi McAdams.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 Z pierwszym ambasadorem Polski w Kijowie - doktorem Jerzym Kozakiewiczem o stawce gry geopolitycznej toczonej na Ukrainie rozmawia Marcin Skalski (KRESY.PL)
- Panie Ambasadorze, kto właściwie rządzi teraz Ukrainą? Kto będzie rządził nią na przestrzeni najbliższych tygodni, czy obecna dynamika wydarzeń jest w ogóle możliwa do przewidzenia? 

Jak twierdzą analitycy z kanadyjskiego Institute of Global Research, Ukrainą rządzi dziś osadzony przy użyciu siły i mający polityczne poparcie Departamentu Stanu USA „rząd neo-nazistowski”. Analitycy  rosyjscy twierdzą to samo i w związku z tym odmawiają temu „rządowi” jakiejkolwiek legitymności. Wyłom w tej kwestii, co do państw zachodnich, uczyniła dziś BBC, która w notatce pt. „Neo-Nazi threat in new Ukraine” (Groźba neo-nazizmu w dzisiejszej Ukrainie) twierdzi wręcz, że kijowski „rząd” jest całkowicie zależny od tych ugrupowań. Wprawdzie nie przypominam sobie, aby takie oceny znalazły się w oświadczeniach oficjalnych państw zachodnich, ale – o ile wiem – żadne z nich jednakowoż nie uznało legitymacji prawnej tego „rządu”. Zachód i Stany Zjednoczone skłonne są raczej stosować politykę faktów dokonanych, tzn. procedowania tego „rządu”, tak jakby był „legalny i legitymny”. Rosja stoi na twardym stanowisku, iż po całkowitym odrzuceniu „Porozumienia Czterech” z 21 lutego i wyborze przez opozycję działań nielegalnych, wiodących do zrealizowania siłą politycznego przewrotu, jedyną dziś legalną strukturą polityczną Ukrainy jest prezydent Janukowycz.

Taki jest wewnątrz-polityczny kontekst spraw ukraińskich. Ponieważ sytuacja jest bardzo dynamiczna, niezwykle trudno prognozować bieg spraw.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Zaczęło się na kijowskim Majdanie i miało być tak pięknie. Ukraina miała być wolna, zasobna i demokratyczna, a tymczasem pogrążyła się w konstytucyjnym, militarnym i gospodarczym chaosie. Widać jak na dłoni, że jest to państwo nie tylko niejednorodne i zróżnicowane, ale też nieposiadające wielowiekowej tradycji i kultury państwotwórczej. Państwo, w którym siły obce potrafią nazbyt łatwo rozhuśtać nastroje mieszkańców.

Czy może zdarzyć się podobny przypadek w Polsce? - Otóż może się zdarzyć, gdy mocarstwa uznają, że kraj nad Wisłą jest już dostatecznie wyeksploatowany przez finansjerę zachodnią, jest zbyt duży i niesamodzielny, więc trzeba go okroić lub zlikwidować. W Polsce można powtórzyć Majdan łatwiej niż to może się nam wydawać.

Takie są moje refleksje wynikające z obserwacji zachowania polskich mediów i polityków, prężących muskuły i podpuszczających zbuntowanych Ukraińców. I nie zastanawiam się przy tym, czy te zachowania wynikają z głupoty czy jakichś przedwyborczych gier. Myślę o tym, czy i w jakim stopniu reprezentują ci politycy polski interes narodowy.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wypowiedź Henry'ego Kissingera na temat Ukrainy na łamach Washington Post jest tak ważna, że zamieszczamy ją na stronie głównej. Słowa starego człowieka Kissingera (90 lat) pokazują jaką drogę przeszedł zachód, a zwłaszcza USA, od czasu zimnej wojny. Drogę do upadku myślenia politycznego, prymitywizmu argumentacji itd. Współczesna argumentacja Obamów i McCainów, rodem z piaskownicy, nawet nie nadaje się do porównania do sposobu myślenia Kissingera. Zwracam uwagę na fakt, że to, co mówi Kissinger w dużej mierze pokrywa się ze stanowiskiem Rosji i tymi polskimi głosami, które sprzeciwiają się zachodowi w sprawie Ukrainy. Jest to, jakże potrzebny, głos rozsądku. Pytanie tylko, czy są jeszcze na zachodzie ludzie zdolni zrozumieć, co się do nich mówi. Być może jednak, należy na wystąpienie Kissingera spojrzeć optymistycznie - kto wie, czy to nie moment przełomowy w obecnym kryzysie ukraińskim. Czytając tekst Kissingera należy pamiętać o tym, że sytuacja zmienia się szybko, artykuł został opublikowany 5 marca 2014 r., i w związku z tym, niektóre propozycje autora mogą już być, jeśli nie niemożliwe, to co najmniej trudniejsze do zrealizowania. Jak zakończyć kryzys ukraiński

