Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wystąpienia przeciwko władzy na Ukrainie to zjawisko wyjątkowo dynamiczne. W ciągu niecałych trzech miesięcy sytuacja zmieniała się znacznie częściej, niż to może wynikać z relacji mediów głównego nurtu w Polsce. Wydaje się że ktoś na Ukrainie podjął dwie, bardzo złe dla władzy decyzje. Pierwszą z nich, było uchwalenie tzw. ustaw dyktatorskich, z których teraz władza musiała się haniebnie wycofać. Drugim katastrofalnym błędem były brutalne represje i zbrodnie na aktywistach, które zakończyły się śmiercią pięciu osób. Ktokolwiek takie działania podjął, przyniosły one wyłącznie efekt w postaci radykalizacji nastrojów protestujących, co zaowocowało licznymi starciami z oddziałami służb. Ukraina pogrążyła się nagle w stanie głębokiej destabilizacji.

Z punktu widzenia geopolitycznego, im dłużej trwa ów stan destabilizacji, tym gorzej dla Ukrainy i dla Polski. Dzisiaj wiemy już że Ukraińcy niekoniecznie protestują o Unijny kierunek dla polityki zagranicznej ich państwa. Słyszymy już praktycznie tylko głosy o konieczności „obalenia tyrana”, za jakiego uważany jest prezydent Wiktor Janukowycz. Wiemy też to, jak bardzo zróżnicowany jest Majdan. Każdy kto interesuje się sytuacją na Ukrainie, musiał już nie raz słyszeć o tzw. „prawym sektorze”, z którego wychodziły podrywy do ulicznych walk z oddziałami milicji. Dzięki wielu dostępnym relacjom, możemy sformułować kilka ważnych wniosków, które pozwolą na uzyskanie pełnego obrazu ukraińskiej rewolty.

Przywódcy trzech partii opozycyjnych: Jaceniuk z Batkiwszczyny, Kliczko z Udaru, oraz Tjahnybok ze Swobody, mają bardzo ograniczoną kontrolę nad protestującym tłumem. Wydaje się, że autentyczny radykalizm protestujących stał się niemożliwy do kontrolowania przez pragnących odgrywać rolę dyplomatów, liderów opozycji. W dodatku każdy z nich zdaje się prowadzić swoją grę z protestującymi. Kliczko przestrzega przed kolejnymi ofiarami, chwilę później Jaceniuk namawia do pójścia naprzeciw milicyjnym kulom. Jednak do najbardziej wymownej sceny doszło podczas jednego z przemówień Tjahnyboka. Kiedy próbował on razem z pozostałymi liderami namówić tłum do poparcia porozumienia z Janukowyczem, musiał on zarządzić „głosowanie” wśród protestujących. Ci, wspólnym okrzykiem z kilku tysięcy gardeł, wyraźnie dali do zrozumienia, że o żadnych porozumieniach nie ma najmniejszej mowy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Poniższa informacja mówi i szczegółowo objaśnia (podaje fakty, konkrety), że w ambasadzie USA w Kijowie opłacono wczorajsze i dzisiejsze zamieszki w Kijowie. Główny organizatorem trwającej już drugi dzień “draki” jest jeden z przywódców Majdanu, Dymitr Bułatow, który na ten cel otrzymał w ambasadzie USA 1 milion dolarów.
 
A z innych źródeł: Witalij Kliczko, który jak się okazało jest rezydentem nie tylko Niemiec, ale i USA, zagroził Janukowiczowi, że jak nie ustąpi to czeka go los Kadafiego w Libii. (Dwa lata temu z identycznym straszeniem wystąpili w Mińsku wobec prezydenta Łukaszenki ministrowie Spraw Zagranicznych Polski i Niemiec, “Brytyjczyk” Sikorski i pedał Westerwelle.) Czyli co, Zachód planuje “bombardirowkę” Ukrainy, a popierająca ukraińskich banderowców “Solidarność” ruszy bojowo na Kijów szlakiem przetartym przez Bolesława Chrobrego i Józefa Piłsudskiego?
 

