Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Wydawać by się mogło, że historia już bardziej przyspieszyć nie może, a jednak dosłownie z dnia na dzień zaobserwować można narastający jej dynamizm. Spiritus movens tego zjawiska stanowią niewątpliwie Stany Zjednoczone, wraz z sojuszniczą Unią Europejską.
 
Od momentu upadku „Imperium Zła” (ZSRR), zachód przyspieszył procesy globalizacji, które dotychczas wygodnie ukrywał pod płaszczykiem rywalizacji ze wschodem. W miarę upływu czasu, stawało się oczywistym, że prawdziwym celem tej rywalizacji, nie była odwieczna walka dobra ze złem, a jedynie cyniczne i odwieczne dążenie zachodu do światowej dominacji. W coraz to mniejszym stopniu dbano też na zachodzie o utrzymanie jakichkolwiek pozorów uczciwości. Propaganda mediów głównego nurtu stawała się coraz bezczelniejsza, mając w zupełnej pogardzie inteligencję jej odbiorców.
 
W pierwszym okresie od momentu upadku komunizmu, podbój obszaru jego wpływów dokonywał się głównie za pomocą trzech instrumentów: gospodarki, kultury i siły militarnej.
 
Pod atrakcyjnym hasłem „gospodarki wolnorynkowej”, zrabowano lub zniszczono podstawy bytu materialnego społeczeństw otrząsających się co dopiero z „dyktatury proletariatu”. Z łatwością wprowadzono w życie nowy kulturkampf, zalewając je kolorowym śmieciem amerykańskiej kultury masowej. Tam gdzie powyższe działania napotykały na opór, nie zawahano się użyć przemocy fizycznej, oczywiście zawsze pod płaszczykiem szerzenia „wolności i demokracji”. Poczynając od byłej Jugosławii, poprzez Irak i Afganistan, lista ofiar agresji rozszerza się corocznie.
 
W ostatnim okresie, na czoło strategicznych metod walki zaczynają wysuwać się tak zwane „miękkie rewolucje”. Na terenie byłego ZSRR były one znane pod nazwą „kolorowych rewolucji”, ale na obecnym etapie uległy one istotnej modyfikacji i geograficznemu rozszerzeniu na obszar całego globu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 W mediach zupełna cisza na ten temat. W końcu to takie nieistotne, prawda? Ważniejsze są kłótnie tzw. polityków o uchwały związane z okrągłym stołem albo film o Kuklińskim, nie mówiąc już o problemie z sedesami w Soczi.


W czwartek 6 lutego b.r. PAP podała, powołując się na rosyjski dziennik "Wiedomosti", że Gazprom zrezygnował z budowy drugiej nitki gazociągu Jamal, czyli Jamalu II, i w zamian za to, zbuduje jeszcze jedną lub dwie nitki Nord Streamu po dnie Bałtyku. Jedna z dodatkowych nitek ma prowadzić do... Wielkiej Brytanii! Powód rezygnacji? Brak poparcia Polski dla projektu Jamalu II.

Cóż, głupich nie sieją, sami się rodzą. Rosjanie uczciwie zaproponowali nam w ubiegłym roku tę inwestycję, poczekali pół roku z górą, zobaczyli to, co zawsze i wystarczy. Jak pamiętamy, jedni - rusofobi z PIS i przyległości - zareagowali typowo dla nich, czyli skrajnie histerycznie, z ich żałosnym patosem i zgranymi hasłami o zdradach i innych takich; drudzy - czyli rząd z panem Tuskiem na czele, udali (?) głupich, że oni nie wiedzieli o zaangażowaniu strony polskiej (chodziło o podpisanie memorandum intencyjnego z Gazpromem przez spółkę EuRoPol Gaz z udziałem polskiego skarbu państwa; po żenującej awanturze, Tusk zdymisjonował ministra skarbu) i sprawę odłożyli. Głównym powodem histerii był naturalnie fakt, że Jamal II nie pójdzie przez Ukrainę!!! Czyli tradycyjnie, wiara ukrainna górą.

Zawsze uważałem żądania fanatycznych rusofobów kierowane do rządu Tuska o ustąpienie w związku ze Smoleńskiem itp. rzeczami, za wyraz oszołomstwa. W omawianej kwestii nie ulega jednak wątpliwości - wobec wysokiego prawdopodobieństwa utraty szansy na rozwiązanie korzystne dla Polski zarówno pod względem ekonomicznym, jak i politycznym, gdyż, chociażby, lepiej jest mieć na swoim terytorium cudzy gazociąg niż nie mieć - że, jeżeli doniesienia o porzuceniu przez Rosjan projektu Jamalu II zostaną ostatecznie potwierdzone, jedynym wyjściem dla p. Tuska powinno było być podanie się do dymisji.

 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wystąpienia przeciwko władzy na Ukrainie to zjawisko wyjątkowo dynamiczne. W ciągu niecałych trzech miesięcy sytuacja zmieniała się znacznie częściej, niż to może wynikać z relacji mediów głównego nurtu w Polsce. Wydaje się że ktoś na Ukrainie podjął dwie, bardzo złe dla władzy decyzje. Pierwszą z nich, było uchwalenie tzw. ustaw dyktatorskich, z których teraz władza musiała się haniebnie wycofać. Drugim katastrofalnym błędem były brutalne represje i zbrodnie na aktywistach, które zakończyły się śmiercią pięciu osób. Ktokolwiek takie działania podjął, przyniosły one wyłącznie efekt w postaci radykalizacji nastrojów protestujących, co zaowocowało licznymi starciami z oddziałami służb. Ukraina pogrążyła się nagle w stanie głębokiej destabilizacji.

Z punktu widzenia geopolitycznego, im dłużej trwa ów stan destabilizacji, tym gorzej dla Ukrainy i dla Polski. Dzisiaj wiemy już że Ukraińcy niekoniecznie protestują o Unijny kierunek dla polityki zagranicznej ich państwa. Słyszymy już praktycznie tylko głosy o konieczności „obalenia tyrana”, za jakiego uważany jest prezydent Wiktor Janukowycz. Wiemy też to, jak bardzo zróżnicowany jest Majdan. Każdy kto interesuje się sytuacją na Ukrainie, musiał już nie raz słyszeć o tzw. „prawym sektorze”, z którego wychodziły podrywy do ulicznych walk z oddziałami milicji. Dzięki wielu dostępnym relacjom, możemy sformułować kilka ważnych wniosków, które pozwolą na uzyskanie pełnego obrazu ukraińskiej rewolty.

Przywódcy trzech partii opozycyjnych: Jaceniuk z Batkiwszczyny, Kliczko z Udaru, oraz Tjahnybok ze Swobody, mają bardzo ograniczoną kontrolę nad protestującym tłumem. Wydaje się, że autentyczny radykalizm protestujących stał się niemożliwy do kontrolowania przez pragnących odgrywać rolę dyplomatów, liderów opozycji. W dodatku każdy z nich zdaje się prowadzić swoją grę z protestującymi. Kliczko przestrzega przed kolejnymi ofiarami, chwilę później Jaceniuk namawia do pójścia naprzeciw milicyjnym kulom. Jednak do najbardziej wymownej sceny doszło podczas jednego z przemówień Tjahnyboka. Kiedy próbował on razem z pozostałymi liderami namówić tłum do poparcia porozumienia z Janukowyczem, musiał on zarządzić „głosowanie” wśród protestujących. Ci, wspólnym okrzykiem z kilku tysięcy gardeł, wyraźnie dali do zrozumienia, że o żadnych porozumieniach nie ma najmniejszej mowy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Polska kopie sobie grób

Odcięcie od pełnej informacji, brak rzetelnych analiz, przekazywanie jednolitej (skrajnie nieobiektywnej) oceny wydarzeń) – oto obraz polskich mediów. Wszystkich – nie tylko tych głównych, rządowych. W sprawie wydarzeń na Ukrainie media pro-rządowe i propisowskie idą ręka w rękę. O czym to świadczy? Jakie będzie miało, dla nas Polaków, skutki? Czy to jest jeszcze demokracja i czy Polska to suwerenny kraj?

Cenzura nie umarła

Oglądam anglojęzyczne stacje telewizyjne – BBC, CNN, RT i nie mogę wyjść ze zdumienia. Obraz świata, jaki pokazują jest całkiem inny od tego czym karmią swoich widzów nie tylko Polsat, TVN, ale i telewizja publiczna.

W środkowej Afryce trwa wojna, w Indiach protesty przeciwko korupcji – podobnie jak w Turcji, w której wybuchł skandal rządowy, w Tajlandii wybory i masowe protesty opozycji. Tymczasem w polskiej telewizji albo wieje wiatr i łamie słupy energetyczne, albo nie pada śnieg (albo pada), albo pokazują chore dzieci. Chore dzieci zawsze wzruszą i zajmą uwagę ślęczącego przed ekranem Polaka skutecznie dowodząc go od myślenia o sprawach publicznych, ogólnych. Po co Polak ma widzieć jak tureccy ministrowie biorą łapówki: jeszcze pomyśli, że i u nas są ministrowie i może oni nie całkiem tacy różni od tych Turków.

Zachęcam każdego, kto choć w podstawowym stopniu opanował angielski i ma „satelitę” do obejrzenia informacji jakie dostaje widz stacji innych niż polskie. Zrozumiecie wówczas, że jesteśmy poddani cenzurze i praniu mózgu jeszcze skuteczniejszemu niż za komuny. O wiele bardziej skutecznemu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Poniższa informacja mówi i szczegółowo objaśnia (podaje fakty, konkrety), że w ambasadzie USA w Kijowie opłacono wczorajsze i dzisiejsze zamieszki w Kijowie. Główny organizatorem trwającej już drugi dzień “draki” jest jeden z przywódców Majdanu, Dymitr Bułatow, który na ten cel otrzymał w ambasadzie USA 1 milion dolarów.
 
A z innych źródeł: Witalij Kliczko, który jak się okazało jest rezydentem nie tylko Niemiec, ale i USA, zagroził Janukowiczowi, że jak nie ustąpi to czeka go los Kadafiego w Libii. (Dwa lata temu z identycznym straszeniem wystąpili w Mińsku wobec prezydenta Łukaszenki ministrowie Spraw Zagranicznych Polski i Niemiec, “Brytyjczyk” Sikorski i pedał Westerwelle.) Czyli co, Zachód planuje “bombardirowkę” Ukrainy, a popierająca ukraińskich banderowców “Solidarność” ruszy bojowo na Kijów szlakiem przetartym przez Bolesława Chrobrego i Józefa Piłsudskiego?