Publiczna dyskusja o Ukrainie odnosi się wyłącznie do konfrontacji. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim kierunku zmierzamy? W moim życiu widziałem cztery wojny rozpoczęte z ogromnym entuzjazmem i społecznym poparciem, które nie wiedzieliśmy jak skończyć, zaś z trzech wycofaliśmy się jednostronnie. Testem [skuteczności] polityki nie jest to, jak się ją zaczyna, ale jak kończy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wprawdzie Rosja prowadzi zapowiedziane manewry również na pograniczu z Ukrainą, wprawdzie Ukraina postawiła swoje wojsko w stan pogotowia i rozpoczęła tworzenie Gwardii Narodowej - ale wygląda na to, że sytuacja rozwinie się niezupełnie zgodnie z przewidywaniami Radia Erewań, tylko trochę łagodniej. Jak pamiętamy, do Radia Erewań zadzwonił zaniepokojony słuchacz z zapytaniem, czy będzie wojna. Radio Erewań zapewniło go, że wojny oczywiście nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu. Takiej możliwości co prawda również nie można wykluczyć, bo właśnie generał Martin Dempsey, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów oświadczył, że USA są gotowe do „udzielenia wsparcia” sojusznikom z NATO i Ukrainie, ale - po pierwsze - już dawno francuski polityk Jerzy Clemenceau zauważył, że wojna jest przedsięwzięciem zbyt poważnym, by powierzać je wojskowym, a po drugie - nawet generał Dempsey wspomina jedynie o „wsparciu” sojuszników z NATO i Ukrainy - ale nie o wojowaniu za nich.

Tymczasem właśnie w czwartkowy poranek Nasza Złota Pani powiedziała w Berlinie, że Niemcy „nie przewidują” interwencji wojskowej na Ukrainie, chociaż oczywiście stoją na nieubłaganym stanowisku integralności terytorialnej Ukrainy. Warto przypomnieć, że na podobnie nieubłaganym stanowisku w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy stanęły również Stany Zjednoczone. Wygląda na to, że sprawa integralności terytorialnej Ukrainy staje w centralnym punkcie polityki światowej. Musi to sprawiać Ukraińcom niebywałą satysfakcję, która przynajmniej częściowo zrekompensuje im utratę Krymu, a podobno też i złota, które - co prawda tylko według źródeł rosyjskich, a więc zaangażowanych i przez to jakby mniej wiarygodnych - zostało specjalnym samolotem wywiezione do Ameryki - bo już Tadeusz Boy-Żeleński przestrzegał, iż „darmo; co człek raz stracił, tego nie odzyszcze”. Skoro nawet Niemcy maja trudności z odzyskaniem swego złota z Ameryki, to cóż dopiero Ukraina? Niemców FED nie chciał nawet wpuścić do swoich czeluści gwoli sprawdzenia, czy niemieckie złoto aby na pewno tam jest, więc czy wpuści tam wyposzczonych ukraińskich majdaniarzy? Ale - jak powiadają wymowni Francuzi - a la guerre comme a la guerre - straty muszą być, a zresztą demokracja musi kosztować. Gdyby demokracja nic nie kosztowała, znaczyłoby to, że nie ma żadnej wartości, a przecież tak nie jest, no nie?