Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, adiunktem na Uniwersytecie Rzeszowskim i w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki 

To, z czym mamy dziś do czynienia, to jeszcze działania negocjacyjne czy powoli wszyscy przygotowują się do wojny, która wydaje się nieunikniona?

– Myślę, że wciąż jeszcze mamy do czynienia z demonstracją siły przez obie strony konfliktu. Gdyby ktoś chciał przystąpić do działań zbrojnych na Krymie, to już dwa dni temu mielibyśmy do czynienia z przejęciem okrętów, przejęciem koszar. Wciąż trwa gra ze strony Rosjan i próba wymuszania pożądanych działań na władzach w Kijowie. Z drugiej jednak strony mamy zjawisko związane ze wzmacnianiem nastrojów prorosyjskich we wschodniej i południowej części Ukrainy. Mamy zatem do czynienia z przesileniem z wykorzystaniem oddziałów paramilitarnych i rosyjskich jednostek wojskowych.

Czy nie jest to też próba podporządkowania sobie nowych władz Ukrainy przez Rosję?

– Myślę, że owszem, jest to próba podporządkowania przez Rosję, ale nie całej Ukrainy, lecz wschodnich i południowych rejonów tego kraju. To właśnie tam obserwujemy demonstracje. Tysiące ludzi, którzy chcą być pod wpływami Rosj,i wychodzi na ulice Charkowa, Doniecka czy Odessy. W tej sytuacji Rosja środkami militarnymi chce zademonstrować, że będzie w tym kierunku podążać, a z drugiej robi to bardzo uważnie, aby nie doszło do starć zbrojnych z oddziałami ukraińskimi lojalnymi wobec Kijowa.

Co oznaczałby otwarty konflikt Rosji z Ukrainą także dla Europy i świata?

– W mojej ocenie, byłby to konflikt w dalszym ciągu bardzo ograniczony, bo tak naprawdę Ukraina to nie cały świat. Poza działaniami dyplomatycznymi, perswazją, poza działaniami wykluczającymi Rosję z różnych międzynarodowych instytucji państwa zachodnie tak na dobrą sprawę nie są w stanie nic istotnego zrobić. Putin zdaje sobie sprawę z tego, że w działaniach mających obronić Ukrainę nie zostaną użyte jednostki wojsk NATO. Wie, że NATO nie przekroczy tej linii, zresztą gdyby do tego doszło, Rosja mogłaby podjąć działania brzemienne w skutkach przede wszystkim dla Stanów Zjednoczonych, ale także dla całego świata.


Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Dlatego muszą być więzienia, turma i łagier, kat i stryk” - pisał Janusz Szpotański w zakończeniu poematu „Caryca i zwierciadło”, sugerując, że przede wszystkim dlatego, iż „gdy car prorocze ma widzenia, zawsze je spłyci cham i łyk”. To oczywiście prawda, podobnie jak i to, że „dla ludu eto wsio rawno, czy car, czy chan jest jego katem”. Ale może Janusz Szpotański jednak się mylił, bo przecież na Ukrainie tamtejsi „aktywiści” sprawiają wrażenie, jakby nie było im obojętne, czy ich katem będzie prezydent Wiktor Janukowycz, czy Arsenij Jaceniuk, Witalij Kliczko, czy może Dymitr Jarosz z Prawego Sektora. Wszystko to oczywiście być może, ale ukraińska bezpieka podała właśnie informację, że tych płomiennych szermierzy wolności opłacają Amerykanie w kwocie 200 dolarów dziennie dla lidera grupy aktywnego oporu za każdego „aktywistę”, a dodatkowo - 500 dolarów, jeśli grupa liczyła co najmniej 10 „aktywistów”.

Jeśli to prawda, to szkoda, że CIA położyła lachę na naszą młodą demokrację i dała tylko 15 milionów dolarów razwiedczykom za usługi kuplerskie i stanie na świecy w Kiejkutach. Oni oczywiście pozakładają za to stare rodziny, ale co z tego będzie miała nasza młoda demokracja? Nasza młoda demokracja nadal będzie musiała miotać się nieprzytomnie między Donaldem Tuskiem, a Jarosławem Kaczyńskim być może nawet do kolejnego rozbioru Polski. Tymczasem gdyby tak CIA, podobnie jak na Ukrainie, sypnęła te 20 milionów dolarów tygodniowo, to i w naszym nieszczęśliwym kraju zaraz znalazłoby się mnóstwo płomiennych obrońców demokracji, którzy tego całego premiera Tuska a nawet - pana prezydenta Komorowskiego w try miga wywieźliby na taczkach, albo bezterminowo zamknęli w Gostyninie w charakterze „osób stwarzających zagrożenie”. Precedens już jest w postaci Edwarda Gierka i jego pierwszego ministra Piotra Jaroszewicza, których generał Jaruzelski 13 grudnia 1981 roku kazał internować na równi z groźną ekstremą.


Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Tematu Ukrainy nie można ot tak zamknąć. Pojawiają się nowe, trzeźwe oceny sytuacji, ale także nowe dowody na to, że tzw. „Majdan” jest dziełem syjonistycznych służb USA i Izraela. W Polsce, odważne wypowiedzi Grzegorza Brauna i Stanisława Michalkiewicza powinny być szeroko komentowane, a tak nie jest, co świadczy o udziale mediów, także tych „alternatywnych” czy „opozycyjnych” w syjonistycznym  spisku.  Promują idee demokratycznej jedności, nie podając jednocześnie rozwiązań pokojowych, które mogły by zjednoczyć nasze narody. Co to za gadanie o Ukrainie w Europie, skoro pomiędzy obiema stronami nie ma nawet możliwości transferu pieniędzy dla obywateli, nie mówiąc o problemach wizowych, a o tym „frazesowicze demokratyczni” ani mru mru. 

Braun szczególnie zwrócił uwagę na to, że wszystkie media, począwszy od tych Adama Michnika po Adama Lipińskiego” transmitują „demokratyczne brednie”. „Nie otumaniajmy Ukraińców po to by za ćwierć wieku znaleźli się z ręką w tym samym nocniku” mówi Braun. Podobnie jest z politykami, którzy nagle stanęli po tej samej stronie!

„To samo mówi premier odpowiedzialny za zamach smoleński i współuczestnik tej zbrodni stanu, a z drugiej strony lider opozycji, który stracił tam brata i urządzają nawzajem festiwal wzajemnej celebracji. W tym momencie ja się naprawdę boję”. I my też powinniśmy się bać.

Braun cały czas straszy, ale nie bez powodu: „demokratyczna integracja Ukrainy wokół swojej idei narodowej, prędzej czy później dojdzie do wojny pomiędzy naszymi państwami, co jest tak bardzo na rękę zarówno Rosji , Niemcom jak i Waszyngtonowi z Tel Awiwem jeśli będzie tam gdzie dzisiaj jest”. Ukraina jest wciągana w to samo bagno, w którym tkwi Polska, co gorzej, istnieją próby skonfliktowania naszych narodów na gruncie np. sporu o Lwów.

         Braun podkreślił fakt, że obecnie odbywają się gwałtowne próby tworzenia żydo-masońskiego Rządu Światowego, czego dowodem jest m.in. wystąpienie Szymona Peresa, dostępne na razie tylko w języku rosyjskim. Oczywiście i my, znamy podobne apele polskiego wielbiciela Światowego Sojuza, Lecha Wałęsy. A przecież do niedawna tych, którzy o tym otwarcie mówili określano oszołomami…

Wg Brauna, „nie może być rozwiązania pomyślnego w paradygmacie nacjonalistycznym, budowania kordonu spychającego Rosję do Barbarii cywilizacji”. Można się natomiast zgodzić z nieco utopijnym obecnie planem integracji w imperium europejskich chrześcijan (Jagiellońskiej Europy), ale tylko na warunkach Orędzia Fatimskiego z 1917 roku. Inną opcją jest kondominium niemiecko – rosyjskie pod żydowskim zarządem powierniczym (czyt. Judeopolonia).  Ciekawą propozycją Brauna jest podniesienia Polskiej Korony, na wzór tego co zrobili Węgrzy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W 1989 roku operacja wojskowa pod roboczą nazwą „III RP” osiągnęła swój punkt krytyczny. W wyniku niewydolnej gospodarki PRL oraz olbrzymiego zadłużenia wojskowa junta Jaruzelskiego i Kiszczaka, okupująca za zgodą sowietów terytorium Polski, porozumiała się z międzynarodówką żydowskich lichwiarzy w sprawie podziału władzy nad Polską.

Proces „transformacji ustrojowej III RP” rozpoczął się w latach siedemdziesiątych. 31 grudnia 1970 roku zadłużenie PRL wobec krajów kapitalistycznych wynosiło 1,1 mld USD. Pieniądze miały iść na rozwój, infrastrukturę, przemysł. Nie była to działalność charytatywna. Rozwinął się system kredytów eksportowych: pożyczek przyznawanych krajom rozwijającym się pod warunkiem, że kupią za nie zachodnie produkty i usługi. PRL nie była tu wyjątkiem. Ci sami żydowscy lichwiarze, którzy doprowadzili do uzależnienia Polski od kredytów, zniszczyli wcześniej kraje Afryki i Ameryki Południowej:

1 – Wybierali państwo „trzeciego świata”, które posiadało bogactwa naturalne potrzebne danym korporacjom.

2 – Udzielali wybranemu państwu olbrzymich kredytów z Banku Światowego lub Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

3 – Pieniądze z kredytów trafiały do amerykańskich firm budowlanych lub do ich podwykonawców. Firmy amerykańskie dostawały kontrakty na budowę całej infrastruktury na terenie każdego państwa, którym udzielono kredyty. Budowali fabryki, kompleksy przemysłowe, porty, drogi itd.

4 – Agenci gospodarczy mieli za zadanie pilnować wydatków w ramach udzielonego kredytu. Była to bardzo istotna funkcja, ponieważ celem było doprowadzenie do zwiększenia kosztów budowy całej infrastruktury. Tu nie chodziło o racjonalność wydatków, a o maksymalne zwiększenie udzielonego kredytu. Suma kredytu wraz z odsetkami, miała doprowadzić kraj do bankructwa.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Prof. Tadeusz Marczak
kierownik Zakładu Studiów nad Geopolityką Uniwersytetu Wrocławskiego


Na wschód od Polski następuje reintegracja przestrzeni postsowieckiej w postaci tzw. Związku Eurazjatyckiego funkcjonującego od 1 stycznia 2012 roku. Na zachód od nas Niemcy usiłują uzyskać pozycję, jaką miała III Rzesza w latach 1939-1940. Polska i inne kraje międzymorza bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego traktowane są ponownie jako znienawidzony "kordon sanitarny" będący zawalidrogą w tworzeniu "wspólnej przestrzeni od Władywostoku do Lizbony", a ponadto jako potencjalny sojusznik Ameryki.
Niemcy i Rosja realizują ambitny plan geopolityczny, równolegle i zapewne w ścisłej koordynacji. Projekt ten w charakterze balonu próbnego zaanonsował światu doradca Kremla Siergiej Karaganow, wzywając do utworzenia "Związku Europy i Rosji". Po tym wstępnym "rozpoznaniu bojem" głos zabrał premier Władimir Putin, apelując o utworzenie "wspólnej przestrzeni ekonomicznej od Władywostoku do Lizbony". Jego artykuł pod tym tytułem ukazał się 25 listopada 2010 roku na łamach "Sueddeutsche Zeitung", wzmacniając wymowę wizyty rosyjskiego premiera w Niemczech. Trudno w tym miejscu oprzeć się historycznej reminiscencji. Projekt Putina ujrzał światło dzienne dokładnie w 70. rocznicę ukazania się broszury kojarzonego z nazistami geopolityka niemieckiego Karla Haushofera, zatytułowanej "Blok kontynentalny". Tak pamiętny w naszej historii pakt Ribbentrop-Mołotow był wstępem do jego realizacji. Według Haushofera, blok miały tworzyć: III Rzesza dominująca wówczas nad Europą Zachodnią i Środkową, a więc zachodnią częścią eurazjatyckiego megakontynentu, i Związek Sowiecki władający północno-wschodnią częścią Eurazji. Przewidziano także udział Japonii w tym projekcie.
Blok kontynentalny wymierzony był w Wielką Brytanię, największe mocarstwo ówczesnego świata. By zachwiać jej pozycją, zaatakowano w 1939 roku Polskę traktowaną jako naturalnego sojusznika brytyjskiej potęgi morskiej i stanowiącą zasadniczą część "kordonu sanitarnego" oddzielającego Niemcy od Rosji.
To, co się dzieje obecnie na eurazjatyckim masywie kontynentalnym, nosi znamiona powtórki bloku kontynentalnego. Zmienił się podmiot polityczny, w który projekt ten jest wymierzony. Obecnie są nim Stany Zjednoczone traktowane notabene jako geopolityczny sukcesor imperium brytyjskiego.

Istota euro