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Ta ostatnia niedziela... Starsi Polacy zapewne pamiętają, że podobne mobilizacje partii, a zwłaszcza resortu miały miejsce, kiedy do naszego nieszczęśliwego kraju z gospodarską wizytą przyjaźni przybywała Caryca Leonida, czyli Leonid Eljaszewicz Breżniew. Na tę okoliczność cała partia stawała w pogotowiu, a resort mobilizował nie tylko funkcjonariuszy, ale i konfidentów, nawet tych najbardziej wysłużonych, co to samego jeszcze znali Stalina. Kto by pomyślał, że partia i resort zarządzą taką samą mobilizację dla Jerzego Owsiaka? Na pierwszy rzut oka to dziwne, bo „Jurek Owsiak” to ptaszek boży, co to tylko spełnia dobre uczynki, tak samo, jak nieboszczyk Sławomir Petelicki, który w tym celu wstąpił nawet do SB. „Jurek Owsiak” do żadnej SB nie potrzebował wstępować, bo jako resortowe dziecko i tak pozostaje w rodzinie i pod jej protekcją. Ale dobre uczynki to jedna - a ich polityczny cel, to druga sprawa. Okazuje się, że politycznym celem „Jurka Owsiaka” jest kłucie przebrzydłej prawicy w chore z nienawiści oczy. Tę spiżową prawdę niezależnie od siebie ujawniła pani red. Agnieszka Kublik z żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją pana redaktora Adama Michnika i posągowa pani Kidawa-Błońska, mianowana rzecznikiem rządu premiera Tuska. Skoro obydwie panie spenetrowały prawdę niezależnie od siebie, to nie można wykluczyć, że obydwie śpiewają z tego samego klucza. Jeśli tak, to mobilizacja partii i resortu jest w tej sytuacji całkowicie zrozumiała i byłoby dziwne, gdyby jej nie było.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jeszcze nie ogarniamy do końca konsekwencji, jakie mogą wyniknąć z sesji, którą izraelski Kneset wyznaczył sobie 27 stycznia br. w Oświęcimiu, jeszcze nie pojawiły się następstwa uchwalonej 10 stycznia ustawy o „bratniej pomocy”, czyli uczestnictwie sił zbrojnych państw trzecich w pacyfikowaniu zamieszek na terenie Rzeczypospolitej, a tu już zapowiadany jest kolejny krok w postaci nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych. Nowelizacja ma polegać na tym, by do istniejącej listy mniejszości narodowych dopisać mniejszość „śląską”. Samo sporządzenie tego projektu nie nastręcza więc trudności, ale żeby ten obywatelski projekt trafił pod obrady Sejmu, trzeba zebrać 100 tysięcy podpisów. Tym właśnie ma się zająć Ruch Autonomii Śląska oraz Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej.

W swoim czasie Stefan Kisielewski zauważył, że „socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innym ustroju”. I rzeczywiście; gdyby w ustawodawstwie polskim konsekwentnie przestrzegana była zasada równości obywateli wobec prawa, to kategoria „mniejszości narodowej” w ogóle nie powinna się pojawić. Zgodnie bowiem ze wspomnianą zasadą, prawo dostrzega tylko obywatela, nie zajmując się jego przynależnością narodową, ani innymi upodobaniami. Jeśli natomiast, odchodząc od zasady równości obywateli wobec prawa, państwo zaczyna dzielić obywateli na różne grupy, to nieuchronną konsekwencją takiego podziału staje się rywalizacja tych grup o lepszy status prawny. Taka rywalizacja sprzyja mieszaniu się państw trzecich w stosunki między wyodrębnionymi w ten sposób grupami obywateli, a władzą publiczną. W ten sposób w wieku XVIII rosyjska imperatorowa Katarzyna II kreowała się protektorką „dysydentów” w Polsce, a skoro raz się coś takiego udało, to tylko patrzeć, jak i dzisiaj Nasza Złota Pani z Berlina stanie w obronie „narodu śląskiego”, jęczącego w cęgach reżymu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 Wojciech Reszczyński

Zadałem sobie trud przeczytania exposé Donalda Tuska u progu jego 7-letnich już rządów. Chodzi o słynne, bo trwające ponad 3 godziny, przemówienie sejmowe z 23 listopada 2007 roku, wygłoszone dwa dni po zwycięstwie wyborczym Platformy Obywatelskiej i utworzeniu koalicji z PSL. To pierwsze wystąpienie programowe premiera, zaskoczonego wtedy tak dużym zwycięstwem wyborczym swojej partii, zapoczątkowało politykę totalnego okłamywania społeczeństwa, której zwieńczeniem, niestety pewnie jeszcze nie ostatnim, było jego wystąpienie sprzed tygodnia, przed urlopem na narty w ulubione Dolomity. Wówczas to lekką ręką, z uśmiechem, złożył kolejne oficjalne obietnice bez pokrycia, jak wtedy, 7 lat temu, gdy apelował bez końca o „zaufanie”.

Polityka Donalda Tuska miała polegać na uzgadnianiu „w ramach demokracji parlamentarnej” wspólnego stanowiska, także z opozycją, szczególnie jeśli chodzi o kwestie gospodarcze. Dziś opozycja, ta prawdziwa (nie ta lewicowa, która zawsze wspiera rząd Donalda Tuska w kwestiach światopoglądowych), nie ma żadnego praktycznego znaczenia. Jest zaciekle zwalczana, a jej głos traktowany jest jako atak na porządek prawny państwa. W 2007 roku Donald Tusk zaproponował opozycji wspólną realizację marzenia Polaków „o wolności i solidarności